Telewizja, za darmochę,
wciąż sprowadza polityków,
by widownię, choć na trochę,
do ekranów brednią przykuć.
Specjalistów - tej "miernoty" -
nikt już nam nie pokazuje,
bo wystarczy, jak idiota
rzeczywistość zdiagnozuje.
Nikt intencji nie rozważa,
bo dla widza to za trudne,
w głowę trzeba mu nawsadzać
co śmierdzące jest i brudne.
Specjalista cię zanudzi,
nic "na ławę" nie wyłoży
i do kłótni nie podjudzi -
z nudów sen cię tylko zmorzy.
Dopalacze zaś zadbają,
byś nie myślał ni przez chwilę,
dwie kroplówki ci podając:
bełkot i adrenalinę.
Całą dobę bądź gotowy,
wyłącz rozum, rzuć spacery,
wnet miał będziesz, zamiast głowy,
TVN 24!
Witaj Ewo!
OdpowiedzUsuń"Dzień jak co dzień,
zwykły dzień jak co dzień
sąsiad z góry na pianinie gra."
Ledwo oczy otworzę, lecę do kompa. To choroba jakaś, czy co? Aaaaaaaaaa wiem co, to ciekawość Twojego bloga i jego gości tak działa:)))
Jak zwykle, dla Ewy,
OdpowiedzUsuńod serca oklaski.
Zawsze, to różnica,
a niżeli z łaski.
/-/ Andrzej
Witaj Ozonko;)
OdpowiedzUsuńDzień deszczowy i ponury
i jak zwykle zajęć góry.
Cieszy mnie, że nie zaspałaś,
do ogródka już zajrzałaś.:)
Podobno uzależnić się można, ale jak się dawkuje z umiarem, to nic nie grozi.:)
Dawkuję z umiarem, ale rano lubię spojrzeć na Świat również Twoimi oczami:))) Uczę się ponownie wielu rzeczy, o których życie kazało mi zapomnieć. Bo praca, bo obowiązki, bo jakieś inne sprawy. A na siebie czasu nie starczało. Teraz już go mam:))) Można by powiedzieć "wracam do siebie":)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Andrzeju za Twoje oklaski,
OdpowiedzUsuńwitaj miły Gościu, nie czekaj na łaski.
Tu zawsze otwarte i wszyscy czekają,
z sercem, jak ta brama, Ciebie powitają.:)
Miło mi, że zajrzałeś do ogródka, mam nadzieję, rozgościsz się u nas dobre.:)
Pozdrawiam cieplutko i zapraszam.:)
A chłopina widząc jak piszę wiersz, każe mi iść do psychiatry:)))
OdpowiedzUsuńBle , ble, ble...
OdpowiedzUsuńEci peci.
Z TVN-a papka leci.
Kręci , kręci się maszyna...
Która ma Cię - za kretyna ! :)
Święta racja miła Ewo. Nic dodać - nic ująć.
Chłodnym rankiem - ciepło pozdrawiam Ciebie i Wszystkich Ogrodników :)
Mundrych mamy żurnalistów
OdpowiedzUsuńDopytują ,dyskutują
Mądre miny nam serwują...
Więc jak nie chcesz się stresować-
Pilotem ich potraktować!
Stanisław
Wiesz Ozonko, każdy po swojemu ten świat postrzega i niedobrze by było, gdyby wszyscy go widzieli jednakowo. Z różnorodności zawsze można coś dla siebie wybrać, nie wyrzekając się jednak własnego spojrzenia.:)
OdpowiedzUsuńDroga Ewo!
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie i wszystkim wspaniałym ludziom, którzy odwiedzają ogródek, miałem wczoraj bardzo miłe urodziny. Dziękuję serdecznie za najmilsze życzenia i cieszę się ogromnie, że jestem z Wami.
Wczoraj piłem Wasze zdróweczko,
Superową naleweczką. :-)
I jeszcze strofka mistrza Jana Sztaudyngera:
Życie
Zanim się opamiętasz,
Kołyska, ołtarz, cmentarz.
I robisz smutne odkrycie,
Że to już całe życie.
Witaj Staszku.:)
OdpowiedzUsuńSuper wierszyk.:)))
Moim zdaniem TVN zamienił się już w tabloid medialny i niedługo będzie nas epatował wiadomościami typu - jakie majtki nosi Doda (może w tym wypadku będą to majtki prezesa, bo pretendują do miana telewizji informacyjnej).
Cała prawda całą dobę.:)
Tylko ta "prawda", podawana na okrągło do znudzenia, bez jakiejkolwiek pogłębionej analizy, bez komentarzy rzetelnych ekspertów, już mi uszami wyłazi.
Oglądam raz dziennie Fakty (fakt, że nie mam czasu na więcej) i Szkło Kontaktowe - jak nie zasnę.:)
Dzień ponury jak diabli, zimno, brrrrr...listopad za pasem.
Wojtku, dzięki za toasty, echo się niosło po ogródku, a naleweczką (pewnie pigwówką?) pachniało, aż miło.:)))
OdpowiedzUsuńI za mądrości Jana Izydora, których nigdy dość, bez względu na nasz "staż" życiowy.
"Doświadczenie, ten dar z nieba,
masz, gdy go ci już nie trzeba."
Jan Izydor Sztaudynger.
Dobrego dnia (bez bólu głowy). :)
Nie boli główeczka, choć nie pigwóweczka.
OdpowiedzUsuńNaleweczka pięknie skomponowana i gdyby nie brak czasu, można pić do rana.
Wierszyk smsowy autor nieznany
"Ktoś Ty? AD2010"
Kto Ty jesteś?
Jam Kaczorek.
Skąd przybywasz?
Prosto z Tworek.
Jaki znak twój?
Jad spieniony.
Czego nie masz?
Konta, żony....
O czym marzysz?
O korycie.
No, a Polska?
Chyba kpicie.
A co z Lechem?
Będzie świętym.
Pomnik?
