Smardz jadalny, objęty ścisłą ochroną gatunkową, wpisany do "Czerwonej księgi roślin", jako gatunek zagrożony wyginięciem. Zdjęcie zrobiłam w kwietniu, w Puszczy Białowieskiej.
*************************************************************
Credo Ogródka.
Tych, co to lubią wstawać wcześnie,
skowronki zawsze mając w duszy,
i wszystkie sowy, których nie śmiem
z rana spod kołdry nigdy ruszyć,
zmęczonych, leni, obiboków,
pracusiów, chętnych do gadania,
milczków, tonących w słów potoku,
poetów, co chcą piór złamania,
i prozaików, gawędziarzy,
radosnych, smutnych, zadumanych,
tych, co ich życie szczęściem darzy
i tych czasami zapłakanych,
aniołów, diabłów, heretyków,
mężów, młodzieńców, panny, panie,
cnych filozofów, satyryków -
wszystkich zapraszam do pisania!
Słowa, słowa, słowa...
OdpowiedzUsuńA potem i tak komentarze są kasowane.
Dobrze, że zdążyłem ślady pozacierać
OdpowiedzUsuńSzefowa wcześnie i w niedzielę wstaje
Mogłaby się trochę rozejrzeć poszperać,
Niedopałek znaleźć - premii już nie daje.
Ciężka rola ciecia, choć dyplomowanego,
Wszyscy bałaganią, wina zawsze jego.
Prócz jeno tylko tych zawziętych,
OdpowiedzUsuńco patrzą jak dołożyć komu,
co komentarzem nieprzyjemnym,
rozwalić blog chcą po kryjomu,
prócz trolla, co blogowi zawsze,
zza węgła szkodzić się nie wzbrania -
prócz tych, co wszystkim mają za złe -
resztę zapraszam do pisania.
Dzień dobry Heniu, Dyplomowany Stróżu.:)
OdpowiedzUsuńWczorajsza robota była na piątkę - petów nie znalazłam, sikorki syte, jakieś dzięciołki zaczęły troszkę kuć...
Premii nie ma, bo zrobiłeś dziurę budżetową i nie raczyłeś dotąd zacerować. Trzeba zaciskać pasa, dietka nikomu jeszcze nie zaszkodziła.
Dobrego dnia.:)
Witaj Ewo i Ty dyplomowany.Widzę,że Ewa ma nowego stałego wielbiciela.Nie dziwię mu się,sam lubię do ogródka zaglądać.Ja już od dawna jestem na nogach,właściwie na tyłku.Pograłem trochę na BBO w brydża.Za partnera miałem jakiegoś kiwi.Rzeczywiście,lotny to on nie był.Smardza nigdy w lesie nie widziałem,ale jadłem go marynowanego.Nawet w occie pachniał.Wiem,że jest pod ścisłą ochroną,ale ja go nie zrywałem,tylko zjadłem.Wstawiam się za Heniem.Daj mu jakąś drobną premię.Słonecznej niedzieli.Andrzej F.
OdpowiedzUsuńWitojcie:)
OdpowiedzUsuńTym razem na dzień dobry, za wczorajszą
nieobecnośź nasz Alexander Czartoryski
Degustacja czy picie?
Czy degustacja to, czy picie
kiedy się dziwne rzeczy dzieją?
Gdy się napijesz należycie
Słyszysz, jak się bogowie śmieją
Jak gdyby byli tu, na Ziemi
I też się zalewali piwem
Więc ty się śmiejesz razem z nimi
Ta wspólna radość nie jest "dziwem",
choć losu chichot słyszę z kąta
to chęć zabawy nadal żywa,
choć wiem, kto tutaj będzie sprzątał
butelki puste ... koniec piwa.
Suplement do wczorajszego przepisu na moją nalewkę agrestową, bo wczoraj było bardzo gwarno i nie wszystko dopowiedziałam z należytą głośnością.
OdpowiedzUsuńAlkohol 50% należy zrobić ze spirytusu, stosując następujące proporcje w mililitrach:
spirytus - 526, woda - 505.
Owoce z cukrem, powodują dodatkową fermentację i podnoszą jeszcze moc. Produkt gotowy ma ok 50% mocy.:)
Witaj Jaśku:) Alexander Czartoryski wczoraj był. Miałeś ciut przymglone oczy pewnie - czy cóś?
OdpowiedzUsuńZapomniałam Go podpisać, ale na wstępie napisałam, że to podrzucony do Ogródka Czartoryski.:)
Cześć ogrodnicy:)
OdpowiedzUsuńChciałam się tylko "odhaczyć" na liście obecności:)
Wiem, że Twój był, ale nie było mojego.:)
OdpowiedzUsuńwitaj Andrzeju F. :)
OdpowiedzUsuńOd przybytku głowa nie boli, a wiesz, że lubię być wielbiona, jak mało kto.
Nie wiem, jak się gra w brydża na BBO, ale tak normalnie to lubię grywać, tylko czasu mi nie staje. W stanie wojennym spędzaliśmy przy brydżu całe noce, maszynka do kręcenia lodów pracowała, w wannie cosik kapało...ehhh... Lotni byli wszyscy, a jakie licytacje...
Te marynowane smardze, co jadłeś, pewnie były hodowlane, bo ponoć się do tego nadają.
No dobrze, jestem dusigrosz, ale na Twoją prośbę coś wysupłam dla Dyplomowanego, ale tak bliżej śledzika. Miłego dnia.:)
U mnie znów gołoledź.
Jaśku, mam nadzieję, że dzisiaj się zrehabilitujesz, bo wpadłam w nałóg i nie mogę już zasnąć bez Pana A.Cz.:)
OdpowiedzUsuńOzonko, witaj - odhaczyłam. Chyba jednak zaliczę Cię do sów.:)
OdpowiedzUsuńNo i prysła nadzieja jak bańka mydlana, premia fiu fiu - Czartoryski z rana. No to sie
OdpowiedzUsuńPacynek
OdpowiedzUsuńPacniętemu kartką wyborczą pięć razy
Zostawiło trwały grymas na twarzy
I na nic się nie zda zwykłe ględzenie
Stał się śmieszną pacynką na scenie.
:)
Heniu, mała premia już dziś - bardzo proszę.
OdpowiedzUsuńDla Ciebie, oczywiście Alexander Czartoryski.
Diabeł ogonem
Skąd-że Pani wiesz, mój Boże,
co diabeł ogonem może?
