Powered By Blogger

wtorek, 7 września 2010

Śliwki

Gdy nic do głowy mi nie przychodzi
i każdy przejadł się temat,
prezes wraz z PiS-em bokiem wychodzi,
napiszę inny poemat.

Bo gdy nie widzę już gwiazd na niebie,
nie działa też łyk rozrywki,
to choćbym całkiem wyszła tu z siebie,
zostały tylko już śliwki.

Czy to renkloda, czy mirabelka,
czy też węgierka jest wczesna,
ze śliwki korzyść zawsze jest wielka,
a i uciecha doczesna.

Czy to powidła, czy konfitury,
czy śliwowicy smak boski,
czy ją tam w occie utopi który -
w śliwce jest humor beztroski!

Słabością śliwki jest zaś wpadanie,
nie tylko w kompot, tak myślę,
czy w Ameryce, czy w Lechistanie,
wpada wciąż ona bezmyślnie.

W stolicy będąc, czy na wioszczynie,
gdzie cisza, spokój, bławatki,
życie swym torem wesoło płynie,
a śliwka ciągłe ma wpadki.

I w wielkim świecie ona da radę,
tam też ma niezłe zagrywki,
dyplomatycznych większości wpadek
powodem właśnie są śliwki.

Jarek z bombowcem, to małe piwko,
gdy wielka gdzieś polityka,
O! Znowu prezes, jako ta śliwka,
wpadł mi do tego wierszyka! ;-)

47 komentarzy:

  1. Miłego dnia.
    Wczoraj się objadłem śliwkami i dziś mi tak jakoś ....no wiesz.....nie tego....no. Moze to były miniaturki tego, co to mówią na niego "wuc"? Biegne do "salonu" i paluch w gębę..........brrrrrrrr
    Ale apetycznie - hi hi hi

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja lubię, bardzo. A w occie, są takie ....Śliwki, śliwunie, śliweczki. No.

    OdpowiedzUsuń
  3. Heniu, śliwki są dobre na wszystko :)
    Najlepiej działają w przypadku braku efektów przebywania w "salonie" - oprócz marchewki rzecz jasna. Po mirabelki (zwanych też sralkami) "efekt" murowany :)))
    Ty jednak musiałeś się objeść tymi miniaturkami wuca. On jest wszędzie, otwierasz lodówkę i ...
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ...po mirabelkach rzecz jasna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ozon, w tym roku mam klęskę urodzaju w swoim ogródku. Jedyna śliwa, którą mam - węgierka wczesna, jest niemożliwie wręcz oblepiona. Nie byłam w stanie wszystkiego przerobić i rozdawałam całej rodzinie, sąsiadom, krewnym i znajomym króliczka :)
    Ale właśnie takie uwielbiam najbardziej - zwykłe polskie węgierki mają smak, o jakim mogą pomarzyć tylko węgierki francuskie, czy włoskie. I pestka pięknie odchodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale w okolicach Warszawy wiosną były przymrozki i z owocami krucho.

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas też były wiosną przymrozki, z tym, że drzewa owocowe nie ucierpiały, bo troszkę później zakwitły. Gruszek tylko nie ma wcale, ale one ponoć przemiennie plonują.
    Za to grzyby zaczęły się niesamowite (widziałam na targu)! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wpadłem jak, śliwka w kompot, w nałóg czytania Twojego bloga. I nie mam zamiaru iść na odwyk, bo zawsze jest co poczytać.
    Czasem można też odpocząć od polityki, chociaż ona nie chce odpocząć od nas.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Krzysztofie, życzę Ci, żebyś tylko takie miał "wpadki"! :)))
    To złudzenie, że można odpocząć od polityki; ona dopada nas na każdym kroku, chyba, że odseparujesz się na jakiś czas od mediów, kompa schowasz do szafy, a klucz od szafy zgubisz.
    Wtedy, zanim dorobisz nowy klucz, albo otworzysz szafę "domowym" sposobem, przez jakiś czas będziesz miał spokój. Chyba, że jakiś usłużny domownik, kolega w pracy lub sąsiad, coś Ci "uprzejmie doniesie". :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witajcie:)
    Moim zdaniem najlepiej kiedy taka "polska węgierka" wpadnie do czeskich knedli:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie przypominaj. Uwielbian knedle z bułką tartą, przesmażoną na maśle. Palce lizać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj Magdo :)
    Masz całkowitą rację. Knedle ze śliwkami, polane masełkiem albo słodką śmietanką to przysmak prawdziwy :) Mogą też być z morelami.
    Ale czeskie knedliczki najlepsze są z gulaszem :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzień dobry!
    Mam pytanie do Krzysztofa:
    - czy Ty jesteś rojalistą?:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziewczyny i chłopaki - zainspirowana owymi węgierkami umieściłam u siebie przepis na knedle:) zupełnie apolityczny:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Chyba bliżej mi do anarchizmu.
    Skąd Ci rojalizm przyszedł do głowy?

