Powered By Blogger

środa, 10 listopada 2010

Bajka o ropuchu


To nie jest ropuch z bajki. Ta piękność, to żaba trawna, która zamieszkała w lecie w moim ogrodzie.

Znalazłam w sieci ładną bajeczkę autorstwa estimado i doszłam do wniosku, że warto ją w ogródku przedstawić, szczególnie, że wybory za pasem. Może ktoś dopisze kolejne zwrotki?

Rządził raz w PiS-landii Ropuch,
co Pan Kopff* go wziął za gada.
Kazał się całować w żopu,
by PO-landią całą władać.
Ropuch zebrać w rzyć buziaków
musiał więcej niż połowę
od PO-laków i PiS-iaków,
i to w właśnie w rzyć, nie w głowę.
Kombinował: „Po cóż program?!
Ja strategię przyjmę taką:
Łagodnego trochę pogram,
co już skończył z wszelką draką!”
By w PO-landii uśpić naród,
pokazywał się w kampanii
w parze cudzych okularów
na tle pożyczonych pianin.
Choć miał brata pod Wawelem
i legendę znał o Wandzie,
Ruskim mówił: „Przyjaciele!”,
był za Odrą w Vaterlandzie,
a przy Gierku i Olinie,
choć to świnie – bolszewicy,
na CZERWONĄ cienką linię
wlazł i mówił o lewicy.
Miły wygląd, gładka fraza
i uprzejme gadu-gadu.
Słowem – z płaza ni pół raza
nie wyciekła kropla jadu.
Lud PO-landii go całował,
nie przejrzawszy, że podpucha,
lecz, gdzie dupa jest, gdzie głowa,
nie rozpoznał u Ropucha.
Pocałunków w podogonie
dosyć się więc nie zebrało,
by mógł Ropuch siąść na tronie
i PO-landią rządzić całą.
Płaz, gdy szum liczydeł przycichł,
rzekłszy, że on jeszcze wróci,
puścił z pyska oraz z rzyci
strugę toksyn oraz trucizn.
Pan Kopff płaza mylił z gadem,
on zaś – swoim pyskiem bladem
kraj obrzygał trupim jadem,
po czym wytarł pysk sąsiadem.
***
Jak się czuli całuśnicy,
jaki mieli posmak w ustach,
szkoda gadać po próżnicy.
Nie rozmawia się o gustach.
Gdy płaz znów zagada mile,
już w PO-landii każdy zgadnie,
co jest grane; ba – o ile
go Alzheimer nie dopadnie . . .

*Antoni Kopff
autor: estimado
źródło: http://romskey.wordpress.com/estimado-poems/

73 komentarze:

  1. Ty ale tego .........musisz POżądać (inaczej. W środku nocy o tym......, wiersze pisać?, aha, Miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  2. ps: i jeszcze o boćkaniu. Właśnie mężczyzn Ewo boćkano. (hi hi hi). Szturchano - nosem i mlaskano mocno - aby mysleli dziady jedne, że im szacunek się oddaje. Hi hi hi

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewo!Wierszyk niezły,choć nie taki dobry jak Twoje.Ja niestety mogę tylko prozą.Heniek,który tu się wtrąca to czasami potrafi,ale tylko wtedy jak siedzi na tronie.Andrzej F.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Heniu.:)
    Bardzo się cieszę, że ktoś mnie wreszcie wyczerpująco uświadamia na temat boćkania. Lepiej późno, niż wcale. Mam nieustający apetyt na każdą wiedzę i chętnie skorzystam z Twojego bogatego doświadczenia.:)
    Mimo wszystko chyba jednak panów boćkać nie będę... Wolę inne formy wyrażania szacunku.:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzień dobry Andrzejku F.:)
    Trochę mnie zawstydziłeś, tą pochwałą, bo kudy mi tam do estimado, ale przyznaję, że bardzo miło połechatałeś moje rozbuchane ego.:)))
    Czasem we wstępniakach zamieszczam teksty innych blogowiczów, moim zdaniem godne uwagi, żeby nie zanudzić swoimi produkcjami na amen (albo, jak mi nic do głowy nie przychodzi).
    Proza w ogródku jest też mile widziana, więc zapraszam do kompanii.:)
    Że Heniek potrafi, to już się przekonałam parę razy, tylko nie wiem na czym wtedy siedział.:))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Z żabą trzeba delikatnie,
    delikatnie wiem napewno.
    Jak ją w pyszczek pocałować,
    to okaże się królewną.

