środa, 10 listopada 2010
Bajka o ropuchu
To nie jest ropuch z bajki. Ta piękność, to żaba trawna, która zamieszkała w lecie w moim ogrodzie.
Znalazłam w sieci ładną bajeczkę autorstwa estimado i doszłam do wniosku, że warto ją w ogródku przedstawić, szczególnie, że wybory za pasem. Może ktoś dopisze kolejne zwrotki?
Rządził raz w PiS-landii Ropuch,
co Pan Kopff* go wziął za gada.
Kazał się całować w żopu,
by PO-landią całą władać.
Ropuch zebrać w rzyć buziaków
musiał więcej niż połowę
od PO-laków i PiS-iaków,
i to w właśnie w rzyć, nie w głowę.
Kombinował: „Po cóż program?!
Ja strategię przyjmę taką:
Łagodnego trochę pogram,
co już skończył z wszelką draką!”
By w PO-landii uśpić naród,
pokazywał się w kampanii
w parze cudzych okularów
na tle pożyczonych pianin.
Choć miał brata pod Wawelem
i legendę znał o Wandzie,
Ruskim mówił: „Przyjaciele!”,
był za Odrą w Vaterlandzie,
a przy Gierku i Olinie,
choć to świnie – bolszewicy,
na CZERWONĄ cienką linię
wlazł i mówił o lewicy.
Miły wygląd, gładka fraza
i uprzejme gadu-gadu.
Słowem – z płaza ni pół raza
nie wyciekła kropla jadu.
Lud PO-landii go całował,
nie przejrzawszy, że podpucha,
lecz, gdzie dupa jest, gdzie głowa,
nie rozpoznał u Ropucha.
Pocałunków w podogonie
dosyć się więc nie zebrało,
by mógł Ropuch siąść na tronie
i PO-landią rządzić całą.
Płaz, gdy szum liczydeł przycichł,
rzekłszy, że on jeszcze wróci,
puścił z pyska oraz z rzyci
strugę toksyn oraz trucizn.
Pan Kopff płaza mylił z gadem,
on zaś – swoim pyskiem bladem
kraj obrzygał trupim jadem,
po czym wytarł pysk sąsiadem.
***
Jak się czuli całuśnicy,
jaki mieli posmak w ustach,
szkoda gadać po próżnicy.
Nie rozmawia się o gustach.
Gdy płaz znów zagada mile,
już w PO-landii każdy zgadnie,
co jest grane; ba – o ile
go Alzheimer nie dopadnie . . .
*Antoni Kopff
autor: estimado
źródło: http://romskey.wordpress.com/estimado-poems/
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ty ale tego .........musisz POżądać (inaczej. W środku nocy o tym......, wiersze pisać?, aha, Miłego dnia
OdpowiedzUsuńps: i jeszcze o boćkaniu. Właśnie mężczyzn Ewo boćkano. (hi hi hi). Szturchano - nosem i mlaskano mocno - aby mysleli dziady jedne, że im szacunek się oddaje. Hi hi hi
OdpowiedzUsuńEwo!Wierszyk niezły,choć nie taki dobry jak Twoje.Ja niestety mogę tylko prozą.Heniek,który tu się wtrąca to czasami potrafi,ale tylko wtedy jak siedzi na tronie.Andrzej F.
OdpowiedzUsuńWitaj Heniu.:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że ktoś mnie wreszcie wyczerpująco uświadamia na temat boćkania. Lepiej późno, niż wcale. Mam nieustający apetyt na każdą wiedzę i chętnie skorzystam z Twojego bogatego doświadczenia.:)
Mimo wszystko chyba jednak panów boćkać nie będę... Wolę inne formy wyrażania szacunku.:)))
Dzień dobry Andrzejku F.:)
OdpowiedzUsuńTrochę mnie zawstydziłeś, tą pochwałą, bo kudy mi tam do estimado, ale przyznaję, że bardzo miło połechatałeś moje rozbuchane ego.:)))
Czasem we wstępniakach zamieszczam teksty innych blogowiczów, moim zdaniem godne uwagi, żeby nie zanudzić swoimi produkcjami na amen (albo, jak mi nic do głowy nie przychodzi).