Stawiam fundamenty.
Coś o Tusku?
Nienawidzę!
A co z PO?
Nią się brzydzę.
Zmowy, spiski?
Widzę wszędzie.
Rydzyk?
On papieżem będzie.
Naród cały?
Wprost mnie kocha.
Dziękuję.
Noooo ... czas na procha.
Nie wyrzeknę się, bo to stanowi o mojej normalności i dobrym samopoczuciu.Ewciu, zajrzysz do mnie?
OdpowiedzUsuńSuper artykuł w GW o dyskusji polityków w programie "Tomasz Lis na żywo", jej klimacie i braku autorefleksji - zachęcam do przeczytania, w sam raz na nasz dzisiejszy temat.
OdpowiedzUsuńhttp://wyborcza.pl
/1,75248,8568285,Nalecz_o_deklaracji_lodzkiej__Jak_mozna_takie_obrzydlistwa.html
Może wypuśćmy ich wszystkich na "udeptaną ziemię" i niech się leją! Siła "argumentów" PiS jest przez nich niezauważana, umniejszana. To jak z tą belką i okiem.
OdpowiedzUsuńWitaj Ewao i ja wpadam na starość w nałóg zaglądania skoro swit do ogródka,jak Ozon.Masz rację absolutną.Przypadkowo raz miałem okazję rozmawiać z jedną z "gwiazd TVN 24".I bąknąłem żę już dość wywiadów z tymi samymi ciągle.Już wiemy co który powie albo nakłamie.Od czasu do czasu zaproście normalnych.Są lekarze,adwokaci,sklepikarze,hydraulicy itp.Oni też barwnie i dużo powidzą,prawdę.Ściskam.Jurek Zostało bez odzewu
OdpowiedzUsuńJurek, też rozmawiałem (mam "swoich" w tefałenie) odp. "masz pracodawcę?
OdpowiedzUsuńMIŁAGO DNIA - NIE KRYTYKUJĘ. zAMIAST EKSKOMINIKI DOSTAŁEM TEMPERATURĘ
Witaj Jurku;)
OdpowiedzUsuńTego miłego dla mnie nałogu nie mam najmniejszego zamiaru u Ciebie zwalczać.:) Nie powoduje on ujemnych skutków, chociaż mogą nam zarzucić uczestnictwo w sabacie nieprawomyślnych Polaków.:)
Wiesz, wolę sobie z rana przejrzeć portal GW, czy przeczytać jakiś artykuł w "Polityce" (czasem we "Wprost" - ostatnio się zmienił na plus), przejrzeć aktualności na "Onet" niż słuchać tego bełkotu TVN24. Ekspertów i prawdziwych znawców do siebie nie zaproszą, bo im trzeba płacić, a szczekających to samo mają za darmo.
A "normalnych" ludzi nie zaproszą, bo boją się, że im słupki oglądalności spadną, jak nas czymś nie zaszokują.:)
Ściskam Ciebie też i już nic nie mów o starości, bo to tylko przypadłość tych, którzy tego bardzo chcą (biologia się nie liczy, to normalne i nieuchronne.)
Mam nadzieję, że jeszcze dziś znajdziesz dla nas trochę czasu.:)
Heniu, mam nadzieję, że Twoja temperatura nie wynika z kąpieli, którą na Tobie wymusiłam!:)
OdpowiedzUsuńNie bierz za dużo prochów, kuruj się naturalnymi metodami - jakaś herbatka z malin napotna, dużo witaminy C, albo rutinoscorbinu, porządny rosół z wiejskiej kury też by Ci nie zaszkodził. Plus coś jeszcze na rozgrzewkę, co Wojtek proponował.
I posiedź w ogródku, tylko pod kołdrą, bo trochę wiatr dziś hula.:)))
Co do dziennikarzy bojących się, że stracą pracę, nie będąc "po linii i na bazie" jedynie słusznej opcji programowej, wyznaczonej przez stację, to masz rację. Też znam takie przypadki.
Rzetelność dziennikarska to już drugo- albo nawet trzeciorzędna sprawa.
Ja sobie żyję zgodnie z tempem, na które mogę sobie pozwolić. Swoje ograniczenia znam i wyżej nie podskoczę - no może ciut(hihi)= Na tę francę po zdarciu warstwy ochronnej (przyczaiła się na cmentarzu) mam jeszcze sok z czarnego bzu i z czarnej porzeczki. Tam vit C bez liku. Malinki też, ale już ze sklepu.
OdpowiedzUsuńWitam znów , Ewę z 8:44:)
OdpowiedzUsuńSzmacieje nam telewizja , szmacieją inne media... te korzystające z wynalazku Guttenberga - też! Już o tym posałem : co jest pierwsze- jajko , czy kura. Czy media dostosowują się do nas , czy my " akceptujemy " ich poziom/?/ Za wstrętnej nieboszczki komuny, żeby zaistnieć / pomijam politykę / trzeba było naprawdę być Wielkim. Pamiętacie te nazwiska naszych aktorów? To naprawdę WIELCY LUDZIE byli. Każdy pamięta , więc nie wymieniam , żeby kogoś nie pominąć... A dziś? Wystarczy: ubrać się jak małpa i kreować ...modę. Pieprzyć trzy- po - trzy i... celebrytą cię okrzykną! Wystarczy dość często i sprawnie powtarzać: łał , cool , trendy , zajefanie , i temu podobne " kwieciste" zwroty , aby zaistnieć. Do takiego samego poziomu " dostosowuje" się polska tłuszcza polityczna. Jeden wielki: NARODOWY BEŁKOT NAWIEDZONYCH PO LSD. Pokolenie zdegenerowane mową "esemesów" , telefonów , które już " wszystko robią " - oprócz dzieci... Ale to kwestia czasu! Kto pamięta czasy hippisów - ten wie co to LSD... Nawet Beatlesi o nim śpiewali.
