Powered By Blogger

piątek, 17 grudnia 2010

Oda do kawy


Trochę lata zimą z mojego ogrodu.
*****************************************
Oda do kawy

O, ty, ma czarna, gdy ciebie nie ma,
w piekło zamienia się życie,
do ciebie tęsknię, piszę poema,
wielbię cię jawnie i skrycie!

Gdy z filiżanką ust koral stykam
mało przed tobą nie klękam,
oczy z lubości wielkiej przymykam -
taka w twym smaku potęga!

Czymże bez ciebie są me poranki
lub nocki pracą zarwane,
gdy z życiem staję w codzienne szranki -
tyś mój najlepszy kochanek!

Czyś ty Nescafe, Jacobs, Lavazza,
gdy ciebie nie ma pod ręką,
wenę i humor całkiem zatracam,
życie me staje się męką!

Dziś pusta półka... patrzę z nadzieją...
wiatr hula, niby ze stepu...
z rozpaczy wszystkie członki me mdleją...
trzeba zasuwać do sklepu!:)

76 komentarzy:

  1. Poranna kawa stawia na nogi,
    i motywuje do życia.
    Nie wyobrażam ja sobie aby,
    zapomnieć szklanki wypicia.

    Dzień dobry Ewo*** - miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  2. Mija ósma na zegarze na zegarze
    ja już drugą sobie parzę...
    Mróz siarczysty dziś na dworze,
    kawka ciepłem mi pomoże.

    Kiedy człeka troska dusi
    niech se łyknie ciut kawusi,
    a że wstaję ze skowronkiem,
    więc od kawy nie odstąpię.:)

    Dzień dobry Andrzeju, skąd Ty to zimno do mnie przywiałeś? U mnie dzisiaj -17.st. Mimo wszystko ciepło pozdrawiam, miłego dnia.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witojcie! Słoneczka życzę:)

    Wczoraj pewien poseł od Saby
    Siedział śpiąc, trochę słaby.
    Wstał z ławy naraz
    i wyszedł zaraz.
    Pewnie dostanie wygawor od baby.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiaj jednak po upojnej nocy
    nie przysporzyła, Adamowi mocy
    Obiecał rano, pracować w ogródku
    Flirtował z Zosią, oto tego skutek.

    Spokojnego dnia Ogródkowiczom Wszystkim

    OdpowiedzUsuń
  5. Witajcie:)
    To i ja się przyłączam:) Czarna, gorzka i gorąca :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewien poseł -poeta od Saby,
    do bab zawsze był mocno słaby.
    wyszedł, bo kolejna czekała,
    wysiedzieć mu chuć nie dała.
    Czy na alimenta wyrobi - aby?

    Witaj Jaśku ze słoneczkiem:))
    Jest, jest, żeby tak tylko cały dzionek zostało...

    OdpowiedzUsuń
  7. A kto podgląda flirty cudze,
    może zawisnąć na framudze.
    Oko się może mu zwinklować,
    nie będzie mógł już poszpanować.

    Oj nieładnie, nieładnie...;)
    Dzień dobry Heniu - spokojnego dnia bez podglądania.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ruda :), bardzo proszę, jeśli chcesz ze mną wypić poranną kawkę - zapraszam. Żebym jeszcze nie musiała wychodzić na dymka do kibelka...
    eh... życie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje podglądanie, zasługuje na "olanie"
    Jedna Miła Dziewczyna, jednak - wypomina
    A......., Ona "musi" z Lublina

    OdpowiedzUsuń
  10. Bo gdy się innych zbytnio podgląda,
    bezsenność może Ci się przyplątać.:)

    Heniu, sam się przyznałeś, ja tam nikogo nie podglądam i śpię jak anioł.:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Poseł od Saby,
    Ludwiczek D.
    On tak naprawdę,
    nie wie co chce...

    W ostatniej ławie,
    Ludwiczek drzemie.
    Choć nie jest głupi,
    nie bity w ciemię.

    Głosuje zawsze,
    zgodnie z swą wolą.
    I wystepuje,
    przeważnie solo.

    Wykorzystuje gdy,
    przyjdzie pora.
    Inteligencji,
    spory iloraz.

    I konsekwentnie,
    pilnuje stołka.
    Jak nie przystało,
    by na Matołka...

    OdpowiedzUsuń
  12. Poseł Ludwiczek,
    rzecz dobrze znana,
    wrócił na łono
    swego sułtana.

    Sułtan wyleniał,
    prawie jak kołek,
    Ludwiczek kadzi -
    pachnie mu stołek.:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jarkowi jako solista śpiewa
    I % za kołnierz nie wylewa.
    To tylko pomroczność jasna,
    Jak pić nie umie, niech się pochlasta.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jarek opłatek mu zaserwował,
    było za mało, się zdenerwował.
    Zasnął i beknął jak dwa barany -
    autonomicznie był narąbany.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Następnym razem,
    to Wam dowiodę.
    Że w teście IQ,
    prześcigam Dodę.

