czwartek, 12 maja 2011
Smak chwili
Szachownica kostkowata.
Lubię poezję, słońce, szmer liści,
wiatr i muzykę, obłok różowy,
sny me wczorajsze, szybki bieg myśli
w palecie marzeń wciąż kolorowej.
Lubię, jak ranek powoli wstaje,
promieniem złotym chmury uczesze,
kiedy słonecznym rytmem zegara
otwieram wolno dnia mego zeszyt.
Lubię jak mówisz do mnie z uśmiechem,
gdy w słowach pachną fiołki, jaśminy,
brzmią potem długo w mej duszy echem,
czarują zmysły, nim w dal odpłyną.
Lubię wieczorem, po dniu zgiełkliwym,
usiąść cichutko w moim ogrodzie...
bo wiem, że mija czar każdej chwili,
a na tym świecie jestem przechodniem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj Ewo:)))
OdpowiedzUsuńNareszcie są kwiaty, o których kiedyś była mowa, szachownica :))) Dziwne to kwiaty i szczerze mówiąc mam mieszane uczucia patrząc na nie. Z jednej strony zachwycają możliwości natury ,wytworzyć kwiat w kratkę, z drugiej smuci uboga kolorystyka . A jakby tak inne kolory, to by dopiero było:)))
Próba - może już uda się wejść?
OdpowiedzUsuńO jej - ale blogger zrobił mi zadymę.:))
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, nie mogłam wejść od rana do komentarzy - i wiem, że nie tylko ja.)
Do tego zmienił mi samowolnie nick z ewa* na Ewa - a to figlarz z niego.:)))
Teraz już można komentować.:)
Witaj Ozonko:)
OdpowiedzUsuńWedług mnie, szachownica kostkowata ma przepiękną barwę bordowo-brązową, rzadko spotykaną w przyrodzie. Jest w naturze pod ścisłą ochroną, ale nigdy jej nie widziałam. Podobno rośnie na Pomorzu i gdzieś w okolicach Przemyśla.
Moja cebulka jest kupiona w centrum ogrodniczym, kwiat zakwita w kwietniu i kwitnie dość długo jeszcze w maju. Prawdziwy majstersztyk natury.:)
Wybacz Ozonko, że u Ciebie zrobiłam próbę wejścia na blog - chciałam się przekonać, czy tylko u mnie są trudności. Już wszystko jest ok.
Słoneczko świeci cudnie, temp. na wejście już 20. st. - cd. lata trwa, oby tak dalej.:)
Jaśku, Adaśku - wiem, że mieliście kłopoty z wejściem do komentarzy, teraz powinno być ok. Jeśli nie - dajcie mi znać.
OdpowiedzUsuń... a teraz powinien być poprzedni nick - próba.
OdpowiedzUsuńok.:)))
OdpowiedzUsuńBlogger chyba ma kaca,chory błędnik albo jakowyś inny wirus go dopadł:)))
OdpowiedzUsuńWitajcie.
Już myślałem,że mam jakiegoś wirusa u siebie...
Witaj Adaśku:))
OdpowiedzUsuńNareszcie:) Miałam to samo od rana. Najpierw zaczął mi "montować" jakieś aktualizacje i nie mogłam wstawić wstępniaka. Jak już się z tym uporałam, miałam blokadę na wejście do komentarzy.
Co za bezduszna machina, mam nadzieję, że już mu kac minął, bo nawet przywrócił mi poprzedniego nicka.:)
Ufff... ale się narobiłam...
Ech,te komputery...
OdpowiedzUsuńA dzisiaj słyszałem,że w Japonii robot udziela ślubów...Ciekawe czy rozwodów tez będzie udzielał?:))
Witajcie:)*
OdpowiedzUsuńTeż miałem problemy, nawet z otwarciem wyszukiwarki,ale
już jest OK.
A to byłoby dobre, bo przynajmniej szybko i bez zbędnych procedur:)
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko urodzin i pochówka komputerowego by brakowało:))
Witaj Jaśku:)
OdpowiedzUsuńJak zdrówko?
