czwartek, 4 listopada 2010
Nie wymyślajmy sobie smutków
Jesienna mgiełka nad bagnami Polesia Lubelskiego
Nie wymyślajmy sobie smutków,
życie nam samo ich dostarczy,
pchamy swój wózek pomalutku,
idąc raz z tarczą, raz na tarczy.
Choć politycy różnych maści
co dzień na trwogę larum grają,
miast w ich jałowe wnikać waśnie,
uśmiechnij się do swego kraju.
Do swego życia, co wciąż cieszy,
choć tam na górze numer wytną,
do tego pana, co cię śmieszy,
i do tej pani, co wciąż smutna.
Popatrz na kota na parkanie,
promyk, co w brudnej lśni kałuży
i nie myśl więcej o tym panu,
co cię dziś w pracy może wkurzyć.
Na szczęście nikt recepty nie ma,
a medal zawsze ma dwie strony,
jeszcze cię święta nosi ziemia -
nie bądź więc tak naburmuszony.:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czy niesie ziemia
OdpowiedzUsuńczy też nie.
Powiem po prostu
Żyć się chce !!!!!
Dzień dobry Ewciu!
OdpowiedzUsuńDzień dobry Ozonko.:)
OdpowiedzUsuńCiebie niesie na pewno, a do tego humor Ci dopisuje, z czego niezmiernie się cieszę.:)))
U mnie trochę dziś pada, ale za to jest bardzo ciepło, jak na listopad, 12.st.
Słonecznego dnia.:)
Uparcie i skrycie
OdpowiedzUsuńech,kocham cię życie - nad życie...
Witajcie:)
Dzień bez Was - dniem straconym ale raniuchno nadrobiłem wczoraj i ... żałuję,że mnie nie było bo świetna dyskusja:)))
Ewuś,bardzo optymistyczne powitanie dzisiaj i przyznam,że czekałem na jakiś bardziej pozytywne ,,słowo na dziś" bo ja niepoprawnym optymistą jestem od urodzenia:)))
Stanisław,Ty wiesz,że ja za Tobą murem chińskim:)
Jak pięknie żyć, adamowo i ewowo, sama radość:)))
OdpowiedzUsuńWitaj Adaśku "ranny" ptaszku.:)
OdpowiedzUsuńWczoraj było pysznie; dyskusja, śliwowicka i kankan na koniec.:)
Mam nadzieję, że trochę w ogródku zabawisz; zostawiłam dla Ciebie jedną grządeczkę do wygrabienia.:)
Jadę prędko do pracy, potem się odezwę, nara.:)))
Taniec był kiedyś moją pasją ale - jak to w życiu - przyszły inne zainteresowania.A kankan to jest taniec jaki tygrysy lubią najbardziej.Te nóżki,hop,hop,hop...:)))
OdpowiedzUsuńOzonka,zapraszam do fokstrota -jakoś trzeba rozruszać ten pochmurny poranek:)))
OdpowiedzUsuńAdaśku, ja już chętna do fokstrota.:)
OdpowiedzUsuńKrok lisa (lisi kłus), muzyczka spokojna, długi spacer drobnymi kroczkami, płynnie, na całych stopach, czasem trochę w bok....;) rozruszać może najbardziej senny poranek.:)
Qikstepem mi lepiej pójdzie bo mój gipsowy pancerzyk umożliwia jednej ręce tylko swobodę ale nogami dam radę Ewuś:))
OdpowiedzUsuńŻebym nie wiem jak się natężał,
OdpowiedzUsuńMięśnie i wszystkie członki naprężał,
O tańcu - nie pogadam z Wami.
Zbyt duży ciężar...
Bo wiecie: ja to tylko podstawowe kroczki walczyka znam i taki standard: " dwa na jeden " No , ale jak śliwowiczki zażyję, czy innego dopalacza....
Serdecznie, z rana pozdrawiam Panie i Adamowi ściskam prawicę.
Stanisław
Ok. Adaś, tylko to trochę szybsze.:)
OdpowiedzUsuńStajemy naprzeciwko siebie w postawie naturalnie wyprostowanej, biodra blisko siebie, twarze zwrócone lekko w lewo, głowy uniesione. Prawa dłoń tancerza znajduje się w okolicach lewej łopatki tancerki, pozostałe, połączone ręce unoszą na wysokość głowy tancerki.
Muzyczkę poproszę.:)))
Poproszę:Walc Kwiatów -Czajkowski:)))
OdpowiedzUsuńI....
Kochani...
OdpowiedzUsuńTo jak już będziecie konkurs taneczny organizować, gdzie Ewa z Adamem pierwsze skrzypce zagrają - pamiętajcie o mnie ! Przecież , mogę - bilety sprzedawać...:( I posprzątać. I drinki podawać! I je - degustować! No...byle nie tańczyć :)))
Stanisław
Witaj Stanislawie,szanowanko:)
OdpowiedzUsuńJa zaczynałem od tego:youtube - River Dance -na początek polecam.Dasz radę:)))
Piękny walc Adaśku....:)))
OdpowiedzUsuńStaszku, każda para rąk (i nóg) się przyda. Jestem w stanie rozruszać nawet bardzo oporne nogi. ;-)
Drinki wskazane, a i owszem, ty jak mi wiadomo, gustujesz w "szarlotce" (żubróweczka z sokiem jabłkowym).:)
Adasiu:)
OdpowiedzUsuńMiej litość w sercu swym.... I jeszcze stepowanie ? Ja poproszę o coś spokojniejszego - jakiś " chodzony " albo , najlepiej " siedzony " . O, widzisz, takiego " siedzonego" - to i owszem... Chętnie spróbuję... O, nawet już próbuję...:)))
Stanisław
Witojcie dansiorzy:)
OdpowiedzUsuńĆwiczcie,ćwiczcie - ja nie mogę. Muszę tańczyć
do 12:00 u pryncypała na dywaniku. Zamelduję
się potem. Nara :)
Siedzony:)))Może być ale nogami musisz ruszać-ręce mogą być zajęte ...czymkolwiek:)
OdpowiedzUsuńTen irisch dance bliższy ,,krzesanego''i Jasiek nasz miałby pole do popisu:)
Witaj Jaśku.:)
OdpowiedzUsuńU pryncypała też można, a jakże, tylko zwiń dywanik, bo się na nim wykopyrtniesz jak długi.:)))
A w ogródku robota, bo znowu liści nawiało.:)
Nabrałem z lekka energii po wczorajszej Champions League:)Po naszej lidze,której nie oglądam można co najwyżej zasnąć -nawet będąc w ruchu:)))
OdpowiedzUsuńWitojze mi Jaśku:)
OdpowiedzUsuńA nie pracuj za mocno cobyś mioł siłę potem potańcować.Niedługo Andrzejki i trza potrenować:)
No to na początek dla niezaawansowanych, tak:
OdpowiedzUsuńSzkoła dansa Anatola France'a:
Dwa szaga na lewo, dwa szaga na prawo,
szag wpieriod i szag nazad.
