Powered By Blogger

piątek, 12 listopada 2010

Kocham ten kraj...


Kazimierska fara i topole z jemiołą.


Listopadowe przylaszczki w wąwozie w Kazimierzu Dolnym.


Kos upodobał sobie owoce irgi.

Werble do szturmu nam nie grają,
nie trzeba bębnić w górne tony,
piękno Twych dźwięków słyszę w maju,
i w listopadzie oszronionym.

Kocham me stare, dumne miasto,
choć ciasnych ulic nic nie zmieni,
i blask latarni, zanim zgasną
nad historycznych murów cieniem.

Zachody słońca nad jeziorem,
rześkie powietrze górskich szlaków,
poleskie łąki przed wieczorem,
pełne świergotów i zapachów.

Pola zasnute mgłą jesienną,
stare kapliczki gdzieś przy drodze,
maleńkich siół codzienne tętno,
opadłe liście w mym ogrodzie.

I nie wiem, czy to patriotyzm,
że wciąż chcę być w tym pięknym Kraju,
choć żyją dziwne w nim istoty,
i choć daleko mu do raju...

117 komentarzy:

  1. Podróżuj, zobacz to na oczy,
    Pomimo tego, co się dzieje.
    Ten kraj nadal jest uroczy,
    I do nas jeszcze wciąż się śmieje.

    Pozwiedzaj miasta, ich starówki,
    Bo możesz czasem nie dowierzać.
    Nie staraj znaleść żesz wymówki,
    - Poznaj uroki Kazimierza.

    Gdy dalej chciałbyś podróżować,
    I nadal w coś tam nie dowierzać.
    W pamięci swojej coś zachować,
    To wpadnij też do Sandomierza.

    Ty z ciekawości się zapytasz,
    A ja Ci powiem, jak to po co.
    Zobaczysz staniesz, wręcz jak wryty,
    Gdy widzisz ten Sandomierz nocą.


    Ewuniu! Witam jesiennie i pozdrawiam.
    Polecam prace mojego szwagra.
    Wojciech Strugała "Sandomierz nocą"


    /-/ Andrzej

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj miła ogrodniczko::)Patriotyczna nutka znowu pobrzękuje w Twoich rymach a ja myślę,że tego nigdy nie za wiele,zwłaszcza dzisiaj,gdy mały fuhrerek zawłaszczył tylko dla siebie wszytko co wiąże się z patriotyzmem.
    Bardzo mi pasuje dzisiaj Twój wiersz Ewciu bo mam bardzo podobne przemyślenia i odczucia:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzień dobry :)
    Andrzeju, znam Sandomierz, podziwiałam to miasto nocą i dniem, mam mnóstwo fotek, w tym przepięknej gotyckiej katedry, kamieniczek na Rynku i cienistych wąwozów. Obejrzałam album Twojego szwagra w necie – wspaniałe fotografie, szczerze podziwiam. Przy okazji najbliższego pobytu odwiedzę jego galerię, bo fotki na żywo, to zupełnie coś innego.:)
    Pozdrawiam ciepło mimo strasznej pluchy i wichury.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Adaśku, witaj:)
    Nachodzą mnie czasem takie nutki, jak mi wszystko zgrzyta dookoła – szczególnie jak przeczytałam relacje z wczorajszego Święta...
    Myślę, że warto dostrzegać na co dzień nie tylko dziwolągi w postaci małego fuhrerka i jego wypocin, od których wszystkie media kapią na okrągło od rana. Jakoś mi tak od rana pasują inne klimaty, może ktoś sobie przypomni, że oprócz brzydoty i brudów jest jeszcze coś ładnego?:)
    Ja dzisiaj pracuję, chociaż większość kolegów ma urlop. Pogoda w Lublinie jest ze wszech miar... barowa, brrrr ... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. :) U mnie piękne słońce i łapię je z rana bo później już tylko praca.
    Te polskie brudy...nie da sie ich nie zauważyć ale można sie skutecznie od tego odciąć szukając z goła innych klimatów.Ja tam zapominam dy wyjdę na pola i łąki,gdy spaceruję po Wrocku wieczorem i w tysiącu kawiarenek widzę wesołą studencką brać zaprzątniętą swoimi sprawami,gdy staję na pięknym wrocławskim Rynku i słucham jednego z wielu grajków-amatorów,grającego na gitarze,saksofonie,akordeonie ...,gdy siedzę sobie nad brzegiem Odry i patrzę w jej ciemny,nieprzenikniony i wartki nurt a czas płynie,płynie...
    Więc nie dajmy się zwariować politykom,kurduplom moralnym i konusom medialnym. Gdy się chce można sobie upiększyć życie choć troszeczkę:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie to powiedziałeś, Adaśku.:) Nie znam Wrocka, ale widzę i czuję te klimaty. Grajków, przytulnych knajpeczek z młodzieżą studencką, pełną życia i radości jest też wiele na naszej Starówce. Popatrz, jakoś to się wszystko kręci i układa – raz lepiej, raz gorzej; może właśnie dzięki zwykłym ludziom, którzy nie dają się zdominować oszołomstwu i medialnym wrzaskom, a po prostu robią swoje na co dzień?
    „Paka zielmla jeszczio wiertitsia” – Bułat Okudżawa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pozdrawiam Ogrodników.Te Trzy miasta Wrocław,Kazimierz i Sandomierz mają swój nie powtarzalny urok .We Wrocławiu byłam tylko raz na wycieczce w liceum i do tej pory pamiętam niektóre miejsca.W Kazimierzu też tylko raz i to niedawno na wycieczce podczas świetlicy wakacyjnej.Też mam fajne fotki.Adamcot, ładnie to ująłeś!Trzeba znaleźć swoje miejsce w tym kraju i na tej ziemi i cieszyć się życiem i urokami okolicy.Każde miejsce jest niepowtarzalne,choćby las czy łąka.Ja wczoraj specjalnie wracałam od Rodziców przez las(rowerem)by napatrzeć się na uciekającą jesień.Jak dostanę natchnienie to napiszę wierszyk.Na razie tylko proza.

    OdpowiedzUsuń
  8. Sorki niepowtarzalny,na podglądzie było przeniesione i tak wyszło. Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  9. OPTYMIZM
    Łzy miłości jeszcze ścieram
    Z parapetu własnych marzeń
    Już o przeszłość się nie spieram
    Dość na razie mam tych wrażeń.

    Zakochanie odkochane
    Klucz do serca zardzewiały
    Drogi tęczą malowane
    Od powrotów poszarzały

    Wiem,że jutro przyjdzie nowe
    Gdzieś w nadziei zaplatane
    Może mniej już kolorowe
    Ale jeszcze nie kochane

    Gwiazd na niebie są miliony
    Tych samotnych i w rodzinie
    Więc zasypiam rozmarzony
    Że optymizm mnie nie minie...

    Miłego dnia wszystkim :)))
    Do jutra.

    OdpowiedzUsuń
  10. Adaśku, piękny jest Twój wiersz, smakuje, jak melodia od serca.:)
    Jestem w pracy i póki co rymy nie wchodzą w rachubę, bo co raz jestem odrywana do jakichś spraw, ale szybciutko zadedykuję Ci fragment piosenki Ryszarda Rynkowskiego:

    Dary, dary losu - póki ci smakuje świat, przy tobie są.
    Dary, dary losu - niewidoczne jak powietrze z górskich łąk.
    Dary, dary losu - zachód słońca nad jeziorem, zwykłe dni.
    Dary, dary losu - gdy nie czujesz ich, to nie ma po co żyć.

    Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat,
    Narwij im obłoków, by więcej nieba mieli w sobie.
    Brałeś z życia tyle lat, teraz coś od siebie daj,
    Podziel się tym jabłkiem, które masz.

    Dobrego słonecznego dnia, do jutra Ogrodniku.:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Danusiu, do tych miast dorzuciłabym jeszcze Zamość i Szczebrzeszyn z własnego podwórka i Tarnów, który urzekł mnie renesansowym Rynkiem trzy lata temu. Myślę, że każdy mógłby jeszcze coś "swojego" dorzucić.:)
    Pozdrówka cieplutkie.:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witajcie:)
    Nie dorzucę Wam moich Katowic - bo mało, szczerze mówiąc w nich uroku:)
    Ja uwielbiam Malbork - wracam tam praktycznie każdego roku:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witoj Rudo!
    Jo tam tyż nie pałam miłościom do Twojej Metropolii.:) Za bardzo skubie i juz całkiem oskubała moją wieś, a nic nie daje w zamian.