Według Twoich wyobrażeń
spełni każde z Twoich marzeń.
A według doświadczeń Twoich?
Wiem, kto diabła się nie boi,
przeczytałem kiedyś wzniośle:
"gdzie ... nie może, babę pośle".
Cosik mi się zdaje, że Poeta ma sporo racji:)
Pacynka śmiesznie się porusza,
OdpowiedzUsuńzna tylko min i gestów parę,
Wytarta jest jak stary pluszak,
szóstą niebawem weźmie karę.
:)
Sową jestem, fakt. Przypomniałaś mi Ewo, to pędzenie ... Mam , a właściwie mamy kolegę, który w tamtych czasach robił to doskonale. Następnego dnia zero kaca. Jeździliśmy do Krynicy Morskiej. Tylko przedtem trzeba było odstąpić mu cukier ,też kartkowy. Wspomnienia...
OdpowiedzUsuń... korekta do wierszyka z 9:17 - Pacynek, nie pacynka...
OdpowiedzUsuń?
OdpowiedzUsuńOzonko, szczerze mówiąc, to efektów tego kapania nie nigdy nie próbowałam, bo sam zapach mnie wystarczająco odstręczał. Przy brydżu delektowałam się drinkiem "szarlotka". Głowa pracowała całkiem dobrze, z nogami było gorzej, jak trzeba było wstać i gościom herbatę zrobić.:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jego wyroby nie miały tego odoru. Miał jakiś sekretny przepis i wychodziło wspaniale.
OdpowiedzUsuńMożna poswiedzieć, że w tym względzie był artystą.
OdpowiedzUsuńZaraz tu pojawi się inspektor Komitetu
OdpowiedzUsuńPrzeciwalkoholowego i zamknie blog za
reklamę krzakówki.:)
Johny:), błagam, nie wywołuj wilka z lasu. Bo jak wywołasz, Jasiek juhas będzie musiał podrzucić mu jaką owieczkę.:)
OdpowiedzUsuńTo było do Ozona, bo uparcie gloryfikuje
OdpowiedzUsuńkrzakówkę i tym samym zachęca do pijaństwa.:)
No popatrz, Johny. Niby taka z niej harcerka, a tu reklama krzakówy. Nigdy nie wiadomo, co i kiedy z człeka wylizie.;)
OdpowiedzUsuńNie uparcie, tylko raz:) Na wspominki mi się zebrało i nie tylko mnie. A Wy zaraz:reklama:)
OdpowiedzUsuńEwuś*** wierszyk cudny... aż mi się chciało powiedzieć: AMEN!
OdpowiedzUsuńPs. Smarydza nigdy nie znalazłam... choć jestem grzybiarką (od zbierania - nie od jedzenia)...
Robisz piękne zdjęcia... nawet z huby czy ze smarydza zrobisz dzieło...
Gospodyni tego ogródka blog zawdzięcza miły klimat....
i bezkonfliktowe dyskusje...
Ehhhhhh... gdyby politycy posiadali te zdolności....
Ewo*** pozamiatam czapką Twój ogródek:)))
Pochlebczynię witam - stróż. (dyplomowany)
OdpowiedzUsuńDodam tylko, że zamiatając czapką ogródek nie mam zamiaru wygryźć Henia* z jego funkcji:-)
OdpowiedzUsuńChciałem Ci Zosiu wczoraj, przesłać piosenkę, ale uciekłaś i "sie" wyspiewała O!
OdpowiedzUsuńHeniu*** dobrze myślałam, że jesteś... to zaleta dobrego dyplomowanego stróża:-)
OdpowiedzUsuńMożesz być więc spokojny:)))
Buziaki!
Chociaż pensja jest nie duża
OdpowiedzUsuńnie ma to, jak być za stróża
Heniu*... przestraszyłam się.
OdpowiedzUsuńPo moim przyjściu wszyscy natychmiast zrobili się senni.
Ale rozumiem skowronki... choć dziwię się sowom:)))
Już Cię obcmokałam... ale jeszcze jednen cmok nie zaszkodzi: CMOK!!!
Ej, chyba po moim. Jak plebs przychodzi i wita się bezczelnie z Damą, to ci z kindersztubą nie wytrzymuja. Kulturalni, to udawali pijaków.
OdpowiedzUsuńI Ty, Zosieńko, Dobry Duszku,
OdpowiedzUsuńco wieczorami tu przybywasz,
każdemu miło coś do uszka
powiesz, zanucisz, czy zaśpiewasz,
witam Cię Droga, choć daleka...
myśl moja z Tobą wciąż się splata,
nie daj na siebie długo czekać -
dla Ciebie ścieżkę wciąż odmiatam.
Witaj Zosiu:)
O jejku, ile tu cmoków.:))) Zosiu, przyjmij moje do kolekcji - proszę :)****
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Teraz Ty uciekłaś... ?
OdpowiedzUsuńDaruj mi moją skowronkową naturę... I tak, jak na skowronka, długo potrafię nie spać.:)
Tu już wiem dlaczego zawsze po przyjście do domu włączam laptoka i śledzę dyskusje... ogródek przygotowany... ścieżki odmiecione:-)
OdpowiedzUsuńEwuś*** jestem codziennie... choć nie zawsze aktywna.
I te słowa, które czasem piszę nie są pochlebstwami ... one oddają tylko to co dusza czuje...
Nie gniewaj się więc... gdy czasem sobie pomilczę... ale przy takich pięknych wierszowanych dyskusjach czuję się jak "słoń w składzie porcelany"... więc się nie ruszm... by czegoś nie stłuc:)))
Ukłony dla wszystkich Ogrodników*
Codziennie o Tobie myślę, bo widzę w statystyce bloga, że ktoś z Tamtej Strony jest w ogródku...
OdpowiedzUsuńTwoje słowa prozą są piękne i bardzo delikatne, więc nie martw się o porcelanę, dodają jej uroku, jak kwiaty...:)
Ewo*** ... poruczniku... chyba ci gwiazdkę dołoże i zostaniesz kapitanem****:-)*
OdpowiedzUsuńCo do smardzów - raz jedyny udało mi się zobaczyć je na zywo w Białowieży. A ja zawsze włóczę się z aparatem, żeby mi coś nie umknęło z piękna przyrody. Nie jadłam ich jednak nigdy.