Proza w ogródku jest też mile widziana, więc zapraszam do kompanii.:)
Że Heniek potrafi, to już się przekonałam parę razy, tylko nie wiem na czym wtedy siedział.:))))
Z żabą trzeba delikatnie,
OdpowiedzUsuńdelikatnie wiem napewno.
Jak ją w pyszczek pocałować,
to okaże się królewną.
Niebezpiecznie miewa z rana,
musi zważać na bociana.
Zagrożeniem dla niej bywa,
skraca życie - nie ukrywam.
Żaba to szczyt elegancji,
jedzie z Polski aż do Francji.
I na tamtejszym padole,
jest przysmakiem na ich stole.
Nie rozumię tego ludka,
który zjada żabie udka.
Wszak za ich wieczorne trele,
zbudowano im tunele.
Tylko czemu ich tak wiele,
nie przewidzi statystyka.
Bocian już z tym nie wyrabia.
Polak musi żaby łykać...
/-/ Andrzej
Żabich udek, ni ślimaków
OdpowiedzUsuńani innych tych przysmaków
na talerzu nie uznaję,
choć je wielbią obce kraje.
Polak żaby ciągle łyka -
od Kaczora, od Rydzyka...
boćki mają lepszy gust -
bo nie wezmą ich do ust.
:)
Miłego dnia Andrzeju i dziękuję za wierszyk:)
AF, to tylko by muzycznie boćkał. Uważaj Ewo bo Cię owinie wokół arii i innych takich, a tu wiersze Przyjacielu zazdrośniku - hi hi hi.
OdpowiedzUsuńMuzycznie to boćkać może ile dusza zapragnie, mam czułe ucho na wszelkie arie.:)
OdpowiedzUsuńInni ogrodnicy też nie od tego, a już Adaś ze swoim Fabiulkiem w szczególności. Bywa tyz i górolsko muzyko, ze hej! :)))
Witojcie!
OdpowiedzUsuńJak juz o boćkaniu i śpiywaniu godka, to Ewie
i Adamowi mus zaśpiywać - Boćkać, to nie grzych:)
W cieniu rajskiego drzewa
Pośród kwitnących róż
Siedziała sobie Ewa
A przy niej Adam stróż
Spędzał jej muszki z czoła
Zadając sobie trud
Aż tu natrętna pszczoła
Na ustach składa miód
Całować to nie grzech
Sam Pan Bóg nam to rzekł
Po to nam usta dał
Żebyś je całował
Całować to nie grzech
Sam Pan Bóg nam to rzekł
Po to nam usta dał
Żebyś je całował
Na ustach miód złożyła
I poleciała w dal
Adama namówiła
By Ewie całus skradł
Wtem Adam rozgniewany
Maleńką pszczołę zgniótł
I z ust kochanej Ewy
Zdejmował słodki miód
Całować to nie grzech
Sam Pan Bóg nam to rzekł
Po to nam usta dał
Żebyś je całował
Całować to nie grzech
Sam Pan Bóg nam to rzekł
Po to nam usta dał
Żebyś je całował
Prowde godom Heniu?
Pan Ha/ł/wa nawija pisowi w " kuściele ": Politycy PiS uczestniczyli we mszy świętej w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej w warszawskim kościele NMP Panny na Krakowskim Przedmieściu, podczas której kazanie wygłosił ks. Ryszard Halwa. Poruszył w nim m.in. sprawę wykluczenia z PiS-u posłanek Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Elżbiety Jakubiak. Ks. Halwa ocenił, że Kluzik-Rostkowska była "sterowana"; stwierdził też, że media - zamiast ważnymi sprawami - zajmują się sprawą wykluczenia posłanek z partii. Mówił ponadto o "diabelskich siłach medialnych", jako przykład takich sił podał "Gazetę Wyborczą".