Co trzyma fason? NATURA, której " mały człowieczek, mimo usilnych starań - jeszcze nie zniszczył! Przyroda, krajobrazy, poezja / zapomniana często /, przyroda , której coraz rzadziej czas poświęcamy...:)
Stanisław
Już niedługo i ten "mały" bezmyślny dureń "niemożliwe" załatwi na amen:((( Po co ma sie szary człowiek starać , jesli duże firmy mają ekologię w "d"?
OdpowiedzUsuńStaszku, dałeś świetną analizę naszej medialnej rzeczywistości, dziennikarze powinni to co rano czytać jako lekturę obowiązkową.:)))
OdpowiedzUsuńO pokoleniu komórkowo-smsowym też masz rację. Oni nawet kilku zdań nie bardzo potrafią sklecić po polsku. Kto dziś czyta książki, gazety, czy nawet jakiś porządny komentarz mądrego polityka na mądrym portalu? Kogo to interesuje? Bo nad tym trzeba pomyśleć, a nie konsumować podaną na tacy papkę. Lepiej sobie obejrzeć jakieś tańce z gwiazdami, dwutysięczny któryś tam odcinek mydlanej opery, głupawe teleturnieje - hihihi, hahaha i wszyscy bijemy brawo dla zawodnika! Gdzie się podziały mądre repostaże, dobre filmy, teatr telewizji (chlubny wyjątek: reportaże Ewy Ewart)? Czasem coś owszem, w porze tylko dla nietoperzy w ramach hasła "wszystko dla świata pracy" - który to świat pada na nos o tej porze.
Zapotrzebowanie na to kreuje niestety podaż, bo zapewnia oglądalność.
Ufff... rozpisałam się stara ciotka, która mówi: "ta dzisiejsza młodzież...."
Ale myśmy przynajmniej cośkolwiek czytali...
Natura będzie trzymać fason, tylko nie wiem jak długo jeszcze, bo człowiek dąży, żeby ją rozdeptać do końca...bo mu potrzebne ośrodki SPA w centrum puszczy, wyciągi narciarskie w rezerwatach przyrody wszędzie asfalty - na każdą górę i mnóstwo kiosków z pamiątkami!
Toś trafił w moją czułą nutę...:)
Nie zapomnę, jak sąsiadka z piętra zapytała mnie po co mi tyle książek, bo przeciez one tylko zaśmiecają mieszkanie. To jest współczesna paranoja.
OdpowiedzUsuńJa widocznie mam taki gust wypaczony, że lubię wrony.:)))
OdpowiedzUsuńDla rozluźnienia nastroju:
LUBIĘ WRONY
W berżeretkach, balladach, canzonach
Bardzo rzadko jest mowa o wronach,
A ja mam taki gust wypaczony,
Że lubię wrony...
Los im dolę zgotował nielekką:
Cienką gałąź i marne poletko,
Czarne toto i w ziemi się dłubie -
-a ja je lubię...
Gdy na polu ze śniegiem wiatr wyje,
Żadna wrona przez chwilę nie kryje,
Że dlatego na zimę zostają,
Że źle fruwają...
Ale wrona, czy młoda, czy stara,
Się do tego dorabiać nie stara
Manifestów ni ideologii -
-i to ją zdobi...
Gdy rozdziawią dziób - wiedzą dokładnie,
Że ich głosy brzmią raczej nieładnie,
Lecz nie wstydzą się i nie tłumaczą,
Że brzydko kraczą...
I myśl w głowach nie świta im dzika,
By krakaniem udawać słowika,
By krakaniem nieść sobie pociechę -
- i to jest w dechę!
Żadna wrona się także nie łudzi,
Że postawi ktoś stracha na ludzi,
Co na wrony i we dnie, i nocą
Czyhają z procą...
Wrony fruną z godnością nad rżyskiem,
Jakby dobrze im było z tym wszystkim,
I w tym właśnie zaznacza się wronia
Autoironia.
Nie udają słodyczy nieszczerze,
Mężnie trwają w swym schwarz charakterze,
Nie składają w komorę zasobną,
Jak więcej dziobną.
Wiedzą, że - mimo wszelkie przemiany -
Nie wyrosną na rżysku banany,
Nie zamienią się w kawior pędraki,
Bo układ taki...
W berżeretkach, balladach, canzonach
Bardzo rzadko jest mowa o wronach,
A ja mam taki gust wypaczony,
Że lubię wrony...
Los im dolę zgotował nielekką:
Cienką gałąź i marne poletko,
Czarne toto i w ziemi się dłubie -
- a ja je lubię,
A ja je lubię...
autor: Jerzy Wasowski
Całkiem "skromnie" powiem. Wydałem w dobre ręce ok 3.000 książek (po rozwodzie onegdaj). Teraz w czasie remontu też ok stu. Ile z płaczem wyrzuciłem na makulaturę - nie wiem. Warunki lokalowe, mam takie a nie inne i........
OdpowiedzUsuńZ tej mojej trzycyfrowej emerytury, już nie kupię, a i tak moje mieszkanie to "makulaturownia". Syn łykną bakcyla i "musiałem" mu odstąpić większy pokój, bo już na.......książki miejsca nie miał "biedaczyna".
Do biblioteki już niestety nie zaglądam (a lubili mnie - statystykę mieli niepoczytnych, dużą przeze mnie). Cóż, życie koryguje plany i działania. Syn jednak kupi mi na allegro czasami "cuś", ale to już "lżejsze" tematy w tym cuś.
:)
OdpowiedzUsuńKsiążek u mnie też bez liku... Przeżywałem dramat , jak nastała przeprowadzka.Pięć lat temu... Wszystko cenne , z każdą książką wiążą sie jakieś wspomnienia i przemyślenia... A kupiłem mieszkanie dużo mmiejsze...Musiałem " moje ideały " poddać selekcji... Część wylądowała , za psie pieniądze , u antykwariusza. Do dziś mam wyrzuty sumienia. Bo te książki kolekcjonowała moja Mama...