OdpowiedzUsuńZresztą tak jak Ty, wolę zbierać grzyby, niż jeść.:)
No tak. Jak Andrzej usłyszy o kapitanie, to sobie zaraz poużywa...
OdpowiedzUsuńAwans przyjmuję z podziękowaniem, bo to od Ciebie:)***
http://www.youtube.com/watch?v=tAKJvKCD7aU&NR=1
OdpowiedzUsuńDostanę po premii, ale dla Zosi piosenka od ciecia.
Heniu, wcale nie dostaniesz po premii, bo Daukszewicza bardzo lubię.:)
OdpowiedzUsuńA jeśli to jeszcze dla Zosi - nagroda murowana:)
Muszę na chwilę wyskoczyć z ogródka, obowiązki mnie wzywają... do popołudnia, kochani.:)
Dziękuję Heniu*... nie uwierzysz, ale w nocy ją słuchałam ...
OdpowiedzUsuńRównież http://www.youtube.com/watch?v=qPcf5pRd_JM&feature=related
Nie będę tłumaczyć dlaczego...
Chyba Cię dziś "zacmokam":)))
tylko coś mi się otwiera za duża lista.
OdpowiedzUsuńsprawdź link
U mnie działa:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=qPcf5pRd_JM&feature=related
wrzuć na górny pasek.
Ps. Gdyby posłuchał Daukszewicza... dziś nie byłoby tych głupich dyskusji...
Po wrzyuceniu na górny pasek
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=qPcf5pRd_JM&feature=related
kliknij: Enter!
No tak. Tego posłuchałem na "nosa", lecz nie byłem pewien. Dzięki Zosiu. Z K.D. pisujemy "raz na rok". Jedyny z Nazwisk, który mnie przeprosił, że opóźnił odpowiedź. Drugi się chyba nie przytrafi.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=LRt1KyxspY0&feature=more_related
OdpowiedzUsuńmoże jeszcze to? - króciutkie )**
Witajcie Ogrodnicy.Wstawię Wam wierszyk z wczoraj,jaki napisałam jako ostrzeżenie przed ślizgawicą!Mam jechać do Rodziców.Żeby tylko autko się nie "wykopyrtnęło" Uważajcie, bo ślisko przy rynnach!
OdpowiedzUsuńKoło domu ścieżka
piesek w budzie mieszka.
Gdy Danusia odśnieżała
do pieska się uśmiechała.
A gdy robotę skończyła
chciała być dla niego miła.
Pogłaskać go zapragnęła
i wtem się "wykopyrtnęła"!
Na kręgosłup poleciała
i tyle się nagłaskała!
Jednym słowem dała ciała!
Heniu*...Daukszewicza nie tylko się słucha... przy nim trzeba również myśleć o tym... co się słucha.
OdpowiedzUsuńBardzo... bardzo lubię Daukszewicza... choć nie koniecznie w szkle:)))
Dano* mam nadzieję, że to "wykopyrtnięnie" było bez skutków!
OdpowiedzUsuńSzkło to nie to. Teksty nad którymi trzeba pomyśleć w jego piosenkach nie są trendy. Dlatego wielu go nie lubi. Wolą "pędzić". Myślenie czasami boli. Najczęściej, jak zobaczysz siebie.
OdpowiedzUsuńHeniu* połącz to "nie" z "koniecznie"... ma być niekoninecznie:)))
OdpowiedzUsuńHeniu*... myślennie zawsze boli... a niektórzy boją się bólu... ot i cała prawda!
OdpowiedzUsuńZosiu, jak ty się nie brzydzisz z ust wyjmować. Zęby mam w szklance, ale i dziąsłami mogę "ugryźć. :)**
OdpowiedzUsuń„Są dwie rzeczy, które mogą zbawić świat – myśl i modlitwa.
OdpowiedzUsuńBieda w tym, że ci, którzy myślą nie modlą się, zaś ci, którzy modlą się – nie myślą”
:)))
OdpowiedzUsuńCała prawda... całą dobę!
Do wieczora... obowiązki wzywają:-)
http://www.youtube.com/watch?v=byoYcp2qUn8&feature=related
OdpowiedzUsuń99 lat nie słyszałem (Demarczyk)
Postawił Pan Bóg
OdpowiedzUsuńludzi na mej drodze,
jednych dla radości,
drugich ku przestrodze.
.......................
......................
Modlę się jak umiem,
lecz Cię nie rozumiem
i pojąć nie mogę
pewnie dlatego,
że nie jestem Bogiem..
PREZES
OdpowiedzUsuńPacnięty jest mocno w głowę
Stracił z niej już oleju połowę.
Wnet będzie słychać zgrzyty,
Bo tak się robi z braku kobity.
:)
Widziałem Cię Jaśku po landach hasającego.
OdpowiedzUsuńszukałeś tam baby, dla "wuc" a pięknego?
idąc za przykładem twego prezydĘta, mówię spiprzaj dziadu - każdy to pamięta
OdpowiedzUsuńHeniu! Czy mi się zdaje, czy czymś tu zalatuje?
OdpowiedzUsuńDziś po raz trzeci
OdpowiedzUsuńA.Czartoryski leci.
Bóg bez religii
Religię ma w sobie ten głupek,
co móżdżek ma chory ... i dupek.
Człek zdrowy wie, gdzie, jego droga.
Człek zdrowy ma w sercu swym ... boga.
Nie temu więc bóg dopomoże,
co głupi i woła ... o boże!
W kościele klepie pacierze,
OdpowiedzUsuńa w domu żonę swą pierze.
Anonimowy "odważny"... innowierców nawracać, gdy gospodyni nie ma w domu i nie może go wykasować???
OdpowiedzUsuńFaktycznie ... odwaga z wyższej półki...
Czyżby gdzie indziej nie chcieli już słuchać.. i masz drzwi zamkęli na cztery spusty???
Anonimowy... posłuchaj...
http://www.youtube.com/watch?v=3Oycn3b9jZs&feature=related
i nie pouczaj... każdy ma swój rozum....
Modlitwa do dobrego Boga
Daj mi, proszę, dobry Boże,
Zamiast drogi - to bezdroże,
Które prosto poprowadzi
Poprowadzi mnie w nieznane.
Innym, dobry Boże, zostaw
Wstęgi ulic i autostrad,
A ja niech już na manowcach pozostanę!
Pozwól mi się, Boże, błąkać
Po gęstwinach i po łąkach,
W niepewności wydeptywać tysiąc ścieżek.
