Berecik pomyślał: jam w cenie!
Zalotnie poprawił więc włosek,
a skoro mam dziś powodzenie
do góry zadzieram swój nosek!
I pójdę se wnet na Krakowskie,
gdzie lubię zazwyczaj pofikać,
bo może, gdzieś tam, Matko Boska!
bezbożnik po Trakcie pomyka?
Ja ulżę se na nim - niestety,
do tego moralne mam prawo,
napluję więc mu na mankiety,
publisia zaś będzie bić brawo.
Lub może pogonię komucha,
Żyd jaki się gdzie napatoczy,
ach, marzy mi się rozpierducha,
aż radość zalewa mi oczy!
Pokrzyczę se też tujestpolska,
gdzie ZOMO tuskowych postawię,
od rana do późnej zaś nocki,
różańcem się trochę pobawię.
Tłum kaznodziei napuszczę,
bo chcę coś zrobić dla świata,
będą bezbożną tę tłuszczę,
Bożecośpolską wymiatać.
A więc rodaku chodź ze mną,
nie z gołą głową, czy w czapie,
w tym tajemnicy jest sedno:
jam jest prawdziwym Polakiem!
Po dzisiejszej prasówce polecam artykuł Pawła Wrabca w Polityce "Polska bylejakość zabija".
OdpowiedzUsuńNiby stara prawda, ale ciekawie ujęte.
http://www.polityka.pl/kraj/opinie/1509452,1,wypadek-busa-18-ofiar-bezmyslnosci.read
Nie pójdę nigdzie z moherem,
OdpowiedzUsuńAni "pod rekę", ani "pod nogę".
Powiem Wam prawdę, kochani,
ja ich już słuchać nie mogę.
Witaj Ewciu! Po występie jednego z "umoralniaczy" na Twoim blogu, stałam się jeszcze gorsza ( w unikaniu i tępieniu moherów).
Przeczytam tę polską śmiertelną chorobę, ale troszkę później, bo jak widzisz, jestem "do tyłu" z czasem. :)))
Witaj Ozonko:)
OdpowiedzUsuńTwoje credo dzisiejsze jest wielce słuszne i do do tego fajnie napisane.:)))
Ja też jestem dziś w "niedoczasie", nie bardzo wiem w co ręce włożyć, a wszystko jak zwykle na wczoraj.:(
Za to na dworze kontynuacja złotej polskiej jesieni, nawet mgły dzisiaj nie było. Jakoś prognozy o rychłym nadejściu zimy na razie się nie sprawdzają i oby tak dalej.:)
Oby!Lecę. :)))
OdpowiedzUsuńWitaj Ewo najbardziej radosna dla mnie nowina że wszyscz wyszzli na górę,bałem się w środku że za dobrze idzie.Ewa masz słońce i to mnie cieszy bo Cię bardzo lubię i cenię.Mocher wspaniały a dopisek ja ich słuchać dziesiątka.Po wczorajszm wywiadzie u p.Olejni Błaszczyka to dno i paranoja.Ja też już nie zdzierżę.U mnie słoneczka już nie m
OdpowiedzUsuńWitaj Jurku:)
OdpowiedzUsuńPomijając całą wspaniałą akcję (też drżałam do końca), podziwiam tych górników, bo sama za skarby świata nie dałabym się zamknąć w takiej kapsule. Widocznie mam klaustrofobię, bo np. nigdy nie dałam się namówić na solarium, gdzie człowiek jest zamknięty w małej kabinie. A cóż dopiero taka maleńka kapsuła!
Wywody Błaszczaka były takie cieniutkie i idiotyczne, że komentować nie warto. Za to odwracać kota ogonem potrafi koncertowo, jak wszyscy zresztą w tej szkole.
