poniedziałek, 29 listopada 2010
Dla każdego coś miłego
Dla Jurka. Wprawdzie nie lata, ale ma duże śmigła.
Dla Juhasa. Miały bardzo wymowne oczy, szczególnie ta czarna. Smutno na mnie patrzyły, jakby pytały, kiedy będzie wiosna i znów je wypędzisz na hale.
Dla Jaśka. Taka śliczna, że nie wiem, czy bym Ci pozwoliła ją upiec.
Dla Andrzeja F. Cerkiewka grekokatolicka spod Tomaszowa Lubelskiego.
Dla Adasia. Cóż za przemądre stworzonko! Na mój widok zaczął łebkiem podnosić skobel w drzwiczkach zagródki i głośno domagać się wypuszczenia.
Dla Staszka. Czarna kokoszka z czarnym moherem na głowie.
Dla Zosi. Wierzby polskie.
Dla Henia. Pręgowana piękność. Cieplutka i mrucząca słodko po podrapaniu za uszkiem; podobno umie też tańczyć.
Dla Dany. Na jednym drzewie w świętej zgodzie budka dla ptaszków i kapliczka.
Dla Rudej. W takim dworku można urządzić elegancką restaurację.
Wszystkie zwierzęta, plenery i obiekty architektury sfotografowałam wczoraj w skansenie Muzeum Wsi Lubelskiej w Lublinie. Jest jeszcze prezent dla Andrzeja, ale na niego i na wierszyk blogger już dzisiaj nie dał mi miejsca. A ja w rewanżu proszę o wierszyki (najlepiej własne, ale mogą być też cudze) na temat każdego prezentu. Proza też mile widziana.:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dzień dobry Ewo.Dziękuję za zdjęcie.Ta cerkiewka jest ślićzna.Zawsze uważam,że te nasze małe,drewniane są bardziej naturalne niż ruskie giganty,przeładowane złoceniami.Wiem,że to taki styl bizantyjski,ale bardziej cenię prostotę.Jeszcze raz dziękuję za prezent.Przypuszczam,że Cię nie zasypało.Andrzej F.
OdpowiedzUsuńLubelskie jakie cudne,taa...
OdpowiedzUsuńa o mnie, małym żuczku zapomniała :((( ...
niedobry ten Mikołaj, a nawet całkiem zły
w proteście chyba się fochnę jak nic ;p
Dzień dobry Andrzeju.:)
OdpowiedzUsuńJest to cerkiew pochodząca ze wsi Tarnoszyn koło Tomaszowa Lubelskiego. Została ona wybudowana w 1789 jako drewniana świątynia. W 1994 została nabyta przez parafię greckokatolicką w Lublinie. W 1997 została pieczołowicie odrestaurowana i teraz mieści się na terenie Muzeum Wsi Lubelskiej.
W środku jest piękny ikonostas wcale nie ociekający złotem, ale fotki nie mogłam zrobić, bo na terenie Muzeum jest zakaz fotografowania wnętrz.
Zasypało mnie całkowicie i sypie dalej, świata nie widać; wzięłam dziś wolne, bo nawet nie wiem, jak się wziąć za odśnieżenie garażu. Mówię Ci, koszmar i nie widać na razie końca.
Mały żuczku, jak powiesz ktoś Ty, to znajdę prezent i dla Ciebie.:)
OdpowiedzUsuń... no dobrze. Jutro będzie też coś dla Małego Żuczka.:)
OdpowiedzUsuńMały żuczek mniej niezadowolon, póki co :D
OdpowiedzUsuńCoś po prezenty wiara nie przychodzi. Będę musiał sam odśnieżać. Ten żuczek (już go nie lubię, za brak podpisu) to mi nie wydepcze ścieżki. Muszę ryć sam. Niby blogowe przyjacioły, a dyplomowanego to nie fspomogom. Takie pszyjacioły, łot co.
OdpowiedzUsuńCzekałam z łopatą, tylko nie było prądu.Już jestem.Pozdrawiam Was ciepłym gestem. Wierszyk też napiszę, ale później.
OdpowiedzUsuńBry Ewo!
OdpowiedzUsuńDzięki za kaczkę i owiecki. Całe szczęście,
że nie podarowałaś mi baranów, bo i tak trza
je paść na okrągło. Kaczka jest francuska,
a ja piekę na polskiego kaczki rodzime.
Pozdrawiam z zaspy:)
Wiesz Heniu, też nie lubię bez podpisu i zawsze ostrzegam, że trzeci wpis bez podpisu będzie usunięty. Cóż - w ogródku nie ma demokracji - jest Mój Jednoosobowy Reżim Totalitarny .;-)
OdpowiedzUsuńWróciłam przed chwilą ze dworu (lub z pola, jak kto woli) i odśnieżyłam sobie przynajmniej furtkę:). U nas kompletny paraliż miasta; nic nie jeździ i mało kto chodzi, a śnieg, zamieć, zadyma i wszystko, co najgorsze trwa nadal!