    OdpowiedzUsuń
  14. Podobno moja obecna "wieś" skubie wszystkie inne, więc ja jak zwykle z jednej skrajności w drugą Jaśku:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Witajcie Ruda i Jaśku :)

    Ruda, ja myślałam, że Ty stoliczanka jesteś???
    Przynajmniej się tak reklamowałaś razem z Ozonką.... Stolica już nie pasi?:)

    W Twojej wsi, Jaśku, wstyd się przyznać - ale jeszcze nie byłam, może zdążę w tym wcieleniu, a jak nie, to już się z Tobą umawiam w "następnym" życiu. Fotki mam nadzieję nie wyjdą zbyt prześwietlone.:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj Ewo:)
    W mojej wsi zachmurzenie coraz większe, tak że
    nie miej obaw o jasność i zapraszam, ale nie
    w okresie wakacyjnym, z wiadomych powodów. Ciżba
    i mało co się zobaczy.
    Pozdrówka milusie ślę:)*

    OdpowiedzUsuń
  17. Bo ja Ewuniu "farbowana" warszawianka jestem:) Jedni przyjeżdżają tutaj za "chlebem", a inni za chłopem:) Ja należę do tych innych;)

    OdpowiedzUsuń
  18. I to jest mój kraj (słowa i muzyka: Krzysztof Daukszewicz)
    Zbyt często mnie pytają ludzie, bo śpiewam im i gram, Jaki naprawdę jest mój kraj? Ja nie wiem. Nie wiem sam. Bo co odpowiedzieć przy tych gramach stu, Gdy z wódką się miesza tylko gorycz słów?
    Nie pan i nie ułan. Inny mamy dziś fart: Tu Pewex wytworny, tu obskurny bar, I szare ulice tam, gdzie miał być raj, I gruszki na wierzbach. I to jest mój kraj.
    Tu jedni mają grosz powszedni, a drudzy pełny miech, Tu mądrych orzą, głupich sieją, a trzecim z tego śmiech. Pijaczki, prostaczki mają wszystko gdzieś, A ci, co przegrali, piją by się wznieść.
    Tu wielki złodziej, eks-dobrodziej, spokojnie może tyć, I są uczciwi żywi, choć tak ciężko jest im żyć, I dziwki jak śliwki, że tylko płacić i rwać, I panny pokrzywki, bo aż strach z nimi spać.
    Tu święte krowy jeżdżą w nowych mercedesach-benz, Tramwaje mają ci, co wstają do pracy piąta pięć. I szaletów smród czy grudzień czy to maj, I zapach maciejki. I to jest mój kraj.
    Mężczyźni godnie noszą spodnie,
    Bo na to ich jeszcze stać.
    Ci mają gorzej, co w honorze postanowili trwać.
    Kobiety, niestety, praca, dom i sklep,
    By trochę wędzonek dzieciom dać na chleb.
    Poetom bywa czasem dobrze, a czasem bywa źle, Więc jaki jest? Ja nie wiem sam. Po prostu myślę, że ... Dla uczciwych to piekło, dla cwaniaczków raj, Dla głupich głupota. Dla mnie to mój kraj.

    OdpowiedzUsuń
  19. O śpiewaniu tej piosenki zadecydował mój osobisty upór ponieważ cenzura nie zgadzała, a ja powtarzałem tępym głosem, że jeżeli nie będę mógł śpiewać jej ze sceny to będę to robił po kościołach. Wreszcie po długich rozmowach cenzor powiedział: - Proszę zadzwonić za tydzień. Kiedy zadzwoniłem rzucił krótko przez słuchawkę: - Jest zgoda.
    W kilka miesięcy później dowiedziałem się, że zdecydował o tym ktoś z Komitetu Centralnego. W1994 roku będą w Detroit pani Janeczka opowiedziała mi taką historię. Jestem w Stanach od 15-tu lat i namawiałam mojego syna, żeby przyjechał tu do mnie na stałe. Odpisywał za każdym razem, że nie. Za kolejnym pytaniem: „Dlaczego nie?" przysłał kasetę PRALNIA z zaznaczoną na niej piosenką I TO JEST MÓJ KRAJ i z dopiskiem: „Dlatego ".

    OdpowiedzUsuń
  20. Komentarz orginalny Krzysztofa Daukszewicza.

    Witajcie Wszyscy (Ruda podwójnie) chłopa-magnesu nie ma, więc Ją cmok cmok.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jaśku, w mojej wsi jest dzisiaj tak szaro-buro i ponuro, że lustrzanka z najlepszą lampą błyskową nie poradzi. Miałam na myśli to "następne" życie. Może nas ogarnie "jasność jaśnista" i na wszystkich fotkach tylko promienie wyjdą;)
    Chociaż niewykluczone, że (w moim przypadku) będą to czarne otchłanie, ale przynajmniej cieplutko i wesołe towarzystwo.:)
    Na wszelki wypadek jednak zapraszam Cię (póki co) do mojej wsi i okolic, znam parę przyjemnych miejsc.:)
    Póki co, jednak mamy problem. Od poniedziałku żegnaj dymku w miejscach publicznych! Ciekawe, jak wytrzymają palacze np. 9 godz. w pociągu bez palenia, a na dworcu na postojach też nie będzie można zapalić... Paranoja. :(

    http://wyborcza.pl/1,91446,8649075,_Rzeczpospolita___Puby__kina_i_stadiony_nie_dla_palacych.html

    A pozdrówka dla Ciebie tyz rzecz jasna.:)*

    OdpowiedzUsuń
  22. Cześć, Heniu Tobie:)
    Dobrze, że przypomniałeś, dalej aktualne.:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ewo, o zachmurzeniach, to ja trochę o innych klimatach w mojej wsi.:)

    OdpowiedzUsuń
  24. No i jeszcze na starość mi przyszło się rumienić po Heniowych buziakach:)))

    OdpowiedzUsuń
  25. i chociaż to rozpusta - to jeszcze raz, w usta.

    OdpowiedzUsuń
  26. ...słucham sobie patriotycznych piosenek w tzw.międzyczasie:)
    >TILT<-,,Mówię ci że..."
    >TILT<-,,Nie wierzę politykom..."

    OdpowiedzUsuń
  27. Heniu, dziękuję za Daukszewicza - ta piosenka i "Easy rider" (śpiewam ją sobie często w drodze) to moje ulubione.

    Easy rider, czyli pieszy jeździec

    A kiedy nic już nie miałem w mieście do roboty
    Bo na większość poetów skończył się tu popyt
    Wsiadłem w auto i rzekłem: "pora mi uciekać"
    Do tej Polski, gdzie jeszcze kocha się człowieka
    Tam, gdzie rowy przydrożne, zabarwione mleczem
    Zapraszają wędrowców: "wstąpcie do miasteczek"

    Easy rider, przeszło mi przez głowę
    Easy rider, głupiec jednym słowem
    Lecz ciągnęły mnie panny ciepłe jak poranek
    Kiedy mleko skwaszone wnoszą mi na ganek
    Easy rider

    W miasteczku pierwszym zamknięty był jedyny hotel
    Bo personel miał wolne właśnie w tę sobotę
    A w prywatnym mieszkaniu drzwi otworzył blondyn
    I zapytał mnie z miejsca: "jakie masz poglądy?"
    Sprawiedliwość i prawda to jest dla mnie wszystko
    Wtedy padła odpowiedź: "zjeżdżaj, aktywisto!"

    Easy rider, przeszło mi przez głowę
    Easy rider, głupiec jednym słowem
    Lecz ciągnęły mnie dalej wierzby malowane
    I te nasze dziewczyny ładne jak z pisanek
    Easy rider

    W następnym domku z ogródkiem miejski prokurator
    Różom kolce przycinał, równo ciął sekator
    Przywitałem się grzecznie prosząc o mieszkanie
    On zapytał mnie tylko: "jakie masz pan zdanie?"
    Sprawiedliwość i prawda to jest dla mnie wszystko
    Usłyszałem odpowiedź: "odejdź, ekstremisto!"

    Easy rider, przeszło mi przez głowę
    Easy rider, głupiec jednym słowem
    Lecz ciągnęło mnie jeszcze do gościnnych wiosek
    Gdzie częstują każdego miodem i bigosem
    Easy rider

    Solidny dom z pruskiej cegły, siatką ogrodzony
    I na bramie tabliczka "obcym wstęp wzbroniony"
    A na ganku gospodarz czerstwy jak bochenek
    Wziął przywitał pytaniem - co najbardziej cenię?
    Sprawiedliwość i prawda to jest dla mnie wszystko
    "Burek, bierz miastowego, będzie widowisko!"