Jak Ci brakuje słoneczka, posyłam promienny uśmiech, może podziała? :)
Staszku dzień dobry odpowiem na Twoje pytanie w telegraficznym skrócie.Wszyscy piloci w liniach mają dopuszczalne minima do lądowania prawie jednakowe.Jeśli lotnisko ma ILS /Instrument Landing Syste/ to 60 metrów podstawa chmur widzialność 600 metrów.Jeśli lotnisko ma dwie NDB /Non Direction Radiobicon/ one są na osi pasa odległe o 1000 i około 3000 metrów.i tu jest ograniczenie 100 metrów podstawa i ok.1000 metrów iwdzialnościTo jest cała tajemnica.Czy wieziesz skazańca czy króla masz dbać o jego życie.Jeśli lecisz rejsowym to tylko informujesz gawiedż a jeśli dysponent to informujesz jakie masz lotniska w zasięgu.Wracam do opisu w Gaz.Wyb.podzielono włos na dziesięć tyle elementów które mogły się przyczynić.A opóżniony lot o 57 min.przez Prezyd. to nie wspomniano.On oczywiście miał prawo opóżnić i więcej ale ta mgła poranna konwekcyjna tak krótko trwała.Meteo jej nie przewidzi jak temp.punktu rosy zrówna się z temp zewnętrzną to jest 100 % wilgotności i mgła.Sciskam
OdpowiedzUsuńEWa dziękuję serdecznie w naszym slangu to się mówiło dobre i cokolwiek ale to od Ciebie to jest wiele.Do popołunia.Zadzieram kiecę i lecę.Jurek
OdpowiedzUsuńJurku, tak wysoko tej kiecy nie zadzieraj, bo moher nie śpi. I dziękuję Ci za wyjaśnienia dla Staszka, w tych sprawach jesteś dla mnie wyrocznią.
OdpowiedzUsuńDo popołudnia więc.:)
Jurek kieckę nosi i pilotem bywa, teraz jest wyrocznią - luuuuuuuuudzie, gdzie ja trafiłem?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wiesz? ;)))
OdpowiedzUsuńWitaj Ewo i Kapitanie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Jerzy za merytoryczne informacje. Z góry zatrzegam - jestem laikiem jeśli chodzi o lotnictwo. Staram się tylko i aż : pozbierać wszystko do / tfu / kupy i nie ulegać kłamliwej propagandzie...
Przemilcza się kilka ważnych zagadnień...
1. Czym było spowodowane opóżnienie ? Na początku mówiono otwarcie o balandze , jaką pisowski prezydent zorganizował w pałacu - w nocy poprzedzającej start. Służba pałacowa miała w tej sprawie wiele do powiedzenia. Temat zniknął...To w właśnie wyjaśnieniem jest, opóżnienia staru i póżniejszej paniki - by zdążyć na czas. Ten czas wyznaczała : transmisja t.v. - publicznej i obecność pisowskich " żurnalistów" Impreza miała " przyćmić" wcześniejszą wizytę Premiera.
2. Omija się , i nie żąda : traści rozmowy z godz. 8:20. Lesio wiedział o trudnościach z lądowaniem / zakładam , że Kapitan go powiadomił/. I co: z bratem- psychopatą , o mamusi rozmawiali? / tak twierdzi psychopata / Tym bardziej , że pisowscy znawcy zachowań kaczorów sami stwierdzili , że : Wcześniej bracia , rozmawiali często - ale po wylądowaniu. Nie przed! Czy takie satelitarne rozmowy / treść / ktoś rejestruje?
3. " ... Pan prezydent nie podjął jeszcze decyzji... / w sprawie lądowania /..." ! To już wiemy z odczytu nagrania. Pytanie: Jaką decyzję miał prawo podejmować prezydent?
4.Kapitan Protasiuk był II pilotem w locie kaczki do Tbilisi. Znał kłopoty kapitana- z tamtego lotu.... Czy nie jest słuszna uwaga , że: pamięć o tym wydarzeniu , obecność " doradców" w kabinie pilotów, wcześniejsze opóżnienie , pogarszająca się pogoda wywołały , u Kapitana : uzasadnioną nerwowość . To nie Kapitan - był sprawcą tej atmosfery...
