wtorek, 22 lutego 2011
Cyperiada (estimada)
Dzisiaj wyjątkowo proponuję poemacik cypryjski autorstwa Estimado, który wczoraj odwiedził ogródek i zostawił w prezencie link do swojego wiersza (pod postem Odcienie miłości, z niedzieli wpis 14:22). Myślę, że warto opublikować go w całości.
CYPERIADA (estimada)
Po kraju naszym się rozniosło,
że dwom szacownym wielce posłom,
Karskiemu wraz ze Zbonikowskim,
zdarzyło się raz zapić troski,
i nie myśl, prosty śmiertelniku,
że to skończyło się na łyku,
albo na dwóch lub góra trzech.
Polska wszak większa jest od Czech,
tyle więc trosk na barkach posła,
że Litwa by ich nie uniosła,
logiczne więc, że i paliwa,
by unieść, więcej się doliwa.
Ba - sama ta arytmetyka
to asumpt do tęgiego łyka...
Gdy poseł łyknie, aż do rana
wstępuje w posła duch ułana
i za wierzchowcem się rozgląda.
W Egipcie - wsiadłby na wielbłąda,
w Indiach - na słonia, na terenach
podbiegunowych zaś - na rena.
A tutaj nic - Śródziemne Morze,
pośrodku wyspa - twardy orzech
trafił się więc kawalerzystom.
To jeszcze raz - podwójną czystą!
Alkohol wróg - lejąc go w twarz
rzekł druh do druha: "Bą kuraż!"
a że ułani to nie beksy,
zgrabnie dosiedli dwa meleksy
i szablę w dłoń - kurs każdy bierze
ku swej kolejnej Somosierze!
Nie, nie opiszę samych zmagań,
lepszego pióra to wymaga.
Weźmy na przykład taką Grecję:
Tam mieszka Homer - ten to spec jest
od scen bitewnych oraz przewag.
Nie to, co ja, wioskowy śpiewak...
Ja, skromnie, cicho, co najwyżej
tragiczny obraz Wam przybliżę
tego, co na bojowym szlaku
zostało, nim się skończył aku-
mulator w obu tych rydwanach
i zanim słońce wzeszło z rana,
a heroiczni dwaj ułani
legli w swych łożach skacowani.
Wyjdźmy więc na pobojowisko.
Szerokie jest i długie. Blisko,
w promieniach słonka tego ranka
ciut nadkruszona stała ścianka
a przytulony do tej ściany
stał jeden meleks, roz...trzaskany,
bo gnał pod jednym bohaterem,
co słabo rozpoznawał teren.
A teraz zejdźmy trochę niżej,
gdzie morska fala plażę liże,
jak Mars Ateny lizał łono,
aż tam falochron postawiono,
by ten porywczy nazbyt bóg
tylko je lekko muskać mógł,
nie zaś pożerać niczym mięsko.
Tam szturm zwycięską skończył klęską
drugi apokalipsy jeździec:
Zbyt zaufawszy swojej gwieździe,
ku twardej tej przeszkodzie ruszył,
ale jej nawet nie nadkruszył,
bo była jak ten mur trojański,
co się nie boi szarż ułańskich.
Na niej niejeden Marsa zapęd,
by głębiej wtargnąć między uda
bogini, zwiądł i stracił napęd.
Tak więc, choć wiara czyni cuda,
łajdaces zaś fortuna iuvat,
nie triumf był to, lecz obsuwa:
bo on - łon żeńca łanu Polek -
przy szturmie na falochron - poległ.
Ściślej - nie on, lecz jego rumak.
On zaś, "czut' pjan, no nie biez uma!",
z braku wierzchowca kończąc boje,
czym prędzej ruszył na pokoje.
Nazajutrz - ot, los bohatera -
klamoty każdy z nich pozbierał
i w świat ruszyli, by szlak chwały
kontynuować swój wspaniały.
* * *
Daleko byli już herosi,
aż tutaj dziennik nam donosi,
że na tej wyspie, gdzieś, gdzie kraniec
cywilizacji, chce zasraniec
jakiś od naszej delegacji
znacznych wojennych reparacji!
