
Zimową porą, zawsze w styczniu,
otwórz swe serce na Orkiestrę,
kiedy wesołe nutki wytnie
i znów pokaże swą maestrię.
Bo takiej drugiej w świecie nie ma,
zostaw swe sprawy dzisiaj w domu,
gdy Jurek Owsiak krzyknie „siema!”,
swoim grosikiem jej dopomóż.
Nie musisz w wiecach uczestniczyć,
ani sam dzisiaj stać na dworze,
niewielki datek swój odliczysz -
to żadna skaza na honorze.
Nie musisz z sercem przyklejonym
po całym mieście paradować,
nie będę grzmieć tu w górne tony,
patosu nie chcę też promować,
lecz dziś Orkiestrę Jurka chwalę,
bo żyję w kraju społeczników,
włączę się w tę radosną falę -
sama w niej zagram na fleciku.
I nakarm też głodne dziecko. Wystarczy jedno kliknięcie:
http://www.pajacyk.pl/
Zaraz zagram z tą orkiestrą,
OdpowiedzUsuńod lat z nimi zawsze gram.
Serduszko dostanę w nagrodę,
już ich osiemnaście mam.
Witaj Ewo :)))
Co wczoraj rozmarzło, w nocy mróz ściął na mur. A teraz nad miasto opada gęsta mgła. Jest to widoczne gołym okiem , z chwili na chwilę jest coraz bardziej "mlecznie".
OdpowiedzUsuńWitaj Ozonko:)
OdpowiedzUsuńMoje serduszka są wyklejone na drzwiach od wewnątrz; niektóre już pościerane i wyblakłe.
U mnie też gęste mleko, ale mrozu nie ma, +1 st.
Prognozują wielką odwilż do 15 stycznia. Ale to niestety, chyba jeszcze nie wiosna.
Miłego dnia:)
Nie zbieram serduszek papierowych dzisiaj.
OdpowiedzUsuńZbierałem kiedyś. W orkiestrze nie grałem.
Zawsze jednak z Nimi byłem , sercem i myślą
Czynem, wspomagałem, do puszki wrzucałem grosika.
Dziś też, siedząc w domu dm swój grosz do puszki
Przyjaciel mój zrobi to bezimiennie, w moim imieniu. Już czwarty rok tak robię. Z konieczności, z pomocą innych - ja uczestniczę w grze Jurka Owsiaka. Podziwiam go i szanuję za to, co robi, prowadząc Orkiestrę do "boju".
Witaj Heniu:) Siedząc w domu każdy może wysłać sms "serce" na nr 75 565 (6,15 zł brutto).
OdpowiedzUsuńA serduszko i tak masz ode mnie.:)
A moje na drzwiach do lodówki. Tylko one. Heniu:) "Granie w orkiestrze" oznacza dawanie na nią datków:)))
OdpowiedzUsuńOzonka ma rację. Ten gra w Orkiestrze, kto wspiera jej działalność. Cele są zawsze godne poparcia, ofiarność rodaków dobrze znana, efekty są wymierne i widzą je wszyscy.
OdpowiedzUsuńZnam też takich, co kręcą nosem na "ideologię" Owsiaka, ale uznają cele i skuteczność orkiestry i też w niej grają.:)
Czyli, Heniu, grasz w orkiestrze:)))
OdpowiedzUsuńok Baby, Was nie przegadam. Smsy wysyłałem- teraz nie. Daję do puszki. Nie będę wspierał złodziei w moim kraju. Państwo okrada , kiedy pobiera wat od tych sms ów. Winni są POSŁOWIE - WSZYSCY , bez wyjąt ku.END
OdpowiedzUsuńFiskus zrzuca odpowiedzialność za tę, niezrozumiałą dla ludzi, sytuację na unijne przepisy o podatku VAT od darowizn, których podobno nie można ominąć. Oczywiście, lepiej dać datek wprost do puszki, albo przekazem bankowym - te nie są opodatkowane.