4.Czy nie słuszną jest uwaga , żę kaczor powinien: powiedzieć choć jedno zdanie uspokajające pilotów oraz zachęcające do : podjęcia decyzji słusznej i bezpiecznej ...O lądowaniu na lotnisku zastępczym lub o powrocoie do W-wy? Takie zdanie nigdy nie padło!!!
5. Jarek , w wywiadzie , opisując swoje zeznanie u prokuratora, powiedział: ..." brat nie mówił o żadnych kłopotach z lądowaniem " i : " brat mówił , że lądowanie - zgodnie z planem ".... Przecież to się kupy nie trzyma...
Jako człowiek dociekliwy , chciałbym znać odpowiedzi- ale boję się , że ich nie poznamy! Za daleko zaszły już FAKTY , aby to teraz zmieniać.... Nawet: w imię prawdy. No bo : gdyby moje domysły i logika się faktograficznie potwierdziła, to trzeba by : " króla " lesia - z Wawelu wyeksmitować... Nie widzę takiej siły , która by współsprawcę katastrofy , odważyła się stamtąd wyrzucić.
Pozdrawiam
Stanisław
Nasz Kapitan po śniadaniu
OdpowiedzUsuńZaczął zaraz o lataniu.
Zadarł szybko jakąś kiecę,
Mówiąc: Kochanie już lecę.
:)
Staszku zzzzztwoje dociekania są prawidłowe i bez względu na wszystko i opóżnienia też kapitan wie jakie są warunki meteo. na lotnisku docelowym i podejmuje jedyną decyzję.NIE BYŁO GO SŁYCHAĆ TYLKO DORADCY I WRĘCZ FATALNA INFO. Prezydeny jeszcze nie zadecydował,pytam kto tam miał decydować i to 10 min.przed przyziemieniem.Groteska.Ale zobacz jak wszyscy się bali.Nawet z wieży w Smoleńsku pytali przełożonych czy zamknąć lotnisko.Gdyby kapitan odleciał na zapasowe,lub zamknęłli lotnisko /czego się nie robi/ a za 20 min. by,la pogoda PIS by szlał i pokazywał aktualne zdjęcia że mgły nie było wcale.Otworzył mi całkowicie oczy wczorajszy wywiad z p.Błaszczykiem jak okropnie kłamią.Jurek
OdpowiedzUsuńWitajcie:)
OdpowiedzUsuńMiałam dzisiaj biegane, że hej, dopiero dopadłam kompa.
A tu? Proszę proszę, ogródek pięknie zadbany, ogrodnicy punktualnie się stawili, chwast wypielony, kwiotecki nie zwiyndły, wre robota, aż kiecki fruwają w górę.:)
Henio się zgorszył, bo zapomniał, gdzie trafił, Jaśkowi - chleb na myśli;), Staszek z Jurkiem na wysokich obrotach i lotach - aż miło spojrzeć.:)
Żeby nie ten chleb, to by człowiek głodny chodził, albo po prośbie:)
OdpowiedzUsuńJestem już, ale tylko "na pół gwizdka". Cosik mi się nazbierało. Wrócę;)))
OdpowiedzUsuńJaśku, piekarnię trzeba starannie wybierać, bo to za mało, żeby chleb był, musi jeszcze dobrze smakować.:)
OdpowiedzUsuńoj tak, tak. Muuuuuusi !!! smakować. To jest przyjemność go ......tego, no, jakby to?... O!! JEŚĆ
OdpowiedzUsuńWidzę, że coś chłopakom dzisiaj głód doskwiera, ale to normalne, jak pisał Mikołaj Rej:
OdpowiedzUsuń(Uwaga! wierszyk zawiera nieprzyzwoite wyrazy i podteksty, kto nie jest pełnoletni, proszę nie czytać!)