Ewo:)
Serdecznie dziękuję za wsparcie mojego wpisu. Chociaż wiem , że akurat tu , u Ciebie - to zrozumiałe i oczywiste... Poprostu, spotkało się : grono ludzi , którzy - nie są trendy i cool . I dlatego tak : cenni i wartościowi...
Ale , coraz częściej wnioskuję , że stajemy się pokoleniem wymierającym. Nie mam jednak , zamiaru i chęci - zmienić się... Bo właśnie TO , co by zmiany wymagało , uważam za NAJCENIEJSZE...
Pozdrawiam Was Wszyskich
Stanisław
Wszystkich... Miało być :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię wrony:)))
OdpowiedzUsuńEwa jak obiecałem tak będzie dzisiaj opowiadanie.Długo walczyłem ze sobą czy opowiedzieć.Ono nie dotyczy mojej osoby ale wprowadza mnie w wielką zadumę.Będzie to o naseej koleżance a przyjaciółce sredecznej mojej żony.Będę nazywał ją M.Była młodą kobietą o wielkiej urodzie bardzo życzliwą spokojną.Była stewardessą i często latały razem w jednej załodze z żoną.Może wtedy zrodziły się więzi przyjażni.M. była w hierarch zawodowej nieco wyżej.Była ponadto instruktorką co sprawiało że może nieco więcej./ o tym póżniej/.M. zacznała urlop ale wymogła na planistkach aby wpisały ją na jeszcze jeden lot do Nowego Jorku.Poprostu chciała sobie kupić na urlop buty sukienkę torbę itp.Innastew. by nie dostała już tego lotu.c.d.n.Jurek
OdpowiedzUsuńEwa odpisz pokazała się część opow. i zniknęła Jurek
OdpowiedzUsuńNic nie zniknęło - ja mam 1 część, a nie wiem czy drugą wklejałeś?
OdpowiedzUsuńJak klikniesz na "odśwież" to się u Ciebie też ukaże.
OdpowiedzUsuńA rytm wiersza Wasowskiego aż się prosi o melodię:))) Czasem tak się zdarza:)
OdpowiedzUsuńWitajcie:)
OdpowiedzUsuńTo ja też chcę do tego sabatu, a co mi tam:)
A co do książek - ponieważ my z Miśkiem też mamy do dyspozycji jedynie 50 metrów kwadratowych i półki zaczęły się zrywać ze ścian - poczyniliśmy zakup, tak zwany: http://www.czytio.pl/product/2/-/Bebook-mini.html Zaprawdę powiadam Wam, genialna rzecz:)
Rano w dniu odlotu M. poraz pierwszy nie mogła odpalić silnika w swoim samochodzie.Męczyła się w końcu pojechała taxi.Załoga melduje się kapitanowi na 1,5 godz. przed startem.Jeśli ktoś nie zdąży lecie zamiennik z dyżurującej załogi.Są na "wsiaki pażarny słuczaj".M. mocno się spóżniła załoga po odprawie celnej i paszport. była już w samolocie.Ale M. mogła nieco więcej więc wycofała koleżankę i poleciała.Skrócę.Finał samolot zawrócił awaria , spadł w lesie kabackim tragedia.U nas wręcz rozpacz.Myślę więc a teraz mam oczy pełne łez z jaką determinacją ta piękna i młoda dziewczyna brnęła do tego lotu.Ta która uratowana została przez decyzję M. długo chorowała poprostu wstrząs.Jurek
OdpowiedzUsuńDzięki Ruda, ale....... Tak bywa. Może w to-to padnie (na łeb)
OdpowiedzUsuńJurku...
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu wstrząsające...
Z jednej strony motywacja: buty, sukienka, torebka... Z drugiej strony cena życia...
I ten splot okoliczności - nie mogła rano odpalić auta, a potem wycofała koleżankę, która już miała lecieć...
Nie wiem, co można o tym myśleć? Przeznaczenie, fatum, zły los? Życie pisze takie scenariusze, o jakich nie śniło się najwybitniejszym reżyserom. Są sytuacje, których w żaden sposób nie jesteśmy w stanie przewidzieć, choćbyśmy wszystkie mądrości świata pojedli...
Nie dziwię się tej, co ocalała, że ciężko odchorowała.
Dziękuję Jurku za tę refleksję. Warto się nad tym zadumać w tym upiornie zaganianym świecie.
Jurku...
OdpowiedzUsuńDrugi raz przeczytałam i dalej nie mogę się otrząsnąć...Cóż warte są wszystkie dobra materialne wobec naszego życia. Ciągle za czymś pędzimy, czegoś szukamy, nie mamy chwili na zastanowienie, co to wszystko warte...
Jesteśmy jednak tylko ludźmi, nie przewidzimy wszystkiego, co zgotuje nam za chwilę przypadek. I Ona tak za wszelką cenę dążyła, do wypełnienia się tego losu - zupełnie nieświadoma ...
Film - "Przypadek" Kieślowskiego od razu przychodzi na myśl.
Ewo i Jurku...
OdpowiedzUsuńWiecie co ? Mnie się wydaje że los , życie , Absolut - czasami daje nam dość czytelne znaki... Problem jest w tym , że tych "znaków" nie potrafimy odczytać. Gdyby "M" zrozumiała przesłanie - zrezygnowałaby , gdy samochód nie chciał zapalić... Ale, przecież działała racjonalnie.../?/ To trudne... Rozumiem Jurka emocje, mimo upływu tylu lat. " Coś" jest każdemu pisane i, żeby się skichał, - tego nie uniknie. Nieliczni są " ostrzegani"... Jeszcze mniej ludzi- właściwie to otrzeżenie losu odczytuje... Też mam kilka takich doświadczeń : osobistych i z rodzinnego przekazu.
Pozdrawiam Kapitanie!