OdpowiedzUsuńTo jest typowy " niepolityczny " wykład przedstawiciela kościoła kat. To się u nich " kazaniem " nazywa. Kaczek nie trawię. Od dziś - chałwy też nie lubię . Fuj! I jeśli pan Halwa mówi o " diabelskich siłach" - to siebie winien wymienić, w pierwszej kolejności! O !:)))
Stanisław
Ciepło Was pozdrawiam ...przepraszam że - nie na temat napisałem.
No, Jaśku i Heńku – jak już zaparliście się na to boćkanie, to już nic, tylko Besame mucho (co by to nie znaczyło)..:)))
OdpowiedzUsuńBesame mucho – Cesaria Evora (w dość wolnym tłumaczeniu)
całuj mnie, całuj mnie mocno
jakby ta noc była ostatnim razem
całuj mnie, całuj mnie mocno bo boję się ciebie mieć
a potem stracić
chcę mieć ciebie bardzo blisko
patrz na mnie, w twoich oczach chcę
widzieć cię blisko mnie
myślę, ze być może jutro
ja będę bardzo daleko,
bardzo daleko od ciebie
Besame
Besame mucho
Como si fuera esta noche la ultima vez .....lalalalalala! :)
Staszku, od zawsze wiedziałam, że wszystkiemu jest winny diabeł, który wlazł w GW pod postacią Michnika i na mszę ogonem dzwoni!
OdpowiedzUsuńNowiny to imć Halwa nie powiedział. Wszytko co złe, to Żydy, masony i cyklisty, już klasyk Gomułka to nam głosił i niektórym zostało to do dziś, mimo, że klasyk już dawno u diabła na służbie.
Ale żeby Joasia i Ela? Tego się nie spodziewałam. Baby jednak to diabelskie nasienie. .;-)))
bessme to znaczy
OdpowiedzUsuńnie kochać smarkaczu
gówniarzy w mordę lać (akordy-trójka z a-mol)
Tak się drzewiej śpiewało. Dzięki Jaśku za moją ulubioną "operę". AF mnie straszył już, że jak mnie odwiedzi to i rigoletttttto i aryje jakiejsik będzie mi wciskał w ucho. Na razie Bułata O. i Glena M., żem wycyganił od Niego. Na "Halkę" nie za bardzo apetyt mam. Chyba, że do zdejmowania z....... No co tam będę mówił małolatom, jak one nie wiedzą co to halka.
cholera, błędów poprawić nie idzie. " nie kochać SMARKACZY"
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńAleksander Żabczyński:,,Całuję Twoją dłoń madame":)*
...śniąc, że to usta Twe:)*
OdpowiedzUsuń:)))*
OdpowiedzUsuńWitajze mi Jaśku:)
Ten całus to dla dam jak rozumiem:)))
Heniek z 13:13
OdpowiedzUsuńHalka to... taka mała hala ? Czyż się nie mylę? :)
Stanisław
Halka to jest to co tygrysom przeszkadza gdy się bardzo śpieszą :)
OdpowiedzUsuńCzee, Adam, - dobrze kombinujesz. Ciebie mogę
OdpowiedzUsuńboćknąć po ojcowsku tylko w czółko.:)
A tom kontent Jaśku i głowę pochylę przed Tobą:)
OdpowiedzUsuńI jedno Ci jeszcze powiem:ja to tak ogólnie strasznie lubię się całować (rzecz jasna,z babeczkami:)
W mojej rodzince -jak pamiętam- wszyscy tacy całuśni byli,ale najbardziej ciotki,przed którymi -my dzieciaki-zawsze uciekałyśmy ,żeby potem tych czerwonych szminek nie wycierać:)
A babcie i dziadków jak przystało - całowało się w mankiet:)
No, jak już chłopaki zaczynają się boćkać - to się robi słodko.:)))
OdpowiedzUsuńWitaj Adaśku, mam cichą nadzieję jednak, że dla dam.:)
Heńku i Staszku:)
halek, to już się od dawna nie nosi, co najwyżej króciutkie topy!