Kawaliry nie chwatajtie damy niżi talii...
:)))
O,o,o...Coś dla siebie znalazłem! Ewo, ja mogę : " chwatat damy niżi talii "....Byle - nie tańczyć:)
OdpowiedzUsuńStanisław
Na kolana damę Staszku,na kolana i siedzony jak się patrzy:)Tylko przytulać nie za mocno co by ducha nie wyzionęła:)
OdpowiedzUsuńW,,siedzonym"daję Ci prymat jako pierwszemu tancorowi:)))
E tam... Adasiu.
OdpowiedzUsuń" Na kolana damę "... prawisz. To wtedy będzie jakiś : " popychany " , albo " cóś" /?/ Ale... może być! Wolę to, od stepowania! :)
Stanisław
"Siedzonego" ewentualnie można potrenować po namiętnym tangu "przytulangu" - oczywiście prymat ma tutaj Staszek, jako "biegle" zaawansowany:).
OdpowiedzUsuńTylko muzyczka do tego, Adaśku, please...:)))
Chodzony jest mało romantyczny za to w ,,siedzonym " zawsze można przytulić :)
OdpowiedzUsuń,,Tango libido"-Maleńczuk:)))
OdpowiedzUsuńShakira - ,,Obiection"...
OdpowiedzUsuńMaleńczuk jest wyjątkowy!!!! Uwielbiam GO!!! Jakby to nie "zabrzmiało".
OdpowiedzUsuńProszę, ładny kawałek z "Tanga libido" :)
OdpowiedzUsuńOna by chciała do trójkąta ona by chciała jeszcze raz, po garderobie mi się pląta,
Lecz ja niestety mówię pas, ja chyba całkiem oszalałem czym to się skończy kto to wie
Już całą polskę przeleciałem a ciągle lecieć mi się chce..
Ref:
Tango libido ona by chciała do trójkąta
Tango libido ona by chciała jeszcze raz,
Tango libido po garderobie mi się pląta,
Tango libido lecz ja niestety mówię pas...
:)
Stare polskie tango:,,Upić się warto"-Chór Juranda :)))
OdpowiedzUsuń...uwielbiam:,,Tango Andrusowskie" - Jarema Stępowski...
OdpowiedzUsuńTeraz u mnie już tylko "Autobusy zapłakane deszczem" Marylki Rodowicz...
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńA mnie pozostało , jedynie " Stoję w oknie " , wraz z Czesiem Niemenem uskutecznić. A potem spokojniutko podreptać do " Ballady o Zenku Dreptaku " Tadeusza Chyły...I tam... jakiś taki leniwy się zrobiłem. A może to ta pogoda?
Stanisław
No to trochę góralskiej "muzyczki" na ożywienie. Okazuje się, że u Górali niekoniecznie PiS wygrywa.:)
OdpowiedzUsuńhttp://wyborcza.pl/1,75515,8602142,Uleje__Usiece__czyli_wybory_u_gorali.html
http;//www.youtube.com/user/MrBean - zamiast kawy:)
OdpowiedzUsuńNo ale... Krew by we mnie się rozgrzała , popłynęła wartkim strumieniem przez , nawet przez najcieńsze, naczynia, gdyby ktoś zawołał radośnie: " Przelecieć mnie "... O... to jest to! Byle by się Ziobro nie zaofiarował... Tfu...
OdpowiedzUsuńPamiętacie taki " przebój " Alibabek " Bardzo " ambitny " ? :)))
Stanisław
Witajcie:)
OdpowiedzUsuńZa oknem leje, a Wy tańcujecie:) I to mnie się podoba, tak ma być:)
Ja lubię wszelkiej maści tango, ma w sobie to coś:)
" Przeleć mnie " :))) Taki miał tytuł ten " wielki przebój "... Coś tu : diabeł ogonkiem merda... i błędy czyni.
OdpowiedzUsuńStanisław
Madziu,zabieramy Stasia i...:,,Good mornig original version":))
OdpowiedzUsuńTak jest Adasiu:) A kto biednemu zabroni bogato żyć?:)
OdpowiedzUsuńU mnie dzisiaj znajdziesz nalepśniki:)
Staszku, uwielbiam jak ktoś, niekoniecznie diabeł, czymś merda :)))
Głodny Staszku jesteś,przyznaj się:)
OdpowiedzUsuńPozostaje jeszcze pytanie: Głodny czego?;)
OdpowiedzUsuńhi hi hi hi hi .......wiadomo .......
OdpowiedzUsuńJa tam nie wiem, chcę tę wiedzę mieć, że tak powiem: czarno na białym :)))
OdpowiedzUsuńDzień dobry Ewo.I masz rację poprostu "szyć nie umierać kjak powiedziałby nie jeden z dratewką".Ewa wczoraj napisałem coś do Ciebie,ale wieczorem nie odnalazłem.Jestem zagoniony jak piesgończy.Zazdroszczę Wam że możecie sobie spoko. spoko..Ale jak obiecałem zaczynam pisać,Jurek
OdpowiedzUsuńKi dyjabeł?
OdpowiedzUsuńOgonki same merdają wesoło, bez dyjabła.:)
A ja mnie już w brzuchu burczy i kiszki grają marsza żałobnego...