    Niebezpiecznie miewa z rana,
    musi zważać na bociana.
    Zagrożeniem dla niej bywa,
    skraca życie - nie ukrywam.

    Żaba to szczyt elegancji,
    jedzie z Polski aż do Francji.
    I na tamtejszym padole,
    jest przysmakiem na ich stole.

    Nie rozumię tego ludka,
    który zjada żabie udka.
    Wszak za ich wieczorne trele,
    zbudowano im tunele.

    Tylko czemu ich tak wiele,
    nie przewidzi statystyka.
    Bocian już z tym nie wyrabia.
    Polak musi żaby łykać...


    /-/ Andrzej

    OdpowiedzUsuń
  7. Żabich udek, ni ślimaków
    ani innych tych przysmaków
    na talerzu nie uznaję,
    choć je wielbią obce kraje.

    Polak żaby ciągle łyka -
    od Kaczora, od Rydzyka...
    boćki mają lepszy gust -
    bo nie wezmą ich do ust.
    :)
    Miłego dnia Andrzeju i dziękuję za wierszyk:)

    OdpowiedzUsuń
  8. AF, to tylko by muzycznie boćkał. Uważaj Ewo bo Cię owinie wokół arii i innych takich, a tu wiersze Przyjacielu zazdrośniku - hi hi hi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Muzycznie to boćkać może ile dusza zapragnie, mam czułe ucho na wszelkie arie.:)
    Inni ogrodnicy też nie od tego, a już Adaś ze swoim Fabiulkiem w szczególności. Bywa tyz i górolsko muzyko, ze hej! :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Witojcie!

    Jak juz o boćkaniu i śpiywaniu godka, to Ewie
    i Adamowi mus zaśpiywać - Boćkać, to nie grzych:)

    W cieniu rajskiego drzewa
    Pośród kwitnących róż
    Siedziała sobie Ewa
    A przy niej Adam stróż

    Spędzał jej muszki z czoła
    Zadając sobie trud
    Aż tu natrętna pszczoła
    Na ustach składa miód

    Całować to nie grzech
    Sam Pan Bóg nam to rzekł
    Po to nam usta dał
    Żebyś je całował

    Całować to nie grzech
    Sam Pan Bóg nam to rzekł
    Po to nam usta dał
    Żebyś je całował

    Na ustach miód złożyła
    I poleciała w dal
    Adama namówiła
    By Ewie całus skradł

    Wtem Adam rozgniewany
    Maleńką pszczołę zgniótł
    I z ust kochanej Ewy
    Zdejmował słodki miód

    Całować to nie grzech
    Sam Pan Bóg nam to rzekł
    Po to nam usta dał
    Żebyś je całował

    Całować to nie grzech
    Sam Pan Bóg nam to rzekł
    Po to nam usta dał
    Żebyś je całował

    Prowde godom Heniu?

    OdpowiedzUsuń
  11. Pan Ha/ł/wa nawija pisowi w " kuściele ": Politycy PiS uczestniczyli we mszy świętej w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej w warszawskim kościele NMP Panny na Krakowskim Przedmieściu, podczas której kazanie wygłosił ks. Ryszard Halwa. Poruszył w nim m.in. sprawę wykluczenia z PiS-u posłanek Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Elżbiety Jakubiak. Ks. Halwa ocenił, że Kluzik-Rostkowska była "sterowana"; stwierdził też, że media - zamiast ważnymi sprawami - zajmują się sprawą wykluczenia posłanek z partii. Mówił ponadto o "diabelskich siłach medialnych", jako przykład takich sił podał "Gazetę Wyborczą".