U nas nie przeszłoby:P
OdpowiedzUsuńWitaj Jasieczku:)*
OdpowiedzUsuńI popatrz, jak to niby super nowoczesny środek komunikacji może ludziom życie utrudnić...
Wyszukiwarki też nie mogłam otworzyć, z innymi blogami też miałam problemy.
Trzeba coś zagrać albo porymować, bo okrutnego nerwa dostałam.:)
Jeszcze żyję Adasiu:)) Dziękuję.:)
OdpowiedzUsuńPowiem Wam coś na ucho.:)
OdpowiedzUsuńOgródek w sobotę będzie obchodził pierwsze urodziny - 14 maja 2010 r. założyłam impresje codzienne. Myślałam, że blogger doszedł do wniosku, że po roku wyczerpał mi się jakiś limit, cycuś na prowadzenie bloga.
Ale na szczęście nic z tych rzeczy.:)
Jakby któryś z panów wstał dzisiaj lewą nogą to proponuję nastroić się przyjemnie na cały dzień...
OdpowiedzUsuńhttp://fun.net.pl/Zestawy_2010/2010-12-20/Polepszacz_Humoru.flv,film.html
i w tym stanie dotrwać do nocki:)))
Adaśku, też polepszyłam sobie humor, bo mam słabość (chyba jak każda kobieta?) do pięknej bielizny, a do tego te śliczności puchate.:))
OdpowiedzUsuńNo proszę:)Ale faktycznie byłem ciekaw reakcji dzierlatek a bielizna całkiem,całkiem:)
OdpowiedzUsuńMnie nie można wpuszczać do sklepu z elegancją bielizną, do księgarni, perfumerii i kwiaciarni. Albo wpuścić, ale przedtem zabrać portfel i wszystkie karty płatnicze.:))
OdpowiedzUsuńZnam ten ból,ha ha ha ha ha ha .......
OdpowiedzUsuńZ autopsji, czy jako "osoba towarzysząca"? ;)
OdpowiedzUsuńTowarzysząca z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuńTo może odrobinę luksusu z łezką;) - dla Ogrodniczek... "Sukienkę miałaś od Paquina"
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=RjuZUym9_sA&feature=related
:))
I coś do na dobry humor dla wszystkich:)
OdpowiedzUsuńhttp://www.polityka.pl/galerie/1511904,1,andrzej-mleczko---galeria-rysunkow-2011-r.read
Adaśku, czy dziś nie będzie Twojej sesji muzycznej?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że blogger wpuszcza wszystkie linki już bez kłopotu. Moje wpuścił.:)
:)))
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=a_FJXhuRBtc&feature=fvsr
http://www.youtube.com/watch?v=UjbIHWREkRg
OdpowiedzUsuńTor niedaleko domu mojego brata...
Wczesniej nie pomyślałem,żeby tego szukać na YT...
Dzięki, Adaśku – My fair Lady z moją ulubioną Audreyką... i ta odrobina luksusu:))
OdpowiedzUsuńA muzyczka i koniki śliczne... szczególnie uroczo wyszło im pożegnanie...
Teraz pewnie częściej będziesz zaglądał do tego utworu na YT. Dobrze, że to odkryłeś.:)
No, wreszcie coś weszło - po dwóch godzinach...
Może szanowny blogger wreszcie zakończył swoje wariacje?
Znacie Jarosława,
OdpowiedzUsuńchłopak z Żoliborza.
Marzy mu się Polska
- od morza do morza.
Znacie Jarosława,
to jest prezes PiS-u.
Żadne dziecko w szkole
nie zna życiorysu.
Znacie Jarosława,
klerykał- radykał.
Ale się mu władza
z rączek wciąż wymyka.
Znacie Jarosława,
uwielbia kaczeńce.
Zawsze 10 - go,
składa czegoś(?) wieńce.
Znacie Jarosława,
kiedys miał tam pracę.