Ja Ci pomogę dzisiaj odśnieżać Ogródek, jak nikt nie przyjdzie, nie martw się.
A koteczka pręgowana Ci się podoba? :)
Ach! miało być a ja piekę tylko kaczki rodzime.
OdpowiedzUsuńSorry:)
Jaśku, a jak ty rozróżniasz te francuskie od rodzimych, po ... kwakaniu?:)
OdpowiedzUsuńA owieczki masz tylko tsy, no może w porywach ctery. Zdolny jesteś i dasz radę pasać.:)
OdpowiedzUsuńJa też siedzę w zaspie po uszy i wcale mnie nie widać.
Tak w ogóle to dzień dobry :)
Dano, łopata to mało, u mnie pługi nie dają rady. Ale tak się rozgrzałam przy odśnieżaniu, że hej! Świetna robota, tylko za kołnierzem mokro.:)
OdpowiedzUsuńWitajcie :)
OdpowiedzUsuńHeniek:)
Się dziwisz? Że niezbyt chętnie do tego mojego prezentu się " przymierzam" ? Ewa, uraczyła mnie czarną kurą w moherowym , czarnym bereciku... Ruda natomiast dostała: dworek, który nadaje się na restaurację. Wot, i sprawiedliwość:) Ruda, chętnie zamienię się z Tobą. Ja Tobie tą kurę w moherze dam i jeszcze coś dołożę. A Ty oddasz mi " swój" dworek/?/ Machniom?
Ewo:)
Mówią, że Lublin zasypało i nawet egzaminów, na prawo jazdy , nie organizują. Do odśnieżania Ogródka zatem, potrzebne duuuże łopaty:) A wiesz co? Moźe tak poczekać z tym odśnieżaniem? Za dwa dni pewnie odwilż przyjdzie i będzie po kłopocie:) Albo zamieć przyjdzie i ... jak nazwa wskazuje: wszystko " wymiecie" do sąsiada?
Pozdrawiam Was
Stanisław
Ależ, Staszku:)
OdpowiedzUsuńTy możesz zjeść kurę w rosole (wiem, że lubisz taki z czarnych), a Rudą mogą zjeść podatki za taki dworek.:)
Lepiej jednak jeść, niż być jedzonym, nieprawdaż?:)
Pasie Jasieczek barany pasie, a ma ich wszystkich siedem,Pasie Jasieczek barany pasie, ja tam ciebie nie będę ...Marollo, moja dollo i...nie do lo. (parafraza, ale pasuje co?).
OdpowiedzUsuńStaś, Ty materialista jak cholera ( swoją drogą kim ta cholera jest? np boli jak cholera itd). Ewa Osóbka delikatna, daje Ci szansę upieczenia "moherów" , a Ty co? Miast wdzięcznym być i satysfakcję mieć z możliwości, której NAWET MI, swojemu podwładnemu - nie dała (wycinania moherów). Oj , zaczynasz w malkontenctwie mnie przebijać, a ja nie lubię. W kazdej dziedzinie żem jezd najlepszy-hihihi.
Dana, ja Ci podeślę baterie do tej łopaty, będziesz niezależna od prądu, bo Ty masz dla mnie serduszko dobre.
Gospodyni/Pracodawczyni, nie napisałaś czy to kot, czy kotka. Ja jestem hetero i jak kotka to się cieszę, a jak kot ,to nie.
łoj fo pa jak byk. Napisałaś pręgowana, ale dopiero teraz żem dojrzał. Znowu po premii. Przed samą Gwiazdką, łoj ja biedny a ubogi.łoj łoj
OdpowiedzUsuńEwo, kiedyś, w zamierzchłej przeszłości, kaczki
OdpowiedzUsuńfrancuskie brudziły mi na podwórku, domowe też.
Nie są takie tłuste jak nasze, a kaczor,
to istny paw i Casanowa.:)
Heniek:)
OdpowiedzUsuńŻeby to cholera... Kliknęliśmy razem / w tym samym czasie / i Twój wpis wszedł, a mój poszedł w p...u ! W kosmos. Ogłaszam zatem strajk, w ramach którego: nic nie napiszę, przez najbliższą godzinę. O !
Stanisław
Kotka, pisałam. Jest cieplutka, mruczy i podobno tańczy. Możesz Staszkowi pomóc wycinać te mohery, bo widzę, że cóś ochota odeszła. Mam fotkę, gdzie tych moherów jest więcej, cały kurnik nawet.:)
OdpowiedzUsuńChodzi Jasieczek za łowieckami
OdpowiedzUsuńa ma ich razem ze ctery,
łoj, co to bedzie,
łoj co to bedzie
rozlazły Mu sie cholery. :)
Mariollooooo, moja dollo,
ja je chromolloooo!
:)
Dziki (kaczor) też Casanova. A jaką ma piękną zieloną, opalizującą szyję (w okresie godowym).:)
OdpowiedzUsuńAha, a propos owieczek, proszę bardzo - limeryk Wisławy Szymborskiej.