ODPOWIEDZENIE SZCZERE
W czem największe u ludzi wżdy upodobanie?
Odrzeknę szczerze: w jedzenie, a w jebanie.
Mikołaj Rej
Przepraszam, jeśli ktoś się zgorszył, ale za myśli Ojca Literatury Polskiej nie odpowiadam.:)
OdpowiedzUsuńoj Ewa Ewa, żeby jedzenie było gorszące? Zmień psychiatrę, ten Twój - źle Cię prowadzi (hi hi hi
OdpowiedzUsuńZrozumiałbym jakby biskupa zjadła dupa, to przecież niemożliwe; dupa nie je. Biskup dupy - tak.
Ewa znakomicie proszę o więcej Oca Literatyry bo mam braki w swojej bibliotece.A ja opowiem dzisiaj jak uwierzyłem w istnienie aniołków /strużów/.Było to bardzo dawno temu bułem na szkoleniu na nowych samolotach które firma kupiła.Zawsze szkolimy się tam gdzie są produkowane./ZSSR,USA,Francja/Akurat było to w ZSSR w Uljanowsku /dawniej podobno Jekaeringrad/Miasto wrotz na zssyłki na Sybir.Było trochę potomków Polskich chcieli bardzo z nami porozmawiać ale bali się okrutnie.Zima nastojaszcza jak splunąłeś so spadała grudka lodu.Któregoś wieczora miałem dość nauki wyszedłem do parku przed hotelem na spacer.Pustka cicho tylko skrzypi zajeb..śnieg.Ale po czasie słyszę jakby moje kroki dawały echo,słychać podwójne moje kroki.Odwracam się a za mną stoi człowiek /niby Anioł/ i mówi Jua kak dołgo ty budjesz szetał mienia uże chałodno.I tak uwierzyłem w anioła stróża.Jurek
OdpowiedzUsuńEwo:)
OdpowiedzUsuńMikołaj Rej to " mały pikuś" i niewinny jak: " zakonnica w ciąży "... Mistrzem , prawdziwym był: Hr. Aleksander Fredro.
Ubawiłem się przednio , słuchając tego:
Wrzuta pl-Aleksander Fredro-Bajka o Królewnie Pizdolonie. Czyta Daniel Olbrychski. TYLKO DLA MOCNO DOROSŁYCH :)))) Polecam.
Stanisław
;-) Zbereźniki:)))
OdpowiedzUsuńZnam bajkę o Królewnie Pizdylonie, a le Rej to wcale nie mały pikuś.:)
Na życzenie Jurka - proszę cd. Ojciec Literatury Polskiej (tylko dla dorosłych).
Dziewka, Co Czerwone Nogi Miała.
Dziewka prała na lodu, więc czerwone nogi
Uźrzał jeden. Rzekł jej: -"Tu ogień w rzyci srogi."
Powiedziała: -"Jest, panie! Małpka by się wściekła."
On jej prosił, aby mu kiełbaskę upiekła.
Rzekła: -"Mnieć, panie, trudno, ale już tam w kuchni
Najdziesz ogień gotowy, jedno mocno dmuchni!"
Dobrze tak na zuchwalca, a co mu do tego,
Iż miał być szacunkarzem ogona cudzego.
Heniu, psychiatry nie używam, inne zawody są mi milsze.:)
OdpowiedzUsuńJurku, czy anioł stróż był płci nadobnej? Jeśli tak, nie dziwię Ci się wcale.:)
OdpowiedzUsuńMam dla Ciebie poważniejszy temat, ale może jutro, bo atmosfera w ogródku dzisiaj cosik frywolniejsza.:)
A wszystkim panom, którzy narzekają na kolor włosów, dedykuję wiersz Jana Kochanowskiego:
OdpowiedzUsuńDo dziewki
Nie uciekaj przede mną, dziewko urodziwa,
Z twoją rumianą twarzą moja broda siwa
Zgodzi się znamienicie; patrz, gdy wieniec wiją,
Że pospolicie sadzą przy różej leliją.
