piątek, 12 listopada 2010
Kocham ten kraj...
Kazimierska fara i topole z jemiołą.
Listopadowe przylaszczki w wąwozie w Kazimierzu Dolnym.
Kos upodobał sobie owoce irgi.
Werble do szturmu nam nie grają,
nie trzeba bębnić w górne tony,
piękno Twych dźwięków słyszę w maju,
i w listopadzie oszronionym.
Kocham me stare, dumne miasto,
choć ciasnych ulic nic nie zmieni,
i blask latarni, zanim zgasną
nad historycznych murów cieniem.
Zachody słońca nad jeziorem,
rześkie powietrze górskich szlaków,
poleskie łąki przed wieczorem,
pełne świergotów i zapachów.
Pola zasnute mgłą jesienną,
stare kapliczki gdzieś przy drodze,
maleńkich siół codzienne tętno,
opadłe liście w mym ogrodzie.
I nie wiem, czy to patriotyzm,
że wciąż chcę być w tym pięknym Kraju,
choć żyją dziwne w nim istoty,
i choć daleko mu do raju...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Podróżuj, zobacz to na oczy,
OdpowiedzUsuńPomimo tego, co się dzieje.
Ten kraj nadal jest uroczy,
I do nas jeszcze wciąż się śmieje.
Pozwiedzaj miasta, ich starówki,
Bo możesz czasem nie dowierzać.
Nie staraj znaleść żesz wymówki,
- Poznaj uroki Kazimierza.
Gdy dalej chciałbyś podróżować,
I nadal w coś tam nie dowierzać.
W pamięci swojej coś zachować,
To wpadnij też do Sandomierza.
Ty z ciekawości się zapytasz,
A ja Ci powiem, jak to po co.
Zobaczysz staniesz, wręcz jak wryty,
Gdy widzisz ten Sandomierz nocą.
Ewuniu! Witam jesiennie i pozdrawiam.
Polecam prace mojego szwagra.
Wojciech Strugała "Sandomierz nocą"
/-/ Andrzej
Witaj miła ogrodniczko::)Patriotyczna nutka znowu pobrzękuje w Twoich rymach a ja myślę,że tego nigdy nie za wiele,zwłaszcza dzisiaj,gdy mały fuhrerek zawłaszczył tylko dla siebie wszytko co wiąże się z patriotyzmem.
OdpowiedzUsuńBardzo mi pasuje dzisiaj Twój wiersz Ewciu bo mam bardzo podobne przemyślenia i odczucia:)))
Dzień dobry :)
OdpowiedzUsuńAndrzeju, znam Sandomierz, podziwiałam to miasto nocą i dniem, mam mnóstwo fotek, w tym przepięknej gotyckiej katedry, kamieniczek na Rynku i cienistych wąwozów. Obejrzałam album Twojego szwagra w necie – wspaniałe fotografie, szczerze podziwiam. Przy okazji najbliższego pobytu odwiedzę jego galerię, bo fotki na żywo, to zupełnie coś innego.:)
Pozdrawiam ciepło mimo strasznej pluchy i wichury.:)
Adaśku, witaj:)
OdpowiedzUsuńNachodzą mnie czasem takie nutki, jak mi wszystko zgrzyta dookoła – szczególnie jak przeczytałam relacje z wczorajszego Święta...
Myślę, że warto dostrzegać na co dzień nie tylko dziwolągi w postaci małego fuhrerka i jego wypocin, od których wszystkie media kapią na okrągło od rana. Jakoś mi tak od rana pasują inne klimaty, może ktoś sobie przypomni, że oprócz brzydoty i brudów jest jeszcze coś ładnego?:)
Ja dzisiaj pracuję, chociaż większość kolegów ma urlop. Pogoda w Lublinie jest ze wszech miar... barowa, brrrr ... :)
:) U mnie piękne słońce i łapię je z rana bo później już tylko praca.
OdpowiedzUsuńTe polskie brudy...nie da sie ich nie zauważyć ale można sie skutecznie od tego odciąć szukając z goła innych klimatów.Ja tam zapominam dy wyjdę na pola i łąki,gdy spaceruję po Wrocku wieczorem i w tysiącu kawiarenek widzę wesołą studencką brać zaprzątniętą swoimi sprawami,gdy staję na pięknym wrocławskim Rynku i słucham jednego z wielu grajków-amatorów,grającego na gitarze,saksofonie,akordeonie ...,gdy siedzę sobie nad brzegiem Odry i patrzę w jej ciemny,nieprzenikniony i wartki nurt a czas płynie,płynie...
Więc nie dajmy się zwariować politykom,kurduplom moralnym i konusom medialnym. Gdy się chce można sobie upiększyć życie choć troszeczkę:)))
Pięknie to powiedziałeś, Adaśku.:) Nie znam Wrocka, ale widzę i czuję te klimaty. Grajków, przytulnych knajpeczek z młodzieżą studencką, pełną życia i radości jest też wiele na naszej Starówce. Popatrz, jakoś to się wszystko kręci i układa – raz lepiej, raz gorzej; może właśnie dzięki zwykłym ludziom, którzy nie dają się zdominować oszołomstwu i medialnym wrzaskom, a po prostu robią swoje na co dzień?
OdpowiedzUsuń„Paka zielmla jeszczio wiertitsia” – Bułat Okudżawa :)
Pozdrawiam Ogrodników.Te Trzy miasta Wrocław,Kazimierz i Sandomierz mają swój nie powtarzalny urok .We Wrocławiu byłam tylko raz na wycieczce w liceum i do tej pory pamiętam niektóre miejsca.W Kazimierzu też tylko raz i to niedawno na wycieczce podczas świetlicy wakacyjnej.Też mam fajne fotki.Adamcot, ładnie to ująłeś!Trzeba znaleźć swoje miejsce w tym kraju i na tej ziemi i cieszyć się życiem i urokami okolicy.Każde miejsce jest niepowtarzalne,choćby las czy łąka.Ja wczoraj specjalnie wracałam od Rodziców przez las(rowerem)by napatrzeć się na uciekającą jesień.Jak dostanę natchnienie to napiszę wierszyk.Na razie tylko proza.
OdpowiedzUsuńSorki niepowtarzalny,na podglądzie było przeniesione i tak wyszło. Pozdro.
OdpowiedzUsuńOPTYMIZM
OdpowiedzUsuńŁzy miłości jeszcze ścieram
Z parapetu własnych marzeń
Już o przeszłość się nie spieram
Dość na razie mam tych wrażeń.
Zakochanie odkochane
Klucz do serca zardzewiały
Drogi tęczą malowane
Od powrotów poszarzały
Wiem,że jutro przyjdzie nowe
Gdzieś w nadziei zaplatane
Może mniej już kolorowe
Ale jeszcze nie kochane
Gwiazd na niebie są miliony
Tych samotnych i w rodzinie
Więc zasypiam rozmarzony
Że optymizm mnie nie minie...
Miłego dnia wszystkim :)))
Do jutra.
Adaśku, piękny jest Twój wiersz, smakuje, jak melodia od serca.:)
OdpowiedzUsuńJestem w pracy i póki co rymy nie wchodzą w rachubę, bo co raz jestem odrywana do jakichś spraw, ale szybciutko zadedykuję Ci fragment piosenki Ryszarda Rynkowskiego:
Dary, dary losu - póki ci smakuje świat, przy tobie są.
Dary, dary losu - niewidoczne jak powietrze z górskich łąk.
Dary, dary losu - zachód słońca nad jeziorem, zwykłe dni.
Dary, dary losu - gdy nie czujesz ich, to nie ma po co żyć.
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat,
Narwij im obłoków, by więcej nieba mieli w sobie.
Brałeś z życia tyle lat, teraz coś od siebie daj,
Podziel się tym jabłkiem, które masz.
Dobrego słonecznego dnia, do jutra Ogrodniku.:)
Danusiu, do tych miast dorzuciłabym jeszcze Zamość i Szczebrzeszyn z własnego podwórka i Tarnów, który urzekł mnie renesansowym Rynkiem trzy lata temu. Myślę, że każdy mógłby jeszcze coś "swojego" dorzucić.:)
OdpowiedzUsuńPozdrówka cieplutkie.:)
Witajcie:)
OdpowiedzUsuńNie dorzucę Wam moich Katowic - bo mało, szczerze mówiąc w nich uroku:)
Ja uwielbiam Malbork - wracam tam praktycznie każdego roku:)
Witoj Rudo!
OdpowiedzUsuńJo tam tyż nie pałam miłościom do Twojej Metropolii.:) Za bardzo skubie i juz całkiem oskubała moją wieś, a nic nie daje w zamian.