    Easy rider, przeszło mi przez głowę
    Easy rider, głupiec jednym słowem
    Lecz ciągnęło mnie jeszcze w strony te dalekie
    Gdzie tak swojsko nam pachnie sianem i człowiekiem
    Easy rider

    A kiedy minął już miesiąc w mej samotnej drodze
    Gdzieś na szlaku zatrzymał pojazd mój wędrowiec
    "Sprawiedliwość i prawda!" - rzekłem do rodaka
    I był pierwszym, co spytał: "dobrze, ale jaka?!"
    I podzielił się ze mną chlebem i kłopotem
    To był też easy rider, tylko na piechotę
    Easy rider!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Jaśku, wiem, o jakich klimatach myślałeś, tylko chciałam się troszku z Tobą podroczyć. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  29. A ładnie to tak, dolewać oliwy do ognia:)

    OdpowiedzUsuń
  30. To zależy o jakim ogniu myślisz. Na mizerny płomyk zawsze parę kropelek się przyda.:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ten,który się we mnie pali.:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jasiek, mógłbyś się podpisywać "Jasiek baca"? By my to co? Jakieś pomagiery juhasów, a nie pełnotłuste owieckowe stróże? (tfu) pełnowartościowe, miało być) .
    Adam, ja mam w komórce wgraną patriotyczną. Znacie Wszyscy " Ja świateł nie gaszę" K.D.
    W tej piosence jest jeden fragment TŁUSTYM drukiem "bo przecież w tych drzwiach, możesz stanąć i TY"
    Te parę słów, a tak chwytają za serce. Właśnie przesłuchuję z komórki, bo z "lenistwa" płyty nie chce mi się szukać. Po remoncie znalazłem dopiero mydło i 2 skarpetki. To co, że nie od pary. Wełniane, ciepłe - z wełny co ją Jaśkowa "Baba" uprzędła i na drutach mi skarpety zrobiła. Nie mają unijnego stempla, ale żem sam zrobił. Dyżym paluchem, a raczej paznokciem - hihihi

    OdpowiedzUsuń
  33. "Ogień uczuć i sztuka kobieca
    Najtwardsze serca zmiękcza i roznieca;
    Lecz raz nagięte, zmianom nie ulegnie
    I pierwej pęknie, niźli się odegnie."

    Adam Mickiewicz o ogniu - dla Jaśka.:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Heńku, skoro nazwałeś mnie matką (?) rozpustników, to wole to - KD

    Piosenka pornograficzna.

    Na Czerniakowskiej, róg Gagarina
    W wieżowcu, piętro dziewiąte
    Mieszkała sobie panna Krystyna
    Co się puszczała co piątek

    Na ósmym inna panna Halina
    Co miała cudną urodę
    Żyła inaczej niż ta Krystyna
    Bo się puszczała co środę

    Z kolei Marta z piętra siódmego
    Co miała piękny przedziałek
    Z braku lepszego w życiu zajęcia
    Puszczała się w poniedziałek

    Na piątym piętrze Zocha mieszkała
    Co miała stałą robotę
    Więc w dni powszednie się szanowała
    I się puszczała w sobotę

    Na czwartym żyła rozwódka Ela
    Co wiodła żywot aktorek
    Szampan codziennie tej Elce strzelał
    A się puszczała co wtorek

    A ta z trzeciego była Beata
    A mąż na imię miał Bartek
    Jego kochała, on z inną latał
    Więc się puszczała co czwartek

    A pointa, którą teraz zaśpiewam
    Jest jak lelija niewinna
    Co się mężczyzna musi nabiegać
    Kiedy jest winda nieczynna

    OdpowiedzUsuń
  35. Heniuś, muse Ci pedzieć, ze jo owiecek ni mom
    i kaj mi tam do zascytnygo tytułu bacy,
    cy gazdy:)) Muse Ci tyz pedzieć, ze lubie bardzo
    paść barany, bo une cięgim w szkode lezom.:)
    I dlotego potrzeba jest tylu juhasów takich jak
    Ty i syćcy ogródkowice.:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Jaśku :)
    Ale żeś mnie zaskoczył !!! Negatywnie. Pisząc , że " lubisz bardzo paść barany ". Czy to znaczy, żeś jest takim " cornym pastuszkiem " - z tych , co to nas ciągle: pouczają, nauczają, wyzywają, obrażają ? Co to wiesz... mają bezpośrednie łącze z panem Bogiem ? O, właśnie nazwa ich mi się przypamniała . EPIDIASKOP ! :))
    Pozdrawaim Was wszystkich .
    Przybiegłem się ogrzać, bo; zimno, wietrznie, ponuro i ciemno się już robi.
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  37. Witam.Nie byłam w Zamościu i Szczebrzeszynie.Do Zamościa wybieram się od kilku lat i tak schodzi.W Malborku byłam,jak byliśmy na wczasach w Sopocie.Dzieci były wtedy małe(4i5 lat).Zwiedzanie z przewodnikiem trwało 3.5 godz.Ani przez chwilę nie marudziły.Gdy zobaczyłam z daleka tę twierdzę, to zrobiła na mnie niesamowite wrażenie.Ewa,chyba byłaś w Kozłówce? Ja widziałam tylko zdjęcia z wycieczki szkolnej,ładnie tam i bogate wnętrza.Pozdrawiam i polecam do zwiedzenia zamek w Baranowie Sandomierskim.A tak przy okazji to i mnie trzeba odwiedzić!

    OdpowiedzUsuń
  38. Heniuśku kochany, jo nie z cornych, ani biołych
    ino z szarych łobywateli, z takich jak i Ty.:)
    Tamci to ci majom całe stada owiecek i cornych
    baranów. My to mozemy je śmiychym paść.:))

    OdpowiedzUsuń
  39. Zapach i szum morza, który mnie codzinnie budził, dżwięk pracujących holowników, które wesoło dawały sygnały parowymi " piszczałkami", dżwięki buczków przeciwmgłowych. Gdy wychodziłem, przy ładnej pogodzie, o świcie na balkon, widziałem: port rybacki, stada krzykliwych mew, kłócących się o rybie smakołyki... I żółciutkie, jak młode kurczaczki, kutry - wypływające na połowy. Wschodzące słońce załamywało sie na tafli Zatoki. Na redzie grzcznie czekały na swoją kolejkę do portu - statki z całego świata. Na odległym horyzoncie widoczny, przy dobrej pogodzie, półwysep helski. Z latarniami morskimi w Jastarni i na Helu.
    To było, przez 53 lata, moje miejsce na Ziemi. Które dziś wraca... już tylko we śnie.
    Tak właśnie moja Gdynia budziła się, o poranku , do życia.
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  40. Jaśku Kochaniutki...:)
    Musisz zmienić " łokulary" na mocniejsze. To Stanisław do Ciebie napisał , o tym " pasaniu " . :)))
    Stanisła

    OdpowiedzUsuń
  41. Zeżarłem " w " - przy Stanisław :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Jan Pietrzak: "Taki kraj"

    Jest takie miejsce u zbiegu dróg,
    Gdzie się spotyka z zachodem wschód...
    Nasz pępek świata,
    Nasz biedny raj...
    Jest takie miejsce,
    Taki kraj.

    Nad pastwiskami ciągnący dym,
    Wierzby jak mary w welonach mgły,
    Tu krzyż przydrożny,
    Tam święty gaj...
    Jest takie miejsce,
    Taki kraj.

    Kto tutaj zechce w rozpaczy tkwić,
    Załamać ręce, płakać i pić,
    Ten święte prawo
    Ma, bez dwóch zdań...
    Jest takie miejsce,
    Taki kraj.

    Nadziei uczą ci, co na stos
    Umieli rzucić swój życia los,
    Za ojców groby,
    Za Trzeci Maj...
    Jest takie miejsce,
    Taki kraj.

    Z pokoleń trudu, z ofiarnej krwi
    Zwycięskiej chwały nadejdą dni.
    Dopomóż Boże
    I wytrwać daj!
    Tu nasze miejsce,
    To nasz kraj!