    Gdy się pozbędę,
    depresji dołka.
    Wtedy dokończę,
    swego Matołka.

    Jak znów dostanę,
    jakiegoś drygu.
    To znów napiszę,
    120 przygód.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kawę z rana pije Dana
    astra, niskodrażniąca
    ziarnista,świeżo mielona
    Młynek jest aż z Krasnodaru.
    Zostało tam Przyjaciół paru.
    Przez pół roku tam siedziałam
    I Sylwestra tam witałam!
    Na wakacje też jeździłam
    i świetnie się tam bawiłam!
    Raz zabrałam siostry dwie
    i brat też załapał się!
    W restauracji tańczyłam
    walca z bratem wywijałam!
    Gdy usiadłam przy stoliku
    to śmiechu było bez liku.
    Podszedł elegancki Pan
    5 rubli położył nam
    i powiedział po rosyjsku
    "Zatańczcie to jeszcze raz!
    Więc poderwalismy się,
    Tańczą w parze nogi dwie
    Brat ładnie prowadzi mnie
    a siostrzyczki śmieją się!

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam Ogrodników.Siedzę na zwolnieniu w domu(skutki sobotniego "lądowania")Wczoraj dzieci się ze mnie śmiały,że mama stawia pierwsze kroki.Dzisiaj już jest troszkę lepiej.Lekarz mnie tutaj pilnuje i co chwilę sprawdza,jak się czuję!Uważajcie,żeby nie polecieć do tyłu na kręgosłup.Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  18. Tylko mi tu kurna nie przeklinać! Dzisiaj dzień
    bez przeklinania.:))

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj Dano.:) Czyżbyś miała leciutko zachwianą równowagę przy tym lądowaniu jak pewien Ludwiczek? Zdarza się w najlepszej rodzinie, nie przejmuj się, najważniejsze, że lądowisko jest blisko.:)
    Kuruj się i wracaj do zdrowia, żebyś mogła potańcować na sylwestra z bratem i nie tylko.:)
    Miłego dzionka.:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jaśku:),kurde balans, dopiero teraz mi o tym mówisz? Zaliczyłam już kilka soczystych rano, jak się mocowałam z klapą od garażu, a potem pan na światłach rozmawiał przez komórkę... a potem, ehhh... uzasadnione przypadki chyba są uwzględniane?
    Czy sankcje jakoweś są przewidziane?
    :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jasiek, o k...a czemu wcześniej nie zapodałeś informacji o tym kolejnym święcie, dniu bez przeklinania...?

    Ja już jestem po zakupach w Aschan, a tam nie kląć poprostu się nie da. Targowisko próżności !
    Ludzie agresywnie nastawieni wobec siebie, napychający kosze żarciem, aż po menisk wypukły... Ja z małym koszykiem po: kawałek wędliny i uszka, wyglądałem jak... No właśnie, nawet nie wiem jak określić mój wygląd/?/ " Promocje", które promocjamoi nie są/ co najwyżej przecenami/, bonusy za darmo / a płacisz podwójnie/... Polskie szaleństwo i obłęd, który nie powinien mnie razić, bo mam negatywne przemyślenia na nasz temat, ale... Nawet mnie to poraża! Gdybym zapakował COKOLWIEK, np gówienko: ładnie, świątecznie - też by kupili...Zbiorowy AMOK ! Nie żrą cały rok, czy co? Czy święta to tylko napchanie kałdunów, na wyścigi, bez opamiętania i... szybkie przerobienie tego na g...o ? Na twarzach uśmiechu nie uświadczysz - tępa, wspomagana odpowiednią muzyczką, pogoń... Za czym? Wiecznie głodni, nienasyceni, nie potrafiący dojść do kas, aby zapłacić - żrą już w trakcie zakupów. Wszystko co się nawinie.
    Święta moje traktuję poprzez pryzmat tradycji ogólnie pojętej - mało związanej z katolickim przesłaniem. Tak jak pisałem wczoraj - dla mnie to wspomnienie, na chwilę, beztroskiego dzieciństwa. Ale, jak widzę to targowisko próżności głupoty, pazerności.. to wołam: Boże / o ile istniejesz/ - widzisz to i nie grzmisz?
    I jak tu, Jaśku, nie kląć?

    Pozdrawiam Ewę i za wiersz kawowy - dziękuję:)

    Stanisław

    Mamy już wszystko na te " święta"... Ja jeszcze zrobię zapasik alkoholu i piwka. W ostatniej chwili, aby do świąt nie kusiło:) Niewielki, ale być musi:) Potem już tylko: godzina zero - start do michy... A potem do kibelka:((( Albo - rapaholin na otłuszczoną wątrobę. własną...

    OdpowiedzUsuń
  22. Chciałoby się dodać:

    ...I tylko karpi biednych żal...