Staszku, "Hej przeleciał ptaszek, kalinowy lasek"...:)))
Trzeba korzystać gdy jest okazja:)Jeszcze trochę a ( nie daj Pambuku)znajdziemy się w refugium jako większość pod mniejszością i zostanie nam tylko przytakiwanie:)
OdpowiedzUsuń,,Żyj z całych sił
i uśmiechaj się do ludzi
bo nie jesteś sam...":)
Ewuś zapodaj coś tym kiszkom i niech zagrają skocznego walczyka:) albo pójdą spać:)
OdpowiedzUsuńJurku:)
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Też czekałam wieczorem na coś od Ciebie i smutno mi się zrobiło, gdy się nie doczekałam. Pomyślałam sobie, że jesteś bardzo zaganiany i na ogródek czasu nie znalazłeś...
My też z doskoku Jurku, wcale nie tak spoko, spoko...
Szyjmy więc z dratewką, byle nie "buty" komuś, bo to niezbyt hecna sprawa. Czekam na Twoje opowiadanko non stop z niecierpiwością, może dasz radę? Wierzę w Ciebie nieustająco!:)
Miłego dnia (mniej zaganianego). :)
Na szczęście nikt recepty nie ma,
OdpowiedzUsuńa medal zawsze ma dwie strony,
jeszcze cię święta nosi ziemia -
nie bądź więc tak naburmuszony.:)
uprzejmie proszę o : bez osobistych wycieczek, - paniała Właścicielka tego ogródka. Ja jestem na burmuszony bo lubię i już. Śniła mi się Magda z michą mniam mniam i Ty z tymi no takimi, tego no, i jak sięgnąłem jedną ręką po michę, a drugą chciałem "ocieplić" przy tych, co ja wiem a Wy się domyślacie, to się QRWA , OBUDZIŁEM
Mieliśmy rejs Wwa=Dubaj=Bangkok-Dubaj=Wwa.Raj dwa tygodnie aut of demoludek.Słońce,morze,dyskoteki poprostu życie jest piękne jak to dzisiaj ujęłaś.Taśmy z najnowszymi hitami w Bangkoku za grosz.Czekało się na taki rejsjak na nagrodę.Ale stan wojenny zawieszono tę trasę.Po jakimś czasie odwieszono ale ze zmianą.Wwa=Taszkent=Bangk.=Taszk.=Wwa.Moją załogę zaplanowano na pierwsz rejs.A było to w grudniu dzień przed wigilią.Do Taszk.poleciała załoga jako papsy na podmianę mojej załogi.Gdyby to był lot na zachód świata nie kiwnąłbym palcem.Ale lot pierwszy raz Kazachstanem i do Azji do Uzbekistanu to pojechałem na lotnisko do Dz.Nawigacji pocztać nieco map i informacji o lotniskach.cdn
OdpowiedzUsuńTo straszne,tak się obudzić:()Wtedy przydałby się jajek i jakiś kijaszek pod ręką co by sobie ulżyć na nim...
OdpowiedzUsuńHeniu bidoczku:) Obiecuję, że następnym razem nawet jak się obudzisz - michę Ci zostawię :)
OdpowiedzUsuńA może to naburmuszenie wynika z braku dobrej miski no i tego co Ty wiesz, a my się domyślamy?:)
PiS zapodał Jarkalog dla kandydatów do samorządów...Sorry,nie chce psuć tak pięknego wątku ale dostanę zaraz czkawki ze śmiechu :DDD
OdpowiedzUsuńPrzed startem do sali pilotów przyszła żona kolegi kapitana który miał czekać na podmianę w Taszkenci z salaterką smażonego karpia dla mężą.Ruszyliśmy.Gdy byłem nad Kazachstanem na 1000 m. noc około 1 godz. przed lądowaniem dostaję informację od kontroli lotów że Taszkent zamknięty mgła.Coś mi nie gra nie zamyka się nigy lotniska z powodu złych warunków meteo.Ponadto w prognozie pogody w Wwie nie było mgły.Pytam o najbliższe lotnisko.Było zresztą jedyne Aktiubińsk w Kazachstanie,tam gdzie były zsyłki Polaków w 1939 r. na gołą tajgę.Ludzie umierali z zimna jak muchy.Przed lądowaniem powiadomiłem przez radio Koordynację w Wwie o przymusowm lądowaniu.I całe szczęście bo potem by nas szukano.Po lądowaniu i zatrzymaniu silników podjechały schody.Najpierw nikomu nie wolno wyjść.Temp. minus 22 stopnie.Syberia.Potem zezwolono wyjść kapitanowi z nawigatorem.cdn
OdpowiedzUsuńUdałem się do biura meteo.Prognozy fatalne na długo.Nam kończą się godziny pracy.Telefon naszego przedstawiciela w Moskwie nie odpowiada.Z Wwą nie chcą mnie połączyć.Syf i malaria.Zostałem sam z tym wrzodem na łbie co mam robić.Kazałem zaprowadzić się do najważniejszego na lotnisku.Powiedziałem że mam do dyspozycji 200.000 USD zapłacę za transporti hotele dla pasażerów i załogi paliwo postój samolotu podpiszę rachunki i rano odlatuję.Nie sądziłem że w tej dziurze będą hotele dla tylu ludzi.Myślałem że moi pasażerowie kilka godzin będą koczowali w porcie a złoga dostanie spanie.Ale wszystko się ułożyło.cdn
OdpowiedzUsuńtego jeszcze brakowało. Jurek z karpim smazonym wyskoczył. Teraz wiem dlaczego "święta ziemia" go nie chce i musi "fruwać" - hihihi.