    OdpowiedzUsuń
  43. :)Cześć Staszku, kurka wodna, muszę Cię przeprosić:)No, cóż zrobić, skoro oczka już nie tak piękne i ostre:))

    OdpowiedzUsuń
  44. Ale się rozmarzyłam.W ubiegłe wakacje byłam na Półwyspie Helskim.Mniej ludzi niż w innych miejscach i bardzo czyste morze.Szkoda,że tak daleko.Gdynia jest piękna, Oceanarium, całe miasto, czyściutko.Przypomniało mi się coś śmiesznego. Mieszkaliśmy w Kamiennym Potoku.Był tam baesn otwarty.Cały czas dzieci wiedziały, że jedziemy nad morze.Przyjechaliśmy pociągiem, szliśmy kawał drogi z plecakami z dworca do ośrodka w Kamiennym Potoku.Weszliśmy na teren ośrodka, dzieciaki pytają , czy już jesteśmy nad morzem.My, zmęczeni odparliśmy,że tak.Podbiegły do basenu i ze zdziwieniem i rozczarowaniem odparły"To ma być to morze? Małe!" Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  45. Dano:)
    Kamienny Potok, bardzo romantycznie, z młodością mi się kojarzy... Pewnie tymi samymi schodkami schodziłaś na dziką plażę, właśnie w Kamiennym Potoku. Ech...
    Gdynia to faktycznie piękne miasto, choć ... nie wszystko mi się podoba. Choćby zbudowane ostatnio : Sea Towers, nad samym brzegiem basenu Prezydenta. Właśnie obok Skweru Kościuszki i mojego domu. To ponoć najwyższe domy mieskalne w Polsce. Tylko, ni cholery, nie komponują się z całością. Cena za metr: 20-22 tys zł!Oceanarium właśnie na końcu Skweru się znajduje...Obok charakterystyczny pomnik Conrada.
    Pozdrawiam
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  46. Dokładnie,ruchliwa ulica przejście przez las i schody z drewnianych bali.Najadłam się tam kiedyś dzikich czereśni i miałam rewolucję żołądkową.Nie natrafiliśmy na pogodę.Przyjechaliśmy w pon.a do piątku lało.Zwiedzaliśmy Trójmiasto z przewodnikiem w deszczowcach i pod parasolami.W piatek dzieci już nie wytrzymały i kapaliśmy się w morzu.Temp.wody miała 15 stopni,nikt się nie kapał,tylko my.Nawet kataru nie miały!Wszyscy patrzyli na nas,jak na wariatów.Jakieś dziecko tylko spacerowało brzegiem po wodzie.Póżniej pogoda się poprawiła,byliśmy 2 tyg.to złapaliśmy jeszcze opaleniznę.Wtedy były jeszcze dofinansowania do wczasów.Teraz już nie jeździmy na 2 tyg.To chyba było w 2001roku,bo Gdańsk był po powodzi.Gdy wracaliśmy,to wyszłam na stacji zapytać ,kiedy będzie Lublin?Facet do mnie jaki Lublin,to już Rozwadów!Ja-co,Rozwadów?Złapaliśmy śpiące dzieciaki,otuliliśmy w koce,bagaże i wyskoczyliśmy z pociągu.Na peronie przebierałam je,a właściwie na piżamki ubrałam odzież(była noc).Na szczęście nic w pociagu nie zostało.Dosłownie mieliśmy 3 minuty na zebranie się z przedziału.To były fajne czasy!Pierwszy raz nad morzem byłam w wieku 16 lat z ZMW w Ustce,Mieliśmy 2 tyg.zorganizowane a trzeci zostałyśmy dłużej.Poznałyśmy miejscowych chłopaków,załatwili namioty i byliśmy na dzikim polu namiotowym.Po przyjeździe w domu była bura,bo mieliśmy tytoń i nie miał kto robić w polu.Ja byłam z siostrą i koleżanką. Ale szybko nadrobiłyśmy "zaległości"Tatuś tylko chwilkę się pozłościł,a potem mu przeszło.Oj,ścigał nas do roboty!W biegu się jadło albo z kromką wskakiwało na wóz,jabłko w drugiej ręce...Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  47. Witajcie wieczorkiem:)
    Dotarłam wreszcie do chałupki i już nadrabiam zaległości. Czy nadaję jako pomocniczka dla juhasów do pasienia baranów?? :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Witaj Ewo:)
    Ja to zaraz wysypki dostaję, gdy słyszę , o : pasaniu, owieczkach i... baranach. Zaraz mam negatywne skojarzenia. Ja tam: sam się pasam. Bo... swoje latka mum, swój rozum mum i... żadnego " pasterza" nie potrzebuję. Zwłaszcza takiego, wiesz... mocno " roztytego" , w czarnej sukience. :)))
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  49. ma być: nadaję się...
    Na początek otworzyłam "Perłę", bom zdrożona wielce.:)

    OdpowiedzUsuń
  50. Zła Królowa raz na ścieżkę
    wywiodła Królewnę Śnieżkę
    i kazała, by gajowy
    pozbawił dziewczynkę głowy.
    Niestety, leśnik pijany
    zasnął pośrodku polany,
    a królewna po cichutku
    uciekła do krasnoludków
    i w ich grocie [czy też "w dziupli"]
    żyła z garstką tych kurdupli.
    Więc królowa, stara kwoka
    podrzuciła jej jabcoka
    dolawszy tam izotopu
    No to Śnieżka żłopu - żłopu...
    wyżłopała pięć kwaterek
    i grzmotnęło nią o skwerek.
    Nie dość, że się sama hukła,
    to krasnali też zatłukła,
    którzy właśnie ze swej groty
    szli na szóstą do roboty,
    a pod ciężarem jej zadka
    została z nich marmoladka.
    Morał: najbardziej są bici
    mali, trzeźwi, pracowici!
    Nie przepracujcie się!

    OdpowiedzUsuń
  51. Heniu:))))))))
    jeśli to Twoja produkcja, to jestem wniebowzięta!
    Tyle, że ja nie pracowałam do tej pory, tylko latałam po różnych publicznych (tfu!) placówkach tzw."służby zdrowia".:(

    OdpowiedzUsuń
  52. Staszku, o tym pasaniu baranów, to ja przed chwilą w ogródku przeczytałam...Mam cichą nadzieję, że tu cziornyje pasterze nie dotarli jeszcze. Póki co, na razie są tu same krnąbrne Ogrodniki. :)

    OdpowiedzUsuń
  53. A ja właśnie sparzyłam sobie rękę,smażyłam rozetki ziemniaczane,jak w pewnym momencie zaczęło "strzelać".Ściana strzaskana tłuszczem(niedawno malowane w wakacje!)a ręka mnie piecze.Na szczęście nie ma pęcherzy.Rozetki smaczne wyszły, chociaż tyle dobrego.Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  54. Dano, Kozłówka z Lublina jest na rzut beretem. Warto odwiedzić, na prawdę. Nie będę jej walorów opisywać, bo w necie jest pełno zdjęć i dobrych opracowań. A Baranów znam i dużo fotek też mam - tylko ... już nie wiem, na którym pendrivie, bo w porę nie opisałam i już się trochę gubię we własnej produkcji.:)

    OdpowiedzUsuń
  55. nie nie moja. Ja taki zbereźnik nie jezdem jako Wy. A może?.......

    OdpowiedzUsuń
  56. To zdradź nam autora, wart toastu.:)))
    Zbereżeństwa to mu się możemy od Ciebie jeszcze nauczyć, "świętoszku" hihihihi.... :)

    OdpowiedzUsuń
  57. Heniek...:)
    Mnie to Waligórskim pachnie.
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  58. Dana, dzięki że wspomniałaś. Pierwszy raz (syn mi podpowiedział) wygooglałem i wiem co to są rozetki. Teraz idę do kuchni, jakąś "michę"(nazewnictwo Ewy) uszykować bom poczuł ssanie. Jutro eksperyment kuchenny. Rozetki.
    Ewa, nie Ty jedna Małolato, gubisz się w nieopisanych różnych. Ja od 10 lat, przyrzekam sobie na bieżąco opisywać i....... Przyrzekam dalej. W nałóg mi to weszło.

    OdpowiedzUsuń
  59. Opis
    Gdy zostaną ci ziemniaki z obiadu......
    Składniki

    * ziemniaki 1 kg
    * jajka 2 szt
    * sól do smaku
    * bułka tarta 1 szkl
    * olej

    Sposób przyrządzenia
    Ziemniaki bez łupin ugotować do miękkości, odcedzić z wody. .przepuścić przez praskę (jak na puure), osolić i odstawić do ostygnięcia. Do zimnych ziemniaków dodać jajka i dobrze wymieszać. Do rękawa cukierniczego lub szprycy nałożyć masę i wyciskać rozetki bezpośrednio do bułki tartej, obsypać je i delikatnie przekładać na głęboki, rozgrzany tłuszcz. Smażyć na złoty kolor, podawać z ketchupem. Smacznego.