Teraz składa wieńce
przed onym pałacem.
Znacie Jarosława,
miał w pałacu pracę.
Umowa wygasła,
musi być pajacem.
Znacie Jarosława,
on wszystkich pociesza.
Że nas poprowadzi
metodą Mojżesza.
Znacie Jarosława,
ledwo podjął pracę.
Ze swoim braciszkiem,
zarządzał pałacem.
Znacie Jarosława,
wiecie, że miał wrogów.
Przeżył katastrofę,
niech dziękuje Bogu.
Przysiągł swemu bratu,
że ręki nie poda.
Choćby go prosiła
o to sama Doda.
Znacie Jarosława,
jest to facet twórczy.
Wierszyk kończyć muszę,
bo mi w brzuchu burczy.
Pozdrowienia ślę serdeczne.:-)
Witam i nietypowo skomentuję:)
OdpowiedzUsuńJak tu być poetą?
G...na sprawa:)
Na moim osiedlu dziś stała się rzecz niesłychana. Za to - bardzo śmierdząca. Pod uliczką osiedlową, obok naszego domu - wybiła studzienka kanalizacyjna. Wybiła tym: na co przerabiamy spożyte potrawy. Czyli - sprawa jest śmierdząca. Administrator wezwał mnie/ jako członka zarządu/, abym wyraził zgodę na uruchomiewnie środków finansowych na przetkanie... Ja, jak to ja... Mówię: mowy nie ma, bo to główna "magistrala", nienależąca do naszej wspólnoty, a do: p.w.i.k.- u. Pewik pobiera opłatę za odprowadzenie ścieków, słoną - za każdy m3 wody. Dzwonię do pewiku- jakiś dyrektor d/s b. ważnych... Tłumaczę sprawę... W odpowiedzi słyszę, że to też nie jest " ich rura" , bo im jej deweloper - nie przekazał:) A uliczka z kolei, jest we władaniu gminy - więc też nie ich. Pytam zatem: panie dyrektorze, to czym odprowadzacie ścieki, za które bierzecie słoną opłatę/?/ No... właśnie tą rurą... - odpowiada. Ona jest, ale nie jest nasza, bo nam jej nie przekazano. Napisałem zatem pismo, że nie wyrażam zgody na naprawę z naszych środków, bo "problem" nie dotyczy naszej własności. Poszedł fax. Czekamy... A g...o dalej wybija. I strasznie śmierdzi! Bo gorąco ...
Tak sobie myślę, że Sławomir Mrożek / może / miał by gorący temat do stworzenia opowiastki - o polskiej, " europejskiej " rzeczywistości...:)
Pozdrawiam Ewo i Ogrodnicy
Miłego , pachnącego popołudnia:)
Stanisław
Czas szybko mija,
OdpowiedzUsuńrura niczyja.
Weź Stasiu kija,
dowiesz się czyja.
Jak "g" wybija,
rura niczyja.
Niech to nagłośnią,
w Radiu Maryja.
To na 100 %,
ktoś tam przyjedzie.
I Wam pomoże
napewno w biedzie.
Udało się!!!!!!!!!!! Hura!!!!
OdpowiedzUsuńNiech mnie gęś kopnie,a kaczka powącha, jeśli tym razem uda mi sie tu wejść:)))
OdpowiedzUsuń"pewnie" miało być:)))
OdpowiedzUsuńIle razy musiałam się zalogować, to ludzkie pojecie przechodzi. Normalenie penie by starczyło na rok:)))
OdpowiedzUsuńNie mam juz nicka, co za głupek wziąłm się za grzebanie w bloggerze?
OdpowiedzUsuńRozpierniczyli wszystko. Teraz powinno byc dobrze:)))
OdpowiedzUsuńWitajcie w to piękne popołudnie po pracy:)
OdpowiedzUsuńNareszcie udało mi się bez kłopotu i za pierwszym razem wejść do Ogródka.
Zaraz przeczytam wszystkie wierszyki i komentarze.