    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  23. Dokładnie tak jest,jak piszesz Stasiu.W tamtym roku się wymigałam od zakupów.Wole już pichcić w domu po kryjomu. W tym roku chyba też się wymigam.Dobrze,że mam kury u sąsiadki.Miałam przez 3 lata gości w Boże Narodzenie(ok 30osób- rodzeństwo,rodzice),każdy coś przywoził,chociaż mówię ,że nie potrzeba,a potem sałatki lądują u kurek. Nigdy się nie marnuje tyle jedzenia ,co w święta.Po co tyle szykować? Te dania wigilijne,kto to zje?I co roku to samo! Pozdro
    Ps.Najlepiej to wódka schodzi!A jak kolędy głośno śpiewają,z każdą butelką coraz głośniej i radośniej!

    OdpowiedzUsuń
  24. Ej Staszku, jakbyśmy tak zaczęli filozoficznie analizować, to wszystkiego byłoby żal. Został
    by nam tylko obiecany Raj.
    Pozdrawiam ciepło i słonecznie, bo u mnie świeci.:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Dano:)
    To miło, że ze mną się zgadzasz. Różnimy się pięknie.:))) Ja , człowiek w oddali od kościoła katolickiego- Ty / wierzę/ - szczera i POZYTYWNA część tego kościoła:)Być może, gdyby takich Ludzi było więcej...
    A tak: chyba już umrę jako: wieczny poszukiwacz, zadający / głównie sobie / tysiące pytań . Szczerze, naprawdę szczerze: życzę Ci dużo szczęścia... w związku ze zbliżającymi się Świętami:)
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  26. Witaj Staszku:)

    Powiem Wam tak. Nie robię zakupów w hipermarketach, bo to jest ponad moją wytrzymałość psychiczną. Śledzie -”majtasy” - na targu, w znajomym kramiku. Karpie – prosto ze stawu w sprawdzonym gospodarstwie rybackim w okolicach Lublina, od razu odpowiednio i ponoć humanitarnie, tego... że tak powiem, bo w mojej rodzinie nikt się kompletnie do tego nie nadaje.
    Wędliny i uszka kupię na kiermaszu świątecznym wyrobów regionalnych, który będzie zorganizowany w sobotę i w niedzielę w jednym z centrów handlowych. W tym samym centrum zrobię zakupy prezentów pod choinkę, niektóre już zresztą mam, zwleczone z różnych moich urlopowych wędrówek.
    Wigilia jest u rodziców, na 9 osób, ale z uwagi na ich wiek wszystko jest na mojej głowie, chociaż rodzinka też coś tam upichci i przyniesie. Oczywiście, żarcia jak zwykle za dużo, ale niestety Dano, kurek nie mam i rozdaję wszystko gościom „na drogę”. Wódeczność to tylko moje nalewki, czerwone wino i piwko (oczywiście nie w Wigilię). Śpiewanie kolęd obowiązkowe, zresztą wszyscy są do tego chętni, a uzdolniona bratanica przygrywa na skrzypcach.
    Narzekacie na obżarstwo? Powiem Wam, że jak się narobię, to mi się... odechciewa jeść i specjalnie nie mam z tym problemu:))

    Dano i Staszku... serce rośnie, jak tak pięknie ze sobą rozmawiacie. Prawdziwy dialog między serdecznymi, życzliwymi ludźmi o różnych poglądach bez uprzedzeń...
    Bosszzz.., żeby tak wszyscy umieli...:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ewo:)
    Cytuję Ciebie:)
    "Dano i Staszku... serce rośnie, jak tak pięknie ze sobą rozmawiacie. Prawdziwy dialog między serdecznymi, życzliwymi ludźmi o różnych poglądach bez uprzedzeń...
    Bosszzz.., żeby tak wszyscy umieli...:)"

    Może to MAGIA Świąt? Może właśnie tak te święta powinny wyglądać? Może tak właśnie: tworzy się Ich ciepło i nastrój? Może- tak właśnie być powinno?...Przecież : nikt nie ma patentu na PRAWDĘ...

    Pozdrawiam Ciebie ciepło - u mnie dziś: - 14 stopni.

    OdpowiedzUsuń
  28. E tam, nie święta.Mieszkałam pół roku w Rosji pomiędzy ateistami,zaprzyjaźniłam się z wieloma osobami.Nikomu nie przeszkadzał mój krzyżyk na piersiach.Miałam też kiedyś fajnego chłopaka,,ateistę,francuza,byłam z nim bardzo szczęśliwa i odrzuciłam tę miłość ze wzgledu na wiarę,nie chciałam jej poświęcić dla miłości.Długo nie mogłam o nim zapomnieć. A,szkoda gadać!Nie chciałam też mieszkać daleko od rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  29. Wypowiadałam się nie raz na temat wiary na forum,oto jedna z moich wypowiedzi od serca