Ci dwaj zaś, mężnie, ale skromnie
pytali: Czy to mowa o mnie?!
Ech, trudno jest opisać wierszem
ich oburzenie. Bo po pierwsze,
każdy z nich dawno już bezsprzecznie
w swoim łóżeczku kimał grzecznie!
Po drugie, spał też nocny strażnik.
Jego zeznania unieważni
Prezes Kaczyński i ośmieszy
(po przywróceniu Czwartej Rzeszy).
Po trzecie, było "ol inklud!"
Żądać dopłaty - próżny trud!
Po czwarte, meleks nie był nowy.
O kupę złomu taki skowyt?
Po piąte, jechał w tym meleksie
ktoś inny. Z ucztą naszą zbiegł się
fakt ten przez spisek. Strzał zza węgła.
Tam ruska mafia się zalęgła,
co z WSI ją łączą nitki.
Uknuli taki spisek brzydki,
by mężom stanu i herosom
szmal zabrać i wypuścić boso,
i jeszcze opluć przy okazji.
Poszlaki wiodą wprost do Azji -
na Kreml, Łubiankę, Budy Ruskie.
Za sznurki ciągnął Bronek z Tuskiem.
Po szóste, teren zryty wrednie.
W dołki się tam nie trafia we dnie,
lecz w nocy jest to, ja pier... ,
minowe, nie golfowe pole.
W nocy w te dziury bez omyłek
wjeżdża się jak w Prezesa tyłek,
i jakiś patent sukinsyny
mają, że i bez wazeliny...
* * *
Dzikie zwyczaje na tym Cyprze.
Mąż stanu się zarzutów wyprze
i by dać wyraz swej żenadzie,
na ichni pozew lachę kładzie,
a sąd go nie oddala gładko,
lecz daje wiarę jakimś świadkom.
O reparacjach nie ma mowy.
Zawiodły Cypryjczyków głowy.
Jak wszyscy tacy, to źle wróżę
śródziemnomorskiej ich kulturze.
Ech, demokracji tam nie dość, i
brak prawa i sprawiedliwości...
autor: estimado
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tadeuszu:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za nocne odwiedziny ślicznego podrzutka z YT - starej piosenki Cuco Sancheza.
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.:)
"Melexem" jechali,
OdpowiedzUsuńposły te zapite.
Co im kto narobi.
- Mają immunitet.
A jak sąd zasądzi,
podatnik zapłaci.
Przecież symboliczny
jest tenże mandacik.
Dzień dobry Ewuniu****.Pozdrawiam.Życzę miłego dnia.Trzymaj się i ubieraj ciepło.:))
Miłego dnia życzę i Twoim Gościom też. Szkoda, że Twojego wiersza nie przeczytałem na dzień dobry. Pozdrawiam. Ogródku
OdpowiedzUsuńte słowo "ogródku" OMYŁKOWO ZOSTAŁO Z WYMAZANEGO (PRZEZE MNIE TEKSTU) PRZEPRASZAM.
OdpowiedzUsuńpech od rana. Jeszcze caps lock "sam" się włącza. :-(
OdpowiedzUsuńWeź Henryku może,
OdpowiedzUsuńmaleńki pędzelek.
Kurzu w klawiturze
Twej zalega wiele.
Co z samopoczuciem.
Nadal dopisuje?
Napisz w paru słowach.
Jak się Heniu czujesz.
Czy wgląd na blog p.prezesa już zrobiłeś?.Bardzo tam tłoczno.Pozdrawim Cię serdecznie.Miłego dnia:))
Nie mój blog. O zdrowiu zresztą, piszę na priv. Mój adres "wisi" na moim blogu. Napisz odpiszę Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitajcie mili Ogrodnicy.Wierszyk świetny. Gratulacje dla autora.Oj,znam takich gierojów, którzy pod wpływem alkoholu chcą prowadzić auto.
OdpowiedzUsuńDwa łabędzie się spotkały,
które pięknem urzekały.
świat wokoło był zielony,
łabędź w swą miłość wpatrzony.
W uczucie łabędzi wierzę,
my też się kochajmy szczerze.
Niechaj każdy prawdę powie,
wyjdzie to Wszystkim na zdrowie.
