Choć wokoło świat szaleje,
wciąż kłopotów nawał,
lecz to przecież panta rhei,
jak Heraklit mawiał.
Wpadasz w otchłań desperacji
lub w szat rozdzieranie,
minorową masz tonację,
nie w smak ci śniadanie.
Wokół krzyży dzicz wciąż wyje,
czujesz się jak w kniei,
wkurzające to, nie kryję,
ale panta rhei!
Rozwrzeszczanych wieszczów tłumy
klęski ciągłe głoszą,
nie korzysta nikt z rozumu,
zjawy się panoszą.
Lecz, choć nawiedzeni walą
w pomnikowy bęben,
świata oni nie podpalą,
słychać czasu tętent.
Myślisz, kraj nasz wciąż na linie,
patrzysz, gdzie nadzieja...
Spoko! Wszystko to przepłynie
uwierz w Pantareja! ;-)
Pantareje to mróweczki
OdpowiedzUsuńco budują kopiec w lesie
albo babuleńka stara
co zakupy ciężkie niesie
Albo promyk słońca złoty
co na liściu się zawiesił
lub też ten pierwszoklasista
co na lekcje się nie spieszył
To co wkoło,zwykle sprawy
one są na co dzień z nami
pozwalają nam ,,odlecieć"
od tej sekty z pis-krzyżami....
Witam:)
Kruca bomba - mało casu...,że zacytuję ,,klasyka":)Praca przypomniała o sobie
i znów czas nie wiadomo gdzie znika w szalonym tempie. Życzę wszystkim jak najwięcej
,,Pantarejek" każdego dnia-w końcu zasługujemy na normalną egzystencję choć wszystko co się w koło dzieje zaprzecza temu życzeniu:)))
Witaj Adasiu :)
OdpowiedzUsuńCudnie to ująłeś, lepiej nie mogłeś odgadnąć moich myśli!:) Jaki piękny wierszyk z przesłaniem!:)
To ciche Pantarejki budują nam codzienność, a nie klany nawiedzonych, chociaż przyznaję, są głośni i potrafią wpędzić nas w różne frustracje.
Od dziś promuję Twoje hasło: "Pantarejek każdego dnia":)
Z czasem też u mnie nie tęgo, jak zwykle, Pantarejki absorbują :)))
Pamiętajmy moi mili-
OdpowiedzUsuńżeby całkiem nie zwariować
i na co dzień i od święta
,,Pantarejki" pielęgnować.
Czytając różne portale i blogi doszedłem do wniosku,ze polityka tak zdominowała codzienne życie,ze ludzie zapominają o zwykłych sprawach dnia codziennego.Żeby udowodnić swoje racje posuwają się do wielu nieetycznych zachowań.
Zniknął gdzieś obyczaj prawdziwej merytorycznej,dyskusji,gdzie szanuje się poglądy interlokutora.
Media sa naszpikowane mniej lub bardziej ukierunkowanymi partyjnie ,,ekspertami"od tłumaczenia niekumatym obywatelom RP co miał na myśli dany polityk albo jak interpretować jego decyzje.
Czy ja nie wiem co widzę lub nie rozumiem co słyszę?A tak się nas traktuje.Więc żeby nie dać się zindoktrynować różnym idiotyzmom pielęgnuję swoje ,,Pantarejki",gdyż one -jak nic innego-dają mi poczucie normalności.
Witajcie, Ewo* i Adasiu!!! Macie rację, nic tak nie cieszy jak to , że Pantarejki ciągle są i nas dotyczą. Gdy przestaną... to już nie będzie nasza sprawa.
OdpowiedzUsuńA jeszcze od czasów szkolnych nienawidziłam jak kazano nam mówić :co autor miał na myśli. Trzeba było klepać wyuczone teksty lub to co ktoś nam "wytłumaczył". A ja zawsze miałam własne zdanie i jak się później okazało, nie byłam odosobniona.
Bo wśród burz i wichru wycia,
OdpowiedzUsuńwszelkich tych dziwności,
"Pantarejki" mogą życiu
nadać normalności.
O merytorycznych dyskusjach w mediach można już zapomnieć. Dominuje demagogia i oczywiste oczywistości, podane do wierzenia przez guru, których inaczej nie można interpretować, jak w jedynie słuszny sposób i to niezależnie od logicznych argumentów. Do tego wszyscy są nieomylnymi ekspertami w każdej dziedzinie.
Nie pozostaje nam nic innego, niż chłonąć te "mądrości", uśpić mózg, rozdziawić gębę i zachwycać się ich erudycją i retoryką.