Podobno moja obecna "wieś" skubie wszystkie inne, więc ja jak zwykle z jednej skrajności w drugą Jaśku:)
OdpowiedzUsuńWitajcie Ruda i Jaśku :)
OdpowiedzUsuńRuda, ja myślałam, że Ty stoliczanka jesteś???
Przynajmniej się tak reklamowałaś razem z Ozonką.... Stolica już nie pasi?:)
W Twojej wsi, Jaśku, wstyd się przyznać - ale jeszcze nie byłam, może zdążę w tym wcieleniu, a jak nie, to już się z Tobą umawiam w "następnym" życiu. Fotki mam nadzieję nie wyjdą zbyt prześwietlone.:)
Witaj Ewo:)
OdpowiedzUsuńW mojej wsi zachmurzenie coraz większe, tak że
nie miej obaw o jasność i zapraszam, ale nie
w okresie wakacyjnym, z wiadomych powodów. Ciżba
i mało co się zobaczy.
Pozdrówka milusie ślę:)*
Bo ja Ewuniu "farbowana" warszawianka jestem:) Jedni przyjeżdżają tutaj za "chlebem", a inni za chłopem:) Ja należę do tych innych;)
OdpowiedzUsuńI to jest mój kraj (słowa i muzyka: Krzysztof Daukszewicz)
OdpowiedzUsuńZbyt często mnie pytają ludzie, bo śpiewam im i gram, Jaki naprawdę jest mój kraj? Ja nie wiem. Nie wiem sam. Bo co odpowiedzieć przy tych gramach stu, Gdy z wódką się miesza tylko gorycz słów?
Nie pan i nie ułan. Inny mamy dziś fart: Tu Pewex wytworny, tu obskurny bar, I szare ulice tam, gdzie miał być raj, I gruszki na wierzbach. I to jest mój kraj.
Tu jedni mają grosz powszedni, a drudzy pełny miech, Tu mądrych orzą, głupich sieją, a trzecim z tego śmiech. Pijaczki, prostaczki mają wszystko gdzieś, A ci, co przegrali, piją by się wznieść.
Tu wielki złodziej, eks-dobrodziej, spokojnie może tyć, I są uczciwi żywi, choć tak ciężko jest im żyć, I dziwki jak śliwki, że tylko płacić i rwać, I panny pokrzywki, bo aż strach z nimi spać.
Tu święte krowy jeżdżą w nowych mercedesach-benz, Tramwaje mają ci, co wstają do pracy piąta pięć. I szaletów smród czy grudzień czy to maj, I zapach maciejki. I to jest mój kraj.
Mężczyźni godnie noszą spodnie,
Bo na to ich jeszcze stać.
Ci mają gorzej, co w honorze postanowili trwać.
Kobiety, niestety, praca, dom i sklep,
By trochę wędzonek dzieciom dać na chleb.
Poetom bywa czasem dobrze, a czasem bywa źle, Więc jaki jest? Ja nie wiem sam. Po prostu myślę, że ... Dla uczciwych to piekło, dla cwaniaczków raj, Dla głupich głupota. Dla mnie to mój kraj.
O śpiewaniu tej piosenki zadecydował mój osobisty upór ponieważ cenzura nie zgadzała, a ja powtarzałem tępym głosem, że jeżeli nie będę mógł śpiewać jej ze sceny to będę to robił po kościołach. Wreszcie po długich rozmowach cenzor powiedział: - Proszę zadzwonić za tydzień. Kiedy zadzwoniłem rzucił krótko przez słuchawkę: - Jest zgoda.
OdpowiedzUsuńW kilka miesięcy później dowiedziałem się, że zdecydował o tym ktoś z Komitetu Centralnego. W1994 roku będą w Detroit pani Janeczka opowiedziała mi taką historię. Jestem w Stanach od 15-tu lat i namawiałam mojego syna, żeby przyjechał tu do mnie na stałe. Odpisywał za każdym razem, że nie. Za kolejnym pytaniem: „Dlaczego nie?" przysłał kasetę PRALNIA z zaznaczoną na niej piosenką I TO JEST MÓJ KRAJ i z dopiskiem: „Dlatego ".
Komentarz orginalny Krzysztofa Daukszewicza.
OdpowiedzUsuńWitajcie Wszyscy (Ruda podwójnie) chłopa-magnesu nie ma, więc Ją cmok cmok.
Jaśku, w mojej wsi jest dzisiaj tak szaro-buro i ponuro, że lustrzanka z najlepszą lampą błyskową nie poradzi. Miałam na myśli to "następne" życie. Może nas ogarnie "jasność jaśnista" i na wszystkich fotkach tylko promienie wyjdą;)
OdpowiedzUsuńChociaż niewykluczone, że (w moim przypadku) będą to czarne otchłanie, ale przynajmniej cieplutko i wesołe towarzystwo.:)
Na wszelki wypadek jednak zapraszam Cię (póki co) do mojej wsi i okolic, znam parę przyjemnych miejsc.:)
Póki co, jednak mamy problem. Od poniedziałku żegnaj dymku w miejscach publicznych! Ciekawe, jak wytrzymają palacze np. 9 godz. w pociągu bez palenia, a na dworcu na postojach też nie będzie można zapalić... Paranoja. :(
http://wyborcza.pl/1,91446,8649075,_Rzeczpospolita___Puby__kina_i_stadiony_nie_dla_palacych.html
A pozdrówka dla Ciebie tyz rzecz jasna.:)*
Cześć, Heniu Tobie:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że przypomniałeś, dalej aktualne.:)
Ewo, o zachmurzeniach, to ja trochę o innych klimatach w mojej wsi.:)
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze na starość mi przyszło się rumienić po Heniowych buziakach:)))
OdpowiedzUsuńi chociaż to rozpusta - to jeszcze raz, w usta.
OdpowiedzUsuń...słucham sobie patriotycznych piosenek w tzw.międzyczasie:)
OdpowiedzUsuń>TILT<-,,Mówię ci że..."
>TILT<-,,Nie wierzę politykom..."
Heniu, dziękuję za Daukszewicza - ta piosenka i "Easy rider" (śpiewam ją sobie często w drodze) to moje ulubione.
OdpowiedzUsuńEasy rider, czyli pieszy jeździec
A kiedy nic już nie miałem w mieście do roboty
Bo na większość poetów skończył się tu popyt
Wsiadłem w auto i rzekłem: "pora mi uciekać"
Do tej Polski, gdzie jeszcze kocha się człowieka
Tam, gdzie rowy przydrożne, zabarwione mleczem
Zapraszają wędrowców: "wstąpcie do miasteczek"
Easy rider, przeszło mi przez głowę
Easy rider, głupiec jednym słowem
Lecz ciągnęły mnie panny ciepłe jak poranek
Kiedy mleko skwaszone wnoszą mi na ganek
Easy rider
W miasteczku pierwszym zamknięty był jedyny hotel
Bo personel miał wolne właśnie w tę sobotę
A w prywatnym mieszkaniu drzwi otworzył blondyn
I zapytał mnie z miejsca: "jakie masz poglądy?"
Sprawiedliwość i prawda to jest dla mnie wszystko
Wtedy padła odpowiedź: "zjeżdżaj, aktywisto!"
Easy rider, przeszło mi przez głowę
Easy rider, głupiec jednym słowem
Lecz ciągnęły mnie dalej wierzby malowane
I te nasze dziewczyny ładne jak z pisanek
Easy rider
W następnym domku z ogródkiem miejski prokurator
Różom kolce przycinał, równo ciął sekator
Przywitałem się grzecznie prosząc o mieszkanie
On zapytał mnie tylko: "jakie masz pan zdanie?"
Sprawiedliwość i prawda to jest dla mnie wszystko
Usłyszałem odpowiedź: "odejdź, ekstremisto!"
Easy rider, przeszło mi przez głowę
Easy rider, głupiec jednym słowem
Lecz ciągnęło mnie jeszcze do gościnnych wiosek
Gdzie częstują każdego miodem i bigosem
Easy rider
Solidny dom z pruskiej cegły, siatką ogrodzony
I na bramie tabliczka "obcym wstęp wzbroniony"
A na ganku gospodarz czerstwy jak bochenek
Wziął przywitał pytaniem - co najbardziej cenię?
Sprawiedliwość i prawda to jest dla mnie wszystko
"Burek, bierz miastowego, będzie widowisko!"