Wydeptywać tysiąc ścieżek.
Nie bój się, że gdzieś przepadnę,
Dokąd iść mam - nie odgadnę...
Uwierz we mnie, jak ja w ciebie, Boże, wierzę!
Spełnij, proszę, o czym marzę!
Niech pod tęczy twej ołtarzem
Wyspowiadam gorzkie żale, słodkie grzechy!
I niech sercu siły doda
Darowana mi swoboda,
Co nie szczędzi mi ni smutku, ni pociechy!
Choć niejeden dasz mi, Boże,
Do zgryzienia twardy orzech,
Daj też iskrę, żeby radość z niej rozniecić!
I nadzieję mi pozostaw,
Że gdy drodze swej nie sprostam,
Ty, mój dobry Boże, wyjdziesz mi naprzeciw!
Tak więc Anonimowy... Pozwól mi się, błąkać
Po gęstwinach i po łąkach,
W niepewności wydeptywać tysiąc ścieżek....
Czy to takie trudne?
Musisz włazić TU z brudnymi butami???
Wielbię Cię SEG, za ten wiersz.
OdpowiedzUsuńZosiu zostaw go, Ewa da sobie radę.:)
OdpowiedzUsuńTylko kiedy?
OdpowiedzUsuńI kogo on chce nawracać?
OdpowiedzUsuńWitajcie po południu :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że trzeba w Ogródku troszkę posprzątnąć...
Nie zamykałam furtki, bo rozmawialiście miło...
Teraz proszę, przenieście się w hiszpańskie klimaty - bardzo nastrojowe, ja zabieram się za porządki. Właśnie znajomi "porwali" mnie z ogródka na grzane piwo na Starówkę, gdzie słuchałam tej muzyki.:)
YT: Manu Chao - Mala Fama
http://www.youtube.com/watch?v=qQR0OJ2WI7Q
Już się biorę za robotę.
Ja do nawiedzonego " anonima"...
OdpowiedzUsuńZnowu próbujesz wciskać nam swoją ideologię pojmowaną - prymitywnie: poprzez dogmaty i nakazy. Odrzuca mnie ta demagogia i ciemnota. Fakt, że forma dzisiejsza jest milsza- wierszowana, ale treść? To zacofanie i ciemnota - skrajna!!! Zrozum, dobry człowieku, że nikt ci nie odbiera wiary i nie ma " przymusu" w: stosowaniu zdobyczy wiedzy i medycyny. Ale: WARA ci, od narzucania swojego , bardzo zawężonego horyzontu, innym! Nie musisz: stosować antykoncepcji, aborcji, zapłodnienia pozaustrojoweo, jeśli " wiara" ci tego zabrania! Ale, zrozum, że na świecie żyją jeszcze inni ludzie. Którzy mają: inne poglądy, obyczale, przekonania. Dla których dogmaty kościelne nie stanowią drogowskazu: wręcz przeciwnie... I daj tym ludziom spokój. Ja ciebie nie nawracam, do myślenia nie zmuszam i nie życzę sobie: byś mnie, tu pouczał i umoralniał! To nie nie to forum... U sromotnika napewno znajdziesz poklask i uznanie! Osobiście, choć tu, nie życzę sobie: żadnej indoktrynacji i ciemnoty!
Ewo...:)
Please... Zrób coś z tym, bo: albo " nawiedzony" - albo ja:)
Sorry, ale ta jego natętna fobia mnie obraża!!!
Stanisław
ma być: nartętna fobia... Znowu mnie zjeżył:)
OdpowiedzUsuńStanisław
Zosiu, Ozonku, Dano, Jaśku, Heniu - dziękuję pięknie, jesteście wspaniali.:)
OdpowiedzUsuńMiło, gdy ma się takich przyjaciół...
Odwiedziłam jak zwykle rodziców na drugim końcu miasta, pogoda okropna, deszcz, śnieg, co pięć minut co innego...potem piwko... dobrze, że auta nie zabierałam.:)
Ale MPK trochę długo zeszło.
W ogródku jest porządek, proszę, rozgośćcie się.:)
Biedna Ta Dana,
OdpowiedzUsuńkarmiła pieska.
A nie wiedziała,
że śliska ścieżka.
I uderzyła,
o ziemię głową.
Stłukła se także,
kość ogonową.
Leżała trochę,
przy głównej drodze.
Lecz nikt nie pomógł,
onej niebodze.
I o włos mały,
głaskając pieska.
Byłaby Dana,
już w czterech deskach.
Staszku, już, proszę, spokojnie... witaj:)
OdpowiedzUsuńUff, nareszcie spokój:)
OdpowiedzUsuńAnonimowy. Po raz ostatni do Ciebie się odezwę. Bardzo proszę, skieruj swoją ewangelizację na inne blogi, czy fora. My mamy swoje ugruntowane poglądy i nie życzymy sobie uzdrawiania na siłę. Wykaż odrobinę tolerancji i zostaw nas w spokoju.
OdpowiedzUsuńPoza tym anonimowi nie mają wstępu do ogródka, o czym już wspominałam.
Witam Ewo:)
OdpowiedzUsuńDobrze , że już jesteś:) O tym , co mnie tak wkurzyło - zapominam:) Jesteś , Ewo eliksirem na me serce...:)
Chciałem ustosunkować sie do Twojego porannego " Credo".. Do kogo ja się zaliczam/?/ Sam, pozwolę sobie, dokonać wyboru... Wymieniam: zmęczony, chętny do gadania / bardzo /, tonący w słów potoku, gawędziarz, smutny, zadumany, diabeł /!/, heretyk :), mąż, " filozof "... to ja - wasz Przyjaciel. Ale takie c.v. - mnie też powinno pozbawić prawa bytu, na forum Twojego , Ewo, Ogródka/?/ :)))
Pozdrawiam serdecznie
Stanisław
Staszku, czy masz grzebień? Mogę Ci pożyczyć grabki.:)
OdpowiedzUsuńEwo, to jest specjalny delegat od purchawki
OdpowiedzUsuńjeszcze mu koloratka z dupy wystaje.
No i znowu nawiedzony japę rozwarł...:(((
OdpowiedzUsuńStanisław
Staszku, oczywiście - jesteś jak najbardziej pełnoprawnym Ogrodnikiem. Tak też właśnie bym Cię typowała, jak się sam określiłeś. Miałam nosa.:)
OdpowiedzUsuńJuż nie masz tego jeża, mam nadzieję?