    a mnie taki ,,czarodziej" w czarnej sutannie bardzo pomógł w
    życiu,po stracie bliskiej osoby byłam na takim,,zakręcie",że nawet
    nie mogłam liczyć na pomoc męża,którego chyba ten problem
    przerastał.Dlatego ja oceniam każdego człowieka z osobna.Za każdym
    razem ,gdy wypowiadałam słowa w kościele,,Bądź wola
    twoja" ,patrzyłam na krzyż i pytałam ,,dlaczego?"Długie rozmowy z
    proboszczem pozwoliły mi utrzymać wiarę ,a być może małżeństwo.Nikt
    z nas nie wie,co go czeka w przyszłości i czy sobie poradzi z
    problemem.Ja chodziłam na pielgrzymki ,należałam do oazy ,jeździłam
    na spotkania z Papieżem.Chodziłam na religię ,nawet w okresie
    studiów.Nagle się okazało ,że nic tak naprawdę nie wiem.

    Proszę o wyrozumiałość i oszczędzenie mi komentarzy,bo dużo mnie to
    kosztowało ,by o tym napisać .Wiem ,że na forum tak osobistych
    rzeczy nie powinnam pisać.Zawsze znajdą się tacy ,co za chwilę mnie
    wyśmieją i skierują do kolejnego specjalisty.

    Pozdrawiam Was bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  30. Dano:)
    Popełniłaś błąd:) Nalepa kiedyś " blusował" : ..." w życiu tylko miłość ważna jest"...Ja kiedyś, a dokładnie ok. 1972 roku popełniłem / chyba / podobny błąd, choć : nie kierowałem się przesłankami wiary... Do dziś nie wiem - co by było , gdyby? Do dziś utrzymuję z Nią kontakt..." Odnależlismy się " w internecie:) To " coś " jest NADAL ! Ona , emerytowana już nauczycielka... mieszka pod Krakowem. Poznaliśmy się na plaży w ... Kamiennym Potoku:) Pamiętam, jak o tej miejscowości rozmawialiśmy,tu, w kontekście wspomnień. Psychicznie wiele mi pomogła - po śmierci Syna. Zwłaszcza duchowo:) Pamiętaj zatem Dano: MIŁOŚĆ najważniejsza:)))

    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  31. Stasiu ,to dla Ciebie,przepraszam,może za wcześnie.Wypowiedź jakiegoś Pana z forum,która mnie wzruszyła i nie moge jej zapomnieć .Ewa,wyrzuć te dwa wątki,gdy już Stasiu przeczyta.Lecę po dzieci(o ile odpalę auto,rano nie dałam rady)

    To co mówisz jest piękne po prostu piękne nie znam lepszego słowa.
    I ja pewnie, nawet w małej części nie przeżyłem tego co ty i może nie powinienem
    nic odpowiadać przez wzgląd na twoją prośbę, ale po przeczytaniu tego co
    napisałaś stoi mi przed oczyma mój bardzo dawny nauczyciel jeszcze z ZNP z
    postawą zaciekłego przeciwnika Kościoła i dumnego komunisty. Bardzo często
    wypominał dzieciom to że chodzą na religię bo po co mówił "bierzcie przykład ze
    mnie ja mam wszystko Wielki dom samochód kupę kasy mogę sobie pozwolić na
    wszystko po co mi Bóg który i tak pewnie nie istnieje" I jakiś czas później
    ginie jego jedyny syn którego znałem nie wiele był ode mnie starszy. Na miejsce
    wypadku przyjeżdża lekarz żona tego nauczyciela i widząc już martwego syna każe
    go zawieść do szpitala on już nie żył. Nasz nauczyciel zaprosił nas na pogrzeb
    cała szkoła była pusta wszyscy byli na pogrzebie takiego pochodu w moim
    miasteczku nigdy nie było.
    Gdy wynosili ciało z domu zobaczyłem swojego nauczyciela po twarzy stracił
    jakieś 15 20 lat potężny mężczyzna zdawał się być dziadkiem.
    W ciszy doszliśmy do Kościoła i tam usłyszałem słowa księdza płakał ale pewnym
    głosem mówił"... że pewne rzeczy muszą się stać żeby pewne mogły dalej
    istnieć..." ja pomyślałem że jak on tak mógł wbijać tymi słowami nóż w plecy dla
    tego człowieka przecież on przeklnie kościół i Boga aż do śmierci ale ku mojemu
    ogromnemu zdziwieniu w niedzielę na godz. 9 w takiej długiej ławce siada koło
    mnie facet z żoną ,obracam się i poznaje że to on ,on uśmiecha się poznał mnie
    wita się serdecznie siada i słucha. Dzieje się tak do dziś zawsze o tej samej
    porze zawsze w tym samym miejscu z żoną.
    Na tamte czasy to była cholerna odwaga ja pamiętam je oczami 15 latka nie miałem
    pojęcia co ten facet ryzykował ale wiem że żaden z jego przełożonych nawet
    najtwardszy beton nie wyciągnął z tego konsekwencji tak dla jasności karą za
    chodzenie do kościoła było zwolnienie i utrudnianie życia rodzinie w szkole w
    pracy. Przyglądając się temu pytaniu "kto zwycięży ksiądz czy wiara w Boga"
    (Boga z małej litery) zastanawia mnie kto tak naprawdę zadaje to pytanie kto
    jest jego mentorem i czy zadał by to pytanie za czasów Popiełuszki w końcu tak
    nie dawnych. Pytanie na pewno ukazuje problem czasów co jest bardzo przykre i
    straszne ale jest bardzo nie poprawnie zadane bo dzieli coś
    nierozerwalnego.Kościół tworzy wspólnota ludzi nawet ku zdziwieniu nie których
    księża do niej należą i tylko razem można trwać i wytrwać ,bo pojedynczo gdzieś
    po drodze się pogubimy poodpadamy i co się wtedy w naszym życiu będzie musiało
    wydarzyć żeby móc spokojnie usiąść na takiej długiej ławce i od nowa nauczyć się
    słuchać.
    Pozdrawiam Cię znajoma głowa do góry i przepraszam nie bądź zła za odpis.

