Smutku barw nie będę do głowy wkładała,
sobotni poranek budzi mnie kolorem,
szarość prędko chowam gdzieś w myśli annałach,
dzień ten pomaluję soczystym kolorem.
Już w szafirze bladym niebo za mym oknem
a srebrnawy księżyc w horyzont zapada,
barwy o świtaniu są czyste i ostre,
kolorowe słowa dla Was poukładam.
Złotem więc przystroję trochę mdławe słońce,
ołów chmur błękitem radosnym ożywię,
namaluję lato, jak w lipcu gorące,
warg czerwienią jasną dzień całuję tkliwie.
Najważniejszy będzie dziś kolor zielony,
nie żałuję pędzla na jego odcienie,
duszę już ubieram w seledynu tony
kolorową radość dziś do serc Wam leję.:)
Przepraszam Was, ale fotek nie mogę na razie zamieszczac na blogu z przyczyn technicznych. Mam nadzieję, że w poniedziałek wszystko wróci do normy.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia.:)
Najważniejszy będzie dziś kolor zielony,
OdpowiedzUsuńnie żałuję pędzla na jego odcienie,
duszę już ubieram w seledynu tony
kolorową radośc dziś do serc Wam leję.:)
Oj potrzebna mi kolorowa. Nadzieja.
i dzięki za zieleń. Pocałuj mnie nie dzien (hi hi)
Spokojnego dnia. Chociaż troche odetchnij :-)*
Dla wchodzących Gosci Ogródka też życzę Spokojnego Dnia :-)*
Witaj Heniu:)
OdpowiedzUsuńDzień pocałowałam z rana, a kolorowego buziaka (nie zielonego, bo nie jestem ufoludkiem),
przesyłam Wszystkim Ogrodnikom i Tobie też.:)*
Bry, Witam zielono.:)
OdpowiedzUsuń“Zielony wiersz”
Ja nie chcę wiele:
Ciebie i zieleń,
i żeby wiatr kołysał
gałęzie drzew,
żebym wiersze pisał
o tym, że…
każdy nerw,
każda chwila samotna,
każdy ból – jakże częsty, jak częsty! -
zwiastuje otchłań,
mówi : nieszczęsny….
ja nie chcę wiele,
ale nie mniej niż wszystko:
Ciebie i zieleń
i żeby listkom
akacji było wietrznie,
i żeby sercu – bezpiecznie,
i żeby kot się bawił firanką
jak umie
żeby siedzieć na jerozolimskim ganku
i nic nie rozumieć.
Pętacki wiersz
sam wiesz, że łżesz,
ale dlaczego tak boli, tak boli?
chyba już nic nie napiszę
w ogromną i groźną ciszę
schodzę powoli
ja nie chce wiele:
Ciebie i zieleń...
Autor: Władysław Broniewski
Witaj Baco. Wejdź do mnie , na ławeczce pogadamy o Broniewskim.
OdpowiedzUsuńPewna para w średnim wieku z północnej części USA zatęskniła w środku mroźnej zimy do ciepła i zdecydowała się pojechać na dół, na Florydę, i zamieszkać w hotelu, w którym spędziła noc poślubną 20 lat wcześniej.
OdpowiedzUsuńMąż miał dłuższy urlop, pojechał więc o dzień wcześniej. Po zameldowaniu się w recepcji odkrył, że w pokoju jest komputer i postanowił wysłać maila do żony.
Niestety omylił się o jedną literę. Mail znalazł się w ten sposób w Houston u wdowy po pastorze, która wróciła właśnie do domu z pogrzebu męża i chciała sprawdzić, czy na poczcie elektronicznej są jakieś kondolencje od rodziny i przyjaciół. Jej syn znalazł ją zemdloną przed komputerem i przeczytał na ekranie:
Do: Moja ukochana żona
Temat: Jestem już na miejscu.
Wiem, że jesteś zdziwiona otrzymaniem wiadomości ode mnie. Teraz mają tu komputery i wolno wysłać maile do najbliższych. Właśnie zameldowałem się. Wszystko jest przygotowane na twoje przybycie jutro. Cieszę się na spotkanie. Mam nadzieję, że twoja podróż
będzie równie bezproblemowa, jak moja. PS: Tu na dole jest naprawdę gorąco.
TRZEBA UWAŻAĆ JEDNAK CO I DO KOGO SIĘ PISZE. Przywitałem Bacę, a to nasz Jasiek juhas i nie przyjdzie. Szkoda.
Heniu, kozdy lubi awanse, ale jo wole być takim
OdpowiedzUsuńmałym pastereckiem, co to ino pasie owiecki
i barany.
Zdrowia zycę.:)
No to niech już stanie się zielono:)
OdpowiedzUsuńZielono mi
A w kominie szurum, burum,
a na polu wiatr do wtóru.
A na chmurze bal do rana,
a pogoda rozśpiewana.