    To jest typowy " niepolityczny " wykład przedstawiciela kościoła kat. To się u nich " kazaniem " nazywa. Kaczek nie trawię. Od dziś - chałwy też nie lubię . Fuj! I jeśli pan Halwa mówi o " diabelskich siłach" - to siebie winien wymienić, w pierwszej kolejności! O !:)))
    Stanisław
    Ciepło Was pozdrawiam ...przepraszam że - nie na temat napisałem.

    OdpowiedzUsuń
  12. No, Jaśku i Heńku – jak już zaparliście się na to boćkanie, to już nic, tylko Besame mucho (co by to nie znaczyło)..:)))
    Besame mucho – Cesaria Evora (w dość wolnym tłumaczeniu)

    całuj mnie, całuj mnie mocno
    jakby ta noc była ostatnim razem
    całuj mnie, całuj mnie mocno bo boję się ciebie mieć
    a potem stracić
    chcę mieć ciebie bardzo blisko
    patrz na mnie, w twoich oczach chcę
    widzieć cię blisko mnie
    myślę, ze być może jutro
    ja będę bardzo daleko,
    bardzo daleko od ciebie

    Besame
    Besame mucho
    Como si fuera esta noche la ultima vez .....lalalalalala! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Staszku, od zawsze wiedziałam, że wszystkiemu jest winny diabeł, który wlazł w GW pod postacią Michnika i na mszę ogonem dzwoni!
    Nowiny to imć Halwa nie powiedział. Wszytko co złe, to Żydy, masony i cyklisty, już klasyk Gomułka to nam głosił i niektórym zostało to do dziś, mimo, że klasyk już dawno u diabła na służbie.
    Ale żeby Joasia i Ela? Tego się nie spodziewałam. Baby jednak to diabelskie nasienie. .;-)))

    OdpowiedzUsuń
  14. bessme to znaczy
    nie kochać smarkaczu
    gówniarzy w mordę lać (akordy-trójka z a-mol)
    Tak się drzewiej śpiewało. Dzięki Jaśku za moją ulubioną "operę". AF mnie straszył już, że jak mnie odwiedzi to i rigoletttttto i aryje jakiejsik będzie mi wciskał w ucho. Na razie Bułata O. i Glena M., żem wycyganił od Niego. Na "Halkę" nie za bardzo apetyt mam. Chyba, że do zdejmowania z....... No co tam będę mówił małolatom, jak one nie wiedzą co to halka.

    OdpowiedzUsuń
  15. cholera, błędów poprawić nie idzie. " nie kochać SMARKACZY"

    OdpowiedzUsuń
  16. :)))

    Aleksander Żabczyński:,,Całuję Twoją dłoń madame":)*

    OdpowiedzUsuń
  17. ...śniąc, że to usta Twe:)*

    OdpowiedzUsuń
  18. :)))*
    Witajze mi Jaśku:)
    Ten całus to dla dam jak rozumiem:)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Heniek z 13:13
    Halka to... taka mała hala ? Czyż się nie mylę? :)
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  20. Halka to jest to co tygrysom przeszkadza gdy się bardzo śpieszą :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Czee, Adam, - dobrze kombinujesz. Ciebie mogę
    boćknąć po ojcowsku tylko w czółko.:)

    OdpowiedzUsuń
  22. A tom kontent Jaśku i głowę pochylę przed Tobą:)
    I jedno Ci jeszcze powiem:ja to tak ogólnie strasznie lubię się całować (rzecz jasna,z babeczkami:)
    W mojej rodzince -jak pamiętam- wszyscy tacy całuśni byli,ale najbardziej ciotki,przed którymi -my dzieciaki-zawsze uciekałyśmy ,żeby potem tych czerwonych szminek nie wycierać:)
    A babcie i dziadków jak przystało - całowało się w mankiet:)