Stanisław
Ozonko, wiersz Wasowskiego ma melodię, piosenkę śpiewa Wojciech Młynarski.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=KYnH9w1DqJE
Stanisławie, to ostrzeganie, o którym piszesz, to dowód istnienia Absolutu... jeśli tak byśmy odczytywali wysyłane nam sygnały.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś trochę podobne przeżycia i - skorzystałam. Ale o tym kiedy indziej.
Jurku, rozumiem Cię doskonale. Ściskam mocno.
Tak myślałam Ewciu:))) Po głowie mi chodziło wrażenie "słyszenia" tej piosenki, kiedyś. Ale melodii nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńStaszku, wracam do tego, co piszesz, że "coś jest każdemu pisane".
OdpowiedzUsuńJa nie wierzę w przeznaczenie, chociaż czasem zdarzało mi mówić: tak miało być...
Nie mogę uznać tego, że przyszłość i wydarzenia, które jeszcze się mają wydarzyć, są już z góry ustalone i nie mogą być zmienione przez żadne działania człowieka. Uważam raczej, że każdy jest kowalem własnego losu, chociaż czasem - jak wiadomo - głową muru nie przebijesz i wszystkie Twoje plany biorą w łeb. Ale biorą w łeb nie dlatego, że tak miało być, tylko dlatego, że zaistniały jakieś okoliczności, czasem od nas niezależne, które spowodował inny człowiek, siła przyrody, czy jakiś nieprzewidziany kataklizm.
Prawie zawsze mamy wybór decyzji, często wybieramy spontanicznie, bez jakiegoś logicznego uzasadnienia, bo jesteśmy tylko ludźmi. Często kierujemy się emocjami, uczuciami i sercem, a nie rozumiem - i to też jest bardzo ludzkie. Ale to nie przeznaczenie, tylko nasze działanie.
I ten "Przypadek" Kieślowskiego cały czas chodzi mi po głowie.
Jeżeli ktoś nie zna tego filmu, to tu jest jego streszczenie:
OdpowiedzUsuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Przypadek_%28film%29
Można też go obejrzeć na You Tube.
Kieślowski genialnie nakreślił trzy wersje życia młodego człowieka, uzależnione od przypadku - czy się spóźni na pociąg, czy nie.
Ewo:)
OdpowiedzUsuńTrochę nieświadomie dotkęliśmy trudnych tematów. Bo tu - każda odpowiedż może być dobra, albo... wręcz przeciwnie... Nie wierzę w jakiś mistycyzm , czy jak to nazwać... Ale dzieje się wokół nas - wiele dziwnych rzeczy , ktrych każdy doświadcza na swoim przykładzie. Niestety często są to: nieodwracalne tragedie. Odrzucam , w ich analizowaniu , dogmaty kościoła. Poprostu: śmieszą mnie, są wielokrotnie modyfikowane przez ludzi - interesownie. Ale... Sama piszesz o podejmowaniu decyzji, przez człowieka. Zgadzam się z Tobą. Często stajemy na rozdrożu i SAMI musimy wybrać drogę... Ale, czasami właśnie , los ostrzega: uważaj to zła droga! Tak właśnie mogło być w przypadku wyboru, tragicznego , dokonanego pezez " N " i opisanej przez Jurka. Gdyby wróciła do domu - o tragedii dowidziałaby się z mediów. Żyłaby , przecież. Dokonała wybory; żle lub wcale - nie odczytała otrzeżenia losu. Zgoda Ewo: prawie zawsze mamy i dokonujemy - wyboru. Ale nigdy nie wiemy / oprócz takich tragedii/ co by było , gdybyśmy , na rozdrożu , wybrali ten drugi wariant... To miałem na myśli. Takie " domniemane " rozwiązania , właśnie tylko na filmie zobaczyć można. I jeszcze jedno. Czasami w życiu mamy taką sytuację: jesteśmy w niej w stu procentach po raz pierwszy, ale... Miejsce , ludzie, krajobrazy - coś nam przypominają... Mówimy wtedy : skąd ja to znam , coś mi to przypomina... A rozum mówi - przecież tu jesteś po raz pierwszy. Czy to jakiś "cień" dowodu na istnienie: reinkarnacji ? Ale się zapędziłem... :)
Stanisław
To się nazywa deja vu i często to miewamy, o czym zresztą wiesz. I ciagłe odczucie, że to już było . Najgorsze, gdy "pamiętamy" miejsce, w którym nigdy nas nie było. Ja takie mam, i ciągle czekam kiedy je zobaczę w realnym świecie:)))
OdpowiedzUsuńStaszku, to się nazywa deja vu. Jakieś poczucie, że przeżywana tu i teraz sytuacja wydarzyła się już kiedyś, w jakiejś nieokreślonej przeszłości, a jednocześnie jesteśmy o tym przekonani, że to niemożliwe. Też doświadczyłam czegoś takiego...
OdpowiedzUsuńAle nam zeszło na filozoficzne tematy...
dzięki opowieść Jurka.
A ten film bardzo lubię, zawsze zmusza mnie do refleksji i do tego, by nie szufladkować zachowań ludzkich, bo nie wszystko jest tylko czarne lub tylko białe. Tyle w nas odcieni szarości...
I masz rację, wybieramy coś, a nie wiemy, że za rogiem czai się nieuchronne.
Eh... jesteśmy prochem marnym tylko.
Chyba wszyscy pouciekali, cy cuś? :)
Ozon, ale zbieżność myśli, tylko że ja musiałam się szczegółowiej wygadać....:)
OdpowiedzUsuńTo pewnie coś znaczy;)))
OdpowiedzUsuńTy szczegółowiej a ja nie bardzo lubię:))) Gadaniny nie lubię, tak jakby ludzie mieli mi czytać w myślach. Czy co?
OdpowiedzUsuńTo pewnie znaczy, żebyśmy się uraczyli trochę dobrą poezją. To może "Piwnica pod Baranami"?