Bo my som nie kumate i kawe na ławe trza nam wyłożyć.
Całe szczęście, że odskocznią (bardzo skuteczną!) są "Pantarejki", bo by nam przyszło zwariować...
Wiesz, jak spojrzę rano na brzozę za moim oknem, która z dnia na dzień ma coraz więcej złotawych listków i jak pomyślę, co mam dziś do zrobienia, to wiem, że poruszam się w normalności:)
Cześć >ozonko<:)
OdpowiedzUsuńCo prawda na Waszych blogach poruszacie tematy polityczne ale przeplatane adekwatną poezją,żartem,ciekawą dyskusją,lub politycznym przepisem kulinarnym,nadają formę lekką,niemęczącą a i pouczająca wielce:)
Dzień dobry Ozon:)
OdpowiedzUsuńSamodzielności myślenia w szkole faktycznie było mało. Interpretacje literatury czy faktów historycznych zawsze były jedynie obowiązujące. Popatrz, jak czas to zweryfikował :)
Czasem łapię się na tym, że za bardzo wpadam w górne "C" na blogu. Wtedy są grzyby, ryby, ptactwo domowe;), kolory i inne "lśnienia" - dla równowagi. Jestem niepoprawną optymistką z natury, a do tego wyznawczynią zasady "carpe diem quam minimum credula postero". Nie umiem bez przerwy się zamartwiać :)
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym, że czas jako taki. W końcu dorośliśmy i mieliśmy odwagę krytykować sposób nauczania. No i oczywiście, mieliśmy własne zdanie. I mamy. Wiele też się zmieniło. Panta rhei Ewo * i Adamie, panta rhei.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy coś u siebie napiszę, jakoś ciasno z czasem się zrobiło i nic mnie nie chce natchnąć(?). A nie mam go(czasu) teraz dla siebie aż tyle, żeby coś wymyślać. Albo przychodzi samo, albo kicha(nie od kichania).
Ewuś, robię "pasztet teściowej" dla mojego kanadyjskiego szwagra, jest właśnie w Polsce.
A ten pasztet, paluszki lizać. I tylko ja robię go jak trzeba.:)))
Ewuś, to jesteśmy z jednej gliny :))) !!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że podzielisz się z bliźnimi przepisem na ten pasztet na swoim blogu. Będę go niecierpliwie wyglądać!
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, miałaś pewnie wspaniałą teściową, skoro nie boisz się pasztetu z taką nazwą. ;-)
O natchnienie się nie bój, samo przyjdzie wtedy, gdy się najmniej tego będziesz spodziewać.:)
Była wspaniała! Wyjątkowa, przemiła osoba i świetna gospodyni. A znała mnóstwo przepisów z dawnych naszych ziem na wschodzie.Historia jej rodziny, to również kawał historii Polski i Rosji. A przepis podam, czemu nie?
OdpowiedzUsuńA "kanadyjski" szwagier, to brak mojego męża.
OdpowiedzUsuńCo ze mną? Brat oczywiście , nie "brak"> :)))
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Pielęgnujmy tradycje naszych rodzin, poznawajmy ich historię, słuchajmy bliskich, którzy mają coś do powiedzenia na ten temat, bo gdy ich zabraknie wiele ciekawych zdarzeń z ich życia przepadnie w niebyt.
OdpowiedzUsuńTakie przepisy kulinarne to też cząstka życia naszych mam, teściowych, babć czy ciotek. Z jednej strony ocalimy je od zapomnienia, z drugiej - to są świetne "Panterejki", pozwalające trwać w normalności. :)
"PantArejki" - widzisz, każdemu się zdarza literówka, nie trzeba się przejmować.:)
OdpowiedzUsuńGoogle-joemonster-Antystres:DDD
OdpowiedzUsuńPrzepis już jest, u mnie :)))
OdpowiedzUsuńWitajcie:)
OdpowiedzUsuńPrzepis Ozona już skopiowałam do swoich:) Dwoma słowami - będzie pasztet:)
Dzisiaj jednak podejmuję kumpla kolacją z Ozona pierogami ruskimi:)
A ja u siebie dzisiaj - odleciałam:)
"Ruda", nie mogą się nie udać. Tylko pamiętaj, najważniejsze są proporcje. Miłego jedzenia, no bo przecież nie "miłej zabawy"?