    OdpowiedzUsuń
  23. No, jak już chłopaki zaczynają się boćkać - to się robi słodko.:)))
    Witaj Adaśku, mam cichą nadzieję jednak, że dla dam.:)
    Heńku i Staszku:)
    halek, to już się od dawna nie nosi, co najwyżej króciutkie topy!
    A propos halki. W dawnych czasach, kiedy jeszcze nosiło się halki, ale już bardzo krótkie, bo miniówy weszły w modę, zdarzyło mi się zapomnieć na zajęcia.... spódnicy. Zaspałam, szybko wrzuciłam na halkę króciutki sweterek, na to wszystko płaszcz i ... pognałam na zajęcia. Wpadłam spóźniona do auli, zdejmuję płaszcz i zadowolona siadam na ławce rozkładając skrypty. Wykładowca nie zauważył. Coś się nagle zrobiło nie tak, bo chłopaki z innych rzędów zaczęli wstawać i słać mi uśmieszki. Oczywiście – „oduśmiechałam” się do nich mile, nie wiedząc w czym rzecz. Dopiero koleżanka na przerwie uświadomiła mnie i do końca zajęć przesiedziałam w płaszczu. Ale co mieli ze mnie ubaw, to mieli.:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Muszę znowu podnieść lament,
    Dana zginęła chyba na amen.

    Może siedzi gdzieś w pokrzywach?
    - Trza wynająć detektywa.

    Może poszła do fryzjera?
    - Chyba zamknięte u niego teraz.

    Jeszcze na pocztę także zobaczę,
    - Bo może poszła tylko po znaczek.

    Nie mam pojęcia, już nie wiem sam,
    - Jak się nie znajdzie to będzie kram.

    A może pływa jeszcze w zalewie?
    - Gdzie się podziała, tego nikt nie wie.

    Kotek już mleczko wypił do dna,
    Piesek w miseczce też pusto ma.

    Kurki w kurniku też głodne siedzą,
    Też je pytałem i też nie wiedzą.

    Może zapytam Dany sąsiadów,
    albo to zgłoszę do kontrwywiadu.

    /-/ Andrzej

    OdpowiedzUsuń
  25. Była sobie żabka mała,
    która do Was się skradała..
    Na spacery wychodziła
    i dla wszystkich była miła.
    Ostrzegała ją mamusia:
    nie podchodź blisko bociusia!
    Przyszedł bociek niespodzianie,
    chciał zjeść żabkę na śniadanie.
    Ale żabka sprytna była
    i bociusia przechytrzyła.
    Nie słuchała swojej mamy!
    Bociek w żabce zakochany!
    Obok stawu się przechadza,
    żabka mu czasem dogadza...

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeszcze taka lubelska ludowa śpiewka o boćkaniu, troszkę ją może przeinaczyłam... ale sens się zachował...:)

    Mnie matula nie kazała – łojojoj,
    żebym chłopców całowała – łojojoj,
    Ale jeden się natrudził,
    pocałunkiem wciąż mnie budzi -
    ło jo joj!

    Ja mu teraz bardzo rada – łojojoj,
    na nic chłopców mi gromada – łojojoj,
    gdy się stara tak mój miły,
    już do innych nie mam siły
    ło jo joj!
    :)*

    OdpowiedzUsuń
  27. Zagadka: Jak długo żyje żaba?

    /-/ Andrzej

    OdpowiedzUsuń
  28. A to pamiętam piękny koncert ,,Mazowsza" i ta piosneczka w wykonaniu pięknych dzierlatek bardzo mi zapadła w pamięć...:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Żaba żyje ok.4-5 lat chyba,że spotka bociana lub nie trafi na pasy na jezdni:)

    OdpowiedzUsuń
  30. .... i jeszcze do mojego wpisu o 14:10, bo coś mi się przypomniało. Po drodze na aulę, na korytarzu, minął mnie jakiś stary profesor, zdjął okulary i powiedział: „koleżanko, szkoła baletowa to na Grodzkiej” - ciekłam szybko, ale dalej nie wiedziałam o co chodzi.:)))

    OdpowiedzUsuń
  31. ... ma być:uciekłam szybko...cholercia! :)))

    OdpowiedzUsuń
  32. hi hi hi musiał to być piękny widok:)
    Mnie się zdarzyło wyjść w kapciach do sklepiku a że preferuję skórzane ubrania babeczki miały ubaw bo do marynarki ze skóry dopasowałem kapcie w stylu ,,różowej landrynki"...śpieszyłem się i ubrałem kapcie mojej Ewci:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Z tych kapci Ewci to Ci pewnie pięty wystawały.:)))

    OdpowiedzUsuń
  34. odp: ok
    Pozdrawiam Adamie!