Nie uciekaj przede mną, dziewko urodziwa,
Serceć jeszcze niestare, chocia broda siwa;
Choć u mnie broda siwa, jeszczem niezganiony,
Czosnek ma głowę białą, a ogon zielony.
Nie uciekaj, ma rada; wszak wiesz: im kot starszy,
Tym, pospolicie mówią, ogon jego twardszy;
I dąb, choć mieścy przeschnie, choć list na nim płowy,
Przedsię stoi potężnie, bo ma korzeń zdrowy.
No proszę;) A ogródek skopany, wypielony, podlany? Tylko Wam zberezeństwa w głowach;))) Witajcie ponownie. Nie bardzo mam czas, ale czytuję co w ogródku. Może wpadnę wieczorem, nie wiem. Naraziencjo:)
OdpowiedzUsuńStanisławie, bajka o Królewnie Pizdolonie ma w oryginale tytuł "Baśń o trzech braciach i królewnie". Mam ją w zbiorku "Chwasty Polskie. Klasyki polskiej erotyki" - wybór i układ tekstu Daniel Olbrychski. :)
OdpowiedzUsuńOzonko, znasz powiedzenie "łajdak teoretyk"? Wszyscy ogrodnicy są baaaardzo grzeczni ;-)
OdpowiedzUsuńZnam trochę inne, ale na jedno wychodzi. Że grzeczni wiem i nigdy w Was nie zwątpię.Znowu wpadłam do Was na chwilkę. Chyba dziś na dłużej nie dam rady. Zobaczymy:)))
OdpowiedzUsuńO kurna !!! - A w sumie to też coś zacytuję:
OdpowiedzUsuńz Aleksandra Puszkina."Rozpacz"
Jebiesz czy też nie jebiesz -
I tak śmierć znajdzie ciebie.
Nie uciekniesz przed tą męką,
Lepiej już umrzeć, kiedy w portkach miękko.
Trzeba też powiedzieć, że dzień bez j....nia jest dniem dniem straconym i jutro już go nie odrobisz:)
Jaśku, jaki z Ciebie znawca literatury pięknej.:)
OdpowiedzUsuńTobie coś ze Stanisława Trembeckiego:
"Przypadek siostry starszej opowiedziany siostrom młodszym. " (fragment)
Gdy się ciekawie przypatruję z boku,
Widzę, że stoi zapalczywa sztuka
Śniada, brodata i o jednym oku,
Tak właśnie, jak nam malują kałmuka.
W zasadzie mogę Ci przyznać rację. W zasadzie. :)
Jak tu berecik zajrzy, to będzie miał niezły ubaw.:)
Też tak myślę, ale jakby co, to przecież nie my - tylko Wieszcze.:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, z Wieszczami polemizować nie będę.:)
OdpowiedzUsuńBereciki się nie bawią. A że zgorszy się, tym lepiej;)))
OdpowiedzUsuńWyłączyć telewizor,
OdpowiedzUsuńjest rzeczą najlepszą,
bo politycy nie j...,
oni tylko pieprzą!
A to już moje. :)
To jeszcze tylko jedno "Pytanie bez odpowiedzi"
OdpowiedzUsuńtakże Aleksandra Puszkina.
Mnich stary srogo beształ
Młodziutkiego mniszka,
żeby ów grzeszyć przestał:
"Do szczania dana nam ta kiszka" -
Tak przekonywał jego.
"A jajca - spytał ten - do czego?"
:)
A ja mam coś dla berecików, jakby tak zechciały tu zajrzeć:
OdpowiedzUsuńPannom nabożnym - Daniel Naborowski (1573-1640)
Wiem ja, za co paciorki tak często miewacie:
Za to, że tylko jedną rzecz potrzebną macie.