Zielono mi i spokojnie.
Zielono mi, bo dłonie masz
jak konwalie.
Noc pachnie nam jak ten młody las,
popielaty, pełen mgły.
A w ciszy leśnej tylko ja i ty.
A pogoda rozśpiewana,
A pogoda rozśpiewana,
a na chmurze bal do rana.
Gada woda i sitowie,
że my mamy się ku sobie
Zielono mi, jak w niedzielę.
Najmilsza ma, dziękuję ci za tę zieleń.
Zielono mi, bo ty właśnie ty,
w noc i we dnie mi się śnisz
i jesteś moją ciszą w czasie złym.
Zielono mi, szmaragdowo,
gdy twoja dłoń przy mojej śpi, niby owoc.
Zielono mi, bo ty, właśnie ty
w noc i we dnie mi się śnisz
i jesteś moją ciszą w mieście złym.
A pogoda rozśpiewana,
a na chmurze bal do rana.
Gada woda i sitowie,
że my mamy się ku sobie.
Gada woda i sitowie...
Autor: Agnieszka Osiecka
Witajcie:))) Teraz tylko się melduję. Później wpadnę na dłużej:)))
OdpowiedzUsuńWitajże Jasiescku juhasie:)
OdpowiedzUsuńNakarmiłeś mnie z rana piękną, zieloną poezją, dziękuję :)*
I ja coś jeszcze w kolorze zieleni dorzucam, bo to dzisiaj szaro-buro i deszczowo na dworze. Niech się przynajmniej Ogródek zazieleni.
ZIELONO MAM W GŁOWIE
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną,
Na klombach mych myśli sadzone za młodu,
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
Kazimierz Wierzyński
Coś swojego, zielonego też mi zaczyna grac w duszy i niedługo się wykluje.:)
Dzień dobry Ozonko:) Przynieś coś kolorowego do Ogródka, najlepiej w odcieniu zielonym i z rymem. Spróbujmy dzisiaj zobaczyc świat w jaśniejszych barwach, niech Ci nie zabraknie uśmiechu i pogody ducha:)
OdpowiedzUsuńRozbudzę Wam wyobraźnię moją zieloną opowieścią, którą ułożyłam w dzisiejszym, szarym dniu styczniowym.
OdpowiedzUsuńZielona opowieśc
Gdy sierpień kolory bogate układał
w bukiety piwonii, róż, floksów i maków,
zielony świerszcz do mnie znienacka zagadał:
zakochasz się, miła, w zielonym chłopaku.
On przyjdzie do ciebie porankiem i nocą,
uśmiechem okrasi najmilsze ci słowa,
dzień nawet pochmurny promieniem rozzłoci,
i duszę rozświetli kolorem na nowo.
W te słowa nie bardzo ja wtedy wierzyłam,
cóż, kolor nie zawsze mi w życiu był dany,
choc barwne sny miałam, lecz jakoś nie śniłam,
że mogę? chcę jeszcze? być w kimś zakochana.
Jesieni czas przyszedł, lecz świerszcz wciąż zielony,
wygrywał na skrzypkach melodie miłosne,
me serce zabiło w gorące znów tony
i został. I sprawił, że w duszy mam wiosnę.
:)
Śliczne to :)))
OdpowiedzUsuńZnam granie świerszcza,
I jest wszędobylski.
Umili Ci wieczór
i dziń , jeśli chce.
Ale niestety,
wciąż bywa kapryśny.
Raz coś do nas mówi,
innym razem nie:)
Dziękuję Ozonko.:)Podoba mi się Twój wierszyk.
OdpowiedzUsuńChoc słoty szaruga i mokro na dworze,
myśl już mi wybiega do kwietnia, do maja,
bo dziś mi do twarzy w zielonym kolorze,
nadzieją na wiosnę swą duszę upajam.
Powiem Ci, że u mnie jest dzisiaj +8.st.C., trawa zieloniutka, jak sałata, a sikor (samiec) wyśpiewywał z rana na wiosenną nutę, mimo, że deszcz leje, jak z cebra.
Szkoda tylko, że to dopiero połowa stycznia i na pewno wróci jeszcze zima... :(
Witam:)
OdpowiedzUsuńDo " malowania " świata przydatną wydaje się zapomniana piosenka zespołu: 2 + 1. Oto ona:
" Pomaluj mój świat"
Piszesz mi w liście, że kiedy pada,
kiedy nasturcje na deszczu mokną,
Siadasz przy stole, wyjmujesz farby
i kolorowe otwierasz okno.
Trawy i drzewa są takie szare,
barwę popiołu przybrały nieba.
W ciszy tak smutno, szepce zegarek
o czasie, co mi go nie potrzeba.
Więc chodź, pomaluj mój świat
na żółto i na niebiesko,
Niech na niebie stanie tęcza
malowana twoją kredką.