OdpowiedzUsuńkarp, karpik, karpiątko - do henia na półmisek bydle jedne, ale już
Gorzej było z wyjście pasażerów.Jak wróciłem do samolotu i powiedziałem gdzie jesteśmy i że zostajemy na nocto się zaczęło.Kilku starych Niemców złapało za oparcia foteli krzycząc że nie wyjdą.Oni pamiętają Sybir i wojnę.Oddelegowałem do pasażerów trzy stewardesy kazałem zabrać papier toal. serwetki dwa kartony piwa i coca coli.Pewnie tam nie mieli tego.Powrót na lotnisko rano na 7 godz.My dostaliśmy spanie w "obszczy żizni' To jest cudo.Hotel koło lotniska dla załóg Aerofłotu.Pokoje pięć łóżek,poduchy pod sufit,woda zimna.My mamy standart: kapitan apartament,pozostali członkowie załogi jedynki lub dwójki.Wesołe życie.Rano a jakże poczęstowano nas śniadaniem.Pasażerowie już byli w porcie rano.I tylko chcieli rozmawiać z kapitanem.Po wizycie w meteo dalej mgła.Ludzie się spieszą na przesiadki do Australii do biznesu na urlop.Co mam robić .Przedstawiciel milczy święta baluje.Łączności z Wwą nie mam.Biorę full paliwa i ch
OdpowiedzUsuńchcę zplanować lot bezpośrednio do Bangkoku.A tu taki rympał.Nie chcą przyjąć odemnie kapitana planu lotu bo nie ma nademną naczlnika który podpisze.Pewnikiem u nich taki "słuczaj" i koniec.Kilka godzin trwały moje przekonywania że to mój samolot ja nim rządzę i poleciałbym nawet na księżyc gdyby doleciał.A poza tym to co z nami zrobicie więcej rachunków nie podpiszę.No i polecieliśmy ale cholernie opóżnieni.Wigilia w samolocie nad Indiami na 11.000.m z pyszną rybką karpikiem pani kapitanowej do dziś wspominam.cdn
OdpowiedzUsuńEwo i Adasiu...
OdpowiedzUsuńAdam
Ale w tym " good morning" - oni znowu stepują ! Czy ja się jakoś mogę od tego uwolnić? :)
Ewo:)
To , mam rozumieć, że ten " ptaszek " przeleciał : cały lasek/?/ To to... Nie wiem ... Zaczynam się zastanawiać...Toż to musiało być jakieś strasznie wytrzymałe ptaszysko ! Po wiagrze? :)))
A wogóle to ... zdaje się, że otworzyłem puszkę " z Pandorą " ...Pełną pół-słówek. Jak zwykle: głodnym chleb na myśli! Chleb ? :)))
Stanisław
Magdaleno :)
OdpowiedzUsuń" Zapytowywujesz", czego głodny jestem? WIEDZY , bo wiedza to potęgi klucz! O !:)))
Stanisław
Uroczyście uwalniam Cię Staszku od stepowania:)
OdpowiedzUsuńArabian Dance,może być?:)
:)
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się pytanie - zagadka , jakie zadałem w liceum , mojej rusycystce i miłośniczce ZSRR...
Pani " psor ", co to jest: " Długi , czerwony i kończy się na - uj " ?
Widzę do dziś twarz, która czerwieniąc się, podnosi na mnie oczy...
Szybko zatem odpowiedziałem:
" Związek Radziecki , przyjaciel tw-ÓJ " !
Sankcje i afera była straaaaszna. :)))
Stanisław
...lub YT ,,Taniec na siedząco":)))
OdpowiedzUsuńStaszku, zazwyczaj Ci, którzy mają dużo kluczy - to woźni :)))
OdpowiedzUsuńStasiu, na Twój apelo "przeleć mnie" odpowiadam negatywnie. To była reklama LOTu (wg prof mniemanologii stosowanej Jana Tadeusza Stanisławskiego) natomiast co do tańca, to pozycja siedzonego (nawet z obciążeniem Dam) odpowiada mi niezmiernie i masz mój głos (zachrypnięty od papierochów, ale...).
OdpowiedzUsuńchcę zrobić plan lotu bezpośrednio do Bangkoku.Nie chcą przyjąc tego planu bo nie mam "naczalnika".Pewnikiem u nich taki zwyczaj że ktoś musi podpisać,zatwierdzić.Czas ucieka,ludzie wnerwieni tracą połączenia do Australii,spotkania biznesowe,urlopy.Tłomaczę że to mój samolot ja mogę polecieć gdzie chcę nawet na księżyc gdybym mógł.A poza tym co z nami zrobicie ja już żadnego rachunku nie podpiszę.Udało się ale jakie opóżnienie.Wigilia na 11.000 metrów nad Indiami ze smacznym karpiem pani kapitanowej.W Bangkoku nie było jeszcze załogi do podmiany.Skrócono nasz pobyt do minim. jak przewidywały normy i przepisy.Wracamy zmęczeni niedospani,noc 10 godznny lot.Dolatuję do Taszkentu informacja z kontr.obszaru w Taszkencie mgła lotnisko zamknięte cdn
OdpowiedzUsuńWidzę, że trwa jeszcze tu ten taniec
OdpowiedzUsuńStasiu tańcz! bo czeka już różaniec
I zamiast w tangu przebierać nożętami
Trzeba będzie przebierać paciorkami.
Jurku???
OdpowiedzUsuńNie mamy końcówki Twojego opowiadania!
Heniu, czy Ty czasem nie masz zbyt kolorowych snów? Co oglądasz, oprócz szkiełka, przed zaśnięciem? ;-) Te jakieś sny kulinarno- erotyczne... hmmm... w szkiełku wszak nie karmią.:)))
OdpowiedzUsuńStaszku,
OdpowiedzUsuńoczywiście, że cały lasek - a co to jest dla dobrego ptaszka? Jurek oblatuje całą tajgę na Syberii, po drodze parę puszcz, a nie jakiś tam mały lasek...:)))
A może Henio wcześniej ma kontakt z innym szkiełkiem :)
OdpowiedzUsuńJaśku,
OdpowiedzUsuńczy dywanik wytrzymał te balety z pryncypałem?:)))
Ja na proszkach jak wuc. Mocz też mam kolorowy.
OdpowiedzUsuńTak na młode inaczej, lata przyszło. Marzeń mi nie odbierze nawet wuc i te dyplomatołki s waty kana.
Przepraszam... mogę wejść i nie zdechnąć ze śmiechu???
OdpowiedzUsuńAdasiu :)
OdpowiedzUsuńDo wpisu z 13:36. Czy ja mam rozumieć, że już całkiem zdziecinniałem?
Ewo:) z godz. 13:46
Ja mam " końcówkę "!....:))
Jurek :)
Serdecznie pozdrawiam .Już czytałem Twoje przygody na Syberii. faktycznie - czekamy na " końcówkę"...