Ozonko:) Współczuję Ci - jako koleżance bloggerce, bo to, co dzisiaj w nami wyprawiał "mocodawca" przeszło ludzkie pojęcie.
Mam nadzieję, że następnych takich "numerków"nie będzie.
świerka igły mnie smagają
OdpowiedzUsuńi do wiersza zachęcają.
Także kogut dla zachęty
pieje, grzebyk ma napięty.
Pod dachem jest gniazdek wiele
gnieżdżą się w nich przyjaciele
szczebiotają, świerszcze słyszę
więc podziwiam wiejską ciszę.
Ptaszków pełno dookoła
popijam kawę wesoła.
Iglak mnie za nogi łapie
więc i ja go też podrapię
Widzę dwa żółte motyle
przyleciały tu na chwilę.
Obleciały jabłoń, gruszę,
chyba się na biegi skuszę.
Słońce chowa się za chmurkę.
Czubatka zgubiła piórko.
Wróbelek na bramie siedzi
a obok mili sąsiedzi.
Chmury pierzaste na niebie
a ja piszę wiersz dla Ciebie.
Mój Kochany Krasnoludku,
posłuchaj, co w mym ogródku
Witaj Andrzeju:)
OdpowiedzUsuńPytasz, czy znam Jarosława?
Chyba nie wiem - kto to taki?;)
Nie po drodze mi z nim sprawa,
nie frapują mnie pętaki.
Szkoda rymów mi układać,
na starego kawalera
który chciałby na tron siadać
i do władzy się dobiera.
Po chodniku wieniec człapie
pod nim jakieś krótkie nóżki,
za nim jeszcze kilku gapiów-
wypinają tłuste brzuszki.
Innych ja chłopaków wolę,
mogę o nich wiersze pisać,
tego Jarka zaś chromolę,
a co robi, wręcz mi zwisa!
Smutkiem tylko mnie napawa,
jego rzesza zwolenników,
trzeba chyba go przyspawać
do kaftana i nocników:))
Pozdrawiam Cię, Jędruś, serdecznie, z majowym słoneczkiem.:)
Dzień dobry Staszku:)
OdpowiedzUsuńCosik mnie się "zdawa", że wymiękniesz z tymi finansami pod wpływem fetorku:)
Nie znam się na tym, kto powinien pokryć koszty naprawy awarii, ale skoro studzienka jest pwik-u, to na zdrowy chłopski rozum do nich należy jej usunięcie i z ich środków.
Życzę wytrwałości i powodzenia, a jednocześnie współczuję, bo sama jestem bardzo nieodporna na takie zapachy.
Pozdrawiam serdecznie:)
Witaj Danusiu:)
OdpowiedzUsuńWidzę te świerki gdzieś koło Ciebie,
pięknie, plastycznie to opisałaś...
i te pierzaste chmurki na niebie,
widzę, że jesteś w skowronkach cała:))
Swój dzionek pracy też już skończyłam,
jazda i korki trochę zmęczyły,
lecz do Ogródka już powróciłam
i wspólnie z Wami odzyskam siły.:)
Tu mi wierszami czas umilacie,
w nich pachną słodko bzy i kasztany,
a jak muzyczkę jakąś zagracie
mogę się puścić. No jasne - w tany:))
Pozdrówka wiosenne dla Ciebie ślę, już zaparzam poobiednią kawę i do wierszyków zapraszam.:)
Ozonko, ja musiałam sama poprawić sobie nick w profilu, bo blogger też mnie przeinaczył po swojemu.
OdpowiedzUsuńAle widzę, że teraz już masz wszystko w porządku.:)
Zrobiłam co trzeba.Jednak jego brak mnie zaniepokoił. Musieli we wszystkim grzebać;(
OdpowiedzUsuńFachowcy od siedmiu boleści przewrócili do góry nogami wszystkie dane w blogerze. Musiała to sama ręcznie poukładać tak, jak było przedtem.