Easy rider, przeszło mi przez głowę
Easy rider, głupiec jednym słowem
Lecz ciągnęło mnie jeszcze w strony te dalekie
Gdzie tak swojsko nam pachnie sianem i człowiekiem
Easy rider
A kiedy minął już miesiąc w mej samotnej drodze
Gdzieś na szlaku zatrzymał pojazd mój wędrowiec
"Sprawiedliwość i prawda!" - rzekłem do rodaka
I był pierwszym, co spytał: "dobrze, ale jaka?!"
I podzielił się ze mną chlebem i kłopotem
To był też easy rider, tylko na piechotę
Easy rider!
:)
Jaśku, wiem, o jakich klimatach myślałeś, tylko chciałam się troszku z Tobą podroczyć. ;-)
OdpowiedzUsuńA ładnie to tak, dolewać oliwy do ognia:)
OdpowiedzUsuńTo zależy o jakim ogniu myślisz. Na mizerny płomyk zawsze parę kropelek się przyda.:)
OdpowiedzUsuńTen,który się we mnie pali.:)
OdpowiedzUsuńJasiek, mógłbyś się podpisywać "Jasiek baca"? By my to co? Jakieś pomagiery juhasów, a nie pełnotłuste owieckowe stróże? (tfu) pełnowartościowe, miało być) .
OdpowiedzUsuńAdam, ja mam w komórce wgraną patriotyczną. Znacie Wszyscy " Ja świateł nie gaszę" K.D.
W tej piosence jest jeden fragment TŁUSTYM drukiem "bo przecież w tych drzwiach, możesz stanąć i TY"
Te parę słów, a tak chwytają za serce. Właśnie przesłuchuję z komórki, bo z "lenistwa" płyty nie chce mi się szukać. Po remoncie znalazłem dopiero mydło i 2 skarpetki. To co, że nie od pary. Wełniane, ciepłe - z wełny co ją Jaśkowa "Baba" uprzędła i na drutach mi skarpety zrobiła. Nie mają unijnego stempla, ale żem sam zrobił. Dyżym paluchem, a raczej paznokciem - hihihi
"Ogień uczuć i sztuka kobieca
OdpowiedzUsuńNajtwardsze serca zmiękcza i roznieca;
Lecz raz nagięte, zmianom nie ulegnie
I pierwej pęknie, niźli się odegnie."
Adam Mickiewicz o ogniu - dla Jaśka.:)
Heńku, skoro nazwałeś mnie matką (?) rozpustników, to wole to - KD
OdpowiedzUsuńPiosenka pornograficzna.
Na Czerniakowskiej, róg Gagarina
W wieżowcu, piętro dziewiąte
Mieszkała sobie panna Krystyna
Co się puszczała co piątek
Na ósmym inna panna Halina
Co miała cudną urodę
Żyła inaczej niż ta Krystyna
Bo się puszczała co środę
Z kolei Marta z piętra siódmego
Co miała piękny przedziałek
Z braku lepszego w życiu zajęcia
Puszczała się w poniedziałek
Na piątym piętrze Zocha mieszkała
Co miała stałą robotę
Więc w dni powszednie się szanowała
I się puszczała w sobotę
Na czwartym żyła rozwódka Ela
Co wiodła żywot aktorek
Szampan codziennie tej Elce strzelał
A się puszczała co wtorek
A ta z trzeciego była Beata
A mąż na imię miał Bartek
Jego kochała, on z inną latał
Więc się puszczała co czwartek
A pointa, którą teraz zaśpiewam
Jest jak lelija niewinna
Co się mężczyzna musi nabiegać
Kiedy jest winda nieczynna
Heniuś, muse Ci pedzieć, ze jo owiecek ni mom
OdpowiedzUsuńi kaj mi tam do zascytnygo tytułu bacy,
cy gazdy:)) Muse Ci tyz pedzieć, ze lubie bardzo
paść barany, bo une cięgim w szkode lezom.:)
I dlotego potrzeba jest tylu juhasów takich jak
Ty i syćcy ogródkowice.:)
Jaśku :)
OdpowiedzUsuńAle żeś mnie zaskoczył !!! Negatywnie. Pisząc , że " lubisz bardzo paść barany ". Czy to znaczy, żeś jest takim " cornym pastuszkiem " - z tych , co to nas ciągle: pouczają, nauczają, wyzywają, obrażają ? Co to wiesz... mają bezpośrednie łącze z panem Bogiem ? O, właśnie nazwa ich mi się przypamniała . EPIDIASKOP ! :))
Pozdrawaim Was wszystkich .
Przybiegłem się ogrzać, bo; zimno, wietrznie, ponuro i ciemno się już robi.
Stanisław
Witam.Nie byłam w Zamościu i Szczebrzeszynie.Do Zamościa wybieram się od kilku lat i tak schodzi.W Malborku byłam,jak byliśmy na wczasach w Sopocie.Dzieci były wtedy małe(4i5 lat).Zwiedzanie z przewodnikiem trwało 3.5 godz.Ani przez chwilę nie marudziły.Gdy zobaczyłam z daleka tę twierdzę, to zrobiła na mnie niesamowite wrażenie.Ewa,chyba byłaś w Kozłówce? Ja widziałam tylko zdjęcia z wycieczki szkolnej,ładnie tam i bogate wnętrza.Pozdrawiam i polecam do zwiedzenia zamek w Baranowie Sandomierskim.A tak przy okazji to i mnie trzeba odwiedzić!
OdpowiedzUsuńHeniuśku kochany, jo nie z cornych, ani biołych
OdpowiedzUsuńino z szarych łobywateli, z takich jak i Ty.:)
Tamci to ci majom całe stada owiecek i cornych
baranów. My to mozemy je śmiychym paść.:))
Zapach i szum morza, który mnie codzinnie budził, dżwięk pracujących holowników, które wesoło dawały sygnały parowymi " piszczałkami", dżwięki buczków przeciwmgłowych. Gdy wychodziłem, przy ładnej pogodzie, o świcie na balkon, widziałem: port rybacki, stada krzykliwych mew, kłócących się o rybie smakołyki... I żółciutkie, jak młode kurczaczki, kutry - wypływające na połowy. Wschodzące słońce załamywało sie na tafli Zatoki. Na redzie grzcznie czekały na swoją kolejkę do portu - statki z całego świata. Na odległym horyzoncie widoczny, przy dobrej pogodzie, półwysep helski. Z latarniami morskimi w Jastarni i na Helu.
OdpowiedzUsuńTo było, przez 53 lata, moje miejsce na Ziemi. Które dziś wraca... już tylko we śnie.
Tak właśnie moja Gdynia budziła się, o poranku , do życia.
Stanisław
Jaśku Kochaniutki...:)
OdpowiedzUsuńMusisz zmienić " łokulary" na mocniejsze. To Stanisław do Ciebie napisał , o tym " pasaniu " . :)))
Stanisła
Zeżarłem " w " - przy Stanisław :)
OdpowiedzUsuńJan Pietrzak: "Taki kraj"
OdpowiedzUsuńJest takie miejsce u zbiegu dróg,
Gdzie się spotyka z zachodem wschód...
Nasz pępek świata,
Nasz biedny raj...
Jest takie miejsce,
Taki kraj.
Nad pastwiskami ciągnący dym,
Wierzby jak mary w welonach mgły,
Tu krzyż przydrożny,
Tam święty gaj...
Jest takie miejsce,
Taki kraj.
Kto tutaj zechce w rozpaczy tkwić,
Załamać ręce, płakać i pić,
Ten święte prawo
Ma, bez dwóch zdań...
Jest takie miejsce,
Taki kraj.
Nadziei uczą ci, co na stos
Umieli rzucić swój życia los,
Za ojców groby,
Za Trzeci Maj...
Jest takie miejsce,
Taki kraj.
Z pokoleń trudu, z ofiarnej krwi
Zwycięskiej chwały nadejdą dni.
Dopomóż Boże
I wytrwać daj!
Tu nasze miejsce,
To nasz kraj!
:)Cześć Staszku, kurka wodna, muszę Cię przeprosić:)No, cóż zrobić, skoro oczka już nie tak piękne i ostre:))
OdpowiedzUsuńAle się rozmarzyłam.W ubiegłe wakacje byłam na Półwyspie Helskim.Mniej ludzi niż w innych miejscach i bardzo czyste morze.Szkoda,że tak daleko.Gdynia jest piękna, Oceanarium, całe miasto, czyściutko.Przypomniało mi się coś śmiesznego. Mieszkaliśmy w Kamiennym Potoku.Był tam baesn otwarty.Cały czas dzieci wiedziały, że jedziemy nad morze.Przyjechaliśmy pociągiem, szliśmy kawał drogi z plecakami z dworca do ośrodka w Kamiennym Potoku.Weszliśmy na teren ośrodka, dzieciaki pytają , czy już jesteśmy nad morzem.My, zmęczeni odparliśmy,że tak.Podbiegły do basenu i ze zdziwieniem i rozczarowaniem odparły"To ma być to morze? Małe!" Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDano:)
OdpowiedzUsuńKamienny Potok, bardzo romantycznie, z młodością mi się kojarzy... Pewnie tymi samymi schodkami schodziłaś na dziką plażę, właśnie w Kamiennym Potoku. Ech...