Stanisław
ps do Ewy. Dostałaś raport o Twoim ogródku od moich "służb" tajnych. Tez z dokumentacją fotograficzną?
OdpowiedzUsuńNajbliższe lotnisko Biszkek w Kirgistanie.Jeszcze godzina lotu.Lecąc nad Taszkentem światła mglisto ale widziałem./okazało się potem że lotnisko zamknięto gdyż zwożono trumny żołnierzy z wojny afgańskiej i nie chciano by obcokrajowcy widzieli/Dolecieliśmy do Biszkeku.Skośnoocy nieżyczliwi podejrzliwi.Pasażerowie kilka godzin w porcie.Załoga nieco spała w obszczim żizni.Koszmar do kwadratu.Rano jak tylko byłó możliwe najwcześniej złożyłem plan lotu bezpośrednio do Wwy.Taszkent dalej zamknięty.Byle do domu.Mimo wszystko posadzili mnie jeszcze w Moskwie po drdze.Bo nie możliwe żeby z takiego zadupia był lot bezpośrednio na "zapad" a może jakieś szpiony chcą umknąć.Więc profilaktycznie i dla soc.higieny posadzono nas jeszcze w Moskwie.Wróciliśmy tak umęczeni że dziewcznki były autentycznie chore a ja nie wiedziałem przez kilka dni na jakim świecie żyję.Po jakimś zasie odznaczyli cała załogę.kuniec.Jurek
OdpowiedzUsuńDywanik wytrzymał. Ja nie. Ciśnienie mi strasznie
OdpowiedzUsuńwzrosło. Byle do Sylwestra.
Stasiu,ja już sam nie wiem jak Cię rozruszać dzisiaj więc wybrałem najbardziej optymalną wersję ,,siedzonego" jaką znalazłem:)
OdpowiedzUsuńPrzez ten gipsowy kubraczek jestem teraz mocno unieruchomiony i czasem mnie energia roznosi więc z chęcią popatrzyłbym jak sobie radzą inni:)
Jaśku z 13:42...
OdpowiedzUsuńOj NIE !!! Mogę: się przewracać - z boku na bok; się przewracać - po nadmiarze śliwowiczki; starą obracać , bo muszę/!/... ale różańca to ja nie będę obracał. :)))
Adaś , wiesz co? To ja już postepuję...
Stanisław
Ja tylko przywitam wszystkich. Miłą gospodynię i jej gości ogródkowych. Takie jakieś zniechęcenie mnie ogarnęło mimo pięknej pogody.
OdpowiedzUsuńWiedziałem!:)Idę więc już spokojnie robić cycki wg.madzinego przepisu:)))
OdpowiedzUsuńJurku :)
OdpowiedzUsuńprzynajmniej zostały Ci odznaczenia i wspomnienia. To i tak dobrze, na tej Syberii nie kazali Wam w antraktach socjalizmu budować do Świąt...
Dzięki za fascynująco powiastkę, już idzie do zbiorku. :)
Przyznam się, że nie chciałabym być w skórze Twoich dziewczynek po takiej mordędze...
Jaśku, czyżbyś uważał, że Sylwester wpływa na obniżenie ciśnienia?
OdpowiedzUsuńTo, przepraszam za niedyskrecję, ale gdzie Ty go spędzasz, z kim, przy czym i czy w ogóle?
Możesz mi tego ciśnienia troszku podrzucić. Prawie, że mam kapcia w tylnym prawym.:)
No, dziś mnie zrobiła pani kierowczyni w d. puk.puk, ale jestem cały i d. też.
OdpowiedzUsuńWitaj Morwo:)
OdpowiedzUsuńU mnie na odwrót - pogoda pod psem, ale zniechęcenia zabrakło:)
Nie brakuje mi za to dzisiaj roboty w robocie, nie wiem w co najpierw ręce włożyć i dlatego tak nieregularnie zaglądam do ogródka. Byle dobrnąć do 15:30, potem jeszcze powrót ok. 20 km do domu i po arbaicie.:)
Może pobyt w ogródku zachęci Cię do czegoś?;)))
Miłego popołudnia.:)
Jaśku, zrób tej pani kierowczyni puk, puk w głowę. Najważniejsze, że Twoja d. i głowa cała, bo znowu mi stracha napędziłeś...
OdpowiedzUsuńJaśku:)
OdpowiedzUsuńPewnie gadała przez komórę?
Na uspokojenie i wyciszenie, z serca Wam przesyłam:
Dean Martin Everybody Loves Somebody Sometimes
Stanisław
Dzięki, jest wszystko ok. Zostało tylko podwyższone ciśnienie.:)
OdpowiedzUsuńI widzisz Ewo, pogoda się zepsuła. A zniechęcenie już od paru dni mną zawładnęło. Głowa boli a suka jazgocze na wszystko co się rusza na schodach.
OdpowiedzUsuńDo Staszka
OdpowiedzUsuńNie znałam tego kawału,chociaż jestem rusycystką. Pozdrawiam. Dana
Mimo brzydoty za oknami można np.:
OdpowiedzUsuńNat King Cole:,,Smile"
Adam:)
OdpowiedzUsuńWiesz co? Jak wpisałem Deana Martina - też pomyślałem, że do pogody , jako: przeciw-waga, pasowałby właśnie AKSAMITNY i CUDOWNY głos Nat King Cole`a. Mamy podobne upodobania...
Stanisław
:) No... Oprócz stepowania. Oglądać lubię - ale ni du-du , nie umiem.
OdpowiedzUsuńStanisław
Wiem Stasiu.To moje dzieciństwo wypełnione muzyką zawsze wraca do mnie:)
OdpowiedzUsuńDana :)
OdpowiedzUsuńTen żart to nie powstał , na bazie znajomości " russkowo jazyka ", ale w naszych , szczenięcych głowach...:) Stąd, niekoniecznie musisz go znać :) Chodziło o polityczny wydżwięk.