Od tej chwili wszystko jest kasowane. Nie zwracajcie na niego uwagi, proszę, bo urobię się po łokcie.
OdpowiedzUsuńODŚWIEŻAJCIE WPISY KOCHANI.
OdpowiedzUsuńWiecie, co mnie w tym wszystkim denerwuje? Poziom. Na takim dyskutować mi się nie chce. Słusznie Ewo zauważyłaś,"uzdrawianie" na siłę.
OdpowiedzUsuńJohny - :))))))))))
OdpowiedzUsuńEwo:)
OdpowiedzUsuńJeż już kolce położył, ale... ten nade mną znowu zaczyna pieprzyć:((( I jeszcze zarzuca mi: brak klasy... Cholera, demagog kościelny. Po pierwszej klasie katechezy w gminnej szkole zbiorczej, dla trudnej młodzieży:(((
Stanisław
Staszku, proszę, na wszystkie świętości - niczego już nad Tobą nie ma.
OdpowiedzUsuńProszę o IGNOR CAŁKOWITY dla tego człowieka
Twoja prawda to: gówno prawda , nawiedzony fanatyku!!!
OdpowiedzUsuńNie przkonałeś, nie powiedziałeś prawdy! Jesteś naćpany kadzidlanym smrodem i idoktrynacją! Koniec. Bez odbioru!
Przepraszam, Kochani...:)
Stanisław
Stanisławie...ehhh ... PROSIŁAM :(
OdpowiedzUsuńEwo:)
OdpowiedzUsuńObiecuję solennie, że już się do tego " dziwnego" nie odezwę:)
Wybacz:)
Stanisław
W gruncie rzeczy, dzisiejsze zachowanie blogowiczów, było na piątkę. Zupełne olanie:)))
OdpowiedzUsuńNaprawdę, proszę Was o jedno. Nawet jak zobaczycie taki wpis przez chwilę, nie komentujcie. Po prostu powietrze - i tyle. Ja już zrobię, co trzeba. Swoją drogą ma ktoś zacięcie, żeby siedzieć cały dzień na tym blogu.
OdpowiedzUsuńKoniec tego tematu.:)))
Teraz oglądam "Dennisa rozrabiakę".
OdpowiedzUsuńUbaw po pachy.
OdpowiedzUsuńAleż, pani porucznikowa,
OdpowiedzUsuńnie ma czym się bulwersować...
Dana dziś miała dupen klapen,
OdpowiedzUsuńAndrzej ratował dzielnie ciało,
Henio zaś z Zosią, łapka w łapkę,
buzi dawali se niemało.
Jaśko Pacynkę zaś obracał,
Johny im dzielnie sekundował,
Staszek chciał leczyć sobie kaca,
lecz ktoś mu szyki pokrzyżował.
Ozonka poddać się nie chciała
uciechom, co to zaś na siłę,
ja się zaś trochę spracowałam -
odpocząć z Wami mogę chwilę.
Czy ktoś ma coś krzepiącego dla ducha i ciała?:)
Zaraz, zaraz... jaka pani porucznikowa? Bo o ile pamiętam, żadnemu porucznikowi nie ślubowałam.:)
OdpowiedzUsuńAle gwiazdki jakieś dostałaś?
OdpowiedzUsuńNo to chyba 'porucznik Ewa'?
OdpowiedzUsuńChyba "poruczniczka", ale Zosia dziś dodała jedną, to "kapitanka".:)
OdpowiedzUsuńPostulował ktoś tu awans,
OdpowiedzUsuńNie pamiętam, SEG czy Dana.
Aby Ewę*** awansować,
aż do stopnia kapitana.
Awansować owszem trzeba,
OdpowiedzUsuńna podstawie Jej wyników.
Niechaj od dziś już dowodzi,
tu plutonem Ogrodników.
Jam spokojna jest niewiasta,
OdpowiedzUsuńnikim nie chcę więc dowodzić -
każdy mores zna i basta!;)
sam wie, jak w ogródku chodzić.
Przyjm Ewuniu *** te zaszczyty,
OdpowiedzUsuńBędziem nosić głowę w chmurach.
I już nigdy nie wybuchnie,
jak Cię nie ma awantura.
Oj , naiwny, naiwny, naiwny...
OdpowiedzUsuńJa też pięknie salutuję
OdpowiedzUsuńi chyle przed Wami głowę
Nie rozśmieszać mnie do diaska
bo dzisiaj śmiać się nie mogę!!!
Dano, czyżby efekty upadku na d... bolały Cię przy śmiechu? Ciekawe zjawisko...:)))
OdpowiedzUsuńNa jednej z bram wiodących do raju widać napis: "Dla pantoflarzy", na drugiej: "Dla mężczyzn, którzy nie dali się zdominować przez kobiety". Przed pierwszą bramą stoi tłum zmarłych a przed drugą tylko jedna samotna duszyczka. Podchodzi do niej święty Piotr:
OdpowiedzUsuń- A ty co tu robisz?
- Ja nie wiem, żona kazała mi tu stanąć.
TO DLA DANY smutne i nie będzie Jej ...no ta taka z tyłu aha dupa, bolała.
Trochę Mariana Załuckiego do poczytania
OdpowiedzUsuńi rozerwania:)
WSZYSTKO O MĘŻCZYŹNIE
Moja żona to mądra niewiasta.
Moja córka, proszę państwa, dorasta
- moja żona więc z głębi fotela
nieraz rad mojej córce udziela.
- Nie szukaj, córeczko, mołojca!
Nie trzeba - popatrz na ojca:
nikt się na oko nie wyzna, a jednak mężczyzna.
Mężczyźnie nie trzeba urody.
Mężczyzna nie musi być młody.
Mężczyzna się nie ma podobać nikomu
- mężczyzna potrzebny jest w domu!
Z mądrością to także przesądy
- intelekt to - dziecko - nie wszystko.
Mężczyzna nie musi być mądry
- wystarczy, jak ma stanowisko!
Mieć życie wewnętrzne bogate?
A po co mu? Popatrz na tatę!
Mężczyznę nam z nieba zesłali,
córeczko, nie po próżnicy:
mężczyzna i w sercu płomień rozpali,
i węgla przyniesie z piwnicy!
Czasami zaprosi do tańca,
podskoczy w rytmie klawiszy
- i wtedy mężczyzna ma w sobie coś z samca:
tak dyszy, córeczko, tak dyszy!