OdpowiedzUsuńBędę trzymała się Twojego przepisu, trudno się sobie sprzeniewierzę :)
OdpowiedzUsuńDlaczego nie? Przy dobrym pasztecie, jako clou programu oraz innym menu, można zorganizować ciekawą imprezę i dobrze się bawić:)
OdpowiedzUsuńDzięki Ozon, już skopiowałam i stosowny komentarz zostawiłam.:)
Witaj Ewo, bardzo Cię przepraszam za to pytanie, ale czy istnieje możliwość skontaktowania się z tobą za pośrednictwem maila ?
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziekuję.
OdpowiedzUsuńChoć wszystko sobie lekko płynie,
OdpowiedzUsuńTo najlepiej płynie po wazelinie.
Bo jak już widzę z PiS-u członków
To potrafią ustawić kota na ogonku.
Dla prezesa zrobią wszystko,
Nawet zhańbią swe nazwisko.
Wszystko zrobią dla koryta -
Wazelina czy to chłop, czy kobita.
:)
Dzień dobry wszystkim i smacznego do obiadu.:)
Zwłaszcza z wazeliną?
OdpowiedzUsuńTo będzie "Ale obiad" !!! ;)))
OdpowiedzUsuńWłaśnie kończę pracę i jazda do domeczku na
OdpowiedzUsuńżarełko. Nara!:)
U nich tylko wazelina,
OdpowiedzUsuńbo ich guru mores trzyma.
Gdy inaczej ktoś próbuje,
prezesowi nie smakuje.
Bez poślizgu nie da rady -
takie u nich są zasady.
Nie smarujesz - do odstawki,
więc zabieraj swe zabawki!
Witaj Jaśku :)
Wyszła cała wazelina,
OdpowiedzUsuńtu jej ni ma, tam jej ni ma...
By nie było więc kłopotu,
poszukują już towotu!:)
Ozon :) Jak na śniadanie była "Pantarejka", to na obiad, dla równowagi, wazelina. Takie więcej treściwe :)))
OdpowiedzUsuń"Wazelina", wazelina,
OdpowiedzUsuńTo doprawdy cud dziewczyna.
Tam potrząśnie,gdzieś tam trzaśnie
wszystko idzie jak po maśle.
Nie uwierzy dziś Mickiewicz
Jaki rym gdzie się należy.
Nie do wiary!!!
OdpowiedzUsuńWazelina, o wazelina,
OdpowiedzUsuńjuż PiS kraina
cię dobrze zna,
tak nakazał nam prezesina
więc wazelina popyt ma!
Nelly Rokita bije wszelkie rekordy! Głupoty też!!! :)))
OdpowiedzUsuńJutro będzie wywiad na blogu :))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńWazelina, wazelina, wazelina,
OdpowiedzUsuńA mnie w ustach wzbiera ślina.
Mam wielką ochotę puścić se pawia
Na prezesa, za to co on wyprawia.
W ramach " wiczorynki" zdobyłem się na odwagę i wysłuchałem Olejnikowej i Jej " gościa " - Nelly od Rokitów ! Może któraś z Pań przetłumaczy : o co tej babie/?/ chodzi? Oprócz tego , że " jajek " jest : wspaniały , wielki , mądry , czuły , wrażliwy , troskliwy i.t.d...
OdpowiedzUsuńMarysia - Jasio Rokita wielkie głupstwo zrobił... Te trzydzieści lat temu , gdyby ją udusił , to dziś już byłby : po odsiadce i wolny jak ptak ... A tak ? Dożywotnia czarna rozpacz. Nie dziwię się , że jemu też już rzuca się na mózg... Przy takiej babie /?/
Dobry wieczór wszystkim !
Stanisław
Pawia nie puszczaj -
OdpowiedzUsuńszkoda ptaszyska.
Preziowi piana
wciąż leci z pyska.
Może pawiowi
pióra pochlapać,
jak będzie gębą
za dużo kłapać!
:)
Stanisławie, cierpliwości. Jutro będzie tłumaczenie, chociaż tak ściśle to ja nie umiem :(
OdpowiedzUsuńDobry wieczór Stanisławie :)
OdpowiedzUsuńNiemcy mnie biją! ;-)
Wiesz, tej baby, to bez poł litra nie razbieriosz.
OdpowiedzUsuńMoże Jaś-Maryś też już zaniechał rozbierania?;-)
W zasadzie, to bym się wcale nie zdziwiła...
I ja też! ;)))
OdpowiedzUsuńPisałam , ale mnie "wyrzuciło". Co jest?
Każdemu się rzuca.
OdpowiedzUsuńPrzy takiej babie
paskudne jest życie,
ale juz zwlaszcza
Przy Nelly Rokicie.
Niestety, komp mi siada.
OdpowiedzUsuń