A propos halki. W dawnych czasach, kiedy jeszcze nosiło się halki, ale już bardzo krótkie, bo miniówy weszły w modę, zdarzyło mi się zapomnieć na zajęcia.... spódnicy. Zaspałam, szybko wrzuciłam na halkę króciutki sweterek, na to wszystko płaszcz i ... pognałam na zajęcia. Wpadłam spóźniona do auli, zdejmuję płaszcz i zadowolona siadam na ławce rozkładając skrypty. Wykładowca nie zauważył. Coś się nagle zrobiło nie tak, bo chłopaki z innych rzędów zaczęli wstawać i słać mi uśmieszki. Oczywiście – „oduśmiechałam” się do nich mile, nie wiedząc w czym rzecz. Dopiero koleżanka na przerwie uświadomiła mnie i do końca zajęć przesiedziałam w płaszczu. Ale co mieli ze mnie ubaw, to mieli.:)
Muszę znowu podnieść lament,
OdpowiedzUsuńDana zginęła chyba na amen.
Może siedzi gdzieś w pokrzywach?
- Trza wynająć detektywa.
Może poszła do fryzjera?
- Chyba zamknięte u niego teraz.
Jeszcze na pocztę także zobaczę,
- Bo może poszła tylko po znaczek.
Nie mam pojęcia, już nie wiem sam,
- Jak się nie znajdzie to będzie kram.
A może pływa jeszcze w zalewie?
- Gdzie się podziała, tego nikt nie wie.
Kotek już mleczko wypił do dna,
Piesek w miseczce też pusto ma.
Kurki w kurniku też głodne siedzą,
Też je pytałem i też nie wiedzą.
Może zapytam Dany sąsiadów,
albo to zgłoszę do kontrwywiadu.
/-/ Andrzej
Była sobie żabka mała,
OdpowiedzUsuńktóra do Was się skradała..
Na spacery wychodziła
i dla wszystkich była miła.
Ostrzegała ją mamusia:
nie podchodź blisko bociusia!
Przyszedł bociek niespodzianie,
chciał zjeść żabkę na śniadanie.
Ale żabka sprytna była
i bociusia przechytrzyła.
Nie słuchała swojej mamy!
Bociek w żabce zakochany!
Obok stawu się przechadza,
żabka mu czasem dogadza...
Jeszcze taka lubelska ludowa śpiewka o boćkaniu, troszkę ją może przeinaczyłam... ale sens się zachował...:)
OdpowiedzUsuńMnie matula nie kazała – łojojoj,
żebym chłopców całowała – łojojoj,
Ale jeden się natrudził,
pocałunkiem wciąż mnie budzi -
ło jo joj!
Ja mu teraz bardzo rada – łojojoj,
na nic chłopców mi gromada – łojojoj,
gdy się stara tak mój miły,
już do innych nie mam siły
ło jo joj!
:)*
Zagadka: Jak długo żyje żaba?
OdpowiedzUsuń/-/ Andrzej
A to pamiętam piękny koncert ,,Mazowsza" i ta piosneczka w wykonaniu pięknych dzierlatek bardzo mi zapadła w pamięć...:)
OdpowiedzUsuńŻaba żyje ok.4-5 lat chyba,że spotka bociana lub nie trafi na pasy na jezdni:)
OdpowiedzUsuń.... i jeszcze do mojego wpisu o 14:10, bo coś mi się przypomniało. Po drodze na aulę, na korytarzu, minął mnie jakiś stary profesor, zdjął okulary i powiedział: „koleżanko, szkoła baletowa to na Grodzkiej” - ciekłam szybko, ale dalej nie wiedziałam o co chodzi.:)))
OdpowiedzUsuń... ma być:uciekłam szybko...cholercia! :)))
OdpowiedzUsuńhi hi hi musiał to być piękny widok:)
OdpowiedzUsuńMnie się zdarzyło wyjść w kapciach do sklepiku a że preferuję skórzane ubrania babeczki miały ubaw bo do marynarki ze skóry dopasowałem kapcie w stylu ,,różowej landrynki"...śpieszyłem się i ubrałem kapcie mojej Ewci:)
Z tych kapci Ewci to Ci pewnie pięty wystawały.:)))
OdpowiedzUsuńodp: ok
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Adamie!