OdpowiedzUsuńPo najmniejszej linii oporu zmienili nick na prawdziwe imię z danych osobowych, które z założenia nie powinny być wyświetlane.
Towarzystwo spod ciemnej gwiazdy...
Trochę klasyki rockowej na pobudzenie zmęczonych:)
OdpowiedzUsuńhttp://fm.tuba.pl/radio-internetowe/Eric+Clapton
Policzyłam Ewuś, u mnie była rocznica 17 marca:)))
OdpowiedzUsuńWitajcie wieczorkiem:)*
OdpowiedzUsuńEwo, skąd wiedziałaś, że jestem zmęczony i jakiś taki
przymulony? Rock nie pomógł i musiałem szczelić sobie
dopalacza w postaci potężnego drinka.:)
Zobaczę czy pomoże...
Witaj Jaśku:)*
OdpowiedzUsuńZ autopsji; ja dzisiaj jestem taka sama... ciśnienie leci na zbity pynio, niebo się chmurzy... własnie wstałam z drzemki i pomyślałam o Tobie - a tu jak na zawołanie:))
Nie masz jeszcze jakiejś kropelki tego drinka?:)
... telepatia jakaś, cycuś?:))
OdpowiedzUsuńPolecam i posyłam Ci zestaw gin, tonik i trzy kostki
OdpowiedzUsuńlodu. Dalej widzę. :))
Dalej czegoś... czy tak w ogóle?
OdpowiedzUsuńJuż złapałam, dzięki:)
Chociaż przyznam Ci się, że zostało mi w butelce jeszcze trochę żubrówki, a w kartonie trochę soku jabłkowego i z Twojej inspiracji machnęłam już kilka łyków...
I w zasadzie wolałabym, żeby klawiatura była bliżej...:))
A jak nie drink, to zadymajmy se:)))
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=eI65nh52LnE&feature=feedrec_grec_index
Blog w sobotę skończy roczek,
OdpowiedzUsuńnie wiem, więc, czy w świetle prawa,
takiemu siusiumajtkowi
można alkohol dawać?;)
Myślisz, że jak dostaniemy kopa po maryśce to tak będziemy śpiewać? :))
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=Im7NHzSi5cY&feature=related
Wiosna raz! Proszę bardzo,
OdpowiedzUsuńsłodki koktail z zapachów i bzów...
....
Panie kielner, do stolika słowika raz!
A ten księżyc to może pan zgaś!
Czy ktoś może pamięta piosenkę z podobnymi słowami? Melodia jest w rytmie walczyka, doskonale mi się tłucze po głowie; podśpiewywał tę piosenkę mój dziadek, jak zdarzyło mu się na rauszyku wrócić...:))
Cześć Jasiek:)
OdpowiedzUsuńJak ja dziś: okno otworzę i tak zaciągnę się powietrzem wieczornym, przesyconym "zapachem" , tego wiesz... hm: g..a - to mnie tak " mroczy " jak po l.s.d.:) W zmiankowanym wczśniej " temacie" - pat nastąpił:) A więc - g...o górą.
Raz w życiu uraczyłem się l.s.d. Za młodych czasów marynarze to czasem przywozili:) Zapamiętałem do dziś: widok wielkiej kury z zębami, która mnie chciała , nimi "dziabnąć":)
Oczywiście to moje doświadczenie po tym świństwie:(
A dziś , właśnie teraz otworzyłem sobie Budweisera butelczynę... no drugą. Chwalę Aschan, który w ramach święta / kolejne urodziny / sprzedaje to pyszne piwko po: 1,50 - za buteleczkę:) Tom sobie, jako oszczędny człek , zapasik zrobił:)
Pozdrawiam , WASZE ZDROWIE kOCHANI:)
Stanisław
Cały dzień, jak przeczytałem, mieliście kłopoty z blogerem. Ja nigdy ich nie mam:) To proste: piszę tekst, wybieram " Stanisław " i... klikam jakieś, średnio 463 razy... Zawsze wchodzi:)))
Szukałem - nie znalazłem, ale może tą:
OdpowiedzUsuńWIOSENNA PIEŚŃ RADOŚCI
Idzie sobie wiosna
słychać świergot ptaka,
ładna to piosenka
tylko głupia taka
Już przyleciał bocian
i w kałuży dłubie,
mi to nie przeszkadza
dalej będzie głupiej.