    OdpowiedzUsuń
  32. Dano:)
    Chciałbym odnależć Boga w ludziach...Syn ,jedyny , umierał 19 dni. Ja nie wszystko pamiętam z tego czasu. Ale... zapamiętałem obcego Człowieka, w szpitalu, w Wejherowie, gdy już wiedziałem... Wyłem... na korytarzu , ciemnym usiadłem oparty o ścianę. Żona nie potrafiła mnie uspokoić... Odeszła i stanęła obok. Pamiętam: ciepłe ramię, silne, które mnie podnosi... Patrzę: obcy, zapłakany facet. Padliśmy sobie w ramiona. trawało to... wieki. Jego syn też umierał. Rozumiał mój ból. Pamiętał mnie, bo codziennie , godziny, przy Synu spędzałem... a On - przy sąsiednim łóżku. To, właśnie takie zachowanie, daje mi wiarę w ludzi! Wierzę, że najważnieszą postacią Boga/ o ile On istnieje/ jest Człowiek. Jego stosunek do drugiego człowieka. :)))

    Pozdrawiam Cię serdecznie

    Stanisław

    P.S.
    Myślę, że tu, nie musimy się " wstydzić" naszych emocji.

    OdpowiedzUsuń
  33. A miłość?

    ... a miłość? To tylko poezja,
    ułuda, marzenia i chwile ...
    Niekiedy zmysłowa finezja,
    co trwa zwykle krótko ... i tyle.

    Kobieta, jak mówią, też człowiek,
    - a diabli ją ludziom nadali -
    co czar swój roztacza spod powiek
    i diabła w niejednym rozpali,

    tak za dnia jako i w noc ciemną,
    gdy mocy Erosa przyzywa ...
    Nie wiemy, która płeć odmienną.
    Cóż nas to obchodzi. Tak bywa.

    Mężczyzna, podobno, też człowiek
    i świat się od niego zaczyna,
    lecz zanim uczyni cokolwiek,
    to szuka, gdzie jest ... ta dziewczyna

    co miłość mu da, jak poezję,
    co zmieni pragnienia w ich chwile
    miłości przez uczuć finezję ...
    Na życie ze sobą ... i tyle.

    Autor: Czartoryski Alexander

    OdpowiedzUsuń
  34. P.S.
    Do Dany:)
    Ja nigdy komunistą nie byłem! Z komuną wojowałem, bezkompromisowo:)
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  35. Kochani:)
    Ja tak szczery i otwarty, nawet przed " rodzoną" żoną nigdy nie byłem:) Magia Świąt i siła Ewy to spowodowała:)

    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  36. Stasiu,ja po prostu wstawiłam całość,nic nie mówiłam ,że byłeś komunistą!Przepraszam,jeśli tak to odebrałeś.Samochód nie odpalił!Wcinam fasolę z czosnkiem i zapiekanym serem!

    OdpowiedzUsuń
  37. Dano:)
    Ja tylko dla pewności - wyjaśniłem:) To wszystko jest bardziej skomplikowane... niż się filozofom śniło:) Popatz, nasz dialog spowodoawł ciiiiszę . Inni słuchają? Smacznego Ci życzę:)

    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  38. " spowodował " - ma być:)

    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  39. Fasola z czosnkiem i zapiekanym serem? Mniam, brzmi smakowicie:) Dano proszę o przepis, ale u mnie. Kuchnia tam cały czas otwarta, a Ewusi nie należy śmiecić fasolą w ogródku:)))

    OdpowiedzUsuń
  40. Witajcie popołudniową porą:)
    Miałam okropny sajgon w pracy, potem korki, jak zwykle w piątek. Mróz -12.st. brrrr...
    A w Ogródku - cieplutko... zasłuchałam się w Wasze zwierzenia... dziękuję za zaufanie.:)
    Tu macie swoje miejsce i azyl, tu możemy rozmawiać o wszystkim...