Więc chodź, pomaluj mi życie,
niech świat mój się zarumieni,
Niech mi zalśni w pełnym słońcu,
kolorami całej ziemi.
Za siódmą górą, za siódmą rzeką,
twoje sny zamieniasz na pejzaże.
Niebem się wlecze wyblakłe słońce,
oświetla ludzkie wyblakłe twarze.
Więc chodź, pomaluj mój świat
na żółto i na niebiesko,
Niech na niebie stanie tęcza
malowana twoją kredką.
Więc chodź, pomaluj mi życie,
niech świat mój się zarumieni,
Niech mi zalśni w pełnym słońcu,
kolorami całej ziemi"
Pozdrawiam Was :)
Stanisław
Przypomniałaś mi granie świerszcza. Wróciły wspomnienia:)
OdpowiedzUsuńPtaki oddaliły się od mojego balkonu. Nie chcą jeść. A tak lubiły. Od wielu już zim , karmię tę zgraję nierobów:))) Ale kapryśne są:)
A w zielonym jest mi do d..y, bo jasną blondynką jestem z urodzenia.Moja siostra też, tylko nieco ciemniejszą:)))
No i zielone oczy mam:/
OdpowiedzUsuńTo ten zielony akcent:))))
OdpowiedzUsuńWitajcie Ogrodnicy*
OdpowiedzUsuńWprawdzie kolorów tu nie ma... ale jak ta nasz wiosna przyjdzie to będą... oj będą zienoniutkie świeże kolorki... i nie tylko zielone...
I pachnieć będą fiołki, konwalię bzy i moje kochane białe nazcyze.
"Przyjście wiosny"
Naplotkowała sosna,
że już się zbliża wiosna,
Kret skrzywił się ponuro:
-Przyjedzie pewno furą...
Jeż się najeżył srodze:
raczej na hulajnodze.
Wąż syknął - Ja nie wierzę ,
przyjedzie na rowerze.
Kos gwizdnął: Wiem coś o tym,
przyleci samolotem.
Skąd znowu - rzekła sroka -
ja jej nie spuszczam z oka
i w zeszłym roku w maju
widziałam ją w tramwaju.
-Nieprawda! Wiosna zwykle
przyjeżdża motocyklem!
-A ja wam to udowodnię,
że właśnie samochodem,
-Nieprawda, bo w karecie!
- W karecie? Cóż pan plecie?
Oświadczyć mogę krótko,
że płynie własną łódką!
A wiosna przyszła pieszo.
Już kwiaty z nią się spieszą,
już trawy przed nią rosną
i szumią: - Witaj wiosno!
Jan Brzechwa
Dzień dobry Staszku:) Cieszę się, że malujesz ogród kolorami zespołu 2+1, bardzo lubię tę piosenkę, aż się prosi, żebym sobie zagrała. Fakt, jest ona trochę zapomniana, raczej nigdzie jej ostatnio nie słyszałam. Aż się prosi jeszcze "Iśc w stronę słońca", "Hej, dogonię lato" i "Windą do nieba". Ehhh... piosenki mojej młodości...zawsze przywracają wspomnienia.:)
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy u Ciebie też taka szaruga na dworze?
Pozdrawiam cieplutko:)
:)
OdpowiedzUsuńI jeszcze troszkę, powolutku, a przyjdą takie wieczory, jak w wierszu Tuwima:
" Spozniony słowik "
Płacze pani Słowikowa w gniazdku na akacji,
Bo pan Słowik przed dziewiątą miał być na kolacji,
Tak się godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma,
A już jest po jedenastej -- i Słowika nie ma!
Wszystko stygnie: zupka z muszek na wieczornej rosie,
Sześć komarów nadziewanych w konwaliowym sosie,
Motyl z rożna, przyprawiony gęstym cieniem z lasku,
A na deser -- tort z wietrzyka w księżycowym blasku.
Może mu się co zdarzyło? może go napadli?
Szare piórka oskubali, srebry głosik skradli?
To przez zazdrość! To skowronek z bandą skowroniątek!
Piórka -- głupstwo, bo odrosną, ale głos -- majątek!
Nagle zjawia się pan Słowik, poświstuje, skacze...
Gdzieś ty latał? Gdzieś ty fruwał? Przecież ja tu płaczę!
A pan Słowik słodko ćwierka: "Wybacz, moje złoto,
Ale wieczór taki piękny, ze szedłem piechotą!"