A aaaaa już jest wiosna
A aaaaa dłuższe dnie
A aaaaa kwiaty rosną
A aaaaa głupie, nie?
Słońce raźniej świeci
dym się w polu snuje
- zupełnie bez sensu,
ale się rymuje
Budzi się przyroda,
już zielono wszędzie
bać się nie ma czego -
znowu refren będzie:
A aaaaa już jest wiosna...
Rozmarzają rzeki,
płynie kra do morza
- zwrotka nienajgorsza,
tylko rymu nie ma.
Drzewa mają pączki,
w jajkach są pisklęta,
przyroda jak zwrotka
- niedorozwinięta!
A aaaaa już jest wiosna
Wiosna jest po zimie
w myśl ludowych przysłów.
ja już nie mam zdrowia
do tych idiotyzmów.
Kończy się piosenka,
śniegu nie ma prawie.
Pisać głupie teksty
nawet ja potrafię!
Słowa: Władysław Sikora
A Maryśkę wolałbym na kocyku na trawiastym łonie:)))
Staszku:), po drugim Budweiserze powinno lepiej wchodzić... :)))
OdpowiedzUsuńA może obaj z Jaśkiem, po rozgrzewce zaśpiewacie sobie tak:
I znaleźliśmy się w wieku, trudna rada,
Że się człowiek przestał dobrze zapowiadać;
Ale za to, z drugiej strony, cieszy się,
Że się również przestał zapowiadać źle.
Starsi panowie, Starsi panowie,
Starsi panowie dwaj...
Już szron na głowie i nie to zdrowie,
A w sercu ciągle maj.
I ta trwoga, i ta trwoga, trudna rada,
Że się nie wie, czy się człowiek dla dam nada;
Ale z drugiej strony z chwili takiej wdzięk,
Gdy rozwieje dana dama taki lęk.
Starsi panowie...
Za granicę raczej nikt nas już nie wyśle.
Zostaniemy, trudna rada, my przy Wiśle;
Ale z drugiej strony też się cieszy człek
Z geografii znając gorszych parę rzek.
Starsi panowie...
Nie liczymy, trudna rada, też z kolegą,
By na Marsa via sputnik się w ten tego;
Ale z drugiej stony, czy na Marsie gra,
Gdy w ankiecie się Ziemianin były ma.
Starsi panowie...
Trudna rada, jeśli chodzi o karierę;
To nie będzie, już nie będzie się premierem;
Ale z drugiej strony weźmy, co tu kryć,
Jak to długo tym premierem trzeba być.
Starsi panowie...
-------
Chociaż bo ja wiem? Wy jeszcze całkiem młode chłopaki, komu tu świat gubić...:))
Czee Stasiu, ja mam problem z innym smrodkiem, gdy
OdpowiedzUsuńtakie miłe zwierzątka z długimi ogonami najadły się
smakołyków i teraz w piwnicach na kocykach się
rozkładają.
Ewuś jak chcesz to wywal zaraz ten wpis.
... aha, zapomniałam dodać, że to tekst Jeremiego Przybory, sorry...:))
OdpowiedzUsuńNoooo...Jaśku, Maryny na kocyku Ci się zachciewa? Koniec świata! Uważaj, żeby Ci się taka nie przytrafiła:
Widziałem Marynę raz we młynie, widziałem Marynę raz we młynie,
Jak lazła do góry po drabinie, jak lazła do góry po drabinie.
I widać jej było kolaniska, i widać jej było kolaniska,
Oj, jakie grubaśne te kościska, oj, jakie grubaśne te kościska.