OdpowiedzUsuńZ limeryków podhalańskich
Pewien baca w kurnej chacie
z owieczką żył w konkubinacie.
Ta beczy: "Ja to nawet lubię,
ale czy myśli pan o ślubie?
Bo jeśli nie, poskarżę tacie.
I jeszcze coś z pasterskich limeryków (autor nieznany)
OdpowiedzUsuńW środku pampy śpiewał gaucho Bruno:
„Dźwięcz, gitary mej miłosna struno!
Podnieca mnie i dama,
I pastuch, kawał chama,
Ale LAMA to numero uno!"
:)
Ewo dziń dobry.Dzięki za przepiękny prezent.Śmigła ma wspaniałe niemal by go uniosły w obłoki.Wiersza nie będzie za długo musiałbym się pocić.Pozostały by nędzne wypociny.Więc kiedyś opowiem bo się kojarzy.Byłem w sporej opresji na małym samolocie,silnik zgasł.Pod spodem duże jezioro k/Poznania o mokre pola.Przyoimniałem sobie o wiatraku którego łopaty porusza wiatr.Postawiłem samolot pionowo wdół.Jak się rozpędził śmigłó ruszyło i dostało spore obroyu.Potem pompka paliwai tak ledwo klekocząc ale lecąc doczłapałem się na lotniska cały jak widać.Jurek
OdpowiedzUsuńNara Małolaty. Musze poleniuchować, aby mieć siłę do naukowych dyskusji na temat - wieczorkiem. Wskazówki Wam zostawiam i w najlepszym gatunku.
OdpowiedzUsuńJeżeli język nie jest poprawny,
Mowa nie znaczy tego, co ma znaczyć,
Jeżeli mowa nie znaczy tego, co ma znaczyć,
Nie będzie zrobione to, co ma być zrobione,
A wtedy moralność i wszystkie sztuki ulegną zepsuciu
I sprawiedliwość zejdzie na manowce
I wszyscy popadną w stan bezładnego pomieszania.
Konfucjusz
_______
Jurku, to ja Ci limerykiem podziękuję za opowiastkę.:)
OdpowiedzUsuńPewien Jureczek z Warszawy
w lotach podniebnych się wsławił.
Jak mu silnik stawał
to on się nie poddawał.
I w wiatraka się wtedy zabawił.
Ściskam czule zasypana w śniegu na ament. Właśnie prezydent Lublina zamkną miasto (wszystkie drogi dojazdowe). :)
czy manowce to od mana i owiec ? hi hi hi
OdpowiedzUsuńto znaczy grupa manów owczych. Panowie, to my barany. - hi hi hi
Dzięki Ewa,dopiero teraz zobaczyłam, że dla mnie też jest prezent.
OdpowiedzUsuńKiedyś poprosiłam Andrzeja o przepis na szaszłyki. Oto on. Podzielę się z Wami tymi szaszłykami:
OdpowiedzUsuńPrzepis Andrzeja na szaszłyki
"Biorę dwie owce,
wyprowadzam na manowce,
Tam je patrosze po trosze,
potem do domu przynoszę.
Mięso kraję i grilluję,
i już nic nie potrzebuję.
Popijam Lechem.Smakuje w deche."
Pozdro Andrzejku!
Heniu, dla Ciebie też limeryk:
OdpowiedzUsuńPewien Henryczek z Pyrlandii
poznał dziewczynę z PiSolandii.
Morały jej same prawił,
lecz tym jej nie rozbawił.
Bo zimny był jak miś z Grenlandii.
:)
Dano, limeryk dla Ciebie:
OdpowiedzUsuńPewna Dana spod Tarnobrzega
za Andrzejem chyżo biega.
Mięsko mu grilluje,
pączuszki szykuje.
Ale z niego to straszna lebiega.
:)
Witajcie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za prezent:) Poczułam się trochę, jakbym mogła znaleźć się "W małym dworku" Witkacego:) Mogłabym w nim zamieszkać, spacerować po korytarzach i filozofować:)
Nic chyba jednak z tego nie będzie, bo moja połówka cóś o Zurichu napomyka:)
Limeryk dla Staszka.
OdpowiedzUsuńPewien Stanisław spod Redy,
chciał rżnąć czarnych czeredy.
Ale się nie przyłożył
zamiast rżnąć, rozmnożył.
Napytał sobie podwójnej biedy.
:)
Witaj Ruda:) Tak się zastanawiałam, czy ten dworek na knajpę, czy mohery na rosół, ale Staszek chyba bardziej cięty na mohery, to mu chciałam przyjemność zrobić.:)
OdpowiedzUsuńW PiSolandii jedna dziewoja
OdpowiedzUsuńZbierała chłopaków do słoja.
Jak ich wszystkich zebrała,
To zimną wodą ich olewała.
A teraz prosi chłopców z woja.