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj Jaśku :)
    Masz interesujące skojarzenia: od wpadania, do do rojalistów, a możesz coś bliżej? :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciekawe co rojaliści czy też anarchiści myślą o knedlach?:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kojarzyłem Cię z Krzysiem z FSK, który swoje
    wiersze podpisywał ~rojalista. Wot i wsio.:)
    A może źle kojarzyłem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jaśku, bierz się do roboty i coś nam o łąckiej ładnie zagadaj, a żywo! Zimno, jak wszyscy diabli ;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Może być cóś jeszcze z rumem, albo jakaś inna herbatka góralska:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Żadne tam rumy i inne pice
    Trza lansować tu śliwowice
    Bo prowda o ni chocia stara
    To ona zmogła nie roz górala
    I nima jak ta nasa śliwowica
    Bo daje krzepę i krasi lica.:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Niejednego policjanta również, byłam świadkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Śliwowica, pejsachówka,
    golniesz deczko i już chuch masz.
    Główkę nieźle rozweseli,
    będą śpiewać ci anieli...
    Lecz z członkami, trochę gorzej,
    święty Boże nie pomoże -
    już nie ruszysz żadnym członkiem,
    gdy uraczysz się kielonkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dzień Dobry...
    Herbatka z " prundem " dobra jest ... Zwłaszcza : gdy w niej duuużo " prunda " . Bo : grunt - to prund !
    Kiedyś za nieboszczki komuny, byłem w knajpie , przejazdem. Zaciekawiła mnie wywieszka nad barem : " Piwo z młotkiem - tylko do golonki " Zamówiłem golonkę - niezła była , ale całe swoje zainteresowanie skierowałem na to piwo ... z młotkiem ! Na wszelki wypadek / żeby nie zabrakło / zamówiłem dwa.... Pani uprzejmie " uchyliła " kija " / wtedy było - tylko piwo, bez wyboru /, napełmiła nim kufle , a potem do każdego : setkę żytniej dolała... Uf... Wypiłem , bom " oszczędny " - ale z wstaniem wielki kłopot miałem . Mimo , że golonka od tłuszczu aż kapała...Nie, nie - za kierownicą nie siadłem... :)
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  25. Stanisławie:)
    Na Śląsku takie piwko nazywa się "ubotem" dwa i już żeś zatopiony:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Stanisławie, to prawdopodobnie był utrwalacz-dobijacz:
    0,33 l jasnego piwa
    20 ml wódki
    20 ml soku z cytryny
    Do szklanki wlać wódkę, sok cytrynowy, wymieszać i dopełnić piwem.
    Tylko w Twoim przypadku było bez soku cytrynowego, a za to z lepszą "proporcyją" i z golonką.
    Sprzedaż wiązana za komuny, jak zapewne pamiętasz, była chlebem powszednim. Pewna miła pani kioskarka sprzedawała nam (spod lady) "Przekrój" razem z "Trybuną Ludu" :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Witaj Ewo
    Sprzedaż " wiązana" to patent komuny... Różne rzeczy wciskali , jako " bonus " - do tych , które chciało się kupić dobrowolnie.Ewo , poruszyłaś " temat " - sławnego i rozchwytywanego " Przekroju " ! 1000 x wolałem tamten - " komunistyczny " tygodnik ! Miał swój styl . I to przecinanie stron - pilniczkiem do paznokci. No , chyba , że czytelnik preferował ostatnią stronę... Teraz : " Przekrój " - to tylko jeden z wielu tygodników politycznych i niczym się nie wyróżnia... A ile tam , wtedy , było KULTURY , z wyższej półki...
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  28. A cytryny to wtedy bywały tylko przed Świętami... O ile : statek z Kuby ten deficytowy towat dowiózł na czas...
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  29. towar- ma być .
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  30. Herbatkę góralską pije się tak: Zaproszom se
    drugigo gazde. Prosze swojom Zośke by dała
    w gorcku, albo dzbanku mocno herbata i śklonki.
    Flaske ze śliwowickom stawiom przy nodze stoła.
    Nalywom do połowy śklonek herbate i dopełniom
    śliwowickom i se godomy. Jak upijemy, to zaś dolywom śliwowicki i dali godomy, jak upijemy,
    to dolywom śliwowicki i dali godomy. Kuńcymy
    tak w kawlerskie połednie, cyli po wasymu
    pólnocy i idemy do swoich bab.
    Jakby wtóry z tutejsych ceprów chcioł se
    z nami pogodać, to zaproszom.:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Jaśku !
    A czy , po takiej rozmowie , potrafilibyście , ją nazajutrz - powtórzyć ? Na takie rozmowy chętnie się piszę ... :)
    Pozdrawiam znad Bałtyku
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  32. Dawny "Przekroj", to była "gazeta".