Dzień dobry Heniu:)
OdpowiedzUsuńMoje wiersze czytasz codziennie i miło mi, że chciałbyś również dzisiaj. Kilka razy zrobiłam wyjątek i na wstępniaku zamieściłam "cudzesa"; przyznasz chyba, że warto? Satyra świetna. :))
Być może, że dzisiaj coś tam swojego naskrobię, ale jutro już Ogródek na pewno będzie w moich klimatach.
Dobrego dnia.:)
Dzień dobry:)*
OdpowiedzUsuńTadeuszu, zainspirowałeś mnie portugalską muzyką
fado i jej melancholią. Dzięki. W rewanżu posłuchaj Any Moura "Sou do Fado"
http://www.youtube.com/watch?v=Ua9G1qtQb7A&NR=1
Dzień dobry Andrzeju:)
OdpowiedzUsuńZabawa była wielce znakomita,
w (p)osłach fantazja ułańska zagrała,
czy tym biedactwom dawać immunitet?
Znowu się znajdą w podobnych opałach. ;)
Pozdrawiam Cię cieplutko. Ubrałam się dziś jak na Syberię, bo mróz siarczysty – rano było -15 st. brrrr.... byle do wiosny.
Dano,
OdpowiedzUsuńW taką miłość warto wierzyć...
serce zawsze Ci podpowie,
życie łatwiej można przeżyć
kiedy kochasz. To Ci powiem...:)
Miłego dnia z cieplutkimi uczuciami.:)
Dzień dobry Jaśku:)*
OdpowiedzUsuńWprawdzie dla Tadeusza rewanż jest przeznaczony, ale również posłuchałam i weszłam w te melancholijne klimaty z przyjemnością, dzięki.:)
Coś później dorzucę też.:)
Przybiegła do Ogródka
OdpowiedzUsuńpiosenka wesolutka
zapukała w nasze drzwi.
Biegała po opłotkach,
witała, kogo spotka,
ogrzewała w chłone dni.
Jak miło w tym Ogródku,
śnieg pada po cichutku,
Krasnoludek jeszcze śpi.
Budzi wszystkich wokoło
tu zawsze nam wesoło,
ciągle są otwarte drzwi.
Nie trzeba nam kluczyka,
smutek tu zawsze znika,
czy słońce, czy chmurne dni.
Ślę uśmiech Wam z daleka,
bo Ktoś na niego czeka.
Niech nie będzie smutno Ci.
Macie to wystukać i zaśpiewać, da się!
Dano, wyśpiewałam sobie w duchu i oddaję Ci uśmiech :) - z wierszykiem:
OdpowiedzUsuńJuż mam dosyć tego mrozu,
i w ogrodzie pustki białej,
braku słońca, ciemnych nocy,
niech mnie wiosna muśnie szalem.
Każdym rankiem tony ciuchów
wciągać muszę na ramiona,
w zimne dłonie chuchać, dmuchać,
i do wyjścia się przekonać.
Dzisiaj dzionek musnął słońcem,
promień spłoszył białe złogi,
może to zapowiedź końca?
Weźże, zimo, za pas nogi!
Mnie tam jest ciepło od rana
OdpowiedzUsuńBo mnie całuje moja kochana*
Choć jestem jeszcze w pidżamie
Całusem słodkim napada na mnie.
Ja się nie bronię wcale, a wcale
Bom szczęśliwy w całusów nawale.
I z radością je jej odwzajemniam.
- Tak się zaczyna mego dnia pełnia.:)********
Bardzo Was lubię
OdpowiedzUsuńto rzecz wspaniała.
Ja też się będę
bardzo starała.
Skaczę z radości
do samych chmurek.
Śmieję się do Was
i w ogóle...
Na wiosnę czekam
z utęsknieniem.
Być może w lesie
znajdę natchnienie?
Tuż na łące
młody konik
lubi z wiatrem
gdzieś hen gonić.
Pobiegnę wprost
hen, przd siebie,
w którą stronę -
jeszcze nie wiem.
Bo by zdrowym
być na duchu
dbam, by ciało
było w ruchu.
Ruch memu ciału
daje wiele.
Pozdrawiam Was
Przyjaciele.