OdpowiedzUsuńwypisuję się z UE. Ja chcę jeść krzywe ogórki. Kto ze mną? Nikt? Jeść tak - walczyć nie? I to jest mój kraj.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=Dc8TX1f5M78
Dzień dobry.Ale ten Heniek jest dziwny.Krzywych ogórków mu się zachciewa.Jeżeli tak koniecznie chcesz,to podobno jest miejscowość nad Narwią gdzie można je dostać.Do czego służą tamtejszym osobnikom nie muszę Ci wyjaśniać.
OdpowiedzUsuńEwo wiersz jak zwykle ładny.Akcję Orkiestry popieram.Grać w niej to nie gram gdyż nie mam odpowiedniego instrumentu.Mógłbym ostatecznie jak Heniek na tubie,ale nie chcę mu robić konkurencję.Miłego dnia
A ja jak jem ślimaka to mi żaden dęty w czółko unijny urzędnik nie będzie wmawiał,że jem rybę:)))Cymbały!
OdpowiedzUsuńNa pohybel unijnym urzędasom!
Cześć kochani:)
Cześć Adasiu:) Nie chcę kwadratowych jajek. Nie chcę identycznych jabłek czy pomidorów z odmian o skórze jak na nosorożcu. Chcę móc zjeść prawdziwą, polską "Papierówkę" ze "szwem" z boku. Niech zabiorą sobie Malinówki obronne. Howgh!
OdpowiedzUsuńWitaj Andrzeju.:) Instrument, to Ty pewnie masz, nie marudź. Nad Narew na razie się nie wybiorę, a ogórki jadam latem, takie gruntowe, bo te ze szklarni mi nijak nie smakują. Heńkowi w graniu na tubie rzeczywiście nikt nie dorówna, więc nawet nie próbuj. Udanej niedzieli.:)
OdpowiedzUsuńWitaj Tygrysku:)
OdpowiedzUsuńTo nie "urzędasy unijne" stanowią prawo, tylko Parlament Europejski, w tym również nasi europosłowie.:)
Jednak do żadnej urawniłowki w marchewkach i ogórkach nie przekonają mnie. Wiwat kosztele z mojej jabłonki! Nawet z robakiem.:)
Cześć Ozonko:)
OdpowiedzUsuńJa jem tylko robaczywe jabłka bo jak mówi moja 102-letnia cioteczka,zwierzątka są mądre i jak wyczują śtuczne to się boją i nie idą tam.
Instynkt taki mają robaki:)
No i nie cierpię Fast foodów !Nigdy nie byłem w Mc Donalds i podobnych.Jak widać, można bez tego żyć.Poza tym te firmy w znacznym stopniu rujnują środowisko.
Jezusicku...kosztel,ze starych przedwojennych jabłoni...albo >koksa<...Moje ulubione slodziutkie,o niespotykanym zapachu i smaku..
OdpowiedzUsuńZazdraszczam Ci Ewuś:)))
Wiem,że dziś próbuje się naukowymi metodami(do czego to doszło?)odtworzyć przy pomocy DNA te stare gatunki,nie tylko jabłoni...
Ale (chyba) to se ne vrati...
Jeszcze czasem można je spotkać w starych sadach. Może jednak da się stare gatunki uratować?