:))
Dana dodaj zimnym Lechem popijaJurek
OdpowiedzUsuńEwa wczoraj wspominano o jakimś spotkaniu nas ogródkowiczów realnym.Otóż ja należę do takiego malutkiego klubu Pilotów Doświadczalnych przy Stow.Inż.Mech.Mamy raz w roku spotkanie a to Kazimierz,Janowiec,Szk.Szybowc.Żar Ostatnio Jedn.Wojsk.gdzie stoją F-16.Coprawda to trwa dwa dni.Ale my możemy spotkać się na sobotę noc na wytrzeżwienie i w niedzielę do domów.Jurek
OdpowiedzUsuńZapomniałeś Jureczku dodać, że do domów w niedzielę wieczorem:)
OdpowiedzUsuńPewien Juhas nie spod Pszczyny,
OdpowiedzUsuńzapraszał różne dziewczyny.
Śmiałości mu nie stało,
więc dziewczyny wywiało.
Tylko rączkę ma z tej przyczyny.
:))
Jurku, Kazimierz i Janowiec to ode mnie rzut beretem. Jeżdżę tam kilka razy w miesiącu, bo plenery cudne. Jest gdzie zanocować, mam zaprzyjaźnione kwatery agro i sama mogę robić za przewodnika. Ehhhh...przegoniłabym Was po górkach i wąwozach...
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy, tyle że od innych Ogrodników daleko - chyba, że się poświęcą.:)
Ewa jak się chce to się zrobiJa np. zabieram cztery osoby z W-wy.I tak dalej się skrzykniemy.Jurek
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, że się skrzykniemy. Do Ciebie może dojechać Jasiek, Ruda i Dana. Adam zabrałby może Henia i Zosię, jakby zechciała przyjechać. Nie wiem co z Andrzejami, czy by chcieli i skąd by jechali. Jakoś to się ułoży, do wiosny jest trochę czasu i pomału wszystko się dogra.:)
OdpowiedzUsuńDanka przy płocie ciągle stała,
OdpowiedzUsuńśnieżek łopatą odgarniała.
Wnet przypomniała sobie o Kocie,
który żałośnie miauczał przy płocie.
Poszła do stajni "nabrała" mleka,
niech biedny Kotek dłużej nie czeka.
Następnie poszła doglądać mienia,
a tak poza tym nic się nie zmienia.
O, Kotek znowu przy ławce czeka,
idę go głaskać, niech nie narzeka...
Hej, hej Kochani, ja też mam cztery miejsca w autku:) Ale jak mnie Jurek zabierze, to będę mogła i w niedzielę piffko zapodać :)
OdpowiedzUsuńA może ktoś jeszcze (Dano?) pokusi się o napisanie limeryku? Zabawa jest przednia. :)))
OdpowiedzUsuńLimeryk musi mieć 5 wersów i rymy aabba. Przy czym dwa środkowe wersy powinny być krótsze od pozostałych o 2-3 sylaby. Powinien być skierowany do osoby z podaniem (może być na niby) miejsca pochodzenia. Treść mocno satyryczna i absurdalna, a nawet niecenzuralna. :)
Oby słowo ciałem się stało
OdpowiedzUsuńi samym marzeniem nie pozostało.
Jam chłopak z Pyrlandii i tu mnie każdy zna,
że kocham gorąco a Ta Wybranka z Pislandii
Od niedzwiedzi wyzywa zimnych Grenladii
wszak niedźwiedź każdy, grube futro ma.
Masz zapłatę Sknero, za ten prezent
Bossszzzeee...ależ Ty mnie dzisiaj zwyzywałeś...
OdpowiedzUsuńPewien chłopak z Pyrlandii
wybrankę chciał z PiSolandii.
Futro z misia założył,
wyzwisk jej namnożył.
Teraz może jej szukać w Holandii.
:)
Do Holandii miś nie pojedzie, bo tam kiepskie dają śledzie
OdpowiedzUsuńTa z PiSolandii, jak przygotuje
chłopcu czy misiowi - zawsze smakuje.
więc forsę na bilet do Lublina gotuje.
miało być forsę szykuje, ale te śledzie w oliwceeeeeeeeee mniam mniam
OdpowiedzUsuńW pewnym Ogródku,choć sroga zima
OdpowiedzUsuńprezenty każdy z gości otrzymał
a swą szczodrością właścicielka
sprawiła wszystkim radość wielką.
Całusa ślę do Lublina:)
Witajcie:)
Wreszcie uwolniłem się od gipsu ale zajęło mi to ponad połowę dnia bo u mnie jak wszędzie - zima zaskoczyła drogowców zwłaszcza na bocznych drogach.
Ewuś,Fabiulek jak żywy:)))On tylko cały czarny z brązowymi przebarwieniami.Jak tu nie pokochać takiej kochanej mordki?Jestem nad wyraz wdzięczny za prezent:)))
W rewanżu ode mnie przyjmij:
OdpowiedzUsuńYT:
,,Soldier Of Fortune Lirycs".