    P.S jak Twoje ramię?

    /-/

    OdpowiedzUsuń
  35. Witam:)Dzisiaj żałuję,że dałem sie ,,zagipsować" bo orteza byłaby wygodniejsza i nie swędziało by tak okrutnie.Mam specjalną podstawkę pod laptopa i jakoś piszę niemniej po ok.godzinie pracy łapa mnie boli:)Ale już niedługo tej męki bo przed Świętami będę wolny.
    Dzięki za troskę:)

    OdpowiedzUsuń
  36. My zrobiłyśmy lepszy numer.Ja i moje siostry ubrałyśmy małego brata( miał 3,4 latka) w ładną amerykańską sukienkę.Pamiętam ,była błękitna z bufkami i koronką.Miał ładne, dłuższe kręcone włosy. Zrobiłyśmy mu dwie kitusie,ubrały białe skarpetki i białe buciki i poszłyśmy do pobliskiego sklepu spożywczego.Sąsiadka patrzyła i mówiła.Skądś mam znać tę dziewczynkę ,ale nie pamiętam?Patrzyła i patrzyła a my trzymałyśmy się za brzuchy. W końcu poznała.Pamiętam ,powiedziała:"wy zarazy jedne,ale nabrałyście mnie".Pytałam brata niedawno, czy pamięta.Nie pamięta, był mały.

    OdpowiedzUsuń
  37. Adaśku, tylko przed którymi Świętami? Bo jeśli mówisz o Wielkanocnych, to współczuję Ci mocno...:(
    Podejrzewam, że nie tylko pisanie masz utrudnione, biedaku...;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Ważne funkcje zdrową ręką wykonywam w tym, głaskanie kozy:)))
    Ja bym dawno ten gipsowy kamizel sam zdjął ale jak mam słuchać moich babeczek to wolę nie:)
    Przed Bożym Narodzeniem mam mieć zdjęcie ale o tym zadecyduje medyk.

    OdpowiedzUsuń
  39. To jednak poważna kontuzja (złamanie?) skoro tak długo musi być gips. Ważne jednak Adaśku, że kozę chociaż możesz głaskać. :)
    Coś dla rozrywki - fajny felieton Grześka Markowskiego we "Wprost":
    http://www.wprost.pl/ar/216608/Zbyszek-i-Kopciuszek/

    Można się uśmiechnąć, ale nie tylko.

    OdpowiedzUsuń
  40. A tak a propos dzisiejszego całuśnego wątku, przegapiliśmy ważne święto: 9 listopada - Światowy Dzień Gry Wstępnej.:)

    http://www.we-dwoje.pl/9;listopada;-;swiatowy;dzien;gry;wstepnej;,artykul,9267.html

    OdpowiedzUsuń
  41. Nie pękam Ewuś,jedynie mi żal,że tej zimy z Kotelnicy nie zjadę:(
    Markowski sobie na zerówce poużywał:)))

    OdpowiedzUsuń
  42. Adaś, jako stary medyk, zapytam Ciebie czy złamanie było z przemieszczeniem i w kórym miejscu ręki? Zalecam kleiki na cięlecince,
    prędze wołowej i gotowane goloneczki, bez
    chrzanu i musztardy, dużo białego sera, a wspomagająco Dolomit. Broń boże %%-y, bo się
    bardzo wolno goi.:)

    OdpowiedzUsuń
  43. "I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta:
    Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta!"
    I leżał koteczek, co łapkę miał chorą
    i nie chciał dowierzać tym wszystkim znachorom.
    Flaszeczkę se wypił, procenty sprawiły,
    że wkrótce ozdrowiał, na narty miał siły.:)

    To tak dla żartów oczywiście. Jasiek ma rację, do tej dietki dorzuciłabym jeszcze zimne nóżki (w galarecie, rzecz jasna), bo mają dużo kazeiny.:)