OdpowiedzUsuńWczoraj a raczej już dzisiaj nad ranem,gdy wracaliśmy do domu Ewa zapodała w samochodzie takie dwa utworki:
OdpowiedzUsuńYT:The Cower Girls:wishing on a star
YT:No Angels:Still In Love with YOU
Jechało się cudnie i pomyślałem,że Wam, ogródkowym dzierlatkom spodobają się te dwa nagrania:)
Adaśku, cudowne nagrania, dziękuję, jak zwykle trafiasz w sedno mojego gustu.:)
OdpowiedzUsuńOprócz kosztelki, mam jeszcze kronselkę i malinówkę, mówię Ci, co za smak i aromat, niepowtarzalny u innych jabłuszek profesjonalnie hodowanych. Oczywiście, wszystkie z robakami, które mają wyczucie do dobrych owocow bez chemii :)
U mnie zrobiła się piękna pogoda, więc biegnę zagrać i - w plener, może na ładne fotki? :))
Wiedziałem,że spodoba się muzyczka:)))
OdpowiedzUsuńPowodzenia na spacerku Ewuś:)
Adaśku, jak się Wam udał wczorajszy bal, mam nadzieję, że dzieciaczki skorzystały, znam Twoją niezwykłą empatię i siłę argumentu...:)
OdpowiedzUsuńNapisałem na FSK:)
OdpowiedzUsuńNo, mam dwa:))) Serducha .
OdpowiedzUsuńZnikam na jakiś czas:)))
OdpowiedzUsuńProponuiję Wam "Małe tęsknoty", w wykonaniu Krystyny Prońko:)
OdpowiedzUsuńWitajcie Ogrodnicy.Fajne piosenki.Adasiu,drugą przetańczyłam sama solo i aż zadyszkę złapałam.Zero kondycji!Muszę więcej trenować.Miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńWitaj Dano, witajcie Ogrodnicy popołudniową porą.:)
OdpowiedzUsuńWłączyłam się w orkiestrowe nutki ze swoim flecikiem i pospacerowałam sobie po pięknym, ale skąpanym w roztopach Kazimierzu. Pogoda piękna, słoneczko, +6 st,. prawie czułam powiew przedwiośnia...
Gdyby ktoś chciał ze mną napić się mocnej, aromatycznej, popołudniowej kawki - zapraszam do towarzystwa.:)
Zapachniała Ewy kawa,
OdpowiedzUsuńjej aromat się unosi,
nie będę już dłużej zwlekać
przywiozę do kawy mleka
Więc odpalam swą skodzinę
i przyjadę za godzinę!
Dano, zaczekam na mleczko, a tymczasem do kawki dorzucę trochę poezji Jeremiego Przybory.
OdpowiedzUsuńJa pana w podróż zabiorę
Ja pana z sobą zabiorę
w nieznaną podróż daleką...
Sympatia moim wyborem
powodowała poniekąd.
Na towarzysza podróży
przewidział pana mój plan -
nie będzie panu się dłużyć,
nie pożałuje pan!
Pomkniemy trasą przecudną
widoków, przygód i zjawisk.
Gdy troszkę będzie nam nudno,
to wtedy czymś się rozbawim.
A gdyby pchnął smutek głuchy
w niedobry serca nam stan -
dodamy sobie otuchy,
nie pożałuje pan!
Nie pożałuje pan! Nie pożałuje pan!
Ja pana w podróż wziąć pragnę -
pan czemu waha się przeto?
To chyba raczej jest ładne -
wyjechać z miłą kobietą?
Podróży takiej na pewno
i krajobrazu w niej zmian -
doznając rzeczy tych ze mną -
nie pożałuje pan!
A kiedy cel osiągniemy -
po różnych etapach wielu -
okazać może się, że my
podróżujemy bez celu.
W podróży samej jest jednak
cel piękny też w sobie sam.
Niech pan się dla niej da zjednać -
nie pożałuje pan! Nie pożałuje pan!
Nie pożałuje pan! O, nie!
z mleczkiem to i ja bym siE napił
OdpowiedzUsuńDana obiecała, że przywiezie. Ja tam wolę śmietankę, ale z mleczkiem też się napiję.
OdpowiedzUsuńEwentualnie z lampką koniaczku też może być.:)
jak z koniaczkiem to bez mleka i śmietanki. 2 łyżki stołowe na małą filiżankę do nescaffe gold.