Ewo* dziękuję za prezent.
OdpowiedzUsuńW rewanżu wierszyk o wierzbie... niestety nie mojego autorstwa...
"Na urwisku, zgarbiona i krzywa
Z pniem rozdartym stoi wierzba siwa
Cała naprzód podana, schylona
ponad przepaść wyciąga ramiona
i spogląda hen, w dal, ku dolinie,
kędy rzeki złocisty szlak płynie,
każdej wiosny, z gór lecą strumienie,
podmywając wierzbowe korzenie;
co dzień ziemia z pod nóg jej ucieka,
wierzba żyje i patrzy i czeka..."
"Zofia Rogoszówna - "Wierzba nad urwiskiem"[fragmenty]
Ps. Ewo* te wierzby przypominają mi jedno miejsce w okolicach Tomaszowa Lubelskiego...
Adaśku, witaj bez pancerzyka nareszcie.:)
OdpowiedzUsuńTen capik też był cały czarny, przebarwienia wyszły chyba od lampy błyskowej. Zrobiłam my chyba ze 20 fotek i jeszcze Ci pokażę tę cudną mordeczkę w ogródku. Mówię Ci, chciał otworzyć rogami skobel. Drapałam go między rózkami i po główce, on pobekiwał i nadstawiał łepek ze wszystkich stron. Musiałam zawołać ochronę skansenu, bo sama nie dałam rady przytrzymać tej furteczki.
A najchętniej bym wypuściła i zabrała do domu, ale to mienie państwowe i by mnie przymkli za kradziejstwo.:)))
Zosiu, dziękuję za piękny wiersz.:)
OdpowiedzUsuńTy znasz okolice Tomaszowa Lub.? Często tam jeżdżę bo to cudna Roztoczańska Kraina... do wędrówek, plenerów foto... a przyrodniczo po prostu bajka! Znam miejsce, gdzie rośnie storczyk - obuwik, roślina chroniona, na wymarciu... i inne cuda, których gdzie indziej już nie ma.
Roztocze jest jescze nierozdeptane przez "turystów" i chwała Bohu.:)
Znam. Kiedyś bywałam tam częściej...
OdpowiedzUsuńOstatni raz byłam pięć lat temu ...
Jadąc do Lwowa... by zobaczyć okolice, gdzie urodziła się moja mama - zatrzymałam się dwa dni w Grodosławicach k. Tomaszowa Lubelskiego...
Mile wspominam ten czas... Tomaszów Lub. i Lwów ... oczywiście na Ukrainie odnaazłam dom, który wybudował mój dziadek oraz grób moich pradziadków (pomnik stoi do dziś)...
W planie mam powtórkę tej trasy... w Lwowie miałam za mało czsu...
Ewo bardzo dobrze znam też okolice Radzynia Podlaskiego.
To masz korzenie z mojego regionu... chociaż moi przodkowie to Lublin, Dęblin i zaścianek Krajewo w okolicach Zambrowa (woj. Podlaskie).
OdpowiedzUsuńRadzyń Podlaski i okoliczne gminy znam ze służbowych relacji, bo każdą muszę odwiedzać mniej więcej raz na 4 lata.
A we Lwowie nie byłam, choć to tak blisko... Pociąga mnie bardzo Drohobycz koło Lwowa ze wszystkimi jego shulzowskimi klimatami...
Może się latem wybiorę, jak te moje taczki będą trochę lżejsze.:)
Witam Zofię i Adama. Reszta ze strachu przed odgarnianiem śniegu uciekła. Ja się zagadałem ( z zazdrości o Ewę-oczywiście) i.... przypaliłem wodę na herbatę. Teraz w Polsacie pokazują Lublin, ale Ewy nie widziałem. Idę pilnować garów, bo jak mi jeszcze coś się przypali to...nie wiem. Buźka
OdpowiedzUsuńEwuś, dotarłaś do domu? Bo TVN-y zapodają, że nie można wjechać do Lublina! Ja pierdziele, leżymy i kwiczymy:)
OdpowiedzUsuńRuda, Lublin sparaliżowany całkowicie - prezydent miasta zamknął wszystkie drogi dojazdowe, bo nie mamy obwodnic i jeszcze nam tylko TiRów brakuje. Nic nie jeździ i prawie nikt nie chodzi.
OdpowiedzUsuńJa mam zwolnienie lekarskie do środy, bo cosik mnie dopadło i mam szczęście w nieszczęściu, że nie muszę nigdzie jeździć. Co będzie w czwartek, to nie wiem...