Choć czasem, gdy mówić już szczerze,
nachodzą go myśli niezdrowe
i wtedy w mężczyźnie wręcz budzi się zwierzę!
Ale domowe, córeczko, domowe!
Nie szukaj, córeczko, mołojca!
Nie trzeba - popatrz na ojca...
Wtedy posłuszna swej mamie
córeczka spojrzała na mnie
z tkliwością i czcią nienaganną,
i z płaczem:
"Ja chcę być panną!"
Marian Załucki
kiedyś Ciebie prosiłem o ten Dom Chłopa tegoż autora. Nie szkodzi, że zapomniałeś ja też. Okazja przypomnieć.
OdpowiedzUsuńMiłej zabawy.
Poważnie, nie mogę się śmiać ,bo mnie strasznie bolą plecy,a tu wszystko mnie śmieszy.Będę się śmiać brzuchem!Będziecie się śmiać jutro,jak wyjdziecie na podwórko!Ja właśnie odśnieżyłam!
OdpowiedzUsuńDzięki,Heniu!
:)))
OdpowiedzUsuńDobra, o mężczyznach - bardzo miły temat.
Tylko bez obrazy, panowie, proszę.:)
Jestem jak tygrys, lew, lampart prawie -
facet tak myśli i z dumy czka.
Na myśl mi jednak przychodzi... pawian -
gdy go zazdrości ugryzie pchła.
:)
Heniek, w ramach rekompensaty daję Ci inny wiersz - Lcha Konopińskiego przerobiony na Twoją gwarę.
OdpowiedzUsuńDosz chyba rade zrozumieć?
Dziś mnie pamiyntne proszom Lechity
na wielgie świynto, tyn dziń kobity
- Przyńćcie w te pyndy, bo bydzie u nas
placek na młodziach, babka melóna,
galart, knobloszek, krzan i sosyski,
jabza, drzuzgowki, angryst, redyski...
i zaśpiywomy do kupy „sto lat”
pod procyntowy kompot z korbola!
Tyn się pokielczy, tyn se pochlipie
i staro wiara szpycnie ci w ślipie!
Człek jest jak bumbel na rzyki brzegu-
co przebumbluje, to wie, że jegó!
Choć wiync wyglundom na ślamazare,
choć w girach gzik móm, w porach galare
i zdalasiałym jezdem już śrupem-
zawdzieje dzisiaj nobliwom jupe,
wytaśtam przodek zez szafónierki,
obłucze fifnom katane z derki...
ale nie brynczcie, że głabłem szplina,
że „kupa lumpów a szczuna ni ma!”
Lejcie w kieldunki [po co rżnąć gupka!]
zamiast szampóna – wino na glupkach!
Pod wielgie pola śniegiem zawiane
gruchnijma winco ze świyntojanek!
I ja pod jubel ździebko se drasne
za zdrówko wasze, choć garło własne!
za wielkie świynto dóm sobie w tyte-
za wszystkich chłopów i za kobite.
ilustrował Morawiński czy z netu?
OdpowiedzUsuńJaśku, co to znaczy "głabłem szplina"?
OdpowiedzUsuńchwyciłem porąbańca tylko dosadniej
OdpowiedzUsuńi przepraszam nie do mnie było alem Poznaniak
Ewo:)
OdpowiedzUsuńGdybym mógł to bym z Ciebie i " gienerała" uczynił... Ale, z góry zapowiadam, żem jest: niesubordynowany, knąbrny i... trudno mnie w szeregu utrzymać:))) No... taka moja natura:) Jednak: wielkim szacunkiem Cię darzę za zdecydowne działania na blogu. Pamiętam , kiedyś sporo pisywałem u Palikota. Wtedy, gdy jeszcze było tam: grono ludzi o odminnych poglądach, ale umiejących ze sobą rozmawiać. Ostrzegałem też, wtedy, że pobłażliwość wobec szaleńców i trolli spowoduje upadek poziomu bloga. I.. stało się! Dziś to: jeden, wielki śmietnik:( Dlatego uważam, że należy reagować, ciąć natychmiast aby: nie dopuścić do rozlewu gangreny. Co innego dyskusja merytoryczna; co innego fanatyzm i zaślepienie.
Chęć Ogrodników, do awansowania Ciebie, przypomniała mi taką , z wojska , anegdotę. Prawdziwą. Służyłem w jednostce lotniczej, bezpośrednio należącej do sił, tzw. układu warszawskiego. Straszny terror tam panował , a głupotę " kadry ", można przyrównać jedynie do - poziomu niektórych blogów.
Zahaczyłem się w sztabie jednostki i " malowałem" trepom różne bardzo tajne/poufne : bomby, miny, karabiny - w formie schematów technicznych. Wszystko było tak tajne, że nawet śniadanie mi przynosili ze stołówki, abym tylko nie opóścił kancelarii. A tam: saami - pułkownicy i majorowie. Im wyższy stopień- tym durniejszy człowiek:) To było wprost proporcjonalne, do ranggi... Otóż kiedyś przybiegł do mnie , mocno " podniecony " pan pułkownik. nazywał się : P. P. Nie wymieniam nazwiska, przez litość... Wpada i nawija: " obywatelu, wiecie... wy macie maturę i szkołę techniczną skończoną, k..a. Tak jest, odpowiadam. A on: Wiecie, bo ja, k..a, taaaki zapracowany jestem, a te/?/ ch..e jeszcze mi k...a, jakieś raporty p...ne każą pisać !Powiedzcie mi- powiada: jak sie pisze: " dowódca" ?... Bo k..a , wiecie, tyle roboty... Napisałem mu na karteczce, poleciał... Za chwilę wraca i mówi: K..a, dobrze żeście mi powiedzieli... K..a , będziecie ... pisarzem!!! No i: od tej chwili, dzięki nauce i znajomości pisowni słowa " dowódca" - zostałem pułkowym skrybą:) Acha, jak zobaczyłem w końcu jak pan pułkownik napisał to słowo, to nie wiedziałem: śmiać się , czy płakać... To wyglądało tak : DOWUTCA ". Słowo, najszczersze honoru daję:)))
I takich " pułkowników " właśnie internet mi przypomniał...