Gdynia to faktycznie piękne miasto, choć ... nie wszystko mi się podoba. Choćby zbudowane ostatnio : Sea Towers, nad samym brzegiem basenu Prezydenta. Właśnie obok Skweru Kościuszki i mojego domu. To ponoć najwyższe domy mieskalne w Polsce. Tylko, ni cholery, nie komponują się z całością. Cena za metr: 20-22 tys zł!Oceanarium właśnie na końcu Skweru się znajduje...Obok charakterystyczny pomnik Conrada.
Pozdrawiam
Stanisław
Dokładnie,ruchliwa ulica przejście przez las i schody z drewnianych bali.Najadłam się tam kiedyś dzikich czereśni i miałam rewolucję żołądkową.Nie natrafiliśmy na pogodę.Przyjechaliśmy w pon.a do piątku lało.Zwiedzaliśmy Trójmiasto z przewodnikiem w deszczowcach i pod parasolami.W piatek dzieci już nie wytrzymały i kapaliśmy się w morzu.Temp.wody miała 15 stopni,nikt się nie kapał,tylko my.Nawet kataru nie miały!Wszyscy patrzyli na nas,jak na wariatów.Jakieś dziecko tylko spacerowało brzegiem po wodzie.Póżniej pogoda się poprawiła,byliśmy 2 tyg.to złapaliśmy jeszcze opaleniznę.Wtedy były jeszcze dofinansowania do wczasów.Teraz już nie jeździmy na 2 tyg.To chyba było w 2001roku,bo Gdańsk był po powodzi.Gdy wracaliśmy,to wyszłam na stacji zapytać ,kiedy będzie Lublin?Facet do mnie jaki Lublin,to już Rozwadów!Ja-co,Rozwadów?Złapaliśmy śpiące dzieciaki,otuliliśmy w koce,bagaże i wyskoczyliśmy z pociągu.Na peronie przebierałam je,a właściwie na piżamki ubrałam odzież(była noc).Na szczęście nic w pociagu nie zostało.Dosłownie mieliśmy 3 minuty na zebranie się z przedziału.To były fajne czasy!Pierwszy raz nad morzem byłam w wieku 16 lat z ZMW w Ustce,Mieliśmy 2 tyg.zorganizowane a trzeci zostałyśmy dłużej.Poznałyśmy miejscowych chłopaków,załatwili namioty i byliśmy na dzikim polu namiotowym.Po przyjeździe w domu była bura,bo mieliśmy tytoń i nie miał kto robić w polu.Ja byłam z siostrą i koleżanką. Ale szybko nadrobiłyśmy "zaległości"Tatuś tylko chwilkę się pozłościł,a potem mu przeszło.Oj,ścigał nas do roboty!W biegu się jadło albo z kromką wskakiwało na wóz,jabłko w drugiej ręce...Pozdro
OdpowiedzUsuńWitajcie wieczorkiem:)
OdpowiedzUsuńDotarłam wreszcie do chałupki i już nadrabiam zaległości. Czy nadaję jako pomocniczka dla juhasów do pasienia baranów?? :)
Witaj Ewo:)
OdpowiedzUsuńJa to zaraz wysypki dostaję, gdy słyszę , o : pasaniu, owieczkach i... baranach. Zaraz mam negatywne skojarzenia. Ja tam: sam się pasam. Bo... swoje latka mum, swój rozum mum i... żadnego " pasterza" nie potrzebuję. Zwłaszcza takiego, wiesz... mocno " roztytego" , w czarnej sukience. :)))
Stanisław
ma być: nadaję się...
OdpowiedzUsuńNa początek otworzyłam "Perłę", bom zdrożona wielce.:)
Zła Królowa raz na ścieżkę
OdpowiedzUsuńwywiodła Królewnę Śnieżkę
i kazała, by gajowy
pozbawił dziewczynkę głowy.
Niestety, leśnik pijany
zasnął pośrodku polany,
a królewna po cichutku
uciekła do krasnoludków
i w ich grocie [czy też "w dziupli"]
żyła z garstką tych kurdupli.
Więc królowa, stara kwoka
podrzuciła jej jabcoka
dolawszy tam izotopu
No to Śnieżka żłopu - żłopu...
wyżłopała pięć kwaterek
i grzmotnęło nią o skwerek.
Nie dość, że się sama hukła,
to krasnali też zatłukła,
którzy właśnie ze swej groty
szli na szóstą do roboty,
a pod ciężarem jej zadka
została z nich marmoladka.
Morał: najbardziej są bici
mali, trzeźwi, pracowici!
Nie przepracujcie się!
Heniu:))))))))
OdpowiedzUsuńjeśli to Twoja produkcja, to jestem wniebowzięta!
Tyle, że ja nie pracowałam do tej pory, tylko latałam po różnych publicznych (tfu!) placówkach tzw."służby zdrowia".:(
Staszku, o tym pasaniu baranów, to ja przed chwilą w ogródku przeczytałam...Mam cichą nadzieję, że tu cziornyje pasterze nie dotarli jeszcze. Póki co, na razie są tu same krnąbrne Ogrodniki. :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie sparzyłam sobie rękę,smażyłam rozetki ziemniaczane,jak w pewnym momencie zaczęło "strzelać".Ściana strzaskana tłuszczem(niedawno malowane w wakacje!)a ręka mnie piecze.Na szczęście nie ma pęcherzy.Rozetki smaczne wyszły, chociaż tyle dobrego.Pozdro
OdpowiedzUsuńDano, Kozłówka z Lublina jest na rzut beretem. Warto odwiedzić, na prawdę. Nie będę jej walorów opisywać, bo w necie jest pełno zdjęć i dobrych opracowań. A Baranów znam i dużo fotek też mam - tylko ... już nie wiem, na którym pendrivie, bo w porę nie opisałam i już się trochę gubię we własnej produkcji.:)
OdpowiedzUsuńnie nie moja. Ja taki zbereźnik nie jezdem jako Wy. A może?.......
OdpowiedzUsuńTo zdradź nam autora, wart toastu.:)))
OdpowiedzUsuńZbereżeństwa to mu się możemy od Ciebie jeszcze nauczyć, "świętoszku" hihihihi.... :)
Heniek...:)
OdpowiedzUsuńMnie to Waligórskim pachnie.
Stanisław
Dana, dzięki że wspomniałaś. Pierwszy raz (syn mi podpowiedział) wygooglałem i wiem co to są rozetki. Teraz idę do kuchni, jakąś "michę"(nazewnictwo Ewy) uszykować bom poczuł ssanie. Jutro eksperyment kuchenny. Rozetki.
OdpowiedzUsuńEwa, nie Ty jedna Małolato, gubisz się w nieopisanych różnych. Ja od 10 lat, przyrzekam sobie na bieżąco opisywać i....... Przyrzekam dalej. W nałóg mi to weszło.
Opis
OdpowiedzUsuńGdy zostaną ci ziemniaki z obiadu......
Składniki
* ziemniaki 1 kg
* jajka 2 szt
* sól do smaku
* bułka tarta 1 szkl
* olej
Sposób przyrządzenia
Ziemniaki bez łupin ugotować do miękkości, odcedzić z wody. .przepuścić przez praskę (jak na puure), osolić i odstawić do ostygnięcia. Do zimnych ziemniaków dodać jajka i dobrze wymieszać. Do rękawa cukierniczego lub szprycy nałożyć masę i wyciskać rozetki bezpośrednio do bułki tartej, obsypać je i delikatnie przekładać na głęboki, rozgrzany tłuszcz. Smażyć na złoty kolor, podawać z ketchupem. Smacznego.