    Staszku.:)
    Jak ty pięknie potrafisz mówić o swojej miłości - każdej, wiesz, nie podejrzewałam Cię o to...

    Dano, ale Ci dobrze, zazdraszczam...żarełko pewnie ktoś Ci podał, a ja muszę sama coś naprędce upichcić, bo kiszki marsza żałobnego grają na cały regulator.:)

    OdpowiedzUsuń
  41. Jaśku, cudny jest ten wiersz... wiedziałam, jesteś prawdziwy Mistrz Nastroju w Ogródku...
    dziękuję :)*

    OdpowiedzUsuń
  42. Ruda:) Dzięki za zrozumienie, na gotowe żarełko przyjdę chętnie do Ciebie. Jeśli fasolka, to tylko szparagowa, ser też może być, a jakbyś miała śledzia, to ja w te pędy...:)

    OdpowiedzUsuń
  43. Dziękuję Ewo:)
    Uważam, że szczerość, nieudawana szczerość jest piękna:) Być może dlatego " przerosłem" Twoje podejrzenia/?/ Wszak: serce we mnie ciągle bije:)
    U mnie już : - 14 stopni i dalej spada. W domku za to cieplutko , a i w Ogródku też:)

    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  44. Staszku, wiem, że w Tobie jest mnóstwo serca, tylko czasem przykrywasz je szorstkością... ale ja Cię rozumiem...
    Jesteś po prostu normalnym facetem z krwi i kości:)

    OdpowiedzUsuń
  45. Dzisiaj już sama robiłam,a właściwie samo się gotowało.Miłość jest najważniejsza(po rodzinie...)Pozdrawiam Ogrodników,trza się napić dobrej kawy, nie?

    OdpowiedzUsuń
  46. Zapraszam zatem na popołudniową kawkę:)
    Ja już Was dzisiaj uraczyłam swoim wierszykiem o kawie, więc przeczytajcie, co na ten temat myślał -

    - Jan Andrzej Morsztyn, wiersz z roku 1670, fragment

    W Malcieśmy, pomnę, kosztowali kafy,
    Trunku dla baszów, Murata, Mustafy
    I co jest Turków, ale tak szkaradny
    Napój, jak brzydka trucizna i jady,
    Co żadnej śliny nie puszcza na zęby,
    Niech chrześcijańskiej nie plugawi gęby...

    OdpowiedzUsuń
  47. A Adam Mickiewicz pisał o kawie tak:

    Księga II, w. 491 nn.
    Palone ziarna kawy

    Różne też były dla dam i mężczyzn potrawy:
    Tu roznoszono tace z całą służbą kawy,
    Tace ogromne, w kwiaty ślicznie malowane,
    Na nich kurzące wonnie imbryki blaszane
    I z porcelany saskiej złote filiżanki,
    Przy każdej garnuszeczek mały do śmietanki.
    Takiej kawy jak w Polszcze nie ma w żadnym kraju:
    W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju,
    Jest do robienia kawy osobna niewiasta,
    Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta
    Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku,
    I zna tajne sposoby gotowania trunku,
    Który ma czarność węgla, przejrzystość bursztynu,
    Zapach moki i gęstość miodowego płynu.
    Wiadomo, czym dla kawy jest dobra śmietana;
    Na wsi nie trudno o nię: bo kawiarka z rana,
    Przystawiwszy imbryki, odwiedza mleczarnie
    I sama lekko świeży nabiału kwiat garnie
    Do każdej filiżanki w osobny garnuszek,
    Aby każdą z nich ubrać w osobny kożuszek.

    Ach, gdzież te kawiarki i mleczarnie na wsi...dziś pije się na szybko rozpuszczalną w kubeczku, a odświętnie parzoną z ekspresu, jak ktoś go posiada...:)

    OdpowiedzUsuń
  48. Gdzie się podziały tamte sklepy.
    Rzeźnik, spożywczy, bar mleczny,
    Dziś nowocześnie, gacie w salonach
    Kawa w galerii, w komisie żona?

    Jasna cholera, coś pomieszałem
    Nie ma komisów? są lecz ze złomem.
    Złom to samochód dla bardzo bogatych
    Kupić go można, nawet na raty.

    Żonę se kupisz gdzieś w internecie
    Gdzieś na Allegro, no co, nie wiecie?
    Taką jak lala, piękną wspaniałą
    Piękną ma duszę i piękne ciało.

    Lecz po zakupie, tak, bez akcyzy
    Ona pokaże tobie rachunek, realny
    Zobaczysz piękno, zobaczysz ciało.
    Co chłopie? żyć ci się odechciało?

    OdpowiedzUsuń
  49. Świetny wierszyk Heniu, jak zwykle masz poczucie humoru. Pozdrawiam z samego wieczoru.Dobra kawa wychodzi z włoskiego ekspresu na gazie.