A w W-wie jest tak: ja dotarłam do domu jeszcze autem, ale po Miśka już nie pojechałam. Misiek skończył pracę o 17.00, stwierdził, że na piechotę nie idzie i jeszcze nie ma go w domu. Siedzi w autobusie, a trzeba Ci wiedzieć, że pracę ma 1800 metrów od domu. Masakra. Siedź w domu do czwartku i albo idź po kolejne zwolnienie albo weź sobie dwa dni urlopu:)
OdpowiedzUsuńWitaj Heniu:)
OdpowiedzUsuńTa słabość do Ewci grozi Ci spadkiem wagi i odwodnieniem co nie daj Boże...Martwię się o Ciebie bo jak tak dalej będzie to kto zajmnie się tak solidnie Ogródkiem?:)Ja dopiero po Świętach będę mógł coś mocniej łapą machnąć więc nie rób mi tego i pilnuj wody na herbatkę oraz posiłków!Nalegam jako samozwańczy zastępca Twój:)
Magda, nie napisałaś czy ten Jeziorak to k/ Iławy?
OdpowiedzUsuńBuźka z jakiegoś Poznania. Nie wychodzę jak wiesz, to trudno mi powiedzieć jak jest. Wiem tylko jak pokażą w telewizorni, ale ją włączam trocchę TYLKO wieczorem. Buźka
Heniu:) Jeziorak, to to jezioro koło Iławy:) Zajebiaszcze miejsce to Sarnówek (ośrodek TVP):) Jeżdżę tam co roku, jest super:)
OdpowiedzUsuńA od poprzedniego weekendu polubiłam Poznań:) Szczególnie po rajdzie po pubach i naprawdę fajnych poznanych ludziach, niekoniecznie rozrzutnych:)
Stawiam mocną wiśnióweczkę na rozgrzewkę ale nie za wiele bo tylko leczniczo 100ml:)Może być jeszcze stołowa łyżka Inlandera do gorącej herbatki.Idą tęgie mrozy.
OdpowiedzUsuńRudasku,musisz Misia dzisiaj mocno przytulić co by się rozgrzał szybko:)))
właśnie ja tak dumał. Lata świetlne temu, jeździłem co roku do Iławy (mam tam trochę rodziny i w okolicach też)i później ZAWSZE do Ostródy i kanałem elbląsko-ostódzkim do Elbląga. Później dalej, ale najważniejszy ten niesamowity i urokliwy ten kanał z pochylniami. 6 razy statkiem po szynach (ta pochylnia) . Unikat w Europie i w świecie też. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSpoko, czekam na niego z obiadkiem i drinkiem i..., ale to po kolacji:)))
OdpowiedzUsuńAdaś, u mnie wczoraj i dzisiaj znajdziesz przepis na sztufadę, nie powiem, dosyć rozgrzewający również:)
Ruda, Miśka koniecznie rozgrzewaj dobrym trunkiem i ciałkiem.:)))
OdpowiedzUsuńJa nie mogę sobie pozwolić na takie długie zwolnienie lekarskie, bo trzeba ZARABIAĆ, a chorobowe, to tylko 80%. Może w czwartek cuś zelży z tym śniegiem.
Na razie, dla zdrowotności zafunduję sobie kurację Adaśka.:)
Adam, ja Cię znam. Będę pilnował wody na herbatę, a Ty będziesz "pilnował" Ewę, co? No nieźle wykonceptowałeś .Zdolny zastępca. No no no.
OdpowiedzUsuńps: jakoś nie widziałem Twojego CV na nielegalu. Miałeś złożyć. Kod Ci sam przesłałem. Ty się tak za bardzo tym moim odwodnieniem nie zamartwiaj hihihi
Jak mówicie - tak uczynię:)
OdpowiedzUsuńWiem Ewuś, każdy grosz potrzebny:) Miejmy nadzieję, że we czwartek solarki już nie będą stały w korkach:)
Muszę się Wam czymś pochwalić: mój Misiek dzisiaj dostał propozycję pracy z samego wujka "gugiela" :)))
Jak będzie tak sypało, to żadne pługi i solarki nie dadzą rady, to syzyfowa robota...A sypie niemożliwie, zupełnie świata nie widać...
OdpowiedzUsuńChłopaki, pilnujcie mnie, bo niedługo nawet czubka mojej głowy nie zobaczycie. Może macie nadwagę? Zapraszam do odśnieżania ogródka.:)))
To i powiedz Heniu czy kto inny mógłby być Twoim zastępcą? ha ha ha ha
OdpowiedzUsuńCV złożę ale mam taki nawał,że ledwo do Was zaglądam a już muszę wybywać:(((Po za tym mam tego gościa a on dochodzi dzisiaj do siebie bidulek i strasznie upierdliwy jest.Na razie słucha Disco Polo fajfoklok ale zaraz muszę jakoweś żarełko mu zapodać...Kobieta we Wrocku co by nie musiała sie przedzierać jutro przez zaspy a ja sam więc chyba do nocki będę pracował.