    OdpowiedzUsuń
  60. Heniu, przepis smakowity, tylko potrzeba mi podkuchennego, żeby to zrobił, podał, powiedział "smacznego", pozmywał gary, zapuścił ładną muzyczkę, położył do łóżeczka i śpiewał kołysanki... do rana.:)
    Skończyło się na jajecznicy na szybko.:(

    OdpowiedzUsuń
  61. Ja robię rękami kulki(moment się to robi).Urywa się kawałek ciasta ,kładzie na lewj dłoni a palcami prawej zatacza kółka.Wiecie chyba o co chodzi,na gorący tłuszcz się daje,na początku jest super,może to trzeba przykryć,trzeba uważać ze smażeniem.Dziewczyny jadły przed chwilą ze śmietaną.Miały kolor pączków i chrupiąca skórkę(troszkę jaśniejsze) Dzięki za przepis

    OdpowiedzUsuń
  62. składam cv do rozpatrzenia. Dodam jeszcze zdobyłem kwalifikacje
    1. delikatne mruczenie
    2. improwizacje gitarowe
    3. budzenie pocałunkami

    Moje oczekiwania:
    1. wynagrodzenie = 60 min na godz. + premia
    2. podwyżka co kwartał
    3. przerwa na "szkiełko"

    OdpowiedzUsuń
  63. Stasiu, nie odbieraj mi chleba:), bo ani Ty nie jesteś cornom owieckom, a tym bardziej jej mężem.
    Mam na myśli wybrańców narodu i ich nami głupie
    zarządzanie, oczywiście dotyczy to także dostojnych pasibrzuchów w czarnych kieckach, jak nazwała ich matka pewnego Ks.Doktora w rozmowie ze mną.A juhas to tylko nick.
    A ponieważ używam go już od 4 lat, to dalej będę sobie pasał moje owiecki i baranki. Wyczuwasz chyba, że Cię szanuję.:)

    OdpowiedzUsuń
  64. O! I jeszcze:
    1. delikatny masaż szyi i plecków,
    2. całowanie drobnym maczkiem po uszkach,
    3. świeże kwiaty co rano,
    4. nieprzeszkadzanie w łazience,
    5. proszki od bólu głowy,
    6. czarne perfumy!
    ofertę rozpatrzę w stosownym terminie, załącznik foto mile widziany.:)

    OdpowiedzUsuń
  65. Chłopaki, wy chyba na poważnie się nie kłócicie o to pasanie? Juhas jest jeden w ogródku i już!:)

    OdpowiedzUsuń
  66. Ty potrzebujesz niewolnika, a nie podkuchennego. Wypowiadam z artykułu łamanego przez paragraf. Wolę wolontariat. O!!
    a tak na marginesie - jak zrobić ten znaczek "paragraf"? Nigdzie go nie ma, a w róznistych pismach jest?

    OdpowiedzUsuń
  67. :)
    Oczywiście, że wyczuwam, Jaśku... Nie mam do Ciebie najmniejszej pretensji. Wręcz odwrotnie:) Sam, z siebie się śmieję, że mam ciągle te : jednotematyczne skojarzenia...
    Używaj nicka " juhas "... Do końca świata i... o jeden dzień dłużej :)
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  68. Ja piszę swoje raporty w open office i tam jest u góry na pasku "znak specjalny". Klikasz - i jest paragraf, do którego kodujesz jakiś skrót, np. "par" i zatwierdź. Potem, ile razy w tekście napiszesz "par" wskoczy ci od razu znaczek paragrafu. U mnie to już automat, ale nie wiem, jaki masz program operacyjny. W wordzie jest to też możliwe.

    OdpowiedzUsuń
  69. Mariolla
    Chodzi pastuszek za gąseczkami,
    a ma ich razem siedem.
    Chodzi pastuszek za gąseczkami,
    ja tam za tobą nie będę!
    Mariollo!
    Mariollo! Moja dollo!
    I niedollo...
    Pasie pastuszek gąseczki pasie,
    a bąk mu buczy na basach.
    Pasie pastuszek gąseczki pasie,
    ja tam nie będę cię pasał!
    Mariollo!
    Mariollo! (Mariollo!) Moja dollo! (Moja dollo!)
    I niedollo...
    Skubie pastuszek gąseczki z piórek,
    toć z nudów trzeba coś dłubać.
    Skubie pastuszek gąseczki z skubie,
    ja tam nie bede cie skubał!
    Mariollo!
    Mariollo! (Mariollo!) Moja dollo! (Moja dollo!)
    I niedollo...
    Pędzi pastuszek do domu gąski,
    bo już mu w nosku zakrzepło.
    Pędzi pastuszek do domu gąski,
    a mnie tam zawsze jest ciepło!
    Mariollo!
    Mariollo! (Mariollo!) Moja dollo! (Moja dollo!)
    I niedollo...
    Płacze pastuszek za jedna gąską,
    bo gdzieś przepadła bez wieści.
    Płacze za jedną, a ja nie będę,
    tosz tyle jeszcze jest gęsi!
    Mariollo!
    Mariollo! (Mariollo!) Moja dollo! (I niedollo!)
    I niedollo...
    Mariollo!
    Mariollo! Moja dollo!
    I niedollo! Chodzi pastuszek za gąseczkami,
    a ma ich razem siedem.
    Chodzi pastuszek za gąseczkami,
    ja tam za tobą nie będę!
    Mariollo!
    Mariollo! Moja dollo!
    I niedollo...
    Pasie pastuszek gąseczki pasie,
    a bąk mu buczy na basach.
    Pasie pastuszek gąseczki pasie,
    ja tam nie będę cię pasał!
    Mariollo!
    Mariollo! (Mariollo!) Moja dollo! (Moja dollo!)
    I niedollo...
    Skubie pastuszek gąseczki z piórek,
    toć z nudów trzeba coś dłubać.
    Skubie pastuszek gąseczki z skubie,
    ja tam nie bede cie skubał!
    Mariollo!
    Mariollo! (Mariollo!) Moja dollo! (Moja dollo!)
    I niedollo...
    Pędzi pastuszek do domu gąski,
    bo już mu w nosku zakrzepło.
    Pędzi pastuszek do domu gąski,
    a mnie tam zawsze jest ciepło!
    Mariollo!
    Mariollo! (Mariollo!) Moja dollo! (Moja dollo!)
    I niedollo...
    Płacze pastuszek za jedna gąską,
    bo gdzieś przepadła bez wieści.
    Płacze za jedną, a ja nie będę,
    tosz tyle jeszcze jest gęsi!
    Mariollo!
    Mariollo! (Mariollo!) Moja dollo! (I niedollo!)
    I niedollo...
    Mariollo!
    Mariollo! Moja dollo!
    I niedollo!

    To Tadeusz Chyła. Na zgodę, w związku z tym " pasaniem" Specjalnie dla Jaśka:)

    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  70. § § - przeniosłam z open office.

    OdpowiedzUsuń
  71. program operacyjny - dzięki. Ja już miałem 7 operacji i czym się skończyło? no czym?. Ty mi jeszcze do kompa próbujesz wcisnąć "operacyjny".
    Lepiej o owieczkach mi mów. Ja za uszami to delikatnie i chętnie, ale nie przy tych Zbereźnikach ogródkowych.

    OdpowiedzUsuń
  72. Biegnie ślimak przez las. Spotyka go lis:
    - czemu tak pędzisz ślimaku?
    - skarbówka w lesie!!!
    - i co z tego?
    - stary! Ja dom, żona dom, dzieci dom...
    Na to lis zaczyna uciekać. Biegnie, biegnie, spotkał bociana:
    - przed czym uciekasz lisie?
    - urząd skarbowy trzebi las!!
    - no to co?
    - ja futro, żona futro, wszystkie dzieci futro...
    Bocian zaczyna uciekać. Leci, macha skrzydłami, zobaczył pawiana:
    - pawian uciekaj, skarbowy w lesie!!!
    - to co, czego się boisz?
    - ja co roku wycieczka zagraniczna, żona i dzieci to samo. A ty nie
    uciekasz?
    - eee... Ja to z gołą dupą całe życie

    OdpowiedzUsuń
  73. Staszku, Jasiek za gąseczkami nie chodzi. To jest poważny juhas i ma cały kierdel łowiecek.
    Chyba, że jakaś dzierlatka co pasie gąski mu zakląska, to łowiecki pasą się same, hej! :)

    OdpowiedzUsuń
  74. A,czemuż to Szefowa straszy paragrafami? Czy to
    nie jest czasem skrzywienie zawodowe? :))

    OdpowiedzUsuń
  75. Ale jesteście zabawni!ŚMIEJĘ SIĘ DO ROZPUKU!

    OdpowiedzUsuń
  76. A czemu to Jasiek od szefowych mi wymyśla?
    Szefowa to za barem w GS-ie stoi, ma duży oddech i rudy ondul na głowie.:)

    OdpowiedzUsuń
  77. Dana:)
    Ty się nie śmiej do ROZPUKU - tylko do NAS ! :)
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  78. Bo jak je zobaczyłem to mnie ciarki przeszły, tak
    te paragrafy i ich ustępy kocham i tych co je
    uchwalają.:)

    OdpowiedzUsuń
  79. Więcej nie pokażę, bo to był instruktaż - Heniek się dopominał o paragrafy, stary Chuligan.
    A szkoda, że ich nie uchwalam, bo byś mnie kochał.;(

    OdpowiedzUsuń
  80. Znalezione nie kradzione!

    Niewiniątko z rana wstało
    i coś mu się przypomniało.
    Wnet do Ciebie przyleciało,
    bo tak chciało jego ciało.
    I Andrzejka pozdrowiło,
    by się "Dziecko" nie martwiło...
    Kopytkiem zdrowo "szturchnęło"
    by obudzić "To", co spało.
    Andrzejka uprzedziło,
    by znów koźlątkiem nie było!
    Po czym na dół poleciało,
    aby wmocnić swoje ciało!
    Roladkę wczoraj zrobiło,
    bo się mu bardzo nudziło...