Stanisław
Nie wszystko mi klapuje, wiem tylko co to korbol,
OdpowiedzUsuńa jest dynia. Pyrlandczyk mógłby nam napisać
tłumaczenie.:)
Heniu, bojowe zadanie - przetłumacz nam wiersz Lecha Konopińskiego:)
OdpowiedzUsuńMoże być nawet na jutro, jak trochę za długie...
Heniu, jo ino przepisuje ze stary gazety.:)
OdpowiedzUsuńchociaż tu ma ciut inne " udawanie lepszego" coś wtym stylu szplinowałem
OdpowiedzUsuńczszyś Ty?.Weź aspirynkę. To czeba do ryma, tak ni ma.
OdpowiedzUsuńzobaczę jaka noc.
Staszku, ja jestem pacyfistka zdecydowana, hippiska, dziecko-kwiat i co tam jeszcze...:)
OdpowiedzUsuńNa nic mi pagony, a dystynkcje mam w d...
Ale jak trzeba, to opierniczyć potrafię, a co!
I sam byka strzeliłem, czyli samobója...Ma być oczywista: " opuścił" :(
OdpowiedzUsuńQM
OdpowiedzUsuńjuż się wziąłem wyyyyyyyyyyyyyyyyy
Wiecie, że ja tego wiersza prawie wcale nie rozumiem. Kilka słów zaledwie, no i sens. Ale te specjalności gwarowe, ni w ząb.
OdpowiedzUsuńSens i przesłanie jest bardzo czytelne. Ale gwara jeszcze trudniejsza, niż góralska :(
OdpowiedzUsuńZ góralską Jasiek mnie oswoił na tyle, że prawie wszystko rozumiem.:)
Niektóre na zasadzie skojarzeń, ale pewności nie mam.
OdpowiedzUsuńDziś mnie pamiyntne proszom Lechity
OdpowiedzUsuńna wielgie świynto, tyn dziń kobity Dziś mnie proszą Lechici na dzień Kobiet
Przychodźcie prędko bo będzie u nas
placek na drożdżach babka piaskowa
galareta z nóżek wieprzowych chrzan i kiełbaski
jabłka truskawki agrest rzodkiewki
- Przyńćcie w te pyndy, bo bydzie u nas
placek na młodziach, babka melóna,
galart, knobloszek, krzan i sosyski,
jabza, drzuzgowki, angryst, redyski...
i zaśpiywomy do kupy „sto lat”
pod procyntowy kompot z korbola! pod wino (bimber) z dyni
Tyn się pokielczy, tyn se pochlipie ten się pośmieje, ten się popłacze
i staro wiara szpycnie ci w ślipie! starzy kumple zajrzą ci w oczy
musicie zaczekać na całość osobno
Połowę też nie wkleiło -- do szkiełka dostaniecie w te pyndy robie. (szybko)
OdpowiedzUsuńHeniu, nie spiesz się i wklejaj po kawałku, tak jak Jurek swoje powiastki.
OdpowiedzUsuńMoże być na jutro, to nie piekarnia.:)
Dziś mnie pamiętne proszą Lechity
OdpowiedzUsuńna wielkie święto, ten dzień kobiety
- Przyjdźcie zaraz, bo będzie u nas
placek na drożdżach, babka mielona,
galareta z mięsa, kiełbasa parówkowa, chrzan i parówki,
jabłka, truskawki, agrest, rzodkiewki…
i zaśpiewamy razem „sto lat”
pod procentowy kompot z dyni!
Ten się pośmieje, ten sobie popłacze
i starzy ludzie [znajomi] spojrzą ci w oczy!
Człek jest jak bąbel na brzegu rzeki –
co użyje, to wie, że jego!
Choć więc wyglądam na ślamazarę,
choć w nogach ser mam, w spodniach strach
i zmęczonym jestem już staruszkiem –
założę dzisiaj nobliwą kurtkę,
wyciągnę sztywno ukrochmaloną przednią część koszuli męskiej z bieliźniarki,
ubiorę się w szykowną marynarkę z [derki???]…
ale nie marudzę, że dostałem fioła,
że „mnóstwo ubrań a chłopaka nie ma”
Lejcie w kieliszki [po co udawać głupiego!]
zamiast szampana – wino na śliwkach!
Pod wielkie pola śniegiem zawiane
wypijmy wino z porzeczek!
I ja z powodu jubileuszu troszeczkę sobie wypiję
za zdrówko wasze, choć gardło własne!
za wielkie święto upiję się –
za wszystkich chłopów i za kobietę.
Katana z derki to taka marynarka z koca. też może być
Zwłaszcza te "redyski", to każdy przecież wie;)
OdpowiedzUsuńTydzień bym musiał na to pracować, żeby Jaśnie Pańtswu, to zrymować.
OdpowiedzUsuńHeniu, wielkie dzięki za tłumaczenie:)))
OdpowiedzUsuńAwansuję Cię niniejszym na Dyplomowanego Tłumacza z Pyrlandzkiego na Nasze.:)
Tylko to wino na śliwkach... to mi wygląda trochę na łącką...
Łącka do śliwowica, a to ma być wino:)
OdpowiedzUsuńAha - przednią część koszuli męskiej zwano kiedyś gorsem.
OdpowiedzUsuńŚnieg zaczyna padać.Znowu:(
OdpowiedzUsuńjeszcze się czepiaj Ozonowa. TO JEST BIMBER na sliwkach. Piłaś więc nie marudź. Ja państwu kulturnie przetłumaczyłem dosłownie, to by cenzura zamknęła blog.
OdpowiedzUsuńTo może też być śliwowica paschalna, czyli popularnie zwana pejsachówka. Moc 70 koni.:)
OdpowiedzUsuńHeniu, jesteś jak szybki Bill. Brawa Ci się należą:) Mam jeszcze parę takich "gwarków".
OdpowiedzUsuńRoboty Ci nie braknie:)
Tam, rzeczywiście jest mowa o winie z takich
OdpowiedzUsuńmałych śliweczek, u mnie nazywają się luboszki.
Wino jest trochę gęste i mętne, dopiero po przejściu przez aparaturę można powiedzieć,
że to jest śliwowica.:)
Bardzo po polsku z interpunkcjami, wyzwałem Panią Ozonową. Niech no to ktoś zobaczy. Poruta na całego. Wszyscy jeszcze uciekli więc nie będę straszył. Po szkiełku, sprawdzę ogródek. Teraz mówię dobranoc tym co nie będą się bawić (przeze mnie chyba nie?)