I widać jej było kawał nogi, i widać jej było kawał nogi,
O, jakie grubaśne, Boże drogi, o, jakie grubaśne, Boże drogi.
I widać jej było kawał uda, i widać jej było kawał uda,
A wyżej to były same cuda, a wyżej to były same cuda.
Więc którejś niedzieli jej się pytam, wiec którejś niedzieli jej się pytam”
Czy chciałaby zostać mą kobitą, czy chciałaby zostać mą kobitą.
A ona mi na to: „Chuderlaku!”, a ona mi na to: „Chuderlaku!
Weź sznura i powieś się na haku, weź sznura i powieś się na haku.”,
Wybrała se chłopa jak niedźwiedzia, wybrała se chłopa jak niedźwiedzia,
Po roku zrobiła z niego śledzia, po roku zrobiła z niego śledzia.
I wzięła se chłopa jak wilczura, i wzięta se chłopa jak wilczura,
Po roku zrobiła z niego szczura, po roku zrobiła z niego szczura.
Z piosenki wynika morał taki, z piosenki wynika morał taki,
Nie bierzcie se grubych bab chłopaki, nie bierzcie se grubych bab chłopaki.
(przyśpiewka ludowa, autor nieznany)
Była taka piosenka, Ewuś. Nie wiem czy przypadkiem nie śpiewał jej Sempoliński? Sądzę, że nie on jeden, bo pamiętam też młody głos, no taki średnio młody:) Pamiętam również melodię.
OdpowiedzUsuńJaśku, o szczurach mówisz?
OdpowiedzUsuńMam większą tolerancję dla zwierząt (a szczur, to elita intelektualna), niż dla niektórych ludzi - więc nie wywalę, dlaczego? :)
Tę przyspiewkę też pamiętam, słowa nieco się różniły, ale sens pozostał ten sam:)))
OdpowiedzUsuńMój wpis z 21.17 dotyczy wpisu Ewy z 20.51;)
OdpowiedzUsuńOzonko, ja podejrzewałam Jaremę Stępowskiego, ale nigdzie jej nie znalazłam w jego wykonaniu.
OdpowiedzUsuńMoże to faktycznie Sempoliński? To już tym bardziej nie znajdę...:)
Poszukam, stara jest ta piosenka, przypuszczam, że przedwojenna:)))
OdpowiedzUsuńE tam... Ewo:)
OdpowiedzUsuńOsobiście wolę to: / cytat z pamięci/
Wesołe jest zycie staruszka,
Wesołe jak piosnka jest ta...
Tu biuścik zakwita, tam nóżka:)
A świat doń się śmieje - ha, ha:)
Iwona mi powtarza, że na wiosnę zawsze " głupieję"... Pókim żyw - zawsze tak wiosna na mnie działa:)
Stanisław
Bo zaczyna mnie podgryzać.
OdpowiedzUsuńCholera, postaram sie dowiedzieć w ZAiKSie. W każdym razie spróbuję:)))
OdpowiedzUsuńStaszku, ja głupieję cały rok, a na wiosnę, to już jest apogeum :)))
OdpowiedzUsuńWięc nie przejmuj się tak bardzo...:)
Ale proszę bardzo, jeśli chcesz - oto ta piosenka:
http://www.youtube.com/watch?v=qu7Y-Ww6s0w
U Sempolińskiego też nie ma, ale tam są tylko jakieś szcatki piosenek, które wykonywał. Może Łazuka je spiewał w czasach swojej młodosci, był wszak jego uczniem:)
OdpowiedzUsuńOzonko, Tobie też dźwięczy ona w uszach?
OdpowiedzUsuńKurczę, melodię mogę calutką zanucić na pamięć...
Jak się dowiesz, to daj znać:)
Przypomniałaś mi ją teraz. Mamie, a właściwie babci uratowało sie sporo starych płyt i mieliśmy stary gramofon na 78 obrotów. Antyk to był, pewien ignorant go rozebrał na czynniki pierwsze. Zero szacunku dla staroci. No i mam wrażenie, że czegoś takiego słuchałam. Piosenkę znam na bank:))) Nie na pamięć;(
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście przepytam mamę:)))
OdpowiedzUsuńA jeszcze Ci powiem, że mnie pasuje ona do Mieczysława Fogga, z jego młodszych lat.