OdpowiedzUsuńJeszcze lepsza jest espresso z Irish whiskey, cudownie rozgrzewa i pobudza największego leniucha. Może też być z Jacobs Welwet.:)
OdpowiedzUsuńjacobsa nie lubie
OdpowiedzUsuńMam niespodziankę.Zrobiłam "pieguska",właśnie rośnie w kuchence.Troszkę się spóźnię, bo stwierdziłam że z samym mleczkiem to nie bardzo.Heniu,to dla Ciebie śmietanka!
OdpowiedzUsuńPomieszałam! Dla Ewy śmietanka! A dla Henia mam inną niespodziankę!
OdpowiedzUsuńDano:) Mam wierszyk do kawy.
OdpowiedzUsuńChodzą ludzie po tym świecie,
ja przypadek znam ciekawy -
powiem tutaj Wam w sekrecie:
jest ktoś, kto nie pije kawy.
To niezwykła jest osoba,
co kawusię ignoruje -
rano, w dzień i całą dobę -
tego płynu nie spróbuje.
Raz spotkałam ją na mieście,
widzę, jakaś w niej odmiana,
smutek porzuciła wreszcie -
cała chodzi roześmiana.
Gdy spytałam ją nieśmiało:
skąd oblicze twe łaskawe?
Ach nic, nic – odpowiedziała -
dziś wypiłam sobie kawę.
:)
wieczór z fraszką o zboczonym Heniu.
OdpowiedzUsuńPopatrz no se moja droga
Miast na babę, on na bloga
Wiesz,byliśmy w Mielcu na zakupach.Po trzech godzinach chodzenia za balerinkami,których nie kupiliśmy(nic im nie pasowało)przechodziliśmy obok sklepu z częściami samochodowymi.Weszliśmy do sklepu a sprzedawca tak nas skomentował"Najważniejsze ,że macie humor i uśmiechacie się do siebie" Nic nie zmieniałam ,pamiętam jego słowa.Zaskoczyło go takie zachowanie ludzi.Wtedy jeszcze byłam przed wizytą u szwagra.Jesteśmuy wesołą rodzinką i to widać z daleka.Już jadę z ciastem, próbowałam, nawet dobry.
OdpowiedzUsuńHeniu, prawie jak Sztaudynger :)
OdpowiedzUsuńA swoją drogą - ja o kawie, a Ty, jak zwykle o babach. Dana jakąś babę obiecała, wprawdzie z piegami, ale pewnie będzie słodka.:)
A ja kawy nie piję
OdpowiedzUsuńi żyję:)
Ozonko, dla Ciebie mam zieloną herbatkę jaśminową, albo białą, z płatkami dzikiej róży.
OdpowiedzUsuńTakie delikatne, wiosenne klimaty.:)
Płatki dzikiej róży mogą być, najbardziej jednak lubię pewne odmiany czerwonej, w drodze wyjątku czarnej:)))
OdpowiedzUsuńWitajcie Ogrodnicy***
OdpowiedzUsuńOzonko* ... ja kawy też nie piję i żyję:)))
Może oni kawusię a my we dwie likierek z gruszek...
Przywiozłam z Polski... likierek z gruszek, nalewkę z czereśni, nalewkę z aronii i od mojego taty orzechówkę...podobno ma bć stosowana w celach leczniczych. Wszystkie trunki domowej roboty!
Tak więc Ozonko*... może być likierek z gruszek?
Jeśli czerwona, to dobra jest herbata pu-erh, zalecana na poprawienie przemiany materii. Ja jednak zieloną i białą przedkładam na wszystkie.:)
OdpowiedzUsuńNawiózł mi chłopina z Kanady mnóstwo przeróżnych herbat. Ale już wypiliśmy :(((
OdpowiedzUsuńWitaj Zosieńko, otwieram okienko - na Twoją stronę.:))
OdpowiedzUsuńNo to we wszelkie truneczki rodzinka Cię zaopatrzyła należycie.Mam nadzieję, że teraz żadnej jelitówki nie złapiesz.
