Powered By Blogger

sobota, 3 lipca 2010

Lipcowe impresje

Błogi spokój rozlany w powietrzu,
aromaty i niebo pogodne.
Pełne dzwonków i malw są ogrody,
a na stawie lśni krąg lilii wodnych.

Jakaś chmurka leniwa w oddali
chciała słonka zasłonić oblicze -
wiatr ją skarcił, więc się obraziła
i zabrała puszysty szaliczek.

Okno moje otwarte na oścież,
gwar ulicy powoli się skrada.
Trzmiel ubrany w złociste futerko
swoim basem już dzień zapowiada.

Na stoliku wczorajsza robota,
kilka wspomnień i garstka mych marzeń.
Kwiat lawendy błękitem zaprasza -
zaraz wstanę i kawę zaparzę.

16 komentarzy:

  1. Witam!
    Zajrzałem tu z ciekawości i upoiłem się tym wierszem. Ładne rymy, piękne przenośnie i porównania. Konstrukcja bez zarzutu.
    A klimat, jaki tym wierszem stworzyłaś jest niepowtarzalny. Będę tu częściej zaglądał.
    Szacunek i ukłony!
    Ten, co też mu w duszy gra..

    OdpowiedzUsuń
  2. Niczym nie da się tego przebić. Wszystko widzę oczami wyobraźni, i czuję to. Czasami wydaje mi się, że jesteś ,"Ewo*" istotą ezoteryczną, unikalną i .... po prostu nie możesz istnieć.
    Ukłony dla Twojej twórczości i dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi miło, że się Wam podoba ten tekst. Dziękuję za miłe słowa :)
    Ozon, nie ma we mnie nic unikalnego, stąpam po ziemi jak wszyscy ludzie i jem chleb powszedni :)))
    Zapraszam do częstszych odwiedzin i pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki :)
    Miłej, pogodnej soboty Ci życzę, bo u mnie właśnie zaczęło padać. Dwa tygodnie temu było tak samo.
    :)*

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Ewuś:)Co do wiersza -wiesz-jak zwykle mnie oczarowałaś;..,,trzmiel ubrany w złociste futerko":)))))))))))- cudne.
    U mnie upał nie do wytrzymania kolejny dzień.Trawnik zaczyna żółknąć od gorąca,w cieniu 38st...
    Czekam na finał wyborów i MŚ.Czuję się jak Don Kichot po tych potyczkach z Qrskim ludem ale cóż - róbmy swoje ,bo nawet jeśli cel daleki,ważne to co osiągnęliśmy po drodze :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj :)
    Zgiełk opadł, a ja czuję się jakbym siedziała na czubku topoli po wielkiej burzy:)
    Właśnie lunęło i jestem szczęśliwa, że nie muszę z wężem ganiać po ogrodzie. Trawnik - na szczęście - jeszcze zielony. I do tego już tak szybko nie rośnie (ufff - kosiarka odpoczywa)! Upał był w tygodniu okropny, ale dziś "tylko" 25 st.
    Myślę, że "po drodze" troszkę nauk zdobyliśmy. Ja nauczyłam się, że najlepszą metodą wygrywania w dyskusji jest nie dać sobie przerwać, tzn. mówić bez pauz :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Tekst Młynarskiego najbardziej tu pasuje, "Róbmy swoje".

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się, pasuje, jak ulał.
    I jeszcze inny tekst Młynarskiego, dla konkurentów - pt. "Co by tu jeszcze spieprzyć, panowie?"
    Szczególnie ta zwrotka:
    "A brak wciąż wróżki, która nam powie w widzeniu wieszczem:
    Jak długo można pieprzyć, Panowie? No jak długo jeszcze?!"
    :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Słucham Enio Moricone na zmianę z pierwszymi nagraniami The Beatles ...mmmmmmmmm mmmmmm :)))))

    OdpowiedzUsuń
  10. A wiesz, czego często słucham?
    Jem - It's Amazing! - Uwielbiam :)))
    Kiedyś na FP polecałeś ten utwór i rozsmakowałam się w nim na dobre.
    Szczególnie na ukojenie różnych nieciekawych nastrojów ...
    Albo przy świecach, dobrym winku i dojrzałych czereśniach:)

    OdpowiedzUsuń
  11. A winko - odkryłam niedawno świetne - cabernet sauvignon, ale to z Górnej Galilei, nie z Kalifornii.
    W końcu tradycje wina w Galilei mają ok. 2000 lat, a Kalifornia to nowa ziemia :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ..bo to piękny utwór i dla koneserów romantyzmu...:)

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja lubię "Sabaton". No i teraz gilotyna. Mam na myśli moją głowę!

    OdpowiedzUsuń
  14. "Więc mówisz, Ludwiku, że ta maszyna wyleczy mój ból głowy..." - Maria Antonina o gilotynie :)))

    OdpowiedzUsuń