Bo co pięknej twarzy, co po pięknym oku,
Gdybyście też nie mieli owej rzeczy w kroku?
A te "bereciki" z czego się biorą z "niepokalanego poczęcia"? "Pieprzenie kotka za pomocą młotka", "Zapomniał wół jak cielęciem był?" takim ciut starszym cielęciem. To zwykłe chrzanienie. Te stare dewotki mają aż taką sklerozę? Nie wierzę!
OdpowiedzUsuńWłaściwie wszystkie nasze komentarze są bardzo adekwatne do dzisiejszego wierszyka, prawda?:)
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaa, wiem o co one się modlą! Wy pewnie się domyślacie?
OdpowiedzUsuńTaaaaa;)))
OdpowiedzUsuńCoś sobie przypomniałam. Te wszystkie "berety", ich agresję wobec innych, można okreslić powiedzeniem:"Modli sie pod figurą a diabła ma za skórą". Howgh!
OdpowiedzUsuńDla berecików piosneczka:
OdpowiedzUsuńBerecik w barany ło ho, ho, ho,
W moheru barchany ło, ho, ho, ho,
Na gumce staniczek, ło, ho, ho, ho,
Rozumu guziczek ło, ho, ho, ho!
powinno być:
OdpowiedzUsuńZ moheru barchany ;)
A, kurka wodna, jak grzeszyć to grzeszyć - "Jebana
OdpowiedzUsuńmać" -
JEBANA MAĆ
'Jebana mać' nie znaczy matka pierdolona
Jebaną mcią przecież zwą i Agatona,
Ale nie jebią go; choć chuj mu w dupę pchać,
To jednak to jest chłop, a nie jebana mać!
'Jebana mać' oznacza to najprościej,
Stwora, co lud ciągnie chujem z głębokości.
To ścisły sens tych słów, by sens przenośny znać -
Za głupia na to jest nawet jebana mać!
'Jebana mać' w dosłownym sensie się nie mieści,
Innym zaś razem jest w niej aż za dużo treści.
W ten symbol i hieroglif wszystko można kłaść,
Słów wszystkich synonimem jest 'jebana mać'.
'Jebana mać' to sól, to olej jest do kaszy,
Nadaje mowie smak, biesiady zdobi nasze.
'Jebana mać' na namysł przerwę dać,
Francuskie 'jean-fouture - u nas 'jebana mać'
'Jebana mać' to to, co każdy człowiek powie,
Gdy wątek zgubi raptem w potocznej rozmowie.
Niektórzy zapomniawszy świętych - jak ich zwać -
Stukając w czoło mówią: jak 'jebana mać'
"Jebana mać' pasuje, kiedy pora przyszła
Chujów komuś nawkładać, zrugać go, zwymyślać,
Ale jeżeli przyjaźń trza na kogoś zlać,
To samo lecz z czułością mów: 'jebana mać'
"Jebaną mać' stosuje się jako zaimek
w stosunku do tych, którzy chcą nam ujmę przynieść:
Kiedy chcesz wyzwać ciula, albo jakąś bladź,
Zakrzyknij ty do niego: won, "jebana mać!
Osz, ty,'jebana mać'! - to jest dla ciebie wzgarda,
Oj, ja, 'jebana mać! - to pewność siebie twarda.
Co za 'jebana mać? - zdumienie w słowa kładź.
A ileż męstwa w tym: a co? 'jebana mać'
'Jebana mać', ty głupi! - występku znać przyczynę.
Głupi, 'jebana mać! - oznacza wielką winę.
Ja ci 'jebana mać!' - to groźbę komuś słać.
A gdy odmawiasz, mów: o nie, 'jebana mać'
"Jebana mać' to również serca rozrzewnienie;
Gdy ktoś uzyskać pragnie grzechów odpuszczenie,
To z głębin duszy będzie je ze wstrętem gnać,
Ze skruchą szepcząc słowa: o,'jebana mać'!