A ten likierek gruszkowy to mogę spróbować.:)
Ewo* rodzinka mnie zaopatrzyła. Przy odwiedzinach obdarowywano mnie likierami i naleweczkami... a i tych w domu robionych przez męża nie sposób skonsumować....
OdpowiedzUsuńJak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie jakieś imprezki robić:)))
Proszę więc bardzo Ewo**** - możesz już próbować... wprawdzie ten gruszkowy jest z tych "darowanych"... ale mam nadzieję,że dobry:-)
No proszę... mówiono mi, że to likierek ... a to nalewka gruszkowa. I to wysokoprocentowa.... za dużo jest tych %%%%...ups....
OdpowiedzUsuńWiesz, takich domowych trunków nigdy nie za dużo.
OdpowiedzUsuńSzczególnie do ciasta, na babskie pogaduchy - te słodkie.
Panowie, jak ich znam, wolą bardziej wytrawne. Gruszkowej nigdy nie piłam. Mam swoją agrestówkę, wisielca i pigwówkę, za którą wprost przepadam.
Czasem ktoś wpadnie do domu niespodziewanie i masz jak znalazł na poczęstunek (o ile nie jest zmotoryzowany). :)
Może być likierek z gruszek, "SEG" :))) Nie piłam , ale nie zaszkodzi spróbować:)))
OdpowiedzUsuńBry wieczór:)
OdpowiedzUsuńTrochę tutaj mnie nie było
Wczoraj od wieczora się bawiło
Jadło, piło i dużo tańczyło.
Przyjechało się o 10 rano
Dało się na FSK siana baranom
A, że nocka była nieprzespana
Poduszeczka przytuliła kochana
Potem zbudził mnie rosołek
To czas gdy w ogrodzie był dołek
Zagrałem w moim Wielkim Koncercie
I znów w poduchy legło moje serce
Właśnie wstałem i jestem
A tu kawę piją jeszcze.:)))
Będę musiała zainteresować się robieniem takich trunków. W tym roku jesienią , nawet ktoś sprzedawał pigwy, właśnie na nalewkę:)))
OdpowiedzUsuńWitaj Jaśku:)
OdpowiedzUsuńA gdzie tam kawę, Zosia przywiozła likierki i naleweczki - po kawie tylko wspomnienie zostało.:)
Zooosiu :-)*
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś to pisałam, nigdy nie lubiłam kawy. Zatem zakaz picia tejże, wcale mnie nie obszedł:)
OdpowiedzUsuńW zeszłym, w zeszłym. Ciagle żyję w innym czasie, "cycóś"?
OdpowiedzUsuńSorry Ozonko... to naleweczka... i niech to %%%% za dużo!
OdpowiedzUsuńNalałam Wam teraz likierek... ale z tarninki - wyrób mojego męża. Wiem, że pyszny - mogę ręczyć że będzie smakował!
Ps. Ozonko* na swoim blogu zamieściłaś zdjęcie "moich narcyz".... piękne. W pamięci mam jeszce ich zapach. Cuuuuudnie pachną!
Heniu:-)***
OdpowiedzUsuńPanom mogę polać nalewki gruszkowej... Wam pewnie %%% nie będą przeszkadzały:-)))
Uwielbiam tę starą, klasyczną odmianę:)))
OdpowiedzUsuńEe, bardzo mi przykro, ale na drugi dzień żadnych procentów nie leję w mój organ mowy, który i tak
OdpowiedzUsuńjest prawie niemy, :)
Zauważam dziś dość dużą absencję ogrodników,
czyżby też koncertowali?
Kiedy już człeka nic nie cieszy,
OdpowiedzUsuńciągle potrzebna mu chusteczka,
to powiem Wam, chyba nie zgrzeszę -
najlepsza na to naleweczka.:)
Jaśku:) Siedmioro Ogrodników dzisiaj obecnych, jak siedmiu krasnoludków.:))
OdpowiedzUsuńKiedy już człeka nic nie cieszy,
OdpowiedzUsuńNawet to, że miło czasem grzeszy.