Stanisław
Ozonko, jeśli chodzi o ubrania, to też nie przepadam za zielonym (chyba, że delikatny turkus), chociaż jestem szatynką i mam ciemne oczy. Moje kolory to ciepły kremowy, beże, brązy, ochry, jasny pomarańcz i czerwień. Może byc też jasny fiolet.:)
OdpowiedzUsuńWitam Ewo:)
OdpowiedzUsuńNiestety... Pogoda u mnie " pod zdechłym azorkiem". Temperatura lekko dodatnia, pada - deszcz, śnieg - na przemian:( Nastrój też raczej minorowy. Ale za to:
Pozdrowienia jakie Ci przesyłam - wręcz odwrotne:) To znaczy: ciepłe i serdeczne:)))
Stanisław
Dzień dobry Zosiu:)
OdpowiedzUsuńTen wiersz Brzechwy deklamowałam kiedyś z wielkim przejęciem w przedszkolu, na jakiejś akademii. A że nie wymawiałam "r", więc była sjoka i tjamwaj, niepjawda i kjótko. Cała widownia ryczała ze śmiechu i to mnie tak zmobilizowało, że wkrótce po tym zaczęłam normalnie wymawiac to przeklęte "r".:)
Czy u Ciebie są jeszcze jakiekolwiek ślady śniegu?
A u mnie przeciwnie:) Doskonale współgarają z moją "wypraną" urodą, turkusy i łagodne filety. Z zielonymi oczami , jest git:)))
OdpowiedzUsuńOj, Staszku:)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że u mnie jest ohydna plucha i tak śpiący dzień, że jestem już po trzeciej kawie ("całkiem spokojnie") i żeby jakoś funkcjonowac, to chyba wypiję czwartą, wzmocnioną jakimś "dopalaczem" z procentami. Nastrój taki sobie, ale pozdrowienia są, oczywiście, serdeczne i ciepłe.:)
Ciekawe, jakie lektury są "na topie" u Ogrodników. Ostatnio czytałam "Mój pamiętnik potoczny" Olgi Lipińskiej. Jestem zafascynowana jej wspaniałym i przekornym, lekko sarkastycznym, poczuciem humoru. Opisuje różne zdarzenia, polityczne też - i ich wpływ na rzeczywistośc, świat artystyczny ostatniego półwiecza, własny dom, swoje radości, lęki i frustracje. A wszystko bardzo pięknym, żywym i dowcipnym językiem.
OdpowiedzUsuńPolecam Wszystkim tę książkę na długie, zimowe wieczory.:)
Śniegu nie ma... ale z balkonu go widzę... skrzy się świetliście na szczytach Alp. Widoczność wspaniała... nawet krzyż na Sentisie widać.
OdpowiedzUsuńZosiu, zazdroszczę Ci takich widoków, bo górskie krajobrazy urzekają mnie o każdej porze roku.
OdpowiedzUsuńAle też lubię patrzec na mój ogród, chociaż zasnuty w mgle i szarościach.
Kręcą się sikorki modre i bogatki, a nawet wesoło pocwierkują, mimo deszczu. Na rajskiej jabłonce są jeszcze resztki czerwonych jabłuszek, berberys wabi ptaki ciemnno pąsowymi, trochę już zeschłymi owockami. Trawnik jest bardzo zielony i pełen chwastów. Najlepiej rośnie na nim mokrzyca, która nawet teraz ma malutkie, białe kwiatuszki. Wbrew pozorom trochę kolorów zostało w ogrodzie.
Ewo:)
OdpowiedzUsuńJak wiesz, jedno z moich dodatkowych zainteresowań to kosmologia. Katuję się obecnie " Teorią Wszystkiego" Stephena Hawkinga:)
Napisałem " katuję ", bo: jak już mi się wydaje , że zawiłości kosmosu zaczynam rozumieć, to : nagle okazuje się, że - nic nie rozumiem:) Ale tematyka mi odpowiada... Człowiek nabiera cholernego dystansu wobec małych: spraw i problemów, gdy tylko uzmysłowi sobie, że jest tylko : pyłkiem" we Wszechświecie. I nie jest absolutnie - pępkiem zainteresowania i uwagi. Dobra lekcja pokory... dla gatunku ludzkiego, ogólnie rzecz ujmując:)
Osiecką tradycyjnie podziwiam:) Za : kobiecość, artystyczną duszę, wrażliwość i BYCIE SOBĄ!
Stanisław:)
Staszku, nie znam tej książki, ale pomyślę o tym, żeby do niej sięgnąc. Zawiłości kosmosu są fascynujące, tylko że umysł ludzki nie jest w stanie ich ogarnąc i pojąc do końca. I własnie, w tym jest zawarta cała filozofia kosmologii. Czy ktoś za 100, 200, 300 lat, gdziekolwiek we wszechświecie, będzie wiedział, że gdzieś tam na ziemi żyła kiedyś jakaś Ewa, którą wkurzał medialny bełkot o Smoleńsku?
OdpowiedzUsuńDystansu do swoich spraw nabieram powoli, z wiekiem. Do tego trzeba po prostu dojrzec. Pewne sprawy, na które nie mam wpływu, przestają mnie wkurzac i drażnic, chociaż nie do końca. Życie mnie do tego stopnia nauczyło pokory, że nie staram się nikogo oceniac, ani szufladkowac, dopóki nie poznam intencji jego działania.