OdpowiedzUsuńBLAGIER
Piotrowi Skrzyneckiemu
Największy blagier świata
Mieszka od lat w naszym mieście
Ma brodę z białego srebra
A oczy podobno niebieskie
Ostatnio zmienił kapelusz
Nie nosi już tego ze słomki
Mówią że spotkał anioła
Który dla niego tu zstąpił
A jeśli tylko zechce
To jednym gestem swym
Zamieni cyrk każdy w teatr
A każdy teatr w cyrk
Czasem pogada z gołębiem
Z furmanem wypije wódkę
Dni są dla niego zbyt długie
A noce o wiele za krótkie
I tyle jest w nim nieprawdy
I prawdy dziwacznej tyle
Że każdy chce go posłuchać
Gdy mówi choćby przez chwilę
Bo jeśli tylko zechce
To jednym gestem swym
Zamieni cyrk każdy w teatr
A każdy teatr w cyrk
Największy blagier świata
Mieszka od lat w naszym mieście
Ma brodę z białego srebra
A oczy podobno niebieskie
sł. Leszek Wójtowicz
:) Zawsze tego słucham z rozrzewnieniem. :)
Lubię takie wiersze:))) Cofam się pamięcią wstecz i powiem Ci, że nigdy gadułą nie byłam. Wolałam słuchać:)))
OdpowiedzUsuńAlbo w jakiś inny sposób wyrażałam siebie. Robiłam coś. Robiłam na drutach, dziergałam szydełkiem, szyłam, gotowałam , rysowałam, malowałam. No, wyrażałam się manualnie. Teraz piszę na Twoim blogu, ale to nie wymaga mówienia.
OdpowiedzUsuńA może zaproponujesz jakiś miły teścik do ogródka? Poeta za Ciebie powie wszystko.:)
OdpowiedzUsuńMam taki. Ale on tu chyba nie pasuje. Spróbujemy?
OdpowiedzUsuńDawaj, co chcesz, wszystko pasuje.:)
OdpowiedzUsuńNiedostepna ludzkim oczom, że nikt po niej sie nie błąka,
OdpowiedzUsuńW swym bezpieczu szmaragdowym rozkwitała w bezmar łąka,
Strumień skrzył się na zieleni nieustannie zmienną łatą
A gwoździki spoza trawy, wykrapiały sie wiśniato.
Świerszcz, od rosy napęczniały, ciemnił pysk nadmiarem śliny,
I dmuchawiec kroplą mlecza błyskał w zadrach swej łęciny,
A dech łąki wrzał od wrzawy, wrzał i żywcem w słońce dyszał,
I nie było tu nikogo, kto by widział, kto by słyszał.
Gdzież me piersi, Czerwcami gorące?
Czemuż nie ma ust moich na łące?
Rwać mi kwiaty rękami obiema!
Czemuż rąk mych tam na kwiatach nie ma?
Zabóstwiło się cudacznie pod blekotem na uboczu,
A to jakaś mgła dziewczęca chciała dostać warg i oczu,
I czuć było jak boleśnie chce się stworzyć, chce się wcielić,
Raz warkoczem się zazłocić, raz piersiami się zabielić-
I czuć było, jak się zmaga zdyszanego męką łona,
Aż na wieki sił jej zbrakło- i spoczęła niezjawiona!
Jeno miejsce, gdzie być mogła,jeszcze trwało i szumiało,
Próżne miejsce na tę duszę, próżne miejsce na to ciało.
Gdzież me piersi, Czerwcami gorące?
Czemuż nie ma ust moich na łące?
Rwać mi kwiaty rękami obiema!
Czemuż rąk mych tam na kwiatach nie ma?
Przywabione obcym szmerem, wszystkie zioła i owady
Wrzawnie zbiegły się w to m iejsce, niebywałe węsząc ślady,
Pająk w nicość sieć nastawił, by pochwycić cień jej cienia,
Bąk otrąbił uroczystość spełnionego nieistnienia,
Żuki grały jej potrupne, świerszcze pieśni powitalne,
Kwiaty wiły się we wieńce, ach we wieńce pożegnalne!
Wszyscy byli w owym miejscu na słonecznym, na obrzędzie,
Prócz tej jednej, co być mogła, a nie była i nie będzie!
Gdzież me piersi czerwcami gorące?
Czemu nie ma ust moich na łące?
Rwać mi kwiaty rekami obiema!
Czemuż rąk mych tam na kwiatach nie ma?
I kedyś spiewała to chyba Magda Umer? Nie pamiętam, ale uwielbiam Leśmiana. On jest taki, no taki " do wyobrażania".
OdpowiedzUsuń,,Lubię wrony" śpiewa Wojciech Młynarski
OdpowiedzUsuńWitam wieczorowo:)
Czerwce w ostatnim refrenie powinny być "z dużej litery"
OdpowiedzUsuńWitaj "Adamcocie":)))
OdpowiedzUsuńA tytuł tego to: "Ballada bezludna" :)
OdpowiedzUsuńWitaj Adaśku:)
OdpowiedzUsuńJuż pisałam, że to spiewa Młynarski, można posłuchać na you tube.
Ale cieszę się, że jesteś z nami, mam nadzieję, że już w domu i cieszysz się wolnością od wenflonów, kaczek, strzykawek i tym podobnych akcesoriów. Jak się czujesz Tygrysku?
Nie dało się dzisiaj wcześniej napisać bo od przyjazdu do domu ciągle ktoś przychodzi w odwiedziny albo dzwoni...istny jarmark:)))Jestem już bardzo zmęczony a nie wiem kiedy dzień zleciał.Za to jutro -gość,na którego czekam i dla którego specjalnie naszykowałem solidną kapustę:)))
OdpowiedzUsuńDziś pewnie długo nie zabawię więc pozdrawiam wszystkich serdecznie:)
No to będziesz miłe spotkanie:))) Kapusta szczególnie wskazana i drapanie między różkami tez. Już sobie wyobrażam to spotkanie.:)))
OdpowiedzUsuńDroga Ewuś,samopoczucie nawet niezłe choć czasem ból się odzywa ale to już nieważne - jestem w domu!:)
OdpowiedzUsuńChyba go ucałuje w czółko z radości:)))
OdpowiedzUsuńOtoczenie domowe i rogaty przyjaciel szybko Cię postawi na nogi, nie mam wątpliwości. Tylko teraz sister Zofia będzie tęsknić za Twoim paluszkiem! ;-)))
OdpowiedzUsuńDoceni??? :)
OdpowiedzUsuńDo Adasia z 20.15
OdpowiedzUsuńAdasiu, dla Ciebie Wiesiek Dymny - trochę krainy łagodności. Wprawdzie nie o koziołku, za to o innych rogatych.