To nie pomoże mu już naleweczka,
Co najwyżej zapalona świeczka.:)
Jaśku:)
OdpowiedzUsuńMnie ta "problema" nie dotyczy,
bo także cieszy mnie grzeszenie,
i wielkim głosem dzisiaj dzisiaj krzyczę
grunt, to radości życia chcenie.:)
Dobry Wieczór:)))
OdpowiedzUsuńZrobiłem sobie dwudniowy urlop od komputera i internetu. I... dobrze mi zrobił:) Trójmiasto zalane wodą - szaro, brudno i cały " syf " wyłazi spod topniejących zasp. Ale pospacerowaliśmy sobie solidnie:) Naszło też mnie na słuchanie muzyki i wspomnień:) Nareszcie zamontowałem wszystkie kolumny od kina domowego / miałem kłopot z ich usytułowaniem / , teraz mam: rozkosz w domu: dla ucha i oka:) Nawet, o zgrozo: wysłuchałem i obejrzałem " Wesołą Wdówkę" na mezzo , z przestrzennym dżwiękiem:) I... podobało mi się, choć słowa i sens tłumaczono z francuskiego, na angielski:( Szkoda, że nie na : afgański.
Mam widać: nos do alkoholu, bo zawsze pojawiam się, gdy o nim mowa:)))
Jednakże - naleweczki domowe to cudna i służąca zdrowotności sprawa:) Nie mogłem się pohamować i - jestem:)))
Pozdrawiam Ewo oraz wszystkie: Panie i Panowie:)))
Siedmiu ogrodników, jak siedmiu krasnoludków:)))
OdpowiedzUsuńCiągle się spóźniam z wpisami. Przeczytam, biorę się za pisanie i zanim napiszę , ktoś inny mnie wyręczy:(
OdpowiedzUsuńJest i ósmy krasnoludek)))
OdpowiedzUsuńStanisław
Mnie nie policzyłaś bom niepijący co Czekaj czekaj Nie wiem kto polewa, ale poproszę pół, w moje gardło.
OdpowiedzUsuńNo, Staszku, tego mogłam się spodziewać po Tobie, witaj:)
OdpowiedzUsuńMezzo, to bardzo dobry program dla miłosników dobrych oper, baletów i operetek. Sama niedawno go odkryłam, dzieki Andrzejowi F. Tylko, ze nie bardzo mam czas na oglądanie telewizorni.
Jutro idę do taczek - moja "laba" chorobowa się skończyła.:)
Heniu, pół... butelki? :))
OdpowiedzUsuńWitam Panów Zosię i Ozonową (chyba witałem) drugi raz i informuję, że też nie nadążam z czytaniem. :-)
OdpowiedzUsuńa co? mało? no to całą!
OdpowiedzUsuńEwo**** ja też muszę od jutra z taczkami latać... spadam więc:)
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru kochani... a potem kolorowych snów!
Pa.:-)***
Dobrej nocki Zosieńko i niech Cię jutro te taczki nie zamordują.:)
OdpowiedzUsuńDo jutra.:)*
Pa "SEG":)))
OdpowiedzUsuńyyyyyyyyyyy ZOSIU :-(****
OdpowiedzUsuńWitam Ewo:)
OdpowiedzUsuńJa też telewizornię oglądam " wybiórczo". Dużo: planete, discovery,/ w kilku odmianach /. No i sport też, bo to moje hobby:) Justyna Kowalczyk górą:)
A nalweczki... Cóż: człowiek jest ułomny i łasy na takie smakołyki... dla podniebienia:) Pamiętam , kiedyś był dostepny taki likier ziołowy z orginalnymi płatkami złota: Gold Wasser. Już dawno go nie widziałem. To, w osiemnastym wieku, był produkt eksportowy Gdańska. Z autopsji pamiętam smak i ten magiczny urok płatków złota w kieliszku... Ale: słodziutki był nad miarę i tylko: dwa, trzy kieliszeczki do kawki:)
Pozdrawiam
Stanisław
a tak ładnie pachniało
OdpowiedzUsuńBabami i gorzałą :-(((
Wystraszyli się mojego gardła?, że pouciekali?