A najlepiej dystansu do codzienności nabieram podczas wędrówek po górach. Ich majestat sprawia, że "wszystkie moje dzienne sprawy" nabierają właściwych wymiarów.:)
Jeszcze parę minut i zamelduję się w ogródku. Mam jednak "rozkaz" pozdrowić Ogrodników od "mojej masażystki (tej pierwszej) Dany. Jest w Tarnobrzegu i nie ma dostępu do kompa, a tęskni za Ogródkiem. Pewnie moje pozdrowienia to nie z ust Dany ( nie ta jakość), ale liczy się pamięć. Chyba kazała ucałować, ale jak to zrobić? Ja na to jak na lato. Szczególnie Panie bym podwójnie. e tam poczwórnie (czyli do kwadratu) wycałował. :-)****
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńA.Osiecka
KOLORY ZIEMI
Ziemio
błękitnoszara,
wodo
zielonooka
gdzie jest szczenięca wiara,
dziecinny,ufny głos,
zwodzonych marzeń most?
Izbo
z wysokim progiem,
szkoło
za rogiem zaraz,
kto to
tak się postarał,
że nie do tańca gram,
do kina chodzę sam?
Dziewczynie,która na głos
czytała mi Norwida
zawdzięczam serca nagłość,
i wiersz,co się nie przyda.
Z tej samej reki brałem
pierwszego kłamstwa rózgi,
w tym samym sadzie stałem,
z tej samej drwiłem próżni.
Ziemio
błękitnoszara,
wodo
zielonooka,
gdzie jest szczenięca wiara,
zwodzonych marzeń most?
Dziewczyna,która przeszła
przez życie jak przez szatnię,
zawdzięczam trochę piekła
i niebo przedostatnie...
Z tej samej ręki wziąłem
to lustro,które stłukłem,
i lęków nocną sforę,
i małą,złotą furtkę.
Ziemio
błękitnoszara,
wodo
zielonooka...
(śpiewa Seweryn Krajewski)...:*)
Witaj Adaśku.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za Osiecką. Bez względu na porę roku, dzień tygodnia, pogodę i nastrój mogę ją łyżkami jeśc. :)*
Witaj Ewuś,witajcie:)
OdpowiedzUsuńJa tylko na chwilkę bo...nie mogłem się oprzeć:))
Może jutro na dłużej...Serdecznie wszystkich pozdrawiam:)))
Dano:), pozdrawiam Cię serdecznie, nie zapracuj się w tym masowaniu na gościnnych występach, bo Henio się zapłacze na amen.;-)
OdpowiedzUsuńWitajcie:)
OdpowiedzUsuńJa na poetę nadaje się jak nie przymierzając Pudzianowski na baletnicę:) Zacytuję Wam zatem pana Jana Brzechwę:)
Malarz wciąż zachodził w głowę:
Są kolory i odcienie,
Każdy inną ma wymowę,
Każdy jakieś ma znaczenie.
Aż podsłuchał raz w farbiarni,
Jak sprzeczały się kolory:
- Żółty trzyma się najmarniej,
Żółty jest na zazdrość chory.
- Też gadanie... Zresztą zgoda,
Mnie zazdrosne lubią żony,
Taka jest w tym roku moda:
Żółty kolor, nie czerwony.
Mruknął czarny: - Czy należy
W takie wdawać się rozmowy?
Jak czerwony się zaperzy,
To się robi fioletowy.
- Zamilcz! Wszystkim się podoba
Modny kolor fioletowy,
A ty jesteś co? Żałoba!
Ciebie lubią tylko wdowy.
- Lepszy czarny jest niż biały!
- Lepszy biały, za to ręczę,
Wszak się na mnie poskładały
Barwy, które tworzą tęczę.
- Tylko panny i oseski
Białym chlubią się kolorem...
- A niebieski
- Co niebieski?
- Jego tu na świadka biorę.
Rzekł niebieski: Słów mi szkoda.
Każdy z czasem wypłowieje.
A zielony tylko dodał:
- Mam nadzieję... Mam nadzieję...
Adasiu, dzięki, że choc na chwilę wpadłeś do Ogródka... brakuje tu bardzo Ciebie i Twojej muzyczki. Buźka.:)*
OdpowiedzUsuńOj, Ruuuuudaaaa:) Wielką frajdę mi zrobiłaś tym wierszem, dziękuję. Z przyjemnością sobie go przypomniałam... Pewnie, jako Ruda i niekoniecznie Pudzianowski, też lubisz zielony:)))
OdpowiedzUsuńWitam Wszystkich ukłonem głębokim?) Eeee. Ruda, masz Marycha u mnie Przed chwilą skończyłem i myślę , że jakiś kapuśniak czy cholera wie co, byle dobre- należy mi się. Później nasza Gospodyni dostanie Osiecką, ale Tobie Magda się udało, Powiadają coś o szczęściu i kto je ma, lecz jam wiekowy i nie pamiętam. Ważne, że masz i to z 14.30 czasu poznańskiego też.