P.S jak Twoje ramię?
/-/
Witam:)Dzisiaj żałuję,że dałem sie ,,zagipsować" bo orteza byłaby wygodniejsza i nie swędziało by tak okrutnie.Mam specjalną podstawkę pod laptopa i jakoś piszę niemniej po ok.godzinie pracy łapa mnie boli:)Ale już niedługo tej męki bo przed Świętami będę wolny.
OdpowiedzUsuńDzięki za troskę:)
My zrobiłyśmy lepszy numer.Ja i moje siostry ubrałyśmy małego brata( miał 3,4 latka) w ładną amerykańską sukienkę.Pamiętam ,była błękitna z bufkami i koronką.Miał ładne, dłuższe kręcone włosy. Zrobiłyśmy mu dwie kitusie,ubrały białe skarpetki i białe buciki i poszłyśmy do pobliskiego sklepu spożywczego.Sąsiadka patrzyła i mówiła.Skądś mam znać tę dziewczynkę ,ale nie pamiętam?Patrzyła i patrzyła a my trzymałyśmy się za brzuchy. W końcu poznała.Pamiętam ,powiedziała:"wy zarazy jedne,ale nabrałyście mnie".Pytałam brata niedawno, czy pamięta.Nie pamięta, był mały.
OdpowiedzUsuńAdaśku, tylko przed którymi Świętami? Bo jeśli mówisz o Wielkanocnych, to współczuję Ci mocno...:(
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że nie tylko pisanie masz utrudnione, biedaku...;)
Ważne funkcje zdrową ręką wykonywam w tym, głaskanie kozy:)))
OdpowiedzUsuńJa bym dawno ten gipsowy kamizel sam zdjął ale jak mam słuchać moich babeczek to wolę nie:)
Przed Bożym Narodzeniem mam mieć zdjęcie ale o tym zadecyduje medyk.
To jednak poważna kontuzja (złamanie?) skoro tak długo musi być gips. Ważne jednak Adaśku, że kozę chociaż możesz głaskać. :)
OdpowiedzUsuńCoś dla rozrywki - fajny felieton Grześka Markowskiego we "Wprost":
http://www.wprost.pl/ar/216608/Zbyszek-i-Kopciuszek/
Można się uśmiechnąć, ale nie tylko.
A tak a propos dzisiejszego całuśnego wątku, przegapiliśmy ważne święto: 9 listopada - Światowy Dzień Gry Wstępnej.:)
OdpowiedzUsuńhttp://www.we-dwoje.pl/9;listopada;-;swiatowy;dzien;gry;wstepnej;,artykul,9267.html
Nie pękam Ewuś,jedynie mi żal,że tej zimy z Kotelnicy nie zjadę:(
OdpowiedzUsuńMarkowski sobie na zerówce poużywał:)))
Adaś, jako stary medyk, zapytam Ciebie czy złamanie było z przemieszczeniem i w kórym miejscu ręki? Zalecam kleiki na cięlecince,
OdpowiedzUsuńprędze wołowej i gotowane goloneczki, bez
chrzanu i musztardy, dużo białego sera, a wspomagająco Dolomit. Broń boże %%-y, bo się
bardzo wolno goi.:)
"I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta:
OdpowiedzUsuńBroń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta!"
I leżał koteczek, co łapkę miał chorą
i nie chciał dowierzać tym wszystkim znachorom.