Heniu, przepis smakowity, tylko potrzeba mi podkuchennego, żeby to zrobił, podał, powiedział "smacznego", pozmywał gary, zapuścił ładną muzyczkę, położył do łóżeczka i śpiewał kołysanki... do rana.:)
OdpowiedzUsuńSkończyło się na jajecznicy na szybko.:(
Ja robię rękami kulki(moment się to robi).Urywa się kawałek ciasta ,kładzie na lewj dłoni a palcami prawej zatacza kółka.Wiecie chyba o co chodzi,na gorący tłuszcz się daje,na początku jest super,może to trzeba przykryć,trzeba uważać ze smażeniem.Dziewczyny jadły przed chwilą ze śmietaną.Miały kolor pączków i chrupiąca skórkę(troszkę jaśniejsze) Dzięki za przepis
OdpowiedzUsuńskładam cv do rozpatrzenia. Dodam jeszcze zdobyłem kwalifikacje
OdpowiedzUsuń1. delikatne mruczenie
2. improwizacje gitarowe
3. budzenie pocałunkami
Moje oczekiwania:
1. wynagrodzenie = 60 min na godz. + premia
2. podwyżka co kwartał
3. przerwa na "szkiełko"
Stasiu, nie odbieraj mi chleba:), bo ani Ty nie jesteś cornom owieckom, a tym bardziej jej mężem.
OdpowiedzUsuńMam na myśli wybrańców narodu i ich nami głupie
zarządzanie, oczywiście dotyczy to także dostojnych pasibrzuchów w czarnych kieckach, jak nazwała ich matka pewnego Ks.Doktora w rozmowie ze mną.A juhas to tylko nick.
A ponieważ używam go już od 4 lat, to dalej będę sobie pasał moje owiecki i baranki. Wyczuwasz chyba, że Cię szanuję.:)
O! I jeszcze:
OdpowiedzUsuń1. delikatny masaż szyi i plecków,
2. całowanie drobnym maczkiem po uszkach,
3. świeże kwiaty co rano,
4. nieprzeszkadzanie w łazience,
5. proszki od bólu głowy,
6. czarne perfumy!
ofertę rozpatrzę w stosownym terminie, załącznik foto mile widziany.:)
Chłopaki, wy chyba na poważnie się nie kłócicie o to pasanie? Juhas jest jeden w ogródku i już!:)
OdpowiedzUsuńTy potrzebujesz niewolnika, a nie podkuchennego. Wypowiadam z artykułu łamanego przez paragraf. Wolę wolontariat. O!!
OdpowiedzUsuńa tak na marginesie - jak zrobić ten znaczek "paragraf"? Nigdzie go nie ma, a w róznistych pismach jest?
:)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że wyczuwam, Jaśku... Nie mam do Ciebie najmniejszej pretensji. Wręcz odwrotnie:) Sam, z siebie się śmieję, że mam ciągle te : jednotematyczne skojarzenia...
Używaj nicka " juhas "... Do końca świata i... o jeden dzień dłużej :)
Stanisław
Ja piszę swoje raporty w open office i tam jest u góry na pasku "znak specjalny". Klikasz - i jest paragraf, do którego kodujesz jakiś skrót, np. "par" i zatwierdź. Potem, ile razy w tekście napiszesz "par" wskoczy ci od razu znaczek paragrafu. U mnie to już automat, ale nie wiem, jaki masz program operacyjny. W wordzie jest to też możliwe.
OdpowiedzUsuńMariolla
OdpowiedzUsuńChodzi pastuszek za gąseczkami,
a ma ich razem siedem.
Chodzi pastuszek za gąseczkami,
ja tam za tobą nie będę!
Mariollo!
Mariollo! Moja dollo!
I niedollo...
Pasie pastuszek gąseczki pasie,
a bąk mu buczy na basach.
Pasie pastuszek gąseczki pasie,
ja tam nie będę cię pasał!
Mariollo!
Mariollo! (Mariollo!) Moja dollo! (Moja dollo!)
I niedollo...
Skubie pastuszek gąseczki z piórek,
toć z nudów trzeba coś dłubać.
Skubie pastuszek gąseczki z skubie,
ja tam nie bede cie skubał!
Mariollo!
Mariollo! (Mariollo!) Moja dollo! (Moja dollo!)
I niedollo...
Pędzi pastuszek do domu gąski,
bo już mu w nosku zakrzepło.
Pędzi pastuszek do domu gąski,
a mnie tam zawsze jest ciepło!
Mariollo!
Mariollo! (Mariollo!) Moja dollo! (Moja dollo!)
I niedollo...
Płacze pastuszek za jedna gąską,
bo gdzieś przepadła bez wieści.
Płacze za jedną, a ja nie będę,
tosz tyle jeszcze jest gęsi!
Mariollo!
Mariollo! (Mariollo!) Moja dollo! (I niedollo!)
I niedollo...
Mariollo!
Mariollo! Moja dollo!
I niedollo! Chodzi pastuszek za gąseczkami,
a ma ich razem siedem.
Chodzi pastuszek za gąseczkami,
ja tam za tobą nie będę!
Mariollo!
Mariollo! Moja dollo!
I niedollo...
Pasie pastuszek gąseczki pasie,
a bąk mu buczy na basach.
Pasie pastuszek gąseczki pasie,
ja tam nie będę cię pasał!
Mariollo!
Mariollo! (Mariollo!) Moja dollo! (Moja dollo!)
I niedollo...
Skubie pastuszek gąseczki z piórek,
toć z nudów trzeba coś dłubać.
Skubie pastuszek gąseczki z skubie,
ja tam nie bede cie skubał!
Mariollo!
Mariollo! (Mariollo!) Moja dollo! (Moja dollo!)
I niedollo...
Pędzi pastuszek do domu gąski,
bo już mu w nosku zakrzepło.
Pędzi pastuszek do domu gąski,
a mnie tam zawsze jest ciepło!
Mariollo!
Mariollo! (Mariollo!) Moja dollo! (Moja dollo!)
I niedollo...
Płacze pastuszek za jedna gąską,
bo gdzieś przepadła bez wieści.
Płacze za jedną, a ja nie będę,
tosz tyle jeszcze jest gęsi!
Mariollo!
Mariollo! (Mariollo!) Moja dollo! (I niedollo!)
I niedollo...
Mariollo!
Mariollo! Moja dollo!
I niedollo!
To Tadeusz Chyła. Na zgodę, w związku z tym " pasaniem" Specjalnie dla Jaśka:)
Stanisław
§ § - przeniosłam z open office.
OdpowiedzUsuńprogram operacyjny - dzięki. Ja już miałem 7 operacji i czym się skończyło? no czym?. Ty mi jeszcze do kompa próbujesz wcisnąć "operacyjny".
OdpowiedzUsuńLepiej o owieczkach mi mów. Ja za uszami to delikatnie i chętnie, ale nie przy tych Zbereźnikach ogródkowych.
Biegnie ślimak przez las. Spotyka go lis:
OdpowiedzUsuń- czemu tak pędzisz ślimaku?
- skarbówka w lesie!!!
- i co z tego?
- stary! Ja dom, żona dom, dzieci dom...
Na to lis zaczyna uciekać. Biegnie, biegnie, spotkał bociana:
- przed czym uciekasz lisie?
- urząd skarbowy trzebi las!!
- no to co?
- ja futro, żona futro, wszystkie dzieci futro...
Bocian zaczyna uciekać. Leci, macha skrzydłami, zobaczył pawiana:
- pawian uciekaj, skarbowy w lesie!!!
- to co, czego się boisz?
- ja co roku wycieczka zagraniczna, żona i dzieci to samo. A ty nie
uciekasz?
- eee... Ja to z gołą dupą całe życie
Staszku, Jasiek za gąseczkami nie chodzi. To jest poważny juhas i ma cały kierdel łowiecek.
OdpowiedzUsuńChyba, że jakaś dzierlatka co pasie gąski mu zakląska, to łowiecki pasą się same, hej! :)
A,czemuż to Szefowa straszy paragrafami? Czy to
OdpowiedzUsuńnie jest czasem skrzywienie zawodowe? :))
Ale jesteście zabawni!ŚMIEJĘ SIĘ DO ROZPUKU!
OdpowiedzUsuńA czemu to Jasiek od szefowych mi wymyśla?
OdpowiedzUsuńSzefowa to za barem w GS-ie stoi, ma duży oddech i rudy ondul na głowie.:)
Dana:)
OdpowiedzUsuńTy się nie śmiej do ROZPUKU - tylko do NAS ! :)
Stanisław
Bo jak je zobaczyłem to mnie ciarki przeszły, tak
OdpowiedzUsuńte paragrafy i ich ustępy kocham i tych co je
uchwalają.:)
Więcej nie pokażę, bo to był instruktaż - Heniek się dopominał o paragrafy, stary Chuligan.
OdpowiedzUsuńA szkoda, że ich nie uchwalam, bo byś mnie kochał.;(
Znalezione nie kradzione!
