
Choć nowy tydzień zaczął się
i słonko jasno świeci,
wszystko jest wstrętne oraz be
i rym się nie chce klecić.
Okiem zaspanym patrzę w krąg -
może gdzie pomoc jaka?
A tu już z łóżka trzeba wstać -
czasomierz dał kopniaka.
Kawa ma jakiś dziwny smak,
chleb z piątku wrednie suchy...
Zegar tykaniem brzydko klnie -
odganiam go jak muchę.
Ni zebrać myśli, co jak gzy
natrętnie w głowie brzęczą...
I coś ty dzisiaj taki zły -
upiory też cię męczą?
Szybko wypuszczam nosem dym -
„kiedy z tym skończysz wreszcie?!”
Więcej morałów nie praw mi -
to wcale nie jest śmieszne!
Klucze zniknęły, sandał też -
złośliwość martwych rzeczy...
„Wyjdź z tej łazienki, pośpiesz się!”
- znów rzeczywistość skrzeczy.
Późno się robi. Trzeba więc
zebrać się po kawałku.
I ruszać z posad bryłę świa...
Nie lubię poniedziałku!
Zawarłaś w tym wierszu wszystko! Skąd ja to znam?
OdpowiedzUsuńWszyscy pewnie to znamy mniej więcej w takim kształcie :)
OdpowiedzUsuńZ drobną różnicą - dzisiejszy poniedziałek jest, do tego wszystkiego, deszczowy i ponury...
Mimo wszystko miłego poniedziałku :)
U mnie też. Ale po tak długim okresie upałów, coś nam się należy. Deszcz powitałam z radością.:)))
OdpowiedzUsuńMy też nie lubimy poniedziałków,chociaż są od lat
OdpowiedzUsuńpodobne do innych dni tygodnia.
w.c.
Witajcie Wierni Czytacze :)
OdpowiedzUsuńNiby podobne, ale ta perspektywa do soboty taka dłuuuuuga.... Środa - przełamanie tygodnia, a od czwartku, to już z górki!
Pozdrawiam Was serdecznie :)