OdpowiedzUsuńNiebieska patelnia
Pasą się pasą
barany wełniane
chmury białe
tak jak na patelni
na niebieskiej łące
owieczki niedzielne
słońce zwiastujące
Słońce słoneczko
rozgrzane złociste
chmury białe
pasterz złotowłosy
białą wełnę gładzi
halą idzie bosy
dokądś je prowadzi
To na niebie ponad głowami
płyną te baranki stadami
niedziela wstaje rosą obmyta
jak uczesana młoda kobita
Połoniny modre
kiedy w słońcu stoją
ciepłe łąki dobre
wielka chata moja
Pasą się pasą
barany wełniane
owieczki białe
pasą się pasą
na halach niebieskich
połoninach wiecznych
hale hale płyną
hale hale giną
Wiesław Dymny
Pozdrawiam Adamie serdecznie :)
OdpowiedzUsuńZnaczy się dla gościa - kapustkę szykujesz , a dla siebie ? Dobra śliwowiczka , rozwiązuje języki...I relaks zapewnia :)
Stanisław :)
Dzięki,dzięki za owieczki i barany:)Uwielbiam takie chmury to chyba cumulonimbusy?
OdpowiedzUsuńStaszku,witaj:)Naleweczka będzie,a jakże...ale za kilka dni bo mnie teraz i bez nalewki ,,zawiewa" tak,że po sznurku nie pójdę:)
Ozonko,z niego pieszczoch straszny i to mnie dziwi niezmiernie u kozy :)
Tak, to chmurki dobrej pogody. Życzę Ci ich serdecznie i przemęczaj się jeszcze zanadto, zebyś szybko do sił nam tu doszedł.:)
OdpowiedzUsuńŚciskam, przytulam i całuski ślę.:)***
ojjj - korekta: NIE przemęczaj się, Adaśku, sorry:)
OdpowiedzUsuń"Koza, też człowiek", jak już kiedyś napisałam:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewuś a z tym przemęczaniem to jest tak,że teraz choćbym chciał to nię mogę za bardzo się forsować bo mam tyle złogów polekowych w sobie i pierwiastków z tablicy Mendelejewa,że nie poradzę wszystkim tak od razu:)
OdpowiedzUsuńOzonka!!!:)))
OdpowiedzUsuń:)))))))))) !!!
OdpowiedzUsuńOdpoczywaj Adaśku i dochodź do siebie, a w ramach terapii uzdrawiającej zaglądaj troszkę do ogródka.:)
OdpowiedzUsuńMiłych snów na dzisiejszą nockę.:)*
Widzisz Ewciu, jak się tłoczno zrobiło? Wystarczyło napisać wiersz Leśmiana:))) Czary-mary???
OdpowiedzUsuńA co do koziołka, to wiadomo, że człowiek, pamiętam taka piosenkę z dziecinństwa (piszę z pamięci):
OdpowiedzUsuń"Ma majtaski na szeleczkach
nasz koziołek Rududu,
a z majtasków, w białe paski
kozi ogon sterczy mu.
Taki mały , dziwny stworek
na swym łebku czapke ma
i na uszka ma otworek,
bo ma przecież uszka dwa."
Nie wiem, może to jednak piosenka z dzieciństwa mojego syna?
:)Bez Was trudno zasnąć kochani.
OdpowiedzUsuńWybaczcie ale dziś już Was pożegnam:)))
,,Czym sen dla ciała,tym przyjaźń dla ducha"-Cyceron
Dobranoc:)
:DDDDDDDDD,cudny wierszyk,pa:)
OdpowiedzUsuńPa, Adaśku, :)))
OdpowiedzUsuń"Czym się":)))
OdpowiedzUsuńEwciu, gdzie zaczyna sie opowieść o Fabio? Bo chyba poczatek przegapiłam? :(
OdpowiedzUsuńOch, opowieść ma już mnóstwo odcinków, sama nie pamiętam od kiedy...koniec sierpnia chyba?
OdpowiedzUsuńJak Adaś wrócił z pobytu na Syberii. Poszukaj w postach pod koniec sierpnia.
Świetne historyjki, mogłabym je z pamięci odtworzyć, ale to nie zastąpi Adasia opowiastek.;)
Z jakiegoś powodu nie czytałam tego i mam "poważne" zaległści:)))
OdpowiedzUsuńDo jutra Ewo:))). Jeśli nie usnę, to się jeszcze odezwę:)))
OdpowiedzUsuńPa, ja już padam i usypiam na siedząco, a jeszcze mam parę stron do napisania.
OdpowiedzUsuńDobrej nocki, do jutra.:)
A na dobranoc i miły nastrój wieczoru dla wszystkich obecnych i nieobecnych Ogrodników, niech będzie prześliczny wiersz Agnieszki Osieckiej:
OdpowiedzUsuńACH, NIE MNIE JEDNEJ.
Takie dziś oczy mam niebieskie
jakby po walcu lub po chmurze,
taką mam w sercu kruchą łezkę
jak kropla, która rzeźbi różę...
Nie widać na mych smutnych włosach
śladów twej dłoni niecierpliwej,
nie słychać żalu w śpiewce kosa
i dobry Pan Bóg się nie dziwi.
Ach, nie mnie jednej,
ach, nie mnie jednej
to się zdarzyło - co się zdarzyło,
ach, czemuż tylko w rozmowie sennej
nie pamiętałam słowa: "miłość"?