OdpowiedzUsuńNiewiniątko z rana wstało
i coś mu się przypomniało.
Wnet do Ciebie przyleciało,
bo tak chciało jego ciało.
I Andrzejka pozdrowiło,
by się "Dziecko" nie martwiło...
Kopytkiem zdrowo "szturchnęło"
by obudzić "To", co spało.
Andrzejka uprzedziło,
by znów koźlątkiem nie było!
Po czym na dół poleciało,
aby wmocnić swoje ciało!
Roladkę wczoraj zrobiło,
bo się mu bardzo nudziło...
No, kurczę, erotyk, że hej...;-)
OdpowiedzUsuńAndrzej się postara
raz kopytkiem szturchnie,
Dana powie: zaraz!
On wyjdzie na durnie!
:)
bez urazy, proszę:)
A oto erotyk w wykonaniu posła Jurgiela (PiS)
OdpowiedzUsuńo wyrzuconych posłankach:
"Zaczęły wbijać od środka nóż w plecy naszym członkom".
:)))
Ewa,zamów sobie erotyk u Andrzeja!Dana
OdpowiedzUsuńNie będę wstawiać bez jego wiedzy!
A gdzież bym tam śmiała,
OdpowiedzUsuńjeszcze bym wałkiem od Ciebie dostała...;)
No to wychodzę na wyrodnego syna.:))
OdpowiedzUsuń"Wyrodny syn"
Porządny ojciec,
porządna matka,
a on - czort wie co –
zagadka!
Znają go ludzie od dzieciństwa,
znają go niemal, odkąd żyje:
niby nie zrobił nigdy świństwa,
niby porządny,
a - nie pije!
Nieraz robiliśmy mu chryję,
że młody, zdolny,
a nie pije...
Bo gdy ktoś prawda – alkoholik
to wiesz, że Polak i katolik!
A tak – to kto?
Wnet się wyłania
ta kwestia zaufania.
Sam go broniłem wobec opinii:
„Słuchajcie, on trzeźwy –
nie wie co czyni!
A może sekret jakiś fatalny?
Może cudzoziemiec?
Może nienormalny? ....”
W całej Europie przecież wiedzą,
od Morza Czarnego
do La Manche’a
że w Polsce dzieci tylko j e d z ą,
dorosły – z a k a n s z a !
I Ministerstwo Aprowizacji
(co stwierdzam nie bez pychy)
mają wkrótce przekształcić ...
W Ministerstwo Zagrychy !
A on – on co ?
On, proszę Gości,
w oparach tarza się trzeźwości –
aż mi go żal!
Bo pojmie wkrótce,
że spod nieszczęsnej jest gwiazdy...
Wszak u nas się wszystko
załatwia przy wódce:
i ślub,
i awans,
i prawo jazdy !
Trudno, panowie abstynenci,
tu nie pomoże płacz i żal nie –
bez kieliszka nie ważne!
Tak jak bez pieczęci.
I jak on chce żyć?
Nie-le-gal-nie?!
U kobiet też nie ma szans za grosz:
bez wódki – nie razbieriosz !
Więc gdym go ujrzał raz z daleka,
postanowiłem ratować człowieka,
co w abstynencji się pławi...
Wyciągam doń
pomocną dłoń –
no, może ..... postawi ?!
On na mój widok rozwiał się jak dym,
za najbliższą znikł bramą...
Wyrodne dziecko !
Wyrodny syn !
Nie lubi taty z mamą!
Autor: Marian Załucki
Znacy sie ,Jasiecku, nic z Ciebie nie byndzie, a łojce sie tak starali...;-)
OdpowiedzUsuńE tam, On poeta!
OdpowiedzUsuńNiech układa swoje rymy
a My się z nim zabawimy.
Tyle chłopów tutaj mamy
więc jakoś się dogadamy!
Mnie zastanowiło jedno. Jasiek wczoraj pisał (kilka razy czytałam), że gorole mają portki z dwoma rozporkami. Ino po co im dwa??
OdpowiedzUsuńSpotkanie w altanie,
OdpowiedzUsuń- owszem lecz z flaszeczką.
Przyjdzie gospodyni,
przyniesie ciasteczko.
Siedzę więc cichutko,
Po cichutku liczę.
Czy też gospodyni,
przyniesie serniczek.
Kiedyś jadłem sernik,
do sernika wzdycham.
Może wreszcie poda,
bo serniczek pycha.
Proszę o kawałek,
czekam wręcz dalece.
Nie już nie wytrzymam,
zrobię w końcu hecę.
Spałaszuję wszystko,
co na stole leży.
No i na sam koniec,
wyliżę talerzyk...
/-/ Andrzej
Jak Wam się erotyk posła Jurgiela nie spodobał, to proszę, Andrzej Waligórski.
OdpowiedzUsuńORGIA
Obejrzawszy importowanych filmów niejedną setkę,
Pewna mała grupka ludności chciała sobie urządzić orgietkę.
Ściśle biorąc, tylko cztery osoby, tak: John Dreptak, Rene Trypućko,
Jedna pani Bzibziakowa i panna Lucy Jamochłon, zwana na codzień Lućką.
Bzibziakowa przyniosła patefon, Trypućko przytargał pół basa
I wszyscy wesolutko porozbierali się na golasa,
Co było zresztą praktyczne z powodu letniej spiekoty,
Po czym John Dreptak z energią zawołał: - No do roboty!
- Do roboty! - krzyknęli wszyscy, lecz tu wpadli w stary mechanizm,
I Trypućko wywiesił hasło "MAŁA ORGIA WZMACNIA ORGANIZM".
"Przez orgię do dobrobytu!" - krzyknęła pani Bzibziakowa,
A John Dreptak wygłosił referat: "Orgia wsteczna, a orgia postępowa"
Nazwali tę orgię imieniem Czwartej Dywizji Moździerzy,
Uchwalili, że nawiążą kontakt z XIV Chorągwią Harcerzy,
Po czym John Dreptak uchwałę końcową zgrabnie wymaścił,
Rozpoczynając słowami: "My, Zjednoczeni Orgiaści..."
A kończąc ogólnym apelem, który w każdej uchwale błyska,
Że należy się przeciwstawić tak: zagrożeniu środowiska,
Hałasowi, chorobom psychicznym i rozbijaniu atomów.
Tu ubrali się, pozapinali, i poszli do swoich domów.
Zaś wieczorem Dreptak do Trypućki zadzwonił z taką uwagą:
- Stary, bardzo fajnie nam to wyszło, tylko czemu żeśmy byli nago?
- Właśnie nie wiem! - odparł Trypućko. - W garniturach my by też mogli
I w ten sposób wytworzył się model Uroczystej Akademii, czyli - Polskiej Orgii.
Andrzej Waligórski
No, przecie kazdo górolka wiy po co góralskie
OdpowiedzUsuńportki musom mieć dwa rozporki,ale ceperki tego nie wiedzom i mus wom zdradzić nasom tajemnice
- ano dlo tego potrzebne som w portkach dwa
rozporki w portkach, bo kozden górol kocho swoiom babe podwójnie.:)))
Najpierw Dana z tymi pączkami z pyrek. Teraz Andrzej z sernikiem. Cholera, znowu głodnym jest.
OdpowiedzUsuńDo juhasa Naczelnego. Jasiek, nie masz tekstu o "domu chłopa"? M.Załuckiego?
Nie pamiętam tytułu, ale zaczyna się tak: Dziś opowiedzieć państwu chcę, że gdy bywam w W-wie mieszkam w domu chłopa. I wiedzie państwo, gdzie jak gdzie, ale u nas na wsi to Europa. Lustra marmury, lśniący poemat i to nareszcie na wiejski temat. .........Oj wdzięczny bym był i zapłacił szczodrze. Na razie nic, ale potroił bym zapłatę po otrzymaniu tekstu.
To takie bajecki dla górolki, zeby nie pomyśloła, co ten z drugiego sie za ceperkom ogląda.:)
OdpowiedzUsuńNa flaszeczkę zawsze lecę
OdpowiedzUsuńchoć mam książki w biblioteczce.
Przyjdzie pora na lizanie talerzyka
no to ja na ra zie zmykam...
Jeszcze Ty (Brutusowa Ewa) - same wspomnienia lat młodych, kiedym dzieciem był dojrzewającym.
OdpowiedzUsuńJak spać? ino gitarę w łapsko i grać. Waligórski, Załucki i trochę "Wiecha" i Henio rozłożony. Wtedym jeszcze i głos miał i niepoprawne piosenki Zembatego (w spółce z Boguckim) żem spiewał. O uszach i innych takich.
fragment" Wtedy weszła niewinna panienka
zapytała "którędy do Ełka"
popatrzała, pobladła, odeszła.