    OdpowiedzUsuń
  81. No, kurczę, erotyk, że hej...;-)

    Andrzej się postara
    raz kopytkiem szturchnie,
    Dana powie: zaraz!
    On wyjdzie na durnie!
    :)
    bez urazy, proszę:)

    OdpowiedzUsuń
  82. A oto erotyk w wykonaniu posła Jurgiela (PiS)
    o wyrzuconych posłankach:
    "Zaczęły wbijać od środka nóż w plecy naszym członkom".
    :)))

    OdpowiedzUsuń
  83. Ewa,zamów sobie erotyk u Andrzeja!Dana
    Nie będę wstawiać bez jego wiedzy!

    OdpowiedzUsuń
  84. A gdzież bym tam śmiała,
    jeszcze bym wałkiem od Ciebie dostała...;)

    OdpowiedzUsuń
  85. No to wychodzę na wyrodnego syna.:))

    "Wyrodny syn"

    Porządny ojciec,
    porządna matka,
    a on - czort wie co –
    zagadka!
    Znają go ludzie od dzieciństwa,
    znają go niemal, odkąd żyje:
    niby nie zrobił nigdy świństwa,
    niby porządny,
    a - nie pije!
    Nieraz robiliśmy mu chryję,
    że młody, zdolny,
    a nie pije...

    Bo gdy ktoś prawda – alkoholik
    to wiesz, że Polak i katolik!
    A tak – to kto?
    Wnet się wyłania
    ta kwestia zaufania.

    Sam go broniłem wobec opinii:
    „Słuchajcie, on trzeźwy –
    nie wie co czyni!
    A może sekret jakiś fatalny?
    Może cudzoziemiec?
    Może nienormalny? ....”

    W całej Europie przecież wiedzą,
    od Morza Czarnego
    do La Manche’a
    że w Polsce dzieci tylko j e d z ą,
    dorosły – z a k a n s z a !
    I Ministerstwo Aprowizacji
    (co stwierdzam nie bez pychy)
    mają wkrótce przekształcić ...
    W Ministerstwo Zagrychy !
    A on – on co ?
    On, proszę Gości,
    w oparach tarza się trzeźwości –
    aż mi go żal!
    Bo pojmie wkrótce,
    że spod nieszczęsnej jest gwiazdy...

    Wszak u nas się wszystko
    załatwia przy wódce:
    i ślub,
    i awans,
    i prawo jazdy !
    Trudno, panowie abstynenci,
    tu nie pomoże płacz i żal nie –
    bez kieliszka nie ważne!
    Tak jak bez pieczęci.
    I jak on chce żyć?
    Nie-le-gal-nie?!

    U kobiet też nie ma szans za grosz:
    bez wódki – nie razbieriosz !

    Więc gdym go ujrzał raz z daleka,
    postanowiłem ratować człowieka,
    co w abstynencji się pławi...
    Wyciągam doń
    pomocną dłoń –
    no, może ..... postawi ?!

    On na mój widok rozwiał się jak dym,
    za najbliższą znikł bramą...
    Wyrodne dziecko !
    Wyrodny syn !
    Nie lubi taty z mamą!

    Autor: Marian Załucki

    OdpowiedzUsuń
  86. Znacy sie ,Jasiecku, nic z Ciebie nie byndzie, a łojce sie tak starali...;-)

    OdpowiedzUsuń
  87. E tam, On poeta!
    Niech układa swoje rymy
    a My się z nim zabawimy.
    Tyle chłopów tutaj mamy
    więc jakoś się dogadamy!

    OdpowiedzUsuń
  88. Mnie zastanowiło jedno. Jasiek wczoraj pisał (kilka razy czytałam), że gorole mają portki z dwoma rozporkami. Ino po co im dwa??

    OdpowiedzUsuń
  89. Spotkanie w altanie,
    - owszem lecz z flaszeczką.
    Przyjdzie gospodyni,
    przyniesie ciasteczko.

    Siedzę więc cichutko,
    Po cichutku liczę.
    Czy też gospodyni,
    przyniesie serniczek.

    Kiedyś jadłem sernik,
    do sernika wzdycham.
    Może wreszcie poda,
    bo serniczek pycha.

    Proszę o kawałek,
    czekam wręcz dalece.
    Nie już nie wytrzymam,
    zrobię w końcu hecę.

    Spałaszuję wszystko,
    co na stole leży.
    No i na sam koniec,
    wyliżę talerzyk...

    /-/ Andrzej

    OdpowiedzUsuń
  90. Jak Wam się erotyk posła Jurgiela nie spodobał, to proszę, Andrzej Waligórski.

    ORGIA

    Obejrzawszy importowanych filmów niejedną setkę,
    Pewna mała grupka ludności chciała sobie urządzić orgietkę.
    Ściśle biorąc, tylko cztery osoby, tak: John Dreptak, Rene Trypućko,
    Jedna pani Bzibziakowa i panna Lucy Jamochłon, zwana na codzień Lućką.

    Bzibziakowa przyniosła patefon, Trypućko przytargał pół basa
    I wszyscy wesolutko porozbierali się na golasa,
    Co było zresztą praktyczne z powodu letniej spiekoty,
    Po czym John Dreptak z energią zawołał: - No do roboty!

    - Do roboty! - krzyknęli wszyscy, lecz tu wpadli w stary mechanizm,
    I Trypućko wywiesił hasło "MAŁA ORGIA WZMACNIA ORGANIZM".
    "Przez orgię do dobrobytu!" - krzyknęła pani Bzibziakowa,
    A John Dreptak wygłosił referat: "Orgia wsteczna, a orgia postępowa"

    Nazwali tę orgię imieniem Czwartej Dywizji Moździerzy,
    Uchwalili, że nawiążą kontakt z XIV Chorągwią Harcerzy,
    Po czym John Dreptak uchwałę końcową zgrabnie wymaścił,
    Rozpoczynając słowami: "My, Zjednoczeni Orgiaści..."

    A kończąc ogólnym apelem, który w każdej uchwale błyska,
    Że należy się przeciwstawić tak: zagrożeniu środowiska,
    Hałasowi, chorobom psychicznym i rozbijaniu atomów.
    Tu ubrali się, pozapinali, i poszli do swoich domów.

    Zaś wieczorem Dreptak do Trypućki zadzwonił z taką uwagą:
    - Stary, bardzo fajnie nam to wyszło, tylko czemu żeśmy byli nago?
    - Właśnie nie wiem! - odparł Trypućko. - W garniturach my by też mogli
    I w ten sposób wytworzył się model Uroczystej Akademii, czyli - Polskiej Orgii.

    Andrzej Waligórski

    OdpowiedzUsuń
  91. No, przecie kazdo górolka wiy po co góralskie
    portki musom mieć dwa rozporki,ale ceperki tego nie wiedzom i mus wom zdradzić nasom tajemnice
    - ano dlo tego potrzebne som w portkach dwa
    rozporki w portkach, bo kozden górol kocho swoiom babe podwójnie.:)))

    OdpowiedzUsuń
  92. Najpierw Dana z tymi pączkami z pyrek. Teraz Andrzej z sernikiem. Cholera, znowu głodnym jest.
    Do juhasa Naczelnego. Jasiek, nie masz tekstu o "domu chłopa"? M.Załuckiego?
    Nie pamiętam tytułu, ale zaczyna się tak: Dziś opowiedzieć państwu chcę, że gdy bywam w W-wie mieszkam w domu chłopa. I wiedzie państwo, gdzie jak gdzie, ale u nas na wsi to Europa. Lustra marmury, lśniący poemat i to nareszcie na wiejski temat. .........Oj wdzięczny bym był i zapłacił szczodrze. Na razie nic, ale potroił bym zapłatę po otrzymaniu tekstu.

    OdpowiedzUsuń
  93. To takie bajecki dla górolki, zeby nie pomyśloła, co ten z drugiego sie za ceperkom ogląda.:)

    OdpowiedzUsuń
  94. Na flaszeczkę zawsze lecę
    choć mam książki w biblioteczce.
    Przyjdzie pora na lizanie talerzyka
    no to ja na ra zie zmykam...