    OdpowiedzUsuń
  44. O przebóg,Jaśku aleś mi dyjetę zapodał:)))
    Obojczyk mam złamany ale bez przemieszczeń i odprysków.Tryknął nas stojących na światłach,od tylca busik bez hamowania.Ja akurat wypiąłem się z pasów bo chciałem wziąć laptopa i poleciałem na oparcie z zagłówkiem a twarzą na paczkę stojącą na przednim siedzeniu,potem głową w tylny zagłówek...czy jakoś tak...
    Gostek był wypity i nie zdążył wyhamować na czas...Tyle.
    Ja te zimne nóżki Ewuś praktykuję i Tobie za praktyczną rade dziękuję:)
    Jaśku,Tobie też dzięki ale tak bez chrzaniku goloneczka?:(
    Milusi wierszyk Ewcia:)

    OdpowiedzUsuń
  45. A kotki? - Koteczek zamartwił się srodze,
    czy można swawolić biednemu niebodze?
    Choć łapka boląca, lecz członki me żwawe,
    z koteczką bym sobie uczynił zabawę.
    Poswawol se kotku - tak znachór mu gada,
    bo kotka się zbiesi i wezwie sąsiada.
    Lecz łapkę oszczędzaj, nie folguj pieszczotkom,
    koteczkę pogłaskaj i zaśnij se słodko.:)

    Tylko się nie obraź, Adaśku.:)

    OdpowiedzUsuń
  46. Adam:)
    Po tej diecie terapeutycznej , wyzdrowiejesz, ale : zyskasz 30 kg wagi ! Uważaj zatem.:) Goloneczka, zimne nóżki z dużym umiarem , ordynuję wieczorem dobre czerwone wino , dla polepszenia krążenia.
    Do Rudej i Ozonki:)
    Dziś " ustyma " /p/osła Kuchcińskiego dowiedziałem się, że cmentarz powązkowski jest miejscem ... mało poważnym ! Jak spotkacie tego głąba - to mu naplujcie na to: nieskalane myślą oblicze ! Bardzo Was o to , proszę! Ja tylko , z oddali powiem: panie Kuchciński jest pan skurwysynem.
    Acha , jeszcze jedno do Adama...:)
    Broń Boże kleiki Adamie... Od mąki i kartoflanki , nawet kołnierzyki nie chcą stać! :)
    Pozdrawiam oczywiście
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  47. Na Was można liczyć:)))Staszku,ja winko musowo, choć do goloneczki to mi co innego pasuje.
    Mnie najbardziej przeszkadza brak ruchu a przy golonkowo - kleikowej diecie to może być katastrofa:)Ostatnio >rudasek< mi zapodała pyszne cycki po których tylko pozycja horyzontalna mnie ratowała więc pewnie po Waszej kuracji czeka mnie niezła harówka na siłowni albo maraton:))) Ale i tak wielkie dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  48. Broń Boże kleiki - tak Staszek mu rzecze,
    bo w tłuszczyk obrośniesz mój dobry człowiecze,
    a krochmal na sztywność to wszak nie skutkuje.
    I powiem Ci jeszcze - Kuchciński jest ch...m!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Adasiu:)
    Jejku , cycków nie zażywaj wewnętrznie! Ino - zewnętrznie! Obolałe miejsce " obłożyć " młodą piersią prawą i lewą... To balsam i .... wyciąga wszystkie dolegliwości :) A Ty zeżarłeś " likarstwo " :) To i nie dziw się, że nic nie pomogły i jeszcze... rozleniwiło :)))
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  50. Ewo z godz. 19:38:)
    To dobrze , że się zgadzamy i jakiś tam " truizm " - dziś nas nie dzieli. Ten pan jest właśnie: ch..m ! Powiedział to , w kontekście pomnika na Powązkach! Że to: mało poważne miejsce jest...
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  51. Tak - piersi, Adaśku, Stach dobrze Ci radzi,
    zastosuj koteczku w postaci okładzin.
    Wszak one cieplutkie, ukoją twe bole,
    i lepsze w łóżeczku, niż misce na stole.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  52. ...autokorekta:....niż w misce na stole.