OdpowiedzUsuńNo dobrze. Jak już nie będzie słowika na stoliku, to go Wam podam w wierszu Władysława Broniewskiego:
OdpowiedzUsuń"Słowik"
W pieśni słowika
jakaś muzyka...
I nie śpię. Sobie na złość.
Jak to wysłowić,
co mówi słowik,
i jak to w ogóle nazwać?
Ja bym słowika
nazwał strumyczkiem,
który ku sercu płynie,
a śmierć po sercu
pocina smyczkiem:
niech się zatraci,
niech zginie!
I słowik zginie,
i umrze serce.
Dobrze. Niech się zatraci.
Ta noc majowa,
to nocne scherzo...
Dobrze.
To się opłaci.
W.Broniewski
No to kochani ogrodnicy i nasi najmilsi czytelnicy czas
OdpowiedzUsuńna dobranockę z Alexandrem Czartoryskim i wiedeńskiej
kołysanki:))
http://www.youtube.com/watch?v=OECt2bErTFk&feature=related
Co dnia ...
Co dnia cię witam, choć o różnej porze.
Co dnia cię słyszę, rano i wieczorem.
Co dnia przypływa moich uczuć morze,
co dnia wiem pewniej ... tyś moim wyborem.
Pytasz mnie niekiedy, cóż nam czynić trzeba,
kim być sobie wzajem, aby co dzień święto,
by mieć w naszych latach jeszcze trochę nieba,
by z miłości naszej nic nam nie ujęto.
Codziennie mówię, że kochać wystarczy,
bowiem wzajemna miłość to jedyna
więź i osłona silniejsza od tarczy ...
co dnia ją buduj ... i co dzień zaczynaj.
Zapytasz mnie może, cóż to z nami dalej,
czy miłości starczy, nadziei i wiary ...
pij czerwone wino, mi też jego nalej
aż serca się staną, jak cudowne czary.
Co dnia cię słyszę, jak jedyną w świecie,
jak bym smakował najsłodszej słodyczy,
pragnąc, byś nią dla mnie pozostała przecie
w dniu każdym, który szczęściem mi się liczy.
Nigdy nie wyblaknij, nigdy nie trać blasku
i świeć mi jak gwiazda poprzez mroki nocy
i bądź mi jutrzenką, kiedy bliżej brzasku,
kiedy dzień się budzi i nabiera mocy.
Dobranoc, dobranoc Kochani:)*** Już czas na sen.:)*
Może byc też młodszy Fogg, chociaż sądząc z nieco zawadiackiej treści pasuje mi tu Sempoliński:)
OdpowiedzUsuńSprawdzam, ale na razie zero wyników:(
Przeciez upływ czasu , to nie "gumka myszka";(((
OdpowiedzUsuńA ja tym razem przyniosłam Wam dziś na dobranoc wiersz Białej damy (z beja):
OdpowiedzUsuńPatrzę na twoje dłonie
pragnąc byś nimi mnie przykrył,
ciepło tocząc palcami
owinął ramieniem w ciszy.
Wtulona już się nie lękam
trudnej, spóźnionej miłości,
chcę możliwie najdłużej
w bezpiecznym kręgu pozostać.
Usta sunące po ciele
po miękkim, ciepłym atłasie
piszą czule na skórze,
że miłość jest wszech czasem.
Odnajdziesz ją w minionym,
ale i w przyszłym zarazem,
teraz jest z nami blisko,
darząc nas szczęściem nawzajem.
Dobranoc, dobranoc Kochani:)*** - snów wiosennych, miłosnych... :)*
Dobry wieczór Bloggerze. Oddałeś post o 23.00 następnego dnia. A gdzie są komentarze?
OdpowiedzUsuń