    OdpowiedzUsuń
  95. Jeszcze Ty (Brutusowa Ewa) - same wspomnienia lat młodych, kiedym dzieciem był dojrzewającym.
    Jak spać? ino gitarę w łapsko i grać. Waligórski, Załucki i trochę "Wiecha" i Henio rozłożony. Wtedym jeszcze i głos miał i niepoprawne piosenki Zembatego (w spółce z Boguckim) żem spiewał. O uszach i innych takich.

    fragment" Wtedy weszła niewinna panienka
    zapytała "którędy do Ełka"
    popatrzała, pobladła, odeszła.
    Alibabki śpiewały (w orginale) refren - dlaczego odeszła)

    OdpowiedzUsuń
  96. na razie, rozsypało się nawet nie wiem kiedy

    OdpowiedzUsuń
  97. Już Ci Heniu tekst podrzucam i śpiewaj. Masz gitarę?:)

    Zawsze chciałem troszeczkę za mało,
    zawsze byłem troszeczkę za młody.
    Moje ciało wrzucano do wody -
    choć na wadze stracić nie chciało.
    Odrobina chlebusia z masełkiem,
    wody szklanka, słoiczek musztardy -
    w turystycznej przyczepie pod Ełkiem
    wiodłem żywot surowy i twardy

    A uszy miał ogromne, muskularne,
    uszami mógłby, gdyby chciał.
    Niepokojące, wręcz fatalne,
    przedziwne uszy miał.
    A-a-a dziwne uszy miał!
    A-a-a dziwne uszy miał!

    Kiedyś późnym wieczorem w przyczepie
    na podłodze siedziałem samotnie,
    uszy miałem zziębnięte, wilgotne,
    choć w przyczepie właściwie najlepiej.
    Wtem, zapewne zbłąkana, panienka
    weszła... ufna, naiwna, bezgrzeszna;
    zapytała: - Którędy do Ełka?
    Popatrzyła, pobladła, odeszła.
    Bo uszy miał ogromne, muskularne etc.

    Zaszumiało mi w uszach wzgardzonych,
    gdy odeszła do Ełka panienka.
    Trudno. Była taka maleńka
    przy mych uszach śmiertelnie zranionych.
    Przed przyczepę wyszedłem zieloną,
    właśnie zerwał się wicher wieczorny,
    nastawiłem me uszy pionowo,
    pomyślałem: - A może mnie porwie?

    A uszy miał ogromne, muskularne,
    a adekwatny wicher wiał.
    Niepokojące, wręcz fatalne,
    przedziwne uszy miał.
    A-a-a dziwne uszy miał!
    A-a-a dziwne uszy miał!

    - nie takie znowu dziwne.

    OdpowiedzUsuń
  98. To ja, młoda gniewna, przy ognisku (i chłopaku z gitarą) śpiewałam Stachurę, Kaczmarskiego, Okudżawę, Wysockiego...
    Potem Wolna Grupa Bukowina, Stare Dobre Małżeństwo...

    A potem co?
    Był maj.
    On rzekł: ach daj mi, daj!
    A potem co było - wiesz?
    Zaszedł księżyc. I ona też.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  99. A jeszcze potem śpiewałam o kochasiu, co odszedł w siną dal.
    A teraz znowu śpiewam Stachurę.:)

    Jest już za późno nie jest za późno

    Jeszcze zdążymy w dżungli ludzkości siebie odnaleźć,
    Tęskność zawrotna przybliża nas.
    Zbiegną się wreszcie tory sieroce naszych dwóch planet,
    Cudnie spokrewnią się ciała nam.

    Jest już za późno!
    Nie jest za późno!
    Jest już za późno!
    Nie jest za późno!

    Jeszcze zdążymy tanio wynająć małą mansardę
    Z oknem na rzekę lub też na park;
    Z łożem szerokim, piecem wysokim, ściennym zegarem;
    Schodzić będziemy codziennie w świat.

    Jest już za późno...

    Jeszcze zdążymy naszą miłością siebie zachwycić,
    Siebie zachwycić i wszystko w krąg.
    Wojna to będzie straszna, bo czas nas będzie chciał zniszczyć,
    Lecz nam się uda zachwycić go.

    Już jest za późno!
    Nie jest za późno!
    Nie jest za późno!
    Nie jest za późno!

    OdpowiedzUsuń
  100. Heniu, szukom i szukom i nalyź ni mogę tego Załuckiego, jak tyn "Pan Hilary" Jan Brzechwy
    Co Ci posyłom na pocieszynie w gwarze śląskiej,
    ale jo go jeszcze znajde.:))

    Pan Hilary

    Loto, tyro pan Hilary, do dekla mu piere
    Bo kajś ten boroczek posioł swoi brele.
    Szuko w galotach, kabot obmacuje,
    Przewraco szczewiki, psińco znajduje.
    Bajzel w szranku i w byfyju
    Tera leci do antryju.
    "Kurde" - woła - "kurde bele!
    Ktoś mi rombnoł moi brele!"
    Wywraco leżanka i pod nią filuje,
    Borok sie wnerwio, gnatow już nie czuje.
    Sztucho w kachloku, kopie w kredynsie,
    Glaca spocona, caly się trzynsie.
    Pieroński brele na amyn kajś wcisnyło
    Za oknym już downo blank sie sciymniło
    Do zrzadla oroz zaglondo Hilary-
    Aż mu po puklu przefurgły ciary.
    Spoziyro na kichol, po łepie sie puko,
    Bo znejdly sie brele - te, co tak ich szukoł.
    Czy to ni ma gańba? - Powiydzcie sami,
    Mieć brele na nosie a szukać pod ryczkami.

    OdpowiedzUsuń
  101. Ewo.Z tymi rozporkami to nie tak.Szanowny Juhas żartuje.Są dwa rozporki gdyż są dwie nogawki.Te rozporki nie mają nic wspólnego z rozporkiem przy normalnych spodniach.Chyba są zrobione dla luftu.Zresztą ten obecny strój tzw.podhalańki nie jest orginalny,w którym nie było przenic i był dużo skromniejszy.Miłej nocy.Andrzej F.

    OdpowiedzUsuń
  102. Andrzeju F., ja tak cosik podejrzewałam, że to tylko dla luftu.:)
    "He! portki, prosem pani góralskie, ale to co w portkach to polskie".
    Dzięki za wyjaśnienie, tylko teraz mam dwie sprzeczne informacje...:(
    Dobrej nocy Andrzeju F.:)

    OdpowiedzUsuń
  103. "Pan Hilary" po śląsku jeszcze lepszy niż polsku.:)))
    Dzięki Jaśku.:)

    OdpowiedzUsuń
  104. w antrejce na ryczce, moczyłem gire -bryle miałem w tytce. dzięki Naczelny Juhasie.Ewa, masz gitary w poczcie. Zacznij z a-mol i później "pójdzie".

    OdpowiedzUsuń
  105. Już gram i śpiewam: "Nie bądź taki szybki Bil. Parara..." :)

    OdpowiedzUsuń
  106. Ja Was będę chronić, przed złymi duszkami - bronić,
    Do snu Wam coś zaśpiewam, kołysankę zaszumią drzewa.Dobranoc

    OdpowiedzUsuń
  107. Oj,Jyndruś, Jyndruś takiś ty niewierzący jak
    ta ceperka co to kuniecnie chciała sie przekonać
    cy faktycnie górole majom dwa, cy jednygo i zapytała o to górala, a tyn nie ciemie bity, wycuł nadarzającą się okazje i godo do ceperki, ze moze to udowodnić, ale tylko jak mu do. Ta sie zgodziła. Górol wyjął z prawygo rozporka i zrobił co swoje i szybko go schowoł. A ceperka chce jesce drugim, a ze ciekawo beła wkłado rącke do lewygo rozporka i łapie go pytając: A dlaczego on jest mokry, a górol odpowiado: bjydocek sie popłakoł, ze nie był piyrwsy.:)

    OdpowiedzUsuń
  108. To jednak nie dla luftu, ino dla ceperki :)))

    OdpowiedzUsuń
  109. Ja dla Dam - wszyćko dam - jakby nasz Naczelny powiedział.
    Mój monitor z podglądem tv-ła, jest jednak mniut.
    Trochę mi nie pasuje, że muszę zakładać słuchawki(bezprzewodowe), bo one cięzkie i wogóle.

    OdpowiedzUsuń
  110. Oczka mi się już same kleją...chyba pożegnam Was na dzisiaj moje Juhasy.:)
    Dobranoc, dobranoc... spełnionych snów.:)*

    OdpowiedzUsuń
  111. No jeszcze tylko modlitwa przed snem:-

    Panie, Ty wiesz lepiej aniżeli ja sam,
    że się starzeję i pewnego dnia będę stary.
    Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania,
    że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji.
    Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek.

    Uczyń mnie poważnym lecz nie ponurym, czynnym,
    lecz nie narzucającym się.
    Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości,
    jakie posiadam, ale Ty Panie wiesz,
    że chciałbym zachować do końca paru przyjaciół.

    Wyzwól mój umysł od niekończącego brnięcia w szczegóły
    i daj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy.
    Zamknij mi usta w przedmiocie mych niedomagań i cierpień,
    w miarę jak ich przybywa,
    a chęć wyliczania ich staje się z upływem lat coraz słodsza.