Trzym się szefie:)))
Witam Cię Zosieńko:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mówisz o Lwowie. Dwa lata temu miałem
okazję zwiedzić trochę Kresów jak Stanisławów,
Stryj, Skole, Drhobycz i Lwów. Była to forma
pielgrzymki sentymentalnej Stryjaków. Mieszkaliśmy u Polaków, a jedzonko u pani Olgi- paluchy lizać.Takie wszystko smaczne i świeże. Jeden dzień we Lwowie, to trochę za krótko na Cmentarz Łyczkowski, Orląt Lwowskich, świątynie i wiele innych obiektów, jak choćby najpię - kniejszy pomnik Adasia Mickiewicza. Do dziś pamiętam jak nas serdecznie przyjmowano, a żegnaliśmy się ze łzami w oczach. Jeszcze raz bym tam pojechał.:)
Witaj pracowity Heniu... śniegiem sypnęło - to ogśnieżać trzeba. Chętnie Ci pomogę. Świeże powietrze jeszcz nikomu nie zaszkodziło:-)
OdpowiedzUsuńU mnie śniegiem zasypało ( w ciągu nocy ok. 15 cm.) i cały czas sypie. Po pracy wszystkie samochody były pod białą pierzynką...
Dzieciaki mają uciechę.
Nie znam tych okolic o których piszecie... jak termin będzie dogodny to przyjadę. Wprawdzie mieszkam daleko (nad Jeziorem Bodeńskim) i do Wrocławia mam 880 km... ale to pestka...
Ile od Wrocławia - nie wiem... ale jak dostanę wolne z pracy - to przyjadę.
Madzia,gratulacje dla Miśka:)Taka praca to nie byle co ale najważniejsze,że jest i że Misiek zadowolony:))
OdpowiedzUsuńUczcić to należy uroczystym obiadkiem,np.gęsinką przemyślnie przez Ciebie przyrządzoną:)))
No proszę, ile chętnych duszyczek mam do odśnieżania, aż miło posłuchać.:)))
OdpowiedzUsuńZosiu, nie wiadomo jeszcze jakie wybierzemy miejsce spotkania, ale najważniejsze, że chcemy się spotkać, a ja zbieram wszystkie Wasze propozycje.
Adaśku, nie wiem, czy Henio uczyni Cię Twoim zastępcą, bo będzie się musiał dzielić apanażami, a to straszny sknerus, ciągle mnie opieprza, że za mało puszek w ogródku. Ja już właściwie nie wiem, kto tu rządzi...:)
Jaśku... ja tam pojadę...
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę i będę wolnym ptakiem (od pracy)...
W Stryju byłam 25 lat temu.
5 lat temu był Lwów i Trembowla. Zabrałam ze sobą mojego tatę i wujka... mój tata jest już wiekowy,więc chciałam pozbierać wiadomości rodzinne... i potrzebne mi było bezpośrednie żródło informacji...
W Lwowie mam rodzinkę...
Zajrzeliśmy do domu rodzinnego mojej mamy... byliśmy tam mile przyjęci... sensacja była na całą wieś... wszyscy chętni do pomocy. Było bardzo miło. Niestety na Lwów i cmentarz Łyczakowski miałam za mało czasu... mam wspaniałe zdjęcia ...i miłe wspomnienia.
Pojadę tam jeszcze raz... ale sama... i oczywiście na dłużej...
Ps.
Jaśku... jestem numizmatykiem... w Lwowie w antykwariatach kupiłam Polskie monety... Zygmunta Starego... i inne... 0d 1543 w górę...
Wujek nie mógł patrzeć... jak płace za "1 blaszkę" (tak on to określił) tyle ile on zarabia miesięcznie:)))
Ja co prawda mam inne metody wielbienia:) ale funkcji nie odstąpię,mogę nawet wielbić w ,,czynie społecznym":)))
OdpowiedzUsuńA puszki zawsze można podrzucić:)
Dobranoc kobieto,
dobranoc mężczyzno,
plaże Karaibów
niechaj Wam się przyśnią:)))
Dobranoc Adaśku. Bardzo lubię Twoje metody wielbienia.:) Są takie delikatne, barwne a do tego dźwięczne.:)))
OdpowiedzUsuńMiłych snów.:)
No proszę jakie knowania. I uwielbiana i ten samozwańczy zastępca. Tylko spuścić.....z oka, a już jakieś przekręty. Jeszcze pracy nie zaczął. Puszki chce podrzucać, Dyplomowanego zająć, a sam zastąpi go (poświęcając się oczywiście, za darmo) w "pilnowaniu" Tej Niewiernej Pracodawczyni. No komisja do spraw, potrzebna. Inaczej korupcja, nepotyzm i takie tam różne. Muszę to przemyśleć, nad szklanką przypalonej wody na herbatę. Cholera, a ja w poniedziałki mam wolne od myślenia. No cóż miłość wymaga nie tylko poświęcenia, ale - no no, tylko nie ofiar Wy...- i cierpienia. Myślenie wszak boli.
OdpowiedzUsuńPo manowcach się szwendała,
OdpowiedzUsuńno i wilka napotkała.
Owca młoda, owca biała
wilkowi się spodobała.