OdpowiedzUsuńEwo:)
OdpowiedzUsuńKażdemu z nas - jego problemy i " udawane problemy ", wydają się najważniejsze:) Bełkot o Smoleńsku też mnie " narusza " emocjonalnie, bo ... jest dowodem niedoskonałości ludzkiego gatunku:) Żal, że wiele tych " niedoskonałości" dotyka właśnie nas, Polaków. Jesteśmy " specjalistami" w każdej dziedzinie. W zależności od zapotrzebowania i koniunktury... Tylko po to, żeby " moja racja " była "najmojasza" i .. jedynie słuszna:) To tak, jakbym ja, zaczął się z Tobą przebijać wiedzą na temat...: zasad pozyskania funduszy unijnych w celu zbudowania oczyszczalni ścieków w gminie X... I jeszcze: udawał " mundrego" i twierdził, że to ja mam rację... Choćby nieudolne próby poznania kosmosu, jego wielkości i zjawisk jakie tam zachodzą - dają mi poczucie dystansu i POKORY, wobec ... samego siebie i naszych " ziemskich " spraw:) Czytam tą książkę w sposób amatorski, bez przygotowania wcześniejszego... No, chyba, że zaliczę do niego/ przygotowania/ - wiele filmów popularno- naukowych, które oglądałem z zachwytem:) Teraz , na " Discovery Sciance " leci genialny cykl wyjaśniający tajemnice kosmosu. Prowadzi narrację Morgan Freeman. Ten znany amerykański aktor. Ostatni odcinek był w czwartek wieczorem. Nie mam programu - chyba w internecie można znależć, kiedy będzie następny.
Czasami, w mini skali, taki dystans przydałby sie też, aby lepiej się zrozumieć, choćby u Ciebie w Ogródku:) Może uniknęlibyśmy zupełnie niepotrzebnych i niezrozumiałych / dla mnie / " konfliktów "/?/
Twoja recepta, na znalezienie dystansu, w postaci samotnych górskich wędrówek, jest skuteczna. Przyroda, jej wielkość i trwanie też uczy pokory i dystansu:) I uspokaja:)
Pozdrawiam ciepło
Stanisław
Adaś, podrzuć (po cichu, żeby Ewunia nasza, (nie Twoja przez V) nie widziała, jakieś krótkie Osieckie. Ewa zażyczyła sobie Jej ławki. Będzie i to nie jedna. Pomiędzy , jednak cóś by się...... Ty rozumiesz. Dla NASZEJ EWY ciiiii.
OdpowiedzUsuńStaszku:) wydaje mi się, że w większości wypadków rozumiemy się w ogródku doskonale.:) jakieś drobne nieporozumienia zawsze się zdarzają i nie mają większego znaczenia po jakimś czasie. Różne mamy charaktery i temperamenty, czasem komuś coś się wypsnie... ale to zupełny margines i ja nad tym przechodzę do porządku dziennego.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci też, że samotnie po górach nie wędruję - zawsze mi ktoś towarzyszy, czasem nawet kilku ktosiów, tak jest milej i bezpieczniej.:)
Heniu:), byłam w Tarnowie i widziałam ławeczkę poetów. Koło Osieckiej posiedziałam sobie cichutko z przyjemnością, bo nikt, tak jak Ona nie przemawia do mnie swoimi wierszami. Czasem mam wrażenie, że pewne przeżycia i doświadczenia życiowe odbierała dokładnie tak, jak ja.:)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę Ewuniu. przyjemnością dla mnie jest sprawianie przyjemności innym, szczególnie takim ludziom jak TY:)
OdpowiedzUsuńHeniu, jam młodsza więc przypominam - szczęście ma co trzeci głupi w rodzinie:)
Jutro zapodam cóś smakowitego w zamian za Marycha:)
Aha, w Tarnowie, obok Osieckiej, siedzi jeszcze Zbigniew Herbert i Jan Brzechwa... ich twórczośc też jest mi bliska...
OdpowiedzUsuńNo cóż mam popsuty cały następny post. Wszystko powiedziałaś. Szkoda Mam te zdjęcia, konspekt jak bym chciał ułozyc. Miała być niespodzianka dla Ciebie ale wyszło jak zawsze.
OdpowiedzUsuńJak zamieścisz, to na pewno będzie niespodzianka; przecież na co dzień nie mam okazji oglądac tych ławeczek... :)
OdpowiedzUsuńA w mojej wsi w Alejach przysiadła Halina
OdpowiedzUsuńPoświatowska.Posłałem Hendrczkowi linka,
a On pokazuje jakiś rowerowy "grat".:)))
I Ty Brutusie?