    Nie proszę Cie o łaskę rozkoszowania się opowieściami o cudzych cierpieniach,
    ale daj mi cierpliwość wysłuchania ich.
    Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć,
    ale proszę Cię o większą pokorę i mniej niezachwianą pewność,
    gdy moje wspomnienia wydają mi się sprzeczne z cudzymi.
    Użycz mi chwalebnego poczucia, że czasami mogę się mylić.

    Zachowaj mnie miłym dla ludzi,
    choć z niektórymi z nich doprawdy trudno mi wytrzymać.
    Nie chcę być świętym,
    ale zgryźliwi starcy - to jedno ze szczytów osiągnięć szatana.
    Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy
    w nieoczekiwanych miejscach i niespodziewanych zalet w ludziach.
    Daj mi, Panie, łaskę mówienia im o tym. (...)

    Dobranoc kochani:) Całuję Was po ojcowsku***
    i budźcie się jutro zdrowi i wypoczęci do
    nowej roboty w ogródku.

    OdpowiedzUsuń
  112. Po ojcowsku? Ee,tam. Nie bawię się.;(

    OdpowiedzUsuń
  113. Heniu, nie chrap!!! Poczytaj!!! Dla ciebie Andrzej
    Waligórski dokonał streszczenia "Pana Tadusza" :))


    KSIĘGA I: GOSPODARSTWO
    Cichy wieczór na Litwie, owczarz owce maca
    A Tadeusz po studiach do domu powraca
    Chce usprawnić rolnictwo, do pracy aż wzdycha
    Ale Wojski natychmiast daje mu kielicha
    Pod wpływem alkoholu Tadzio czując Wenę
    Podrywa własną ciocię, starą Telimenę
    A Asesor z Rejentem kłócą się przy wódce
    Wreszcie wszyscy posnęli. Dalszy ciąg już wkrótce.

    KSIĘGA II: ZAMEK
    Pośród krat, baszt i różnych innych dupereli
    Siedzi Hrabia po mieczu, pochwie i kądzieli
    Zaś Gerwazy oparty na swym Scyzoryku
    Opowiada mu serial o starym Stolniku
    Co Jackowi Soplicy nie chciał dać swej córki
    Więc tamten go - i słusznie - uwalił z dwururki
    Hrabia pije z Gerwazym i zemstę przysięga
    Zaś Woźny pędzi bimber. Tu kończy się księga.

    KSIĘGA III: UMIZGI
    Wszyscy idą na grzyby. Wybucha panika
    Bo krótkowzroczny Sędzia zeżarł sromotnika
    Szczęściem kapitan Ryków co tam był akurat
    Wrzasnął : "Wy jemu dajtie skorje dienaturat.
    Na truciznu - trucizna." Sędzia chwycił flaszkę,
    Ucałował odbitą na niej trupią czaszkę
    Wypił, huknął jak wszystkie pułki artylerii
    I wyzdrowiał. Niestety, koniec trzeciej serii.

    KSIĘGA IV: DYPLOMATYKA I ŁOWY
    Lud prosty w wiejskiej karczmie szykuje powstanie
    I wyzdrowiał. Niestety, koniec trzeciej serii.
    Zaś Hrabia z Tadeuszem robią polowanie
    Lecz że obaj pijani kiepsko im się wiedzie
    I każdy zamiast jednego widzi dwa niedźwiedzie
    Aż dopiero ksiądz Robak wybiegłszy zza krzaka
    Wygrzmocił misia pałą jak Ryndszus Polaka
    Pałą ? - zdziwił się Wojski - A gdzie ksiądz ją znalazł?
    Dał mi ją przeor Kiszczak. Dalszy ciąg już zaraz.

    KSIĘGA V: KŁÓTNIA
    Asesor pił Jarzębiak, Rejent ćpał Wiśniówkę
    Jankiel z Woźnym Protazym chlali Pejsachówkę
    Telimena Vistulę obciągała bratu
    Gdy Klucznik wleciał z okrzykiem : Biorą do Senatu !
    Zaraz tam pogonili wypluwając płuca
    Płócienniczak, Gargamel, brat Glempa i Guca
    Z tym, że jakoś do Izby Wyższej nie trafili
    Więc są w izbie wytrzeźwień. Dalszy ciąg po chwili.

    KSIĘGA VI: ZAŚCIANEK
    Słynie szeroko w Litwie Dobrzyński Zaścianek
    Spożyciem alkoholu, ilością skrobanek
    Pieśniami, które nuci lud prostolinijny
    Czasem jakaś głodówka, strajk protestacyjny
    Lud przyciśnięty nędzą, szlachcic mazowiecki
    Za kilka marek pacierz odmawia niemiecki
    Zaś miejscowej starszyźnie profesor Wisłocka
    Doradza, jak dać dupy. Teraz dobranocka.
    cdn.

    OdpowiedzUsuń
  114. KSIĘGA VII: RADA
    Szlachta radzi jakby tu pozbyć się Moskali
    Nadjeżdża pędem Hrabia, strasznie konia wali
    Wiezie wieść, że jak słychać z plotek i przecieków
    Ksiądz Jankowski masowo nawraca Ubeków
    Jezu ! - krzyknął ksiądz Robak - To dopiero kino !
    To przez to pół kościoła mam zapchane gliną !
    Wzburzona tym niechlujstwem szlachty cała zgraja
    Wyrusza na Soplicę. Teraz będą jaja.

    KSIĘGA VIII: ZAJAZD
    Podkomorzy miał właśnie obalić Pershinga
    Gdy wleciał cwałem Hrabia, w dłoni lśni mu klinga
    Za nim szlachta szturmuje dwór, kuchnie, piwnice
    Gerwazy lewą dłonią pochwycił Soplicę
    I z okrzykiem Soplico ! Giń kanalio chytra !
    Odbiwszy główkę wypił Soplicy pół litra
    Ale zaraz uczciwie wszystko zwrócił z pluskiem
    Padł i zasnął. W następnej księdze przyjdą Ruskie.

    KSIĘGA IX: BITWA
    Szlachta związana w pęczki, leży chłop przy chłopie
    Patrząc, jak brzydki Moskal polską wódkę żłopie
    Major Płód Telimenę już dosiadał gwałtem
    Gdy kwestarz Robak wjechał swoim starym autem
    I wykrzyknął basem: "Zciągnąć z niej tę carską glizdę !"
    Za późno ! Płód wystrzelił. Salwa poszła w izbę
    A cała rota jegrów poszła spać do piachu
    W następnej księdze nasi będą wiać na Zachód

    KSIĘGA X: EMIGRACJA
    Nazajutrz wszyscy zbiegli do Napoleona
    Tylko ksiądz Robak nie mógł, bo akurat kona
    Kona, kona, aż zgłodnał. Zerwał jabłko z krzaka
    Nadgryzł je i w środku też ujrzał robaka
    Cześć kuzynie - rzekł robak. Ksiądz zasłonił lica
    I wyszeptał: Spierdalaj, jam Jacek Soplica
    "Wiedziałem - mruknął Sędzia - już od pierwszych kartek"
    Koniec księgi. W następnej wkroczy Bonaparte.

    KSIĘGA XI: ROK 1812
    O roku ów ! Kto cię widział na Litwie i w Rusi
    Ten wiedział, że ten burdel źle się skończyć musi
    Tłok, że nie ma na czym usiąść, co najwyżej w kucki
    Poniatowski, Dąbrowski, Wałęsa, Piłsudski
    Jankiel miast poloneza majofesa grzmoci
    Zosia płacze, bo Tadzia złapała na cioci
    A z RFN-u już wraca stara wołowina
    Co ją kiedyś skradł Hitler. Łoj, zbliża się finał!

    KSIĘGA XII: KOCHAJMY SIĘ!
    Pije szlachta przy Wiejskiej ulicy skupiona
    Zdrowie Sędziego, Zosi i Napoleona
    Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat wszystkie Stany !
    I prezydent tych Stanów, pan Clinton kochany
    Nikt nie chodzi do pracy, wszędzie dzwony dzwonią
    Towarzysze pancerni do spowiedzi gonią
    Bonaparte ocipiał i na Moskwę rusza
    No, tu na szczęście koniec Pana Tadeusza.

    KSIĘGA XIII: GEOPOLITYKA
    Już się przed Litwą przyszłość rysowała lepsza
    Gdy nagle krzyk się podniósł : "Napoleon spieprza !"
    Faktycznie, cesarz nawiał w kapciach i w negliżu
    "Aj, waj - zmartwił się Jankiel - uciekł do Paryżu"
    W tejże chwili od wschodu wśród gromkich okrzyków
    W kufajce i walonkach wszedł kapitan Ryków
    I rzekł patrząc życzliwie na szlachtę struchlałą :
    "Nu, wot my znowuż razem" I tak już zostało.

    OdpowiedzUsuń
  115. Jasieczku:)
    Aleś mi radość o poranku uczynił:)))

    OdpowiedzUsuń