OdpowiedzUsuńPrzecież się nie czepiam:)))
OdpowiedzUsuńA te małe śliweczki, to czasem nie mirabelki, albo ałycze?
OdpowiedzUsuńtak mirabelki, glupki li glubki
OdpowiedzUsuńDobranoc Heniu, jutro dostaniesz pewnie od Jaśka nowy tekścik do roboty ku uciesze wszystkich.:)
OdpowiedzUsuńKiedy rano znowu wstaniesz,
OdpowiedzUsuńboś zaspana jak króliczek.
To znów Ewo *** Ci przypomnę,
nie zapomnij rękawiczek.
Gdy ubierasz rękawiczki,
(jedna spadła pod stoliczek).
To Ci Jędruś przypomina,
byś ubrała też szaliczek.
Dobrej nocy Wszystkim życzę...
Mirabelki są żółte, a luboszki śiwkowe:)
OdpowiedzUsuńu mnie w antrejce na ryczce stoi całe kilo, glupek w tytce Na bimber sliwowy dla Ozonowy
OdpowiedzUsuńU mnie i żółte, i śliwkowe to ałycze. Ale to wschodni regionalizm, botanicznie to oczywiście mirabelki.
OdpowiedzUsuńJędrku, dzięki za troskę. Jakbyś wiedział, że rękawiczki i szaliki gubią mi się nagminnie.:)
Dobrej nocy Ci zyczę:)
A teraz odrabiam wczorajsze zaległości na
OdpowiedzUsuńdobranoc z Alexandrem Czartoryskim:
It`s now or never
Teraz lub nigdy – chcę cię, pożądam,
bo tak mnie pięknie podpuszczasz nieraz ...
ciągle mnie badasz, jak ja wyglądam ...
przytul się wreszcie – nigdy lub teraz.
Bardzo skutecznie poszło ci ze mną,
pomógł przypadek? Było nie było,
wielką ochotę masz na przyjemną
noc? Może więcej ... może na miłość?
Teraz lub nigdy – wszystko zrozumiem,
nie mów mi nawet, co, kto wybiera ...
Ciebie i ... z tobą kochać się umiem,
wreszcie bądź ze mną – nigdy lub teraz.
Zbyt wcześnie może list napisałem,
to „teraz” będzie za miesiąc może,
a wierszem tylko pokazać chciałem,
na ciebie czeka puste me łoże.
Teraz lub nigdy – słowa Elvis’a –
mogą oznaczać to, czego chcę.
Na mym pragnieniu wciąż żadna rysa
się nie pojawia ... o tobie śnię.
Ciebie pożądam, moje pragnienie
stałe i oczy wciąż widzę twe.
Czekam z nadzieją i jej nie zmienię,
w końcu w ramiona wezmę cię swe.
Teraz lub nigdy – wszystko mi oddasz,
miłość tę szatę zmysłów zawiera ...
Ja cię zdobędę, ty mi się poddasz
z rozkoszą wielką – nigdy lub teraz.
Ja się nie boję tego kochania,
pragnienie ciebie wiele ma twarzy ...
przez noc od zmierzchu aż do zarania
Sprawdźmy dokładnie to, co się marzy ...
Dobranoc, dobranoc kochani, słodziusieńkich
snów:)*
Rozmarzyłam się...
OdpowiedzUsuńTradycji musi stać się zadość... więc słowami naszego ulubionego poety powiem tak:
Pożądanie
Nie ma tajemnic w pożądaniu
Tylko biologia, czyli chuć
Gdzie tajemnica więc? W kochaniu.
Zaczaruj mnie, czar na mnie rzuć.
Zaurocz mnie swoim uśmiechem,
gdy miłym tembrem ciepły głos
wypełnia struny serca echem
Radości rozkosz niesie los
Z chwilą swe ciało w czułe dłonie
powierz mi jak najdroższy dar.
Niech się przed czarem nie obronię
Zaczaruj mnie, niech trwa twój czar.
Zawsze chcę żyć oczarowaniem,
zauroczeniem dwojga nas.
Tym, co gorącym jest kochaniem
Co przetrwa dłużej niźli czas ...
Serce cię nigdy nie zawiedzie
- na jego wiedzę zawsze licz.
Bez uczuć nic się nie powiedzie
Dzień każdy jawi się jak kicz.
Dobranoc, dobranoc ..., oddajmy się marzeniom sennym... :)*
Dobranoc:)))
OdpowiedzUsuńŁadne te wiersze:)
OdpowiedzUsuńłADNE, DOBRANOC oZONOWA
OdpowiedzUsuńOgródek opustoszał, Szefowa poszła spać.
OdpowiedzUsuńNikt dzisiaj nie zawita, jutro trzeba wstać.
Do pracy pójdą jedni, a drudzy mają wolne
Wieczorem się spotkają,znów słowa ich swawolne.
Wierszami się pobawią, małymi przycinkami
Odgonią swe kłopoty, nie będą znowu sami.
Nikt nie przeczyta tego, jak żegnał ogród cieć
I poszedł alejkami, by chwilę marzeń mieć.
Przeczytałem Heniu i wieniec laurowy na Twoją głowę wkładam.Super:)
OdpowiedzUsuńHeniu* wierszyk bardzo ładny... tylko nie nazywaj siebie cieciem... proszę.
OdpowiedzUsuńDobrej nocki życzę:-)***
Dobranoc Ogrodnicy*
OdpowiedzUsuńNa dobranoc - Mały elf...
http://www.youtube.com/watch?v=O3zaNoZmMnQ&feature=related
Dzień dobry.:)
OdpowiedzUsuńWidzę Kochani, że w czuwacie nad ogródkiem nawet w nocy... "ktoś czuwa, żeby spać mógł ktoś".
Czuję się bezpiecznie...:)*
Heniu, czytam wszytko - codziennie, co do kropki. Twój ładny wierszyk na pożegnanie ogródka też. Dziękuję.:)
Ja przeczytałam teraz,Heniu,ładnie rymujesz!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka z samego ranka.
Wita prawie zdrowa Danka.
Wieczorem się pobawimy
Kufel piwa wypijemy
A tymczasem do roboty
a pod wieczór będą psoty!
A jak komuś nie pasuje
to mu dziś postawię dwóję!
A kto ładnie się przytuli
to usmażę dobrych gruli.
A kto ładnie pocałuje
na pewno nie pożałuje!
A kto ładny wiersz napisze,
do Przyjaciół go zaliczę!