'Jebana mać' to także jest przysięga wierna,
Kiedy na przykład ktoś nas, niewinnych, oczernia,
To wówczas przed ikoną trzeba twarzą stać
I przeżegnawszy się rzec: nich mnie, 'jebana mać'!
'Coś ty, jebana mać!'- znaczy sens uronił.
'Ach tak, jebana mać!' - wiesz wszystko o nim.
Ojej! 'Jebana mać! - znaczy w nieszczęście wpaść.
Gdy schwytasz kogoś, krzycz: mam cię, 'jebana mać'
'Jebana mać' jest duszą słów, lecz jeśli w onych
Słowach brakuje elementów pierdolonych,
Bez smaku jest rozmowa, bo skąd smak ten brać,
'Jebana mać' niezbędna jest - jebana mać!
Autor: Aleksander Puszkin
Przekład: Marek Wawrzkiewicz
Raz kozie śmierć!:)))
Proszę Jaśkowi uwierzyć, to jest naprawdę Aleksandr Siergiejewicz Puszkin!
OdpowiedzUsuńZauważcie kochani, to jest naprawdę dobra poezja, tylko trochę... niecenzuralna. :)
Ja nie wiem doprawdy, dlaczego nam się dzisiaj zebrało na świntuszenie? Coś w powietrzu wisi tej jesieni... czy odtrutka na politykę?
OdpowiedzUsuńSobie się nie dziwię, na jesień podatna jestem, bo urodziłam się w październiku, ale WY?! ;-)
Tak to już jest. Od dziecka karmiono nas samymi "poprawnościami", ale jaki to ma sens "jebana mać" ?
OdpowiedzUsuńA co MY? My też ludzie!
OdpowiedzUsuńMógłbym tak przepisać ze 140-u stron, ale więcej nie będę gorszył Jurka, Staszka, Adasia i innych
OdpowiedzUsuńczytelników. Co złego to nie ja,- to A.S. Puszkin.
Sorry.:)
Nadmienię, że utwory, które tu przepisałem należą
do mniej drastycznych.
Właściwie to wszystkiemu winien jest Jasiek.:) Przyszedł dziś do ogródka głodny jak diabli. Potem Henio mu zawtórował o chlebie, a ja zwróciłam chłopakom uwagę, że jeśli chleb, to z dobrej piekarni.:)
OdpowiedzUsuńTeraz nabroili i - jak to mężczyźni - na wszelki wypadek fugas chrustas!
Ewciu! To taki wentyl jest dla naszych emocji, których nam ostatnio nie szczędzono(nie wiem jak to się pisze?) To dla zdrowia psychicznego, musimy odreagować! :)))
OdpowiedzUsuńJejku , toż tu " sodomia i gomoria" zapanowała , zgodnie z przepowiednią Nostradamusa... " chiba "... Zatem : koniec świata blisko. Trzeba zapas cukru zrobić! I mąkę kupić.:(
OdpowiedzUsuńStanisław
Mnie też tak wychowano. Czytać mogłam, mowić takich rzeczy, już nie.
OdpowiedzUsuńNo, jakby to posłanka Sobecka przeczytała...
OdpowiedzUsuńOna się nawet przyzwoitego Noblisty czepiała :)
Ja nie mogłam ani mówić, ani czytać takich rzeczy, chyba, że pod kołdrą z latarką...:)
OdpowiedzUsuńBo ona zamiast mózgu ma wodę, niekoniecznie swięconą.
OdpowiedzUsuńStanisławie, mało Sodomia z Gomorią, w ogródku dzisiaj się szerzy ruja i poróbstwo!;)
OdpowiedzUsuńW młodości najbardziej mnie złościł nieudolny przekład "Komu bije dzwon". W latach poprawności, a może ze względu na młody wiek czytających, wszystkie przekleństwa hiszpańskie były tłumaczone dosłownie. Totalna głupota z tego wychodziła. Sama sobie musiałam "dośpiewywać" polskie odpowiedniki.