OdpowiedzUsuńNo to dobranoc, na drogę nic minie dali. :-(((
err; nie dali
OdpowiedzUsuńStaszku:)tego Gold Wassera też kiedyś pamiętam, ale jakoś też nie za bardzo mi smakował. :)
OdpowiedzUsuńHeniu:) Jak wypiłeś całą flaszkę, to nie dziw się, że na drogę nic nie zostało. Jutro będziesz miał kaca giganta.
Miałam przez chwilkę problem z netem, ale na szczęście wszystko wrociło do normy.:)
Ponieważ jutro też czekają mnie taczki, to
OdpowiedzUsuńpodobranocuję Wam Alexandrem Czartoryskim: -
Mylić szczęście
Mi szczęście się myli ze ... szczęściem
Nie jest nim mężczyzna, kobieta
To proces, co ma tylko wejście
a życie jest tym mu, czym meta.
Mi trudnym to było czasami,
co łatwe jest ci przejrzenia
Sex-appeal, choć miły, nie mami,
gdy miłość się w sercu nie zmienia.
Kwiatami nie proszę o względy,
lecz mogę wyrażać, co czuje
me serce, gdy bije i kędy
prowadzi do tej, co miłuję.
Minęło ćwierć wieku i więcej,
a szczęście wciąż trwa i nie nudzi,
bo co dnia poznaję, że szczęście
w mym sercu dopiero się budzi.
Jak robi się szczęście - nie pytaj
W twym sercu drogowskaz i przepis
i droga wyraźnie wyryta ...
Gdy miłość ci serca nie krzepi,
w uczuciach nie znajdziesz kolorów,
są zawsze wyblakłe i zwiewne,
znikają wśród waśni i sporów,
gdy w słowach nieprawdy niepewne.
Gdy krzepi, to nie musisz wierzyć
przeżywasz te barwy sycone,
choć nie wiesz, jak sercem je zmierzyć,
to zawsze wiesz w którą iść stronę.
Znam tych, co są przez życie całe,
choć czas im pozmieniał urodę
choć ręce ich stare, zgrabiałe
to serca gorące i ... młode :)
Dobranoc, dobranoc:)))* - na mnie już czas:)*
Dobranoc, już nie daję rady, spaaaać:)
OdpowiedzUsuńTaczki mają swoje prawa, niestety. Więc, Kochani, też powiem Wam tradycyjnie dobranoc z Alexandrem Czartoryskim:
OdpowiedzUsuńTylko uczucia
Ilu potrzeba jeszcze słów
Ilu zachowań nam nieznanych
Zanim księżyca któryś nów
Z chwil wrażeń niewypowiedzianych
W dom szczęścia nam ułoży świat.
Na resztę lat, na życie całe
Ilu potrzeba jeszcze lat
By się uczucia stały trwałe.
Tylko uczucia światem nam
Bo życie tylko w serc emocjach
Bez nich nie dopłyniemy tam,
Gdzie miłość w nieba gwiezdnych locjach.
Bez uczuć w sercu tracisz moc
Nie możesz brać, co ci nieznane
Każda twa chwila jest jak noc
Życie jak sen i w nim przespane.
Bez uczuć w sercu nie znasz wyjść
Śpią twe uczucia i emocje
A miłość wtedy skąd ma przyjść
Gdy nie wiesz ty, gdzie gwiezdne locje.
Ilu potrzeba jeszcze słów
Ilu zachowań, które nowe
Nieważny księżyc, pełnia, nów ...
Ważne,czy serce twe gotowe.
Dobranoc, dobranoc... Morfeusz puka... milutkich snów...:)*
Piękne te wiersze.Dobranoc
OdpowiedzUsuń