Pozdrwaiam
Stanisław
Ok.dam Ci spokój z tańcem:)Ja jestem wariat do tańcowania ale nie każdy tak ma za to pewnie ma inne pasje i umiejętności,których ja nie posiądę:)
OdpowiedzUsuńDo Staszka:
OdpowiedzUsuńTak myślę!Już 10 lat nie uczę tego języka.Pozdrawiam.Dana
Adam :)
OdpowiedzUsuńAleż mnie to nie przeszkadza. Taniec to SZTUKA -Bez cienia ironii to piszę. Gdyby parszywy los zadecydowałby inaczej - to mógłbyś sobie o tańcu pogadać z moją niedoszłą Synową. Jest zawodową tancerką , aktorką musicalową i choreografem z " mgr " - przed nazwiskiem. Ale... stało się : ani Syna , ani synowej :(
Stanisław
Adaśku, jak do tańcowania, to mnie nigdy nie za dużo.:)))
OdpowiedzUsuńJestem straszny wariat do tego, na imprezkach (rzadkich co prawda z braku czasu) nie odpuszczę żadnego kawałka. Potem mam trochę gadania w domu na ten temat...ale co się nie robi dla hobby.:)
Pochwalę się Adamie
OdpowiedzUsuńWyguglaj: Szkoła Tańca " Let`s Dance " Gdynia. Ola Sz. to właśnie ta dziewczyna. Szefowa szkoły. Ech...
Stanisław
...powinno być: CZEGO się nie robi.:)
OdpowiedzUsuńBałem się,żebyś mnie źle nie zrozumiał.Dzisiaj taki trudny pogodowo dzień...Ja od rana chciałem sobie i Wam rozchmurzyć dzień i wyszło jak wyszło.
OdpowiedzUsuńMiałem jak najlepsze intencje:)
Ewcia,jak tylko mi się koście wygoją to do Polki Galopki zapraszam:)
Urocza i jak czytam-zdolna kobieta, Stasiu...
OdpowiedzUsuńCóż można rzec... bardzo przykro...
Adaś...
OdpowiedzUsuńWszystko o.k.! cały czas żartowliśmy... Zobacz tą szkołę tańca. Tam flamenco też nauczają... Jeśli chcesz zobaczyć Olę - to rozwiń " kadra" i drugą jest właśnie ona.:) A jak się porusza... Cud , miód - płynie nie chodzi :)
Stanisław
Adaśku, pięknie rozchmurzasz, za co Ci jestem bardzo wdzięczna.:)))
OdpowiedzUsuńStaszek zna Twoje dobre intencje i na pewno się nie pogniewał...
Poczekam, jak te Twoje gnatki dojdą do siebie i przypomnę Ci o Polce Galopce, a może jakieś pasodoble? Będę dzielnie odgrywała rolę byka.:)
Klasa babeczka Staszku.Tancerki są niezwykle ujmujące i w tańcu i w życiu...
OdpowiedzUsuńOk.Ewcia,w pierwszej parze:)))
Teraz zmykam bo praca wreszcie dotarła do mnie:((
Tylko się nie zapracuj za bardzo, bo na razie Cię oszczędzam, ale jedną rabatkę do wypielenia zostawiam Tobie.:)
OdpowiedzUsuń" hien " - nie chciałem wywołać...
OdpowiedzUsuńStanisław
Staszku, dzięki zaraz zajrzę, jak chcesz, mogę skasować za jakiś czas Twój komentarz z nazwiskiem.
OdpowiedzUsuńMoże tak, Ewo:))) Do jutra - a jutro wykasuj, dobrze? Dziękuję Ci.
OdpowiedzUsuńStanisław
Ok. Staszku.Masz to załatwione.:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe fotki, chłopak jak malowanie, masz piękną pamiątkę...
A Ola śliczna tancerka...
Staszku, trzymaj się, jestem z Tobą, za chwilę wróci żona... a ogródek zawsze dla Ciebie otwarty:)
Do Staszka.
OdpowiedzUsuńJest mi niezmiernie przykro z powodu nieszczęścia, jakie Cię spotkało.Czasami w życiu dzieją się takie rzeczy, które trudno zrozumieć i ogarnąć.Serce chciałoby powiedzieć więcej, ale czasem brakuje słów,by wyrazić to, co czuję.Przesyłam ciepłe pozdrowienia.Piszesz ładne wiersz, które czytam codziennie.Pozdrawiam.Dana
Staszku,- Chłopak jak malowanie, ale ojcu też nic nie brakuje - jeżeli na dziewiątej fotce to Ty,
OdpowiedzUsuńbo widzę podobieństwo w uśmiechach. Potwierdzam
też zadanie Ewy.
Miało by być - zdanie.sorry:)
OdpowiedzUsuńMoże być zadanie, robota mnie całe życie bardzo lubi, nie zawsze z wzajemnością...:)
OdpowiedzUsuńCoś w tym uśmiechu rzeczywiście jest...
Jaśku, że tak zapytam... tej śliwowicki wczorajszej to krzynkę zostało jeszcze?
OdpowiedzUsuńBo coś by się zdało wieczorową porą zakosztować dla lepszego humorku...:)
Wyrejestrowałem się z naszej klasy i z tego faceboocka i jeszcze z czegoś, bo jednak hieny są upierdliwe. Moje nazwisko krąży po internecie, za przyczyną hieny i dlatego dzisiaj już mi zwisa, jak ktoś na blogu pisze panie O.. Dziś, mimo iż na blog Palikota wchodzę rzadko ,wielonikowiec/czyni komuś dosrywając, wspominał z szacunkiem inaczej, o moim kikucie. Przyjemne.
OdpowiedzUsuńHeniu, Ty to olewaj ciepłym... Są ludzie i taborety, jak Ci wiadomo. Nie o Tobie to źle świadczy, tylko o tej hienie, choć wiem, że przyjemnie Ci nie jest.
OdpowiedzUsuńNa chamstwo nie ma lekarstwa. Kiedyś na Poletku też mnie ktoś nazwał ordynarnie pełowską..., nie zacytuję. Tylko że ten ktoś nie ma zdolności honorowej i nie jest w stanie mnie obrazić.:)
Kochani...