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Widziałam tego "grata". A cudownej poetki, Haliny Poświatowskiej, ani widu, ani słychu...:)))
OdpowiedzUsuńej bo wejdziegdzieś. Brutus to Jasiek.
OdpowiedzUsuńHeniu, czy ten grat, nie daj Boże, gdzieś Ci wszedł? Teraz, to już nie wiem, czy Ci nawet masaż Dany pomoże... ;-)
OdpowiedzUsuńTa zniewaga krwi wymaga!!! Nie pozwolę obrażać Marycha:)))
OdpowiedzUsuńDobrej Nocy. Jestem zmęczony
OdpowiedzUsuńNo coś podobnego? Taki miły, kolorowy wieczór, a Ty już spac idziesz. A gdzie Twoja wiernośc do szkiełka?
OdpowiedzUsuńDobrego wypoczynku Ci życzę:)
Ej Heniu, przecież wszystko jest. Uspokój się.
OdpowiedzUsuńCo będziesz robił w nocy, jak już idziesz spać?
Jaśku, przysiądź ze mną na chwilę na ławeczce przy Agnieszce Osieckiej:)
OdpowiedzUsuńOsiecka Agnieszka
Serce
Serce mnie boli...
Serce mnie boli, bo mija czas.
A w majątku, w tym posagu biednym moim
nie przybywa nowych skarbów ani gwiazd.
Tylko rytmy i piosenki,
i nic więcej, i nic więcej:
To jest dobre w kabarecie,
a ja chciałabym na jesień
coś ciepłego, praktycznego tobie dać...
A tu - co?
A tu - wciąż:
Ta piosenka, ta poezja za dwa grosze,
te wierszyki, w których zawsze wiosna drży,
te szarotki, co przy sobie stale noszę
i lusterka, co zmieniają w uśmiech - łzy...
Gdzie są te wody niebieskozielone,
gdzie są te lata dobre,
co mi zostało - sam powiedz -
wszystko zmieniłam na drobne:
Na słowiki wynajęte do piosenki,
na deszczyki, co w piosence walcem brzmią,
na księżyce, melodyjki, kantylenki -
ona kocha i on bardzo kocha ją...
Serce mnie boli...
Serce mnie boli, żal pustych rąk...
Bo nic nie mam. Wszyscy wiedzą. Sami swoi.
Bez niczego znów przychodzę pod twój dom...
tylko rytmy i piosenki,
i nic więcej, i nic więcej...
To, co miałam, pogubiłam,
zapomniałam, co mówiłam,
bardzo proszę, weź przynajmniej to, co mam:
Tę piosenkę, tę poezję za dwa grosze,
te wierszyki, w których zawsze wiosna drży,
te szarotki, co przy sobie stale noszę
i lusterka, co zmieniają w uśmiech - łzy.
Przeleciał mi przez palce czas. U mnie śniegu, to tylko w resztakach starych pryzm. Reszta stopniała.
OdpowiedzUsuńU mnie tylko niewielkie już pryzmy - niestety tak obrzydliwie brudne, że strach na nie patrzyc.
OdpowiedzUsuńGdyby to była połowa marca, a nie połowa stycznia, to bym miała jakąś nadzieję, że to już po zimie. Dobrze, że przynajmniej mamy wpływ na pogodę ducha, mimo zakłóceń zewnętrznych.:)
No teraz czeka mnie na TVP2 meczyk orłów Wenty.
OdpowiedzUsuńMuszę się sportowo zrelaksować, bo dzisiejsza
pogoda sprawia, żem skapcaniały zupełnie.:)))
Krzyknę sobie, zagwiżdżę, rzucę mięchem na sędziego kalosza, a co?...
w mojej Vipowskiej Loży chyba mi wolno:)))
:))
OdpowiedzUsuńZobaczyłem tego poznańskiego rowerzystę...:)
I wiecie kogo on mi przypomina? Niejakiego Kropiwnickiego, do niedawna : prezydenta Łodzi. "Dzielnego" i skutecznego / niestety/ bojownika o " święto trzech króli ". Czy tylko ja, swoim skrzywionym wzrokiem, to podobieństwo dostrzegłem? Czapeczka, jak ulał - Kropiwnicki:)
Te pomniczki - ławeczki są bardzo miłym akcentem . W Gdyni są dwie takie ławeczki. W Gdyni - Orłowie jest malarz Suchanek, który maluje kolejny marynistyczny obrazek i druga - na Placu Kaszubskim. Przeurocza para. Dwoje Starych Kaszubów siedzi sobie na ławeczce i gawędzi ożywiona wielce... On pyka fajeczkę, ona nóżkami wywija w powietrzu, mocno rozbawiona jego słowami:) Urocza scenka. Mam zdjęcie, ale nie umiem wysłać :( Ta para istniała autentycznie. Byli właścicielami dużego domu, na tym placu. Ich wnuczka była wychowawcą mego Syna w szkole podstawowej. Też już nie żyje.