    OdpowiedzUsuń
  50. Chłop na Allegro? O nie, mój panie,
    ja tego szczęścia nie poszukuję.
    Nie chcę plastiku, choć to jest tanie,
    tylko, że zimne i nic nie czuje.

    Heniu, dobry wierszyk, szczególnie podobają mi się gacie w salonach i żony w komisach (dla chętnych).:)

    OdpowiedzUsuń
  51. Przejrzałem ogródek no no no.
    Jasiek rzeczywiście ten duszek. Aż mnie skręca, że muszę Ewie przyznać rację. Przecież, zawsze mam mieć ja, co nie?

    OdpowiedzUsuń
  52. No i z tego, żem siem skręcił, nie powiedziałem dzięń albo wieczór dobry. Dana i Ewa były, a ja oczywiście, klat i do przodu. Kindersztuba i te inne w domu zostały. DŻynt jak cholera.

    OdpowiedzUsuń
  53. Nie wiem, co to jest DŻynt, ale na wszelki wypadek przypominam, że kląć dziś nie wolno, nie słyszałeś? :)

    OdpowiedzUsuń
  54. dobra dobra. Ja angielskiego nie znam i gentelmanów nie umiem odmieniać. Dżent. i już.

    OdpowiedzUsuń
  55. Szachista jestem. Dyplomowany. Od kiedy to oszukujesz? Jak miałem umowę o prace jako (nie wymienię) to mogłem chociaż się odwołać.
    Teraz co? Dzień był wczoraj. Znaczy sie ten od przeklinania.

    OdpowiedzUsuń
  56. Do przeczytania. Fragment komentarza u mnie na blogu.

    . Eee, tam, jeszcze inną opowiastkę z tzw. wyższych sfer, również autentyczną, mogę opowiedzieć. Otóż, pewien Pan, nazwisko pominę, powiedzmy, Maurycy, opowiadał (trzeba to mówić odpowiednim, flegmatycznym głosem, ale to już musicie sobie wyobrazić...) taką swoją przygodę:
    - Pamiętam, proszę pana, cieżką zimę, a to było, proszę pana, w 28 -mym, a może w 29 -tym, proszę pana, roku... Jechałem, proszę pana, automobilem, bo ja już miałem wtedy, proszę pana, automobil i cóż się , proszę pana, dzieje ? Zamieć, proszę pana, okropna, Jan stara się kierować automobilem, proszę pana, jak może, ale cóż poradzić, proszę pana, śnieg sypie, proszę pana, zaspy coraz większe, proszę pana i , nie do wiary, proszę pana, automobil utknął w zaspie. Tak było, proszę pana. I cóż tu robić, proszę pana ? Dookoła żywego ducha, śnieg sypie, a automobil tkwi, proszę pana , w zaspie. Jan, proszę pana , wysiadł z automobilu i zaczął, proszę pana, automobil wykopywać. Ciężko było strasznie, bo to, proszę pana, śnieg sypał cały czas i ziąb był, proszę pana, okrutny i ja bardzo chciałem, proszę pana, Janowi pomóc, ale nie mogłem, bo ja byłem, proszę pana, senny ....

    OdpowiedzUsuń
  57. No właśnie, szachista.
    A ja połetka prawie, że liryczna, która prawie, że rozróżnia, co to podmiot liryczny, a co autor.
    Wszelkie odwołania proszę zatem kierować do podmiotu prawie, że lirycznego.:)

    OdpowiedzUsuń
  58. Wygląda zatem, że "cuś" mi ciężko. Nawet myśli krążą. No wolo ja myśliciel, oj wolno.

    OdpowiedzUsuń
  59. Pamiętam takie zimy w domu rodzinnym,że nie nadążaliśmy odsnieżać i raz tak nawiało śniegu,że rano cała brama(dość wysoka,robiona) była zasypana śniegiem i przechodzilismy górą przez nią po śniegu żeby wyjść na drogę.Tutaj,gdzie mieszkam też miałam taką sytuację,że rano nie mogłam otworzyć drzwi,myślałam że zamek się popsuł.Wyszłam drugimi od kotłowni i się okazało,że są zasypane do połowy!

    OdpowiedzUsuń
  60. Cóż dodać do komentarza z 20:56?
    Śnieg sypie, proszę pana, lirycznie, proszę proszę, a ja, proszę pana, marznę, "bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie".
    W cudzysłowie tekst Agnieszki Osieckiej.

    OdpowiedzUsuń
  61. Dano, przy takim mrozie i śniegu, trzeba coś na rozgrzewkę łyknąć, bo ani rusz inaczej żyć się nie da.
    Dziś piątek, odwaliłam ciężką robotę i już otwieram jakąś butelczynę z duchem...:)
    Zaraz poszukam rozgrzewającej muzyczki, chyba, że ktoś coś podrzuci...?