    OdpowiedzUsuń
  33. Czymu ni. Jak nom nase baby dokucajom, to se
    godomy i bez tydziń.:) A i tyz sobie zaśpiywomy:

    Tak mie tatuś wyryktował,
    Co jek doma nie nocował,
    Nocowałek ne przyloskak
    Przi kobyłce o dwók nozkak! - Hej!:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Dzisiejszy "Przekrój", to miernota, takie ble, ble, z dowcipem na siłę.
    Komuchowy "Przekrój" co prawdziwy cymesik był, pal sześć "Trybunę", której i tak nikt przy zdrowych zmysłach nie czytał. "Chodził" wtedy dowcip, jak to do lekarza przyszedł facet i żalił się, że ma za małego. A lekarz mu na to: zawiń pan w "Trybunę Ludu", ona wszystko wyolbrzymia. :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Jaśku, do tych swoich bab to wy chyba idziecie już tylko na czworakach... :)

    OdpowiedzUsuń
  36. No też go zdobywałem spod lady. Na cześć profesora
    Filutka mój kundelek wabi się Filut.:)

    OdpowiedzUsuń
  37. A wiysz, że tego Ci nie powiym, jak my idziemy
    do bab po herbcie.Wjym, że budze się na wyrecku.:)

    OdpowiedzUsuń
  38. Ewo...
    Przypomniałaś mi żart , z czasów komuny. Tow. Breżniew dość często odwiedzał kraje afrykańskie , z nadzieją że tam " komunę " zaszczepi - wzmocni. No to pojechał on , do jednego z krajów Afryki . Przemawia - stojąc ocieniony palmą... Czyli pieprzy : trzy po trzy ! Lud afrykański słucha i przerywa towarzyszowi okrzykami: " umbo , umbo , umbo !... " ! Breżniew słowa nie zna i bierze je za wyraz aprobaty... Uśmiecha się zatem niepewnie... Po skończonej mowie , potrzeba oddania moczu - pognała go w krzaki... Siusia... Kilku miejcowych ,podglądając , śmieje się : " Taka duża biała twarz , a takie małe umbo " ! ... Koniec.:)

    OdpowiedzUsuń
  39. Jaśku, na czyim wyrecku? :)
    Może z rana właściciel wyrecka nie może się doliczysz nóżek, wystających z pod kołdry, tak jak Menelaos: dwie nóżki moje, dwie nóżki Heleny, a te dwie nóżki czyje?! ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Kiedyś, moja kundelka (dawno odeszła w zaświaty)nazywała się Filutka, też na cześć profesora :)

    OdpowiedzUsuń
  41. A bywało, bywało.:)

    OdpowiedzUsuń
  42. Stanisławie, tego kawału z umbo nie słyszałam :)))

    OdpowiedzUsuń
  43. Coś z Jaśka stron:

    Cała sprawa dzieje się w górach. Turysta przychodzi do baru, siada przy barze i pyta:
    - Barman, co polecisz do picia?
    - Barman - Ano, panocku drink Góra cy
    - Turysta - Jak to góra cy?!
    - Barman - Widzi pan, bierzemy sklanecke wina... no dwie... góra cy i wlewamy do garnka.
    - Później bierzemy sklanecke piwa.... no dwie.... góra cy i wlewamy do tego samego garnka.
    - Następnie sklanecke wódecki...dwie... no góra cy i wlewamy to tegoż samego garnecka.
    - Na koniec bierzemy sklanecke koniacku.... no dwie... góra cy i wlewamy do garnka.
    - Garnek stawiamy na ogniu i miesając gzejemy cas jakiś.
    - Później nalewamy i pijemy sklanecke... dwie... no góra cy.
    - Po wypiciu wstajemy... robimy krocek... dwa...no góra cy!!!

    OdpowiedzUsuń
  44. :D:D góra :D!!!

    OdpowiedzUsuń
  45. Podejrzewam, że dla większości i ta góra byłaby nie do osiągnięcia :)))

    OdpowiedzUsuń