OdpowiedzUsuńWiecie co? Troszkę napięcie ze mnie spadło... W tym tygodniu mija pół roku od śmierci Syna... Nie zrozumcie mnie, broń Boże , żle. Nie chcę epatować swoimi uczuciami i odczuciami.Każdy ma swoje problemy i zmartwienia. Poprostu, zaprzyjażniliśmy się, mam do Was zaufanie / jakkolwiek by to brzmiało /.Poprostu ból wraca i staje się nie do wytrzymania. Wtedy właśnie- ja też robię się nie do życia! Ale ten mój dzisiejszy " desperacki " krok, pomógł mi - napięcie spadło. Może trochę ,jak każdy , kierowałem się egoizmem. Wybaczcie.
Dano:)
Serdecznie dziękuję , ale z moimi " talentami " wierszopisania- przesadziłaś. Oczywiście : moja próżność została mile pogłaskana. Ale, tu są : prawdziwe talenty, a ja się do nich nie zaliczam. :)
Jaśku:)
Na tym zdjęciu to nie ja. I nawet nie znam tego Pana, który z Synem na fotce figuruje... Wiek , prawdopodobnie , podobny. Syn, poprzez swoje zainteresowania, znał bardzo wielu ludzi. Oprócz grafiki komputerowej, kochał fotografikę. Mam cały laptop/ Jego / ze zdjęciami, które wykonywał. Był też: ratownikiem medycznym, wodnym, masażystą dyplomowanym. W Anglii pracował cztery lata , z sukcesami. Te zdjęcia z samolotu - to chyba właśnie znad Londynu...W domu miał studio fotograficzne. Te ostatnie zdjęcia , w tym facebookowym profilu , na bordowym tle - to właśnie z tego studia... Nie znał granic, świat go wszędzie przyjmował przyjażnie. I On był pozytywnie nastawiony do świata...Tylko, nie zdążył rodziny własnej założyć...
Przepraszam Was, ale mnie to pisanie - naprawdę pomaga. Tak to przynajmniej odbieram. Powolutku staramy się wracać do życia. O tym jak się zmieniłem fizycznie- przez te pół roku , nie wspomnę...:)
Stanisław
Śliwowicki Ewuś nigdy nie brakuje, ale zaczytałem
OdpowiedzUsuńsię polecanym przez Bobika wywiadem z ks. Bonieckim na temat starości i chwilowo ogarnęły mnie jakieś smętne refleksje choć wywiad naprawdę warto przeczytać.
Staszku:)
OdpowiedzUsuńdobrze, że napięcie spadło i potoczyło się z hukiem za płot ogródka. Jeszcze furtka się leciutko kiwa...:)
Krok nie był desperacki, tylko bardzo ludzki i potrzebny, skoro Ci ulżyło. Ważne jest poczucie, że jesteś wśród przyjaciół, do których masz zaufanie i możesz liczyć na zrozumienie.
Fizycznie zmieniamy wszyscy, ale furda tam wygląd, zdrowy duch najważniejszy.:)
Jaśku,
OdpowiedzUsuńja ten wywiad przeczytałam już w piątek w GW, a u Henia na blogu też od kilku dni już wisi I-sza część.:)
Ksiądz Andrzej Boniecki jest wspaniałym człowiekiem, czytam wszystkie jego teksty w TP, bo moi rodzice mają pocztową prenumeratę. To jest taki ksiądz, którego chętnie czytają nawet ludzie niewierzący, tak jak księdza Józefa Tischnera.:)
OdpowiedzUsuńA jego podejście do starości jest moim zdaniem bardzo pogodne.
Ja na ten temat wyznaję filozofię głównej bohaterki "Przeminęło z wiatrem":
"Pomyślę o tym jutro!:)
Nie wymyślajmy sobie smutków
OdpowiedzUsuńBo smutki same nas dogonią...
Jak nóż boleśnie ranią serce.
Jak pętla, co oddech zatrzymuje.
Ale... chęć życia jest niezłomna
Zwycięży zatem we mnie też...
Pamięć zostanie w moim sercu...
Pamięć. Adasiu - o tym wiesz !
To takie " cóś " dla mojego Syna. Pierwsza linijka , z inspiracji Ewy i Jej porannego tytułu wiersza :)))
Stanisław
Jutro będzie lepiej:)))
Staszku,
OdpowiedzUsuńjuż jest lepiej, bo napisałeś ładny wierszyk dla Syna i dobrze, że go zostawiłeś w ogródku.:)
A teraz, moi Kochani Filozofowie i Poeci czas na leciutkie podtopienie smutków.:)
To ja może topię ja na początek w... mleku.
OdpowiedzUsuńWpada ruski sołdat do wiejskiej chałupy i ryczy od progu:
U tiebia jest mołoko?!
Chłop na to: mam, ale jeszcze niedojone.
Dawaj niedojone!
:)
Jedzie Arab po pustyni na wielbłądzicy. Dzień. Dwa. Trzy. Spragniony - nie tylko wody, ale... Zatrzymuje się. Złazi z wielbłądzicy... Zdejmuje juki i bagaże. Podstawia je pod tylną część " wierzchowca ". Włazi... Wyjmuje... A wielbłądzica , klap - krok do przodu. Powtarza czynność, a wielbłądzica - znowu kroczek w przód. Złazi...Jest zły. W oddali widzi piękną Arabkę, która mozoli się z zepsutym samochodem. Podchdzi i pyta tą piękność przecudną... W czym mogę pomóc? Samochód mi się zepsuł... mówi piękna Arabka , frywolnie rzęsami migotając. Arab życzliwie pomaga i udale mu się samochód uruchomić. Arabka zachwycona dziękuje i pyta: Czym, ja się tobie mogę odwdzięczyć? Boś mi pomógł i uratował życie... Arab myśli chwilę i mówi: Wiesz co? Ja ustawię te cholerne bagaże z zadniej strony wielbłądzicy , a ty, proszę - trzymaj wielbłądzicę, co by - kurwa mać , znowu kroku do przodu nie uczyniła...:)))
OdpowiedzUsuńStanisław
Ewie, Adamowi i Wszystkim dedykuję :
OdpowiedzUsuńSimon and Garfunkel " Bridge Over Troubled Water " .
Ja też , z Waszą pomocą, przekraczam dziś taki most , nad rzeką smutku...Adam, młodzi ludzie nie mają dziś i nie znają takiej muzyki...