Flaszeczkę se wypił, procenty sprawiły,
że wkrótce ozdrowiał, na narty miał siły.:)
To tak dla żartów oczywiście. Jasiek ma rację, do tej dietki dorzuciłabym jeszcze zimne nóżki (w galarecie, rzecz jasna), bo mają dużo kazeiny.:)
O przebóg,Jaśku aleś mi dyjetę zapodał:)))
OdpowiedzUsuńObojczyk mam złamany ale bez przemieszczeń i odprysków.Tryknął nas stojących na światłach,od tylca busik bez hamowania.Ja akurat wypiąłem się z pasów bo chciałem wziąć laptopa i poleciałem na oparcie z zagłówkiem a twarzą na paczkę stojącą na przednim siedzeniu,potem głową w tylny zagłówek...czy jakoś tak...
Gostek był wypity i nie zdążył wyhamować na czas...Tyle.
Ja te zimne nóżki Ewuś praktykuję i Tobie za praktyczną rade dziękuję:)
Jaśku,Tobie też dzięki ale tak bez chrzaniku goloneczka?:(
Milusi wierszyk Ewcia:)
A kotki? - Koteczek zamartwił się srodze,
OdpowiedzUsuńczy można swawolić biednemu niebodze?
Choć łapka boląca, lecz członki me żwawe,
z koteczką bym sobie uczynił zabawę.
Poswawol se kotku - tak znachór mu gada,
bo kotka się zbiesi i wezwie sąsiada.
Lecz łapkę oszczędzaj, nie folguj pieszczotkom,
koteczkę pogłaskaj i zaśnij se słodko.:)
Tylko się nie obraź, Adaśku.:)
Adam:)
OdpowiedzUsuńPo tej diecie terapeutycznej , wyzdrowiejesz, ale : zyskasz 30 kg wagi ! Uważaj zatem.:) Goloneczka, zimne nóżki z dużym umiarem , ordynuję wieczorem dobre czerwone wino , dla polepszenia krążenia.
Do Rudej i Ozonki:)
Dziś " ustyma " /p/osła Kuchcińskiego dowiedziałem się, że cmentarz powązkowski jest miejscem ... mało poważnym ! Jak spotkacie tego głąba - to mu naplujcie na to: nieskalane myślą oblicze ! Bardzo Was o to , proszę! Ja tylko , z oddali powiem: panie Kuchciński jest pan skurwysynem.
Acha , jeszcze jedno do Adama...:)
Broń Boże kleiki Adamie... Od mąki i kartoflanki , nawet kołnierzyki nie chcą stać! :)
Pozdrawiam oczywiście
Stanisław
Na Was można liczyć:)))Staszku,ja winko musowo, choć do goloneczki to mi co innego pasuje.
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej przeszkadza brak ruchu a przy golonkowo - kleikowej diecie to może być katastrofa:)Ostatnio >rudasek< mi zapodała pyszne cycki po których tylko pozycja horyzontalna mnie ratowała więc pewnie po Waszej kuracji czeka mnie niezła harówka na siłowni albo maraton:))) Ale i tak wielkie dzięki:)
Broń Boże kleiki - tak Staszek mu rzecze,
OdpowiedzUsuńbo w tłuszczyk obrośniesz mój dobry człowiecze,
a krochmal na sztywność to wszak nie skutkuje.
I powiem Ci jeszcze - Kuchciński jest ch...m!
:)
Ewcia z 19.21!!!:)))
OdpowiedzUsuńAdasiu:)
OdpowiedzUsuńJejku , cycków nie zażywaj wewnętrznie! Ino - zewnętrznie! Obolałe miejsce " obłożyć " młodą piersią prawą i lewą... To balsam i .... wyciąga wszystkie dolegliwości :) A Ty zeżarłeś " likarstwo " :) To i nie dziw się, że nic nie pomogły i jeszcze... rozleniwiło :)))
Stanisław
Ewo z godz. 19:38:)
OdpowiedzUsuńTo dobrze , że się zgadzamy i jakiś tam " truizm " - dziś nas nie dzieli. Ten pan jest właśnie: ch..m ! Powiedział to , w kontekście pomnika na Powązkach! Że to: mało poważne miejsce jest...
Stanisław
Tak - piersi, Adaśku, Stach dobrze Ci radzi,
OdpowiedzUsuńzastosuj koteczku w postaci okładzin.