Przypomiał wilk swą nację,
i zaprosił na kolacje.
Owca była tak miła
wilkowi nie odmówiła.
Do tej pory ich szukają,
ci, co ich na co dzień znają.
Lecz na próżno do tej pory
przedłużają się amory.
I wybuchła wielka draka
owcę gdzieś znależli w krzakach.
Ale wilka już nie było,
owca beczy - było miło!!!
i choć wełny nie ma na się
wilka pozna po ku....
Niech juz nigdy żadna owca
nie szwenda się po manowcach.
Oj przydałyby mi się te plaże już teraz na stałe
OdpowiedzUsuńw realu - Adasiu. Dobranoc, dobranoc - mężczyzno,
i dobrych snów.:)
To i ja się pożegnam, pędzę przytulać Miśka, jak nakazywaliście:) Do śniegowego jutra:)
OdpowiedzUsuńRuda, do jutra, ale nie śniegowego.:) Ja słabowita troszku i mało się na szufli nie okręcę, a to cholerstwo sypie i sypie...
OdpowiedzUsuńDobrej nocki.:)
O, widzisz Andrzeju - jak ty ładnie teraz wyglądasz:) Jak rasowy Ogrodnik.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wierszyk, a jutro odbierz prezent w Ogródku (jak chłopaki odśnieżą). :)
Heniu, tylko mi tu komisji żadnej nie wymyślaj, jeszcze mi tego brakuje. Oflagowałeś ogródek, założyłeś strajk włoski, śniegu po pas, a Ty mi tu z komisją wyjeżdżasz. Puszek Cię pozbawię, a sikorki będzie wyprowadzał Adaś albo Jasiek:)
OdpowiedzUsuńWieczny malkontent, Boszszzze, co ja z Mim mam...
Sprzątasz, nie sprzątasz - jeden fiut, byle byś mi tu Antka policmajstra nie sprowadzał...;-)
Jak te obiecane dostane
OdpowiedzUsuńto może zmienię do rana
Ty Moja Jedyna Kochana
zdanie. O premii mówię a nie...
Dobrej nocy Ci życzę, a Tym co jeszcze łopatą nie machali, niech ich wstyd spali.Oni sami już pewnie śpią. Ja wiadomo pracowity jeszcze szkiełko i -cholera, znowu mycie. Ile to wody zmarnuje. Będę śnieg topił. Taniej. Tylko nosić w puszkach?
Ewo*... pracusiu..,trzy dni w domu - jak to zniesiesz?
OdpowiedzUsuńKuruj się... wygrzewaj.
Poleciła bym Ci RumJanka...pewnie by pomógł...
A do tego RumJanka jeszcze ziarenko pieprzu:)))
Dobrej nocki Ewo*... dobrej nocy Ogrodnnicy***:-)
No i kochani - na dobranoc Alexander Czartoryski
OdpowiedzUsuńDelikatność rąk
Delikatność rąk,
gdy dotknąłem ich ...
Są jak róży pąk.
W sercu, w myślach mych.
A Ciebie ciągle nie ma ze mną,
choć w sercu kwitnie śladu kwiat.
I tylko niebo jest nade mną
i pustką wypełniony świat.
Delikatność rąk,
dałaś poznać ją.
One tutaj są
nocą mi się śnią.
A Ciebie ciągle ze mną nie ma.
W bezkresnej dali, gdzieś przepadasz.
Piszę i błagam przez poema ...
A Ty mi nic nie odpowiadasz.
Delikatność rąk,
pragnę, nie mam jej.
Może był to błąd ...
Ty się z tego śmiej.
Bo ciągle ze mną nie ma Ciebie,
choć nieraz mówisz: wnet przybędę.
Jednak Cię nie ma. W mej potrzebie
cóż zrobić mogę? Czekał bedę ...
Dobranoc, dobranoc kobieto - już czas na dotyk...rąk:)*
Życzę Wam spokojnej nocy
OdpowiedzUsuńniech rano śnieg nie zaskoczy!
Witajcie Kochani:)
OdpowiedzUsuńwczoraj miałam awarię prądu w dzielnicy, pewnie przez ten śnieg i nie mogłam Was pożegnać jak zwykle.
Zosiu, oczywiście rumJanek z pieprzem to najskuteczniejsza terapia na świecie i mam nadzieję, że pomoże.:)A pracy mi nie brakuje, bo mimo zwolnienia wzięłam kwity do domu i nadrabiam zaległości.
Heniu, dzisiaj będziesz miał co topić. Kąpiel murowana, wystarczy nawet na porządny staw, nie tylko wannę. A zdanie zmieniłeś? To pogadamy o zapłacie.:)
Jasieńku, "Delikatność rąk" i Twoja rozmarzyła mnie od rana... dziękuję, od razu mam dobry nastrój na cały dzień :)*
Dano - rano. Zaskoczył i śnieg, i mróz: -10 st.
Miłego dnia.:)