Alibabki śpiewały (w orginale) refren - dlaczego odeszła)
na razie, rozsypało się nawet nie wiem kiedy
OdpowiedzUsuńJuż Ci Heniu tekst podrzucam i śpiewaj. Masz gitarę?:)
OdpowiedzUsuńZawsze chciałem troszeczkę za mało,
zawsze byłem troszeczkę za młody.
Moje ciało wrzucano do wody -
choć na wadze stracić nie chciało.
Odrobina chlebusia z masełkiem,
wody szklanka, słoiczek musztardy -
w turystycznej przyczepie pod Ełkiem
wiodłem żywot surowy i twardy
A uszy miał ogromne, muskularne,
uszami mógłby, gdyby chciał.
Niepokojące, wręcz fatalne,
przedziwne uszy miał.
A-a-a dziwne uszy miał!
A-a-a dziwne uszy miał!
Kiedyś późnym wieczorem w przyczepie
na podłodze siedziałem samotnie,
uszy miałem zziębnięte, wilgotne,
choć w przyczepie właściwie najlepiej.
Wtem, zapewne zbłąkana, panienka
weszła... ufna, naiwna, bezgrzeszna;
zapytała: - Którędy do Ełka?
Popatrzyła, pobladła, odeszła.
Bo uszy miał ogromne, muskularne etc.
Zaszumiało mi w uszach wzgardzonych,
gdy odeszła do Ełka panienka.
Trudno. Była taka maleńka
przy mych uszach śmiertelnie zranionych.
Przed przyczepę wyszedłem zieloną,
właśnie zerwał się wicher wieczorny,
nastawiłem me uszy pionowo,
pomyślałem: - A może mnie porwie?
A uszy miał ogromne, muskularne,
a adekwatny wicher wiał.
Niepokojące, wręcz fatalne,
przedziwne uszy miał.
A-a-a dziwne uszy miał!
A-a-a dziwne uszy miał!
- nie takie znowu dziwne.
To ja, młoda gniewna, przy ognisku (i chłopaku z gitarą) śpiewałam Stachurę, Kaczmarskiego, Okudżawę, Wysockiego...
OdpowiedzUsuńPotem Wolna Grupa Bukowina, Stare Dobre Małżeństwo...
A potem co?
Był maj.
On rzekł: ach daj mi, daj!
A potem co było - wiesz?
Zaszedł księżyc. I ona też.
:)
A jeszcze potem śpiewałam o kochasiu, co odszedł w siną dal.
OdpowiedzUsuńA teraz znowu śpiewam Stachurę.:)
Jest już za późno nie jest za późno
Jeszcze zdążymy w dżungli ludzkości siebie odnaleźć,
Tęskność zawrotna przybliża nas.
Zbiegną się wreszcie tory sieroce naszych dwóch planet,
Cudnie spokrewnią się ciała nam.
Jest już za późno!
Nie jest za późno!
Jest już za późno!
Nie jest za późno!
Jeszcze zdążymy tanio wynająć małą mansardę
Z oknem na rzekę lub też na park;
Z łożem szerokim, piecem wysokim, ściennym zegarem;
Schodzić będziemy codziennie w świat.
Jest już za późno...
Jeszcze zdążymy naszą miłością siebie zachwycić,
Siebie zachwycić i wszystko w krąg.
Wojna to będzie straszna, bo czas nas będzie chciał zniszczyć,
Lecz nam się uda zachwycić go.
Już jest za późno!
Nie jest za późno!
Nie jest za późno!
Nie jest za późno!
Heniu, szukom i szukom i nalyź ni mogę tego Załuckiego, jak tyn "Pan Hilary" Jan Brzechwy
OdpowiedzUsuńCo Ci posyłom na pocieszynie w gwarze śląskiej,
ale jo go jeszcze znajde.:))
Pan Hilary
Loto, tyro pan Hilary, do dekla mu piere
Bo kajś ten boroczek posioł swoi brele.
Szuko w galotach, kabot obmacuje,
Przewraco szczewiki, psińco znajduje.
Bajzel w szranku i w byfyju
Tera leci do antryju.
"Kurde" - woła - "kurde bele!
Ktoś mi rombnoł moi brele!"
Wywraco leżanka i pod nią filuje,
Borok sie wnerwio, gnatow już nie czuje.
Sztucho w kachloku, kopie w kredynsie,
Glaca spocona, caly się trzynsie.
Pieroński brele na amyn kajś wcisnyło
Za oknym już downo blank sie sciymniło
Do zrzadla oroz zaglondo Hilary-
Aż mu po puklu przefurgły ciary.
Spoziyro na kichol, po łepie sie puko,
Bo znejdly sie brele - te, co tak ich szukoł.
Czy to ni ma gańba? - Powiydzcie sami,
Mieć brele na nosie a szukać pod ryczkami.
Ewo.Z tymi rozporkami to nie tak.Szanowny Juhas żartuje.Są dwa rozporki gdyż są dwie nogawki.Te rozporki nie mają nic wspólnego z rozporkiem przy normalnych spodniach.Chyba są zrobione dla luftu.Zresztą ten obecny strój tzw.podhalańki nie jest orginalny,w którym nie było przenic i był dużo skromniejszy.Miłej nocy.Andrzej F.
OdpowiedzUsuńAndrzeju F., ja tak cosik podejrzewałam, że to tylko dla luftu.:)
OdpowiedzUsuń"He! portki, prosem pani góralskie, ale to co w portkach to polskie".
Dzięki za wyjaśnienie, tylko teraz mam dwie sprzeczne informacje...:(
Dobrej nocy Andrzeju F.:)
"Pan Hilary" po śląsku jeszcze lepszy niż polsku.:)))
OdpowiedzUsuńDzięki Jaśku.:)
w antrejce na ryczce, moczyłem gire -bryle miałem w tytce. dzięki Naczelny Juhasie.Ewa, masz gitary w poczcie. Zacznij z a-mol i później "pójdzie".
OdpowiedzUsuńJuż gram i śpiewam: "Nie bądź taki szybki Bil. Parara..." :)
OdpowiedzUsuńJa Was będę chronić, przed złymi duszkami - bronić,
OdpowiedzUsuńDo snu Wam coś zaśpiewam, kołysankę zaszumią drzewa.Dobranoc
Oj,Jyndruś, Jyndruś takiś ty niewierzący jak
OdpowiedzUsuńta ceperka co to kuniecnie chciała sie przekonać
cy faktycnie górole majom dwa, cy jednygo i zapytała o to górala, a tyn nie ciemie bity, wycuł nadarzającą się okazje i godo do ceperki, ze moze to udowodnić, ale tylko jak mu do. Ta sie zgodziła. Górol wyjął z prawygo rozporka i zrobił co swoje i szybko go schowoł. A ceperka chce jesce drugim, a ze ciekawo beła wkłado rącke do lewygo rozporka i łapie go pytając: A dlaczego on jest mokry, a górol odpowiado: bjydocek sie popłakoł, ze nie był piyrwsy.:)
Dobranoc Dano:)
OdpowiedzUsuńTo jednak nie dla luftu, ino dla ceperki :)))
OdpowiedzUsuńJa dla Dam - wszyćko dam - jakby nasz Naczelny powiedział.
OdpowiedzUsuńMój monitor z podglądem tv-ła, jest jednak mniut.
Trochę mi nie pasuje, że muszę zakładać słuchawki(bezprzewodowe), bo one cięzkie i wogóle.
Oczka mi się już same kleją...chyba pożegnam Was na dzisiaj moje Juhasy.:)
OdpowiedzUsuńDobranoc, dobranoc... spełnionych snów.:)*
No jeszcze tylko modlitwa przed snem:-
OdpowiedzUsuńPanie, Ty wiesz lepiej aniżeli ja sam,
że się starzeję i pewnego dnia będę stary.
Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania,
że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji.
Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek.
Uczyń mnie poważnym lecz nie ponurym, czynnym,
lecz nie narzucającym się.
Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości,
jakie posiadam, ale Ty Panie wiesz,
że chciałbym zachować do końca paru przyjaciół.
Wyzwól mój umysł od niekończącego brnięcia w szczegóły
i daj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy.
Zamknij mi usta w przedmiocie mych niedomagań i cierpień,
w miarę jak ich przybywa,
a chęć wyliczania ich staje się z upływem lat coraz słodsza.