Bo pocałunki są tak gorące,
OdpowiedzUsuńże topią nawet najgorsze śniegi,
więc się nie wzbraniaj, bo z nimi słońce
do Twego dzionka szybko przybieży.
Już się rozgrzałam ciepłem w Ogródku,
cóż, że na dworze mrozisko hula,
zimno uciekło, z nim wszystkie smutki,
gdy całuskami on* mnie przytula.
:)*****
I jeszcze sobie zaśpiewam z Julio Iglesiasem
OdpowiedzUsuńMy love - Mi Amor :)*- jako dodatek do pocałunków:*
http://www.youtube.com/watch?v=RDjmsdRLFms&feature=related
Dobry wieczór:)
OdpowiedzUsuńCzy ktoś w ciepłym Ogródku ma ochotę wypić ze mną kawę po pracowitym dzionku? Zapraszam.:)
Na początek trochę ciepłych piosenek na rozgrzewkę:
Edyty Gepert
http://www.youtube.com/watch?v=UDC9nvzprMQ&feature=related
i Krystyny Prońko
http://www.youtube.com/watch?v=HeyX1H3HTVQ&feature=related
A na dobry humor dorzucę satyrę Hilarego Jałoszyńskiego (Hiljota) o babach i babkach. Może się zbytnio nie narażę Ogrodniczkom? ;)
OdpowiedzUsuń"Baby i babki"
Świat pełen jest bab i babek w wielkiej ilości!
Są Herod-baby i babki godne miłości.
Są babki gorące, prosto, jak z pieca
i baby, których chłód nie podnieca.
Są baby tłuste, cycate, obleśne
i babki, o których marzysz na jawie i we śnie.
Są baby nadzwyczaj kościste i chude,
blondynki, brunetki i czasem rude.
Niektóre, wiekowe i całkiem siwe,
że zołzowate, więc jeszcze cnotliwe
i choć ze swą cnotą dumnie się noszą
o chłopa bardzo w kościele proszą.
Są słodkie blondynki o oczkach niebieskich,
które się bawią tobą, jak pieskiem.
Głaszczą i tulą, całują, pieszczą,
lecz, jak ich nie słuchasz, to zaraz wrzeszczą,
i czasem leją pieska po pysku,
kiedy ogonem nie macha psisko.
Są również babki smukłe (w mym guście),
które miary nie mają w biuście,
a za to mają zgrabny tyłeczek,
na widok którego ślinka mi ciecze.
Są babki mądre i baby głupie.
Te pierwsze szanuję, na drugie tupię.
Z tych drugich stawiam na samym czele
babę w kapciuchu, imieniem Nelly.
Są babki będące przedmiotem kultu
i innych zwyczajnych babek jest multum.
Ja tylko od jednej zjem jabłko z drzewa!
A jak jej na imię? Zgadnijcie!
Hilary Jałoszyński *Hiljot*
----------------------------
Kapciuch jednak bije wszystko na głowę.:))
Może Ogrodnicy podrzucą jakąś satyrę na płeć przeciwną?
O, rany! Pierwszy raz tu wszedłem i od razu trafiłem na swoje "Baby i babki! I na Ewę! Miło mi poznać... zawsze miałem "chody" u Ewek i Ewuś. Pozdrawiam więc kordialnie - Hiljot (luty, 2012)
UsuńCo za dno! Ludzie jakie badziewie. Niech ten hilary jałczyński kupi sobie okulary. Niech zamilknie wreszcie ten psychopata hiljot. Leczenie psychiatryczne i mocne dawki uderzeniowe lekarstw.
UsuńOkulary noszę, ho,ho, od niepamiętnych lat. Psychopata nie zamilknie nigdy! Jestem po leczeniu i lekach, ale to nie ratuje mnie od spotykania nie leczonych idiotów. Nie podoba się? Nie czytaj! Albo pokaż swoje wypociny!
UsuńHiljot
Dobry wieczór. Pani Ewo mogę?
OdpowiedzUsuńCENZOR
Cenzor co rano się odmeldowuje
I listę obecności też podpisuje
Potem ten podpis pazurkiem drapie
I kładzie się na miękkiej kanapie.