Stanisław
O 20:30 na Mezzo jest Łucja z Lammerooru Dionizettiego. Jak ktoś lubi opery, polecam. Mięchem raczej nie będę obrzucała na solistów, bo w teatrze nie wypada.
OdpowiedzUsuńParę razy dzisiaj zdarzyły mi się takie "rzuty" i chyba na razie wystarczy.
Do ogródka, Jaśku, też zajrzę, czy nie zapomniałeś czasem z wysokości swojej Vipowskiej Loży o dobranockowej tradycji - tylko proszę, bez mięcha..:)
Staszku, Marych ma chyba łagodniejsze i pogodniejsze oblicze od Kropiwnickiego. Tylko ta czapeczka... no coś w tym jest.:)
OdpowiedzUsuńObejrzałam w google tę gdyńską ławeczkę ze staruszkami, rzeczywiście urocza para i widac, że w tym wieku są zadowoleni z życia, co się rzadko zdarza...
Pomysły z takimi ławeczkami bardzo mi się podobają, o ile są wykonane przez dobrych artystów. Autentycznie zdobią miejskie ulice, skwerki i parki. Czasem w publicznych miejscach stawiane są takie pomnikowe koszmarki, że strach patrzec. Wszystkie zaś ławeczki, które oglądałam, są na prawdę sympatyczne.:)
Przed chwilą Sikorowski śpiewał "Pomarańcze i mandarynki". Zrobił to z wdziękiem, tak od niechcenia, lekko. Jak zwykle on:)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze jest zwycięstwo - wgraliśmy, a teraz już Alexander Czartoryski powie dobranoc:
OdpowiedzUsuń"Miłość z pragnienia"
Ludzie, jak książki w bibliotece,
poustawiani w swych przegródkach.
Regały wzrokiem gdy przelecę,
stoją: w oprawach, w obwolutkach.
Która-ż przyciągnąć wzrok mój może?
Cienka nowela, tom obszerny?
Którą nie wezmę i otworzę,
autor ich jeden - bóg niezmierny.
Każdej przydzielił jakieś strony,
początek, koniec, trochę treści.
I nie ma żadnej nieskończonej.
W żadnej on cały się nie mieści.
Więc człowiek-autor, podobieństwo,
tworzy na wzór formuły boga.
W mozole pisze to maleństwo,
wierząc, że to właściwa droga.
Swe serce wkłada w krótkie życie.
Choć wie o swojej śmiertelności,
chce jak najdłużej słyszeć bicie
serca i nurzać się w miłości.
Miłości, którą ukradł bogu,
by nią obdarzyć serce drugie.
I teraz wie, od tego progu,
że to, co krótkie, będzie długie.
Że to, co szare, będzie złote,
że, co bez blasku, się rozjarzy.
Nie odkładając nic na potem,
uśmiechu czeka na twej twarzy.
I akceptacji. Zrozumienia.
Że się posłużę tu obrazem:
miłość rozwija się z pragnienia,
by to, co piękne, przeżyć razem.
Dobranoc, dobranoc Kobieto - już czas na sen:)***
Skoro zwycięstwo, to znaczy, że bez mięcha się obyło. Zbyt łatwo ono jednak nie przyszło; jak prawie wszystko życiu.:)
OdpowiedzUsuńDobranockę powiem dzisiaj wierszem annyG.
Podróż po twarzy (erotyk).
wybrać się w podróż po twej twarzy
przy Twoich ustach się położyć
w błękicie oczu się zanurzyć
wędrować tak i się zamarzyć...
po szyi pieścić cię ciepłym oddechem
pospijać powoli łez kryształy słone
przytulać sny które krzyczą echem
uczesać myśli tak zmierzwione...
od nowa pragnę twą twarz całować
usypiać w pobliżu spokojnego serca
utonąć w tobie,tak głęboko się schować
żeby innym już zabrakło w nim miejsca ...
chciałabym kochać cię,deszczowo
by rześkośc rankiem ci przynosić
i słońcem suszyć twoje ciało
byś zawsze w sercu swym mnie nosił
chciałabym przynieść ci w mej dłoni
ziarno spokoju i chęć do życia
bo ty kochaniem jesteś moim
a miłość warta jest przeżycia...
Dobranoc, dobranoc Mężczyzno... najsłodszych snów w kolorach tęczy.:)***
Ozonko, dobrej nocki życzę Ci również :)
OdpowiedzUsuńObudziłem się, a Ogródek już opustoszał. Rowery wróciły. Wszystko gra. Może Brutus przeczyta. Będzie Twoja fotka na blogu, ale Tu wstawia swoje Ewa, więc pojutrze na tym....nielegalu. Do......
OdpowiedzUsuńPa, do jutra:)))
OdpowiedzUsuńDzięki Heniu za to, że spełniłeś moją prośbę.Dobranoc,Ogrodnicy.
OdpowiedzUsuń