    OdpowiedzUsuń
  53. No..Adaś , teraz już musisz uwierzyć, żeś błąd uczynił. Zżerając te " cycki " ! Pamiętaj - tylko stosować zewnętrznie ! Mnie możesz nie wierzyć, bom chłop, ale i Ewa to potwierdza.:)
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  54. Kobieta w delegacji - w domu cycki z boczkiem na gorąco...:)Zeżarłem Staszku ale i Ty byś zrobił to samo,takie dobre:)
    Mało tego;ja sobie te cycki sam jedną ręką zrobiłem (ubranie nadawało sie tylko do prania) i sam sobie zjadłem:)
    A co do Kuchcińskiego:pochować go po śmierci pod cmentarnym murem jak ongi chowali niegodnych.Tam na pewno mu będzie pasowało.

    OdpowiedzUsuń
  55. Noooo,niech tylko Ewa zjedzie do domu:)))Nie będzie wymówek!:)))I na Was zwalę:)))

    OdpowiedzUsuń
  56. A czegóż się spodziewać po jednym ćpającym,
    a drugim po prochach i ich płaszczakach.
    Skreśliłem ich już dawno.

    OdpowiedzUsuń
  57. Adaśku, całe szczęście, że tygryski mają cztery łapy i piąty ogon.:)

    OdpowiedzUsuń
  58. Jaśku, biegiem do skrzyneczki!

    OdpowiedzUsuń
  59. To chyba jakaś inna galaktyka te pisiaki.Ja nic nie kumam w ich języku.Olać to towarzystwo.

    I to by było na tyle
    bo mnie już skubią motyle:)

    ...co się znaczy żem śpiący.Wszystkim dobrej nocki życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  60. Masz rację, olałam i skreśliłam.

    Miłych snów Adaśku, niech Cię motylki tulą, nie skubią, dobrej nocki :)

    OdpowiedzUsuń
  61. lomatko co za blog. Samiuteńka rozpusta,
    nie ważne nawet, czyje głoszą ją usta.
    Golonka to wszakże część uda - niebyło
    i głaskać ją trzeba, nie zaraz brać w ryło.

    I zjadać ją w przenośni, a nie zębem ranić
    oj muszę Adaśku, mocno cię zganić.
    Choć Jaśka to rady - tego co szanuję
    To Ewa Paskuda i Stach sekunduje?

    Adaś jak Adaś chorutki nieboże
    siedząc z laptopem - cóż zrobić może?
    Cycki pożera? Wy mu wierzycie?
    Ja nic, a nic, powiem Wam skrycie.

    Zdążyłem poznać charakter Jego
    wcale nie pasi, mi na głupiego.
    Trafił szczęśliwie do ogrodników
    co bliżej miana, są ROZPUSTNIKÓW

    OdpowiedzUsuń
  62. :)))Oj,Heniu:)
    Toć ja jak każdy chłop,muszę czasem mlasnąć coś jęzorem co do co, bo bym się udusił:))
    Dobrej nocki:)))

    OdpowiedzUsuń
  63. Heniu !!! :)))
    Nie lubię używać wykrzykników, ale jak się taki poeta nam objawił, to muszę! Wierszyk zaj...:)))

    W ogródku rozpusta tak kwitnie, jak fiołek
    i bryka radośnie, jak Fabio koziołek.
    A Henio golonki przegryzał nie będzie,
    bo udko w niej widzi w swej chuci zapędzie.

    I cycka nie pożre, bo woli pogłaskać,
    po blogu mu gania w toplesie dziś laska.
    Zasiądzie na Szkiełko, nie uszczknie mięsiwa
    i głodny spać pójdzie. Z poetą tak bywa.;-)

    OdpowiedzUsuń
  64. Głodny nie pójdzie, bo zeżarł 2 rogale.
    Jutro Marcina tradycyjne rogale (jewropa uznała), ale my wolimy świeże i zrobiliśmy z synem dzisiaj święto.Dla mnie za słodkie. Ja usta - choć to rozpusta - lubię słodkie, ale "michę", to raczej nie. Dobrej nocki Wy............., ale i tak Was lubię.