Spoglądam w nieba abecadło,
wstyd zostawiłam na posłaniu,
czemu nie przeszły mi przez gardło
te proste słowa o kochaniu?
Nie wprowadzajcie się z rzeczami
między wieczorem a wieczorem,
jeśli te proste słowa o kochaniu
nie przyjdą na myśl w sama porę.
Ach, nie mnie jednej,
ach, nie mnie jednej
to się zdarzyło - co się zdarzyło,
ach, czemuż tylko w rozmowie sennej TO!!!!
nie pamiętałam słowa: "miłość"?
Agnieszka Osiecka.
Dobranoc mili:)
Odnośnie Absolutu:
OdpowiedzUsuńFrom the day of your birth
Till you ride on the hearse,
There is nothing so bad,
That it couldn't be worse.
Odnośnie wron - ktoś kiedyś (dla mnie) napisał:
Gdybym był ptakiem, który lata
Wysoko po błękitnym niebie,
Wtedy, jak moja myśl skrzydlata,
Prosto poleciałbym do ciebie.
Ukryty w miękim, szarym puchu
Na twoim usiadłbym balkonie.
Wyniosłabyś mi garść okruchów,
Lub może wzięłabyś mnie w dłonie...
Wśród drzew okrytych białym kwieciem
Ptasią śpiewałbym pieśń o wiośnie,
Lub, siedząc na twym parapecie,
Do okna zajrzałbym zazdrośnie.
Lecz pewnie byłoby inaczej,
Pewnie mówiłabyś zmartwiona:
Cholera,znów za oknem kracze
Ta wstręna, stara, siwa wrona!!!
Safiro*, ten wiersz jest cudny... przepełniony miłością.
OdpowiedzUsuń....
Spokojnej nocy życzę Ogrodnikom***
Trochę nie było mnie ostatnio w Twoim, Ewo*, ogrodzie, lecz widzę, że mimo jesieni, urodzaj masz obfity i kwiaty poezji oraz żądła satyry obrodziły nadzwyczajnie.
OdpowiedzUsuńCieszę się z tego i podziwiam ogrodniczkę, która niezwykle starannie swój ogródek pielęgnuje. Niewiele jest tak przyjaznych miejsc w sieci.
Pomocników masz zresztą prima sort!
Pewnie papiery czeladnicze wkrótce uzyskają.
Wielu z nich już jest mistrzami w swoim niepowtarzalnym stylu, wielu poczyniło znaczące postępy. Jest też paru nowych, lecz jakże obiecujących!!!
U mnie - cóż:
Kolejny dzień stracony minął bezpowrotnie,
Rozmieniony na drobne wśród szeregu zdarzeń.
Do ludzi mi daleko, dlatego samotnie
Morza smutku przemierzam i ogrody marzeń.
Chwile dawno minione przeżywam od nowa
Niby sny kolorowe. Badam z każdej strony
Z zakamarków pamięci wydobyte słowa -
Jak paciorki różańca pielgrzym rozmodlony...
Pomyśl o mnie czasami o wieczornej porze,
Gdy dnia przyszłego będziesz planować porządek,
Że może właśnie mijam nadziei przylądek
Albo zakotwiczyłam na gorzkim jeziorze.
Mam parę mrocznych spraw, z którymi muszę się uporać. Trochę mi to zajmie.
Mam sporo fotek czerwonych buków na brzegach rzeki Św. Jakuba (płynąc od Chesapeake Bay do Richmond, Virginia, USA). Nie wiem, jak je pokazać w Twoim ogródku.
Bardzo dobrze mi się (z powodów osobistych) z tymi bukami komponuje stara francuska piosenka biesiadna:
Chvalieurs de la table ronde,
Goutons voir si le vin est bon!
Goutons voir, oui! oui! oui!
Goutons voir, non! non! non!
Goutons voir si le vin est bon!
J'en boirai cinq a six bouteilles,
Une femme sur mes genoux!
Une femme, oui! oui! oui!
Une femme, non! non! non!
Une femme sur mes genoux!
Si je meurs, je veux qu'on m'enterre
Dans une cave, ou il y a du bon vin!
Dans la cave, oui! oui! oui!
Dans la cave, non! non! non!
Dans une cave, ou il y a du bon vin!
Les deux pieds contre la muraille
Et la tete sur le robinet!
Et la tete oui! oui! oui!
Et la tete, non! non! non!
Et la tete sur le robinet!
.....
Itd, itp, ilość zwrotek zależna od lokalnej invencji. Po raz pierwszy słyszałam tę piosenkę w Kanadzie w porze czerwienienia buków.
Oczywiście, dawno już minęły potencjalne czasy "Une femme sur mes genoux".
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Do SEG:
OdpowiedzUsuńDzięki, powiem autorowi!
Witaj kochana Safiro.:)
OdpowiedzUsuńJak ja Cię wyglądam co dzień, to tylko ja wiem.
Dziękuję, że zajrzałaś, że zostawiłaś swoje myśli cudne, ulotne i lekkie jak wiatr.
Dziękuję za śliczną poezję - Twoją też, upajam się nią od rana z lubością. A wierszyk o wronach jest śliczny, ciepły i pełen miłości, jak mogą być słowa skierowane do kochanej kobiety. Gratuluję autorowi serdecznie.:)
Safiro...
Wiem, że zajmujesz się wnukami, masz mało czasu na ogródek...życie teraz przyniosło Ci inne problemy do pokonania...
Wierzę, że je pokonasz i wyjdziesz do światła ze wszystkich mrocznych spraw. Gorąco Ci tego życzę i wiedz, że myślę o Tobie codziennie, nie tylko wieczorem.
Ściskam gorąco, całuję i czekam.:)*
SEG, pozdrawiam, miłego dnia.:)*
OdpowiedzUsuńPS. Wczoraj byłam "śpiąca królewna" i nie dotrwałam do Twojej wizyty, sorry.:)