    OdpowiedzUsuń
  62. Panie Wy moje (albo i nie ech niestety) lirycznie to śnieżna puchowa pierzyna. Faktycznie, wejdź pod tą (czy tę - bom już.....) pierzynę to zobaczysz, a raczej poczujesz, tą lirykę. Śnieg się zacznie topić pod wpływem.... No nie, Wy to zaraz :pijany śnieg. Ludzie, pod wpływem ciepłoty ciała Waszego. Ten liryk, czy jak mu tam, proszę pana....pryśnie jak woda, proszę pana,,,,i to dosłownie, jak woda, proszę Pań. A szkiełko zaraz, że tak proszę Pań ,powiem.

    OdpowiedzUsuń
  63. Na rozgrzewkę lekki i piękny walczyk:

    Ewa Demarczyk - Grande Valse Brillante

    http://www.youtube.com/watch?v=CmY6i1uZQnE&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  64. Możemy się jeszcze zagrzać - przy Ewie Demarczyk - "Groszki i róże" Dano, lubisz? Bo ja to uwielbiam:

    http://www.youtube.com/watch?v=I7UliuywsT4&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  65. Dobranocnie nasz Alexander Czartoryski....

    Gdy ...

    A gdy przyjdziesz do siebie po śnie długim i dobrym
    I gdy oczy otworzysz, zanim ujrzysz dzień młody,
    Nim poranek rozświetli gamę twojej urody
    Zerknij ku mnie, niechcący! Oczkiem pięknym i mądrym ...
    Westchnij cicho, głęboko, bo to rankiem tak bywa,
    potem znów się przeciągnij, sprostuj uda, ramiona
    i bądź przy tym kusząca ... taka ...rozleniwiona ...
    ja to widzę ... kołderka... tak Cię skąpo przykrywa.
    Jedną ręką mnie pogłaszcz, drugą ciągnij ku sobie,
    potem odwróć się ku mnie, zrób mi okład z piersiątek,
    teraz przytul się mocno ... całuj mnie ... to początek,
    bo za chwilę, za mgnienie ja zatopię się ... w
    tobie!!!

    Dobranoc, dobranoc kobieto...już czas na....:)*

    OdpowiedzUsuń
  66. Chociaż na dobranoc, ale - Witaj! jestem... ze słowami Alexandra Czartoryskiego

    Witaj! Jestem!

    Witaj w domu! Tak powiem
    gdy do domu powrócę
    jak poszukiwacz losu
    i ludzi prawdziwych.

    W stok przeszłości porzucę
    ciężar, co na mych barkach
    serce moje przytłoczył.
    Wtedy niech blaskiem żywym

    zalśnią dla mnie Twe oczy.
    Żadnych słów mi nie powiesz
    lecz zarzucisz ramiona
    i mą głowę do siebie przygarniesz

    a Twe serce szalone
    bijąc prędzej i prędzej
    wielkiej rzeczy dokona.
    Powie - miłość, Jedyny - znalazłeś.

    Witaj w domu! I zostań
    bo pokochać mnie pragniesz.
    Miłość to twoja przestrzeń,
    z niej nie odchodź, bo ... już Jesteś.

    Dobranoc, dobranoc mężczyzno... tak, czas na...:)*

    OdpowiedzUsuń
  67. Jeśli są jeszcze w ogródku jacyś ogrodnicy, to życzę dobrej nocki wszystkim, bo już powoli odpływam. Do jutra:)

    OdpowiedzUsuń
  68. Dobrej nocy Ewo****, Dobrej Nocy Ogrodnicy*
    http://www.youtube.com/watch?v=Tqy54I_acKs&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  69. Szkiełko się skończyło, w ogródku pustawo
    Nie pomogło Ewie, picie mhm wspomaganie kawą
    Nawet do koryta, nie było chętnego
    No to dobranoc, do dnia następnego.

    OdpowiedzUsuń
  70. oj Sofija pisała. Lepszy refleks miała Powiedziałem dobry wieczór-czas mija.
    Powiem więc dobranoc Zofijce kochanej,
    No i do spotkania, miłego - nad ranem.

    OdpowiedzUsuń
  71. Pa Heniu*... do miłego spotkania:-)
    http://www.youtube.com/watch?v=j1B67uTgZR0&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  72. Henie,jak się nazywa ten co pisze erotyki?Bo chyba nie erotoman.Andrzej F.

    OdpowiedzUsuń
  73. Dzień dobry Zosiu:)
    Padłam, jak zwykle po całodziennych taczkach, dziękuję za nastrojową Edytę Gepert. Miłego dzionka:)

    OdpowiedzUsuń
  74. Andrzeju F. Bardzo trafne spostrzeżenie.:)

    OdpowiedzUsuń
  75. Henryku, niby podglądasz, a chętnego nie zauważyłeś? Proponuję mocniejsze okulary:)

    OdpowiedzUsuń