Wszak one cieplutkie, ukoją twe bole,
i lepsze w łóżeczku, niż misce na stole.
:)
...autokorekta:....niż w misce na stole.
OdpowiedzUsuńNo..Adaś , teraz już musisz uwierzyć, żeś błąd uczynił. Zżerając te " cycki " ! Pamiętaj - tylko stosować zewnętrznie ! Mnie możesz nie wierzyć, bom chłop, ale i Ewa to potwierdza.:)
OdpowiedzUsuńStanisław
Kobieta w delegacji - w domu cycki z boczkiem na gorąco...:)Zeżarłem Staszku ale i Ty byś zrobił to samo,takie dobre:)
OdpowiedzUsuńMało tego;ja sobie te cycki sam jedną ręką zrobiłem (ubranie nadawało sie tylko do prania) i sam sobie zjadłem:)
A co do Kuchcińskiego:pochować go po śmierci pod cmentarnym murem jak ongi chowali niegodnych.Tam na pewno mu będzie pasowało.
Noooo,niech tylko Ewa zjedzie do domu:)))Nie będzie wymówek!:)))I na Was zwalę:)))
OdpowiedzUsuńA czegóż się spodziewać po jednym ćpającym,
OdpowiedzUsuńa drugim po prochach i ich płaszczakach.
Skreśliłem ich już dawno.
Adaśku, całe szczęście, że tygryski mają cztery łapy i piąty ogon.:)
OdpowiedzUsuńJaśku, biegiem do skrzyneczki!
OdpowiedzUsuńTo chyba jakaś inna galaktyka te pisiaki.Ja nic nie kumam w ich języku.Olać to towarzystwo.
OdpowiedzUsuńI to by było na tyle
bo mnie już skubią motyle:)
...co się znaczy żem śpiący.Wszystkim dobrej nocki życzę:)
Masz rację, olałam i skreśliłam.
OdpowiedzUsuńMiłych snów Adaśku, niech Cię motylki tulą, nie skubią, dobrej nocki :)
lomatko co za blog. Samiuteńka rozpusta,
OdpowiedzUsuńnie ważne nawet, czyje głoszą ją usta.
Golonka to wszakże część uda - niebyło
i głaskać ją trzeba, nie zaraz brać w ryło.
I zjadać ją w przenośni, a nie zębem ranić
oj muszę Adaśku, mocno cię zganić.
Choć Jaśka to rady - tego co szanuję
To Ewa Paskuda i Stach sekunduje?
Adaś jak Adaś chorutki nieboże
siedząc z laptopem - cóż zrobić może?
Cycki pożera? Wy mu wierzycie?
Ja nic, a nic, powiem Wam skrycie.
Zdążyłem poznać charakter Jego
wcale nie pasi, mi na głupiego.
Trafił szczęśliwie do ogrodników
co bliżej miana, są ROZPUSTNIKÓW
:)))Oj,Heniu:)
OdpowiedzUsuńToć ja jak każdy chłop,muszę czasem mlasnąć coś jęzorem co do co, bo bym się udusił:))
Dobrej nocki:)))
Heniu !!! :)))
OdpowiedzUsuńNie lubię używać wykrzykników, ale jak się taki poeta nam objawił, to muszę! Wierszyk zaj...:)))
W ogródku rozpusta tak kwitnie, jak fiołek
i bryka radośnie, jak Fabio koziołek.
A Henio golonki przegryzał nie będzie,
bo udko w niej widzi w swej chuci zapędzie.
I cycka nie pożre, bo woli pogłaskać,
po blogu mu gania w toplesie dziś laska.
Zasiądzie na Szkiełko, nie uszczknie mięsiwa
i głodny spać pójdzie. Z poetą tak bywa.;-)
Głodny nie pójdzie, bo zeżarł 2 rogale.
OdpowiedzUsuńJutro Marcina tradycyjne rogale (jewropa uznała), ale my wolimy świeże i zrobiliśmy z synem dzisiaj święto.Dla mnie za słodkie. Ja usta - choć to rozpusta - lubię słodkie, ale "michę", to raczej nie. Dobrej nocki Wy............., ale i tak Was lubię.