    OdpowiedzUsuń
  65. Ja też.... Wam wszystkim : dobrej nocki życzę! Kolorowych / tradycyjnie / snów. Chłopom: obfitych piersi... Paniom - co tylko sobie , przed snem wymarzą. Dobranoc.
    Stanisław.

    OdpowiedzUsuń
  66. Dobrej nocki Heńku i Staszku, snów pełnych... kulinarnych marzeń.:)

    OdpowiedzUsuń
  67. Stasiu, Adaś to sobie chociaż podjadł, a nam
    pozostanie tylko lizanko.:)) Dla Pań spełnienia
    marzeń przed snem. No to wszystkim wesołego chyb
    w "piernaty". Dobranoc Szampaństwu:)*

    OdpowiedzUsuń
  68. Było być, Jaśku, to też byś pojadł.
    Dobranoc Szampanu.:)*

    OdpowiedzUsuń
  69. A ja jestem nocnym markiem... Ewo - gratuluję celnego wiersza... W prezencie dodaję fraszkę z mojego archiwum...

    Dobra pora
    Zawsze jest na to dobra pora,
    by Leda zmieniła kaczora.

    Teoretycznie tak, bo już tu w realia zwątpiłem... Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  70. Ewo,
    wymyslone przed chwila, jeszcze nie publikowalem nigdzie indziej -troche sie nameczylem zpolskimi ogonkami, ale chyba nic nie przegapilem.
    rymy tym razem troche nie tak dobre jak w "Nam leciec nie kazano..." - do ktorego, nota bene, wymyslilem w koncu tytul "ReTutka 154".
    pozdrawiam
    Tadeusz

    JOT KA

    "Wierchuszka PiSu debatuje
    Kto w Partii szkodnik jest i wróg
    Bo zrozumiały smętne wuje
    Że naród ma ich koło nóg.

    Prezes nie ufa już nikomu
    Spisek i zdrada - on to wie
    Pójdzie zapyta kota w domu
    Kogo tym razem pozbyć się

    Ale kot zasnął na poduszce
    Samotny prezes myśli tak:
    "Trzeba powierzyć sprawę wróżce
    Niech da wskazowkę albo znak"

    Na stole kula kryształowa
    I wróżka już odpowiedź zna
    "Najbardziej partii szkodzą słowa
    Kogoś kto zwie się Jot i Ka"

    Myśli więc Biuro "Kim jest JK?"
    Od świtu aż po nocy kres
    Może ta wróżka to idiotka
    Toż Kurski wierny jest jak pies

    Lecz geniusz szefa spory studzi
    Gdy stwierdza "Ja już prawdę znam
    Jot to Jakubiak, Ka to Kluzik"
    Trzeba usunąć każdą z dam.

    Antek co był układów łowcą
    Nie zdradzi, że to wszystko bluff
    Paranoikom i Spiskowcom
    Bo przecież JK to ich szef."

    OdpowiedzUsuń
  71. Dzień dobry Wojtasie:)

    Nawet Leda nie pomoże,
    kiedy kaczor nie daj Boże...

    Ja jestem skowronkiem z natury, a i trochę z konieczności. Dziękuję za fraszkę.:)
    Pozdrawiam serdecznie i miłego świętowania życzę.:)

    OdpowiedzUsuń
  72. Witaj Tadeuszu:)
    Widzę, że Poecie wena spać nie daje, jak się nadarza taka tematyczna gratka.:)
    Twój wierszyk to doskonała satyra, bardzo mi się spodobał, a i ogonki wszystkie są na miejscu. Nawet jeśliby ich nie było, to ja mogę zawsze dostawić, bo rozumiem Twoje kłopoty z klawiaturą.
    Jestem Ci bardzo wdzięczna, że u mnie pierwszy raz opublikowałeś swój wiersz. Blog jest czytany przez wiele osób i myślę, że każdy z przyjemnością się z nim zapozna.
    Zachęcam Cię do częstszych odwiedzin ogródka i zostawiania swoich myśli, bo jesteś tu mile widzianym Gościem.:)
    Pozdrawiam bardzo serdecznie.:)
    Dziękuję Ci

    OdpowiedzUsuń