Nie proszę Cie o łaskę rozkoszowania się opowieściami o cudzych cierpieniach,
ale daj mi cierpliwość wysłuchania ich.
Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć,
ale proszę Cię o większą pokorę i mniej niezachwianą pewność,
gdy moje wspomnienia wydają mi się sprzeczne z cudzymi.
Użycz mi chwalebnego poczucia, że czasami mogę się mylić.
Zachowaj mnie miłym dla ludzi,
choć z niektórymi z nich doprawdy trudno mi wytrzymać.
Nie chcę być świętym,
ale zgryźliwi starcy - to jedno ze szczytów osiągnięć szatana.
Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy
w nieoczekiwanych miejscach i niespodziewanych zalet w ludziach.
Daj mi, Panie, łaskę mówienia im o tym. (...)
Dobranoc kochani:) Całuję Was po ojcowsku***
i budźcie się jutro zdrowi i wypoczęci do
nowej roboty w ogródku.
hrhrhrrrrrrrrrrrr
OdpowiedzUsuńPo ojcowsku? Ee,tam. Nie bawię się.;(
OdpowiedzUsuńHeniu, nie chrap!!! Poczytaj!!! Dla ciebie Andrzej
OdpowiedzUsuńWaligórski dokonał streszczenia "Pana Tadusza" :))
KSIĘGA I: GOSPODARSTWO
Cichy wieczór na Litwie, owczarz owce maca
A Tadeusz po studiach do domu powraca
Chce usprawnić rolnictwo, do pracy aż wzdycha
Ale Wojski natychmiast daje mu kielicha
Pod wpływem alkoholu Tadzio czując Wenę
Podrywa własną ciocię, starą Telimenę
A Asesor z Rejentem kłócą się przy wódce
Wreszcie wszyscy posnęli. Dalszy ciąg już wkrótce.
KSIĘGA II: ZAMEK
Pośród krat, baszt i różnych innych dupereli
Siedzi Hrabia po mieczu, pochwie i kądzieli
Zaś Gerwazy oparty na swym Scyzoryku
Opowiada mu serial o starym Stolniku
Co Jackowi Soplicy nie chciał dać swej córki
Więc tamten go - i słusznie - uwalił z dwururki
Hrabia pije z Gerwazym i zemstę przysięga
Zaś Woźny pędzi bimber. Tu kończy się księga.
KSIĘGA III: UMIZGI
Wszyscy idą na grzyby. Wybucha panika
Bo krótkowzroczny Sędzia zeżarł sromotnika
Szczęściem kapitan Ryków co tam był akurat
Wrzasnął : "Wy jemu dajtie skorje dienaturat.
Na truciznu - trucizna." Sędzia chwycił flaszkę,
Ucałował odbitą na niej trupią czaszkę
Wypił, huknął jak wszystkie pułki artylerii
I wyzdrowiał. Niestety, koniec trzeciej serii.
KSIĘGA IV: DYPLOMATYKA I ŁOWY
Lud prosty w wiejskiej karczmie szykuje powstanie
I wyzdrowiał. Niestety, koniec trzeciej serii.
Zaś Hrabia z Tadeuszem robią polowanie
Lecz że obaj pijani kiepsko im się wiedzie
I każdy zamiast jednego widzi dwa niedźwiedzie
Aż dopiero ksiądz Robak wybiegłszy zza krzaka
Wygrzmocił misia pałą jak Ryndszus Polaka
Pałą ? - zdziwił się Wojski - A gdzie ksiądz ją znalazł?
Dał mi ją przeor Kiszczak. Dalszy ciąg już zaraz.
KSIĘGA V: KŁÓTNIA
Asesor pił Jarzębiak, Rejent ćpał Wiśniówkę
Jankiel z Woźnym Protazym chlali Pejsachówkę
Telimena Vistulę obciągała bratu
Gdy Klucznik wleciał z okrzykiem : Biorą do Senatu !
Zaraz tam pogonili wypluwając płuca
Płócienniczak, Gargamel, brat Glempa i Guca
Z tym, że jakoś do Izby Wyższej nie trafili
Więc są w izbie wytrzeźwień. Dalszy ciąg po chwili.
KSIĘGA VI: ZAŚCIANEK
Słynie szeroko w Litwie Dobrzyński Zaścianek
Spożyciem alkoholu, ilością skrobanek
Pieśniami, które nuci lud prostolinijny
Czasem jakaś głodówka, strajk protestacyjny
Lud przyciśnięty nędzą, szlachcic mazowiecki
Za kilka marek pacierz odmawia niemiecki
Zaś miejscowej starszyźnie profesor Wisłocka
Doradza, jak dać dupy. Teraz dobranocka.
cdn.
KSIĘGA VII: RADA
OdpowiedzUsuńSzlachta radzi jakby tu pozbyć się Moskali
Nadjeżdża pędem Hrabia, strasznie konia wali
Wiezie wieść, że jak słychać z plotek i przecieków
Ksiądz Jankowski masowo nawraca Ubeków
Jezu ! - krzyknął ksiądz Robak - To dopiero kino !
To przez to pół kościoła mam zapchane gliną !
Wzburzona tym niechlujstwem szlachty cała zgraja
Wyrusza na Soplicę. Teraz będą jaja.
KSIĘGA VIII: ZAJAZD
Podkomorzy miał właśnie obalić Pershinga
Gdy wleciał cwałem Hrabia, w dłoni lśni mu klinga
Za nim szlachta szturmuje dwór, kuchnie, piwnice
Gerwazy lewą dłonią pochwycił Soplicę
I z okrzykiem Soplico ! Giń kanalio chytra !
Odbiwszy główkę wypił Soplicy pół litra
Ale zaraz uczciwie wszystko zwrócił z pluskiem
Padł i zasnął. W następnej księdze przyjdą Ruskie.
KSIĘGA IX: BITWA
Szlachta związana w pęczki, leży chłop przy chłopie
Patrząc, jak brzydki Moskal polską wódkę żłopie
Major Płód Telimenę już dosiadał gwałtem
Gdy kwestarz Robak wjechał swoim starym autem
I wykrzyknął basem: "Zciągnąć z niej tę carską glizdę !"
Za późno ! Płód wystrzelił. Salwa poszła w izbę
A cała rota jegrów poszła spać do piachu
W następnej księdze nasi będą wiać na Zachód
KSIĘGA X: EMIGRACJA
Nazajutrz wszyscy zbiegli do Napoleona
Tylko ksiądz Robak nie mógł, bo akurat kona
Kona, kona, aż zgłodnał. Zerwał jabłko z krzaka
Nadgryzł je i w środku też ujrzał robaka
Cześć kuzynie - rzekł robak. Ksiądz zasłonił lica
I wyszeptał: Spierdalaj, jam Jacek Soplica
"Wiedziałem - mruknął Sędzia - już od pierwszych kartek"
Koniec księgi. W następnej wkroczy Bonaparte.
KSIĘGA XI: ROK 1812
O roku ów ! Kto cię widział na Litwie i w Rusi
Ten wiedział, że ten burdel źle się skończyć musi
Tłok, że nie ma na czym usiąść, co najwyżej w kucki
Poniatowski, Dąbrowski, Wałęsa, Piłsudski
Jankiel miast poloneza majofesa grzmoci
Zosia płacze, bo Tadzia złapała na cioci
A z RFN-u już wraca stara wołowina
Co ją kiedyś skradł Hitler. Łoj, zbliża się finał!
KSIĘGA XII: KOCHAJMY SIĘ!
Pije szlachta przy Wiejskiej ulicy skupiona
Zdrowie Sędziego, Zosi i Napoleona
Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat wszystkie Stany !
I prezydent tych Stanów, pan Clinton kochany
Nikt nie chodzi do pracy, wszędzie dzwony dzwonią
Towarzysze pancerni do spowiedzi gonią
Bonaparte ocipiał i na Moskwę rusza
No, tu na szczęście koniec Pana Tadeusza.
KSIĘGA XIII: GEOPOLITYKA
Już się przed Litwą przyszłość rysowała lepsza
Gdy nagle krzyk się podniósł : "Napoleon spieprza !"
Faktycznie, cesarz nawiał w kapciach i w negliżu
"Aj, waj - zmartwił się Jankiel - uciekł do Paryżu"
W tejże chwili od wschodu wśród gromkich okrzyków
W kufajce i walonkach wszedł kapitan Ryków
I rzekł patrząc życzliwie na szlachtę struchlałą :
"Nu, wot my znowuż razem" I tak już zostało.
Jasieczku:)
OdpowiedzUsuńAleś mi radość o poranku uczynił:)))