Stanisław
:)))
OdpowiedzUsuńMama, tata i synek wybrali się do cyrku. Gdy na arenie pojawił się słoń, tata poszedł kupić słodycze. Nagle chłopiec wstaje i wyciągając rękę, krzyczy:
- Mamo, co to jest?
Zaskoczona pytaniem mama odpowiada:
- To jest ogon słonia.
Syn jednak wykrzykuje dalej:
- Nie! Pod spodem.
Zakłopotana mama odpowiada:
- Tooo… nic takiego.
Wraca tata, ale zapomniał kupić napojów, wiec idzie po nie mama. Gdy tylko się oddaliła, synek wiesza się ojcu na ramieniu.
- Tato, tato, co to jest?
- To jest ogon, synu.
- Nie, pod spodem.
- To jest siusiak słonia.
Chłopiec chwile się zastanawia, po czym mówi:
- A mama powiedziała, że to nic takiego.
Ojciec z duma rozpiera się na fotelu:
- No cóż, synku. Tatuś trochę mamusię rozpuścił.
:)
już i Twój ogródek ,kontroluja ci do olewania. Komentarz do tego co tu napisałem jest u P. z poradą bym był me albo męszczyzna - nie pamiętam (hihi). Ja sprawdzałem - jestem, mam , może nie do rozpuszczania mamy, ale mam.
OdpowiedzUsuń...........................................
W bardzo małym królestwie, gdzie było tylko trzech rycerzy pojawił się smok. Gwałcił dziewice, zjadał owce, palił wioski... Rada z królem postanowiła coś z tym zrobić, więc wybrali sie do pierwszego rycerza, mówią, w czym rzecz, a on im na to, ze po turnieju ma 2 tygodnie zwolnienia, bo żebra stłuczone, ale potem będzie mógł wyruszyć w bój. Król orzekł, że za 2 tygodnie to już królestwa nie będzie i pojechał do drugiego rycerza.
Drugi powiedział, ze po turnieju ma zbroję u snycerza, a jak tu walczyć ze smokiem bez zbroi? Za tydzień odbierze, to wtedy ruszy na smoka. Ale za tydzień też już by było za późno. Król pojechał dalej.
Trzeci rycerz, gdy tylko usłyszał, co się dzieje, zakrzyknął:
-Dawać mi tu zbroję, miecz, tarczę, kopię! Topór! Konia! I giermka na ośle!
Król zdumiony spytał:
-Tak od razu? Bez zastanowienia?
A rycerz na to:
-Tu się nie ma nad czym zastanawiać! Stąd trzeba spierdalać!
Młode małżeństwo, mają przedszkolaka Jasia. Małe mieszkanie, więc jak ich " bierze" - Jaśka kierują na balkon. Jasiu idż na balkon i tatusiowi mów co widzisz... Mówi tata, rzucając się na apetyczną mamusię... Jasiu stoi na balkonie i gada: Idzie taki wysoki pan z pieskiem... O, jedzie teraz taki ładny samochód... Teraz listonosz z wielką torbą maszeruje... Tata ! A u Kwalskich też się piedolą ! Tatuś zrywa się z mamusi i pyta: Jasiu , co gadasz, co ci do głowy przychdzi? Skąd taki wniosek? Pyta... Jasio odpowiada: Piedolą się , bo mój kolega Stefcio - też na balkonie...:)
OdpowiedzUsuńCzyżbym " wyprosił" Ogrodników opisując swoje bóle?
Pozdrawiam i dobrej nocki życzę , Ewo...
Stanisław
Nikogo nie wyprosiłeś, wszyscy siedzą cichutko i odpoczywają po pracowitym dzionku.:)
OdpowiedzUsuńNiektórzy może już lekko oko przećwiczyli?...:)
Dobrej nocki i pogodnych snów życzę:)
Heńku, to ja Cię teraz opier..., bez urazy.
OdpowiedzUsuńPo kiego dyjabła włazisz w to szambo na Poletku, po co wdajesz się w tę pyskówę?! Masochistą jesteś? Magiel z gównem Cię rajcuje?!
Adrenaliny masz za dużo?! Weź się chłopie w garść i nie czytaj tego rynsztoku więcej!
Ja się nie boję o gródek. Niech czytają, może jego atmosfera uśmierzy ich knajackie zapędy.
Ja mam broń.:)
Do Orhena- tej wersji bajki o smoku jeszcze nie znałam. Rozbawiłeś mnie.Dobranoc Wszystkim Ogrodnikom. Dana.
OdpowiedzUsuńDobranoc Dano.:)
OdpowiedzUsuńryję na uchuchuhuhu blogach. Nawet czasami skomentuję, Babo Ty Jedna.
OdpowiedzUsuń.................................................
w pociągu mały chłopiec klnie całą trasę.Taka jazda to, te przystanki to itp. Wysiadająca paniusia nie wytrzymała "chłopcze, takiś mały, jeszcze ci ząbki nie wyrosły". Chłopiec oburzony - pokazując palcem coś w otwartej buzi - a to to chuj?.
Idę po "michę" bo zaraz szkło. Buźka
:)))))))
OdpowiedzUsuńTym mnie rozbawiłeś najbardziej.:)))))
I pamiętaj, micha, szkło i... prysznic.;)
Buźka.:)
bez prysznica. Chcę być zdrowy O !!
OdpowiedzUsuńEwo, uprzejmie donoszę, że jeszcze jeden
OdpowiedzUsuńz naszych ogrodników uprawia tamto poletko, tacy
to Ci masochiści. Musisz dać po łapach. Ale widzę,
że część już chrapie, Heniu liże jakąś misskę,
To i mnie wypada pożyczyć dobrej nocki i wesołych
snów:)* Dooooobraaaanoooc!:)*
Jaśku. Dobry zwyczaj - nie pożyczaj Ty TW Ogrodniczych włości Pani.
OdpowiedzUsuńCosikżemtempydzisio.:)
OdpowiedzUsuńZasnęłam, obudziłam się - słyszę cichutki szmer od kompa...
OdpowiedzUsuńDobrej nocki, Jaśku, pa:)*
:-( też? Chociaż bez :)*
OdpowiedzUsuńHO -inż Zazdrsny