Ja też.... Wam wszystkim : dobrej nocki życzę! Kolorowych / tradycyjnie / snów. Chłopom: obfitych piersi... Paniom - co tylko sobie , przed snem wymarzą. Dobranoc.
OdpowiedzUsuńStanisław.
Dobrej nocki Heńku i Staszku, snów pełnych... kulinarnych marzeń.:)
OdpowiedzUsuńStasiu, Adaś to sobie chociaż podjadł, a nam
OdpowiedzUsuńpozostanie tylko lizanko.:)) Dla Pań spełnienia
marzeń przed snem. No to wszystkim wesołego chyb
w "piernaty". Dobranoc Szampaństwu:)*
Było być, Jaśku, to też byś pojadł.
OdpowiedzUsuńDobranoc Szampanu.:)*
A ja jestem nocnym markiem... Ewo - gratuluję celnego wiersza... W prezencie dodaję fraszkę z mojego archiwum...
OdpowiedzUsuńDobra pora
Zawsze jest na to dobra pora,
by Leda zmieniła kaczora.
Teoretycznie tak, bo już tu w realia zwątpiłem... Pozdrawiam serdecznie. :)
Ewo,
OdpowiedzUsuńwymyslone przed chwila, jeszcze nie publikowalem nigdzie indziej -troche sie nameczylem zpolskimi ogonkami, ale chyba nic nie przegapilem.
rymy tym razem troche nie tak dobre jak w "Nam leciec nie kazano..." - do ktorego, nota bene, wymyslilem w koncu tytul "ReTutka 154".
pozdrawiam
Tadeusz
JOT KA
"Wierchuszka PiSu debatuje
Kto w Partii szkodnik jest i wróg
Bo zrozumiały smętne wuje
Że naród ma ich koło nóg.
Prezes nie ufa już nikomu
Spisek i zdrada - on to wie
Pójdzie zapyta kota w domu
Kogo tym razem pozbyć się
Ale kot zasnął na poduszce
Samotny prezes myśli tak:
"Trzeba powierzyć sprawę wróżce
Niech da wskazowkę albo znak"
Na stole kula kryształowa
I wróżka już odpowiedź zna
"Najbardziej partii szkodzą słowa
Kogoś kto zwie się Jot i Ka"
Myśli więc Biuro "Kim jest JK?"
Od świtu aż po nocy kres
Może ta wróżka to idiotka
Toż Kurski wierny jest jak pies
Lecz geniusz szefa spory studzi
Gdy stwierdza "Ja już prawdę znam
Jot to Jakubiak, Ka to Kluzik"
Trzeba usunąć każdą z dam.
Antek co był układów łowcą
Nie zdradzi, że to wszystko bluff
Paranoikom i Spiskowcom
Bo przecież JK to ich szef."
Dzień dobry Wojtasie:)
OdpowiedzUsuńNawet Leda nie pomoże,
kiedy kaczor nie daj Boże...
Ja jestem skowronkiem z natury, a i trochę z konieczności. Dziękuję za fraszkę.:)
Pozdrawiam serdecznie i miłego świętowania życzę.:)
Witaj Tadeuszu:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Poecie wena spać nie daje, jak się nadarza taka tematyczna gratka.:)
Twój wierszyk to doskonała satyra, bardzo mi się spodobał, a i ogonki wszystkie są na miejscu. Nawet jeśliby ich nie było, to ja mogę zawsze dostawić, bo rozumiem Twoje kłopoty z klawiaturą.
Jestem Ci bardzo wdzięczna, że u mnie pierwszy raz opublikowałeś swój wiersz. Blog jest czytany przez wiele osób i myślę, że każdy z przyjemnością się z nim zapozna.
Zachęcam Cię do częstszych odwiedzin ogródka i zostawiania swoich myśli, bo jesteś tu mile widzianym Gościem.:)
Pozdrawiam bardzo serdecznie.:)
Dziękuję Ci