OdpowiedzUsuńCzytałam bez wiedzy rodziców, wszystko "jak leci". A że byłam szybka , nie zawsze wiedzieli co przeczytałam.
OdpowiedzUsuńJasiek potrzebuję natentychmiast pampersy w większej ilości Jurek
OdpowiedzUsuńJa "Mrówki" przeczytałam już w podstawówce (no, pod koniec), których autorem jest Aleksander Fredro, a nie jak wtedy nam się zdawało, że Adam Mickiewicz.:)
OdpowiedzUsuńNie "zdawało", tylko koledzy w nas wmawiali. A może dlatego, że poprzednie księgi napisał Mickiewicz, to uznano że i tę też.
OdpowiedzUsuńJurku, może coś po wnuczku w domu zostało?
OdpowiedzUsuńJa ostrzegałam, że przy czytaniu tego bloga pampersy trzeba mieć zawsze pod ręką.:)
A czytaliście Tadeusza Boy'a-Żeleńskiego "Nowoczesna sztuka chędożenia"?
OdpowiedzUsuńTo już i Fredro, i Puszkin wysiadają.:)
You Tube: Chwasty Polskie (3) - Tadeusz Boy-Żeleński: "Nowoczesna sztuka chędożenia", czyta Daniel Olbrychski.
OdpowiedzUsuńAle masz w ogródku chwasty, Ewuś!. Wyliczę, są cztery: Sodomia, Gomoria, Ruja i Poróbstwo. Uhetasz się przy pieleniu, chyba że zostawisz je do wiosny?
OdpowiedzUsuńJakie chwasty????
OdpowiedzUsuńPrzecież to literatura piękna, sam kwiat poezji i nie mam zamiaru ich pielić. :)
Sama napisałaś: w ogródku dziś się szerzy ruja i poróbstwo. Cos o Sodomii i Gomorii tez było.
OdpowiedzUsuń;))))))))))))))
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedna recepta dla Wszystkich. Najlepiej te perełki czytać z osobą towarzyszącą. Może być w niedużym gronie przyjaciół, na przyjęciu, jeden lub trzy kieliszki nie zaszkodzą. Aha, i wyłączyć telewizornię, bo tam - jak wyżej.:)
OdpowiedzUsuńPanowie "wysiedli"? ;)))
OdpowiedzUsuńPanowie sposobią się do dobranocki.;)
OdpowiedzUsuńNo tak, po takich tekstach;)))
OdpowiedzUsuńEwciu, poczytam jeszcze i też "lulu". Głowa mnie boli od kilku dni a proszków nie chcę brać. Pa:)))
OdpowiedzUsuńLepiej posłuchaj sobie "sztukę chędożenia", podałam wyżej adres na you tube:)
OdpowiedzUsuńDzięki, skorzystam ;)))
OdpowiedzUsuńZapisałam adres, teraz nie mogę tego słuchać:)Pa!Dobrej nocy!
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy tak szybko zaśniesz po tej lekturze, ale - pa - na wszelki wypadek :)
OdpowiedzUsuńPa! Na wszeki;)))
OdpowiedzUsuńPrawdę powiedziawszy musiałem się oderwać od kompa
OdpowiedzUsuńi dokończyć robotę. Daję słowo harcerza, że nie
nie było to chędożenie, choć jestem zje.....y,
jakbym trzy wagony rozładował. Powiem teraz
grzecznie Dobranoc! zbereźnice i zbereźniki
i bądźcie grzeczni. Cholewcia, ale dnia nie traćcie.:)))
Dobranoc Jaśku:)
OdpowiedzUsuń(A dlaczego mam być grzeczna?) ;)
Chciałem fason trzymać.:)
OdpowiedzUsuńWszystko dziś było w dobrym fasonie.:)
OdpowiedzUsuń