Kto go nasyła? Czy jest z IPeNu?
Robi kontrolę, nie wiedzieć czemu?
Nocą swoje rozsyła liczne raporty
Takie to cenzor uprawia sporty.
Najgorzej mają chłopy i gospodynie
Cenzor wsio widzi, nic nie pominie
Nic nie chce mówić, nawet po winie
Lecz raport za raportem płynie.
Może by mu nalać mocnego trunku
By w gorzałce poszukał ratunku?
Bo ma pretensje i do pocałunku*
A przecie to wstęp do stosunku.
I co z nim zrobić panie panowie?
Czy walnąć pałą po pustej głowie,
Czy może dać mu wypowiedzenie -
Żeby się uspokoił cenzor szaleniec?
Czy może ciepłym płynem go olać
Jak nie można perswazją podołać.
Wiem co zrobię! Będę z wami szczery -
Wypnę na niego swoje cztery litery.
:-),:-),:-)........................
Dobry wieczór Johny, rzadki Gościu:)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że możesz, nie mam co do tego żadnych wątpliwości.;))
Gratuluję Ci świetnego wierszyka - od tej strony jeszcze nie dałeś się poznać. Mój podziw też nie ma granic dla celności Twoich obserwacji, coś jest na rzeczy...
Pozdrówka serdeczne.:)
... i dodam jeszcze coś do Twojego wiersza:
OdpowiedzUsuńNiechaj ten cenzor gdzie indziej świat zbawia,
a najlepiej na Mysiej swe żale zostawia. :)
Witajcie wieczorkiem:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się wiersz Johna , o cenzorze:) Tylko, komu go " dedykuje " ? Coś przeoczyłem?
Pozdrawiam Ewo zimowo:) Wszystkich Ogrodników - tyż:)
Stanisław
Ewo, prosiłaś o satyrę, mogę tylko polecieć mniej znanym wierszem Andrzeja Waligórskiego.
OdpowiedzUsuńWitam Cię Johny, fajnie piszesz, pisz częściej.:)
DEMENTI
Raz Miziak Kwiatkowskiego odwołał na stronę
I powiedział: - Wiesz, stary, Dreptak bija żonę!
A to była nieprawda, nikt temu nie wierzył,
Bo Dreptak już ćwierć wieku w zgodzie z żoną przeżył,
Natomiast plotkarz Miziak - ten, który tak bujał -
Był znany jako swołocz, padalec i szuja.
Ale choć nikt nie wierzył - jako się już rzekło -
Dreptak wrócił do domu z twarzą złą i wściekłą,
Żona mu tak jak zwykle skoczyła na szyję,
A on rzekł: - Miziak gada, że ja ciebie biję!
- Ha ha! - krzyknęła żona - Ty mnie? Dobry Boże!
- Tym niemniej - mruknął Dreptak - ktoś uwierzyć może,
Trzeba prędko uprzedzić jego machinacje!
Tutaj bez dłuższych wahań wsiadł na dementacje,
Po całym mieście latał całkiem jak szalony
I przysięgał się wszystkim, że nie leje żony...
Początkowo, do ucha gdy to wszystkim szeptał,
Każdy mówił z uśmiechem: - Wiemy, panie Dreptak!
Niestety, biedny Dreptak w swoim idiotyzmie
Postanowił rzecz ująć także i na piśmie,
I wydrukował afisz - wziąwszy wielkie czcionki -
Że nigdy w życiu nie bił swej ślubnej małżonki.
Następnie - jeszcze głupszą powziąwszy decyzję -
Nadał o tym przez radio i przez telewizję,
Więc ludzie jęli szeptać: - Oj, coś się w tym kryje,
Jeśli on tak zaprzecza, to ją pewnie bije!
Teraz się biedny Dreptak na próżno wykręca,
Wszyscy mówią, że w domu się nad żoną znęca,
I że oboje razem bez przerwy się tłuką...
Tak, tak, kontrpropaganda nie jest łatwą sztuką...
Witaj Staszku:)
OdpowiedzUsuńCzasem wystarczy przyjrzeć się trochę różnym wpisom i jest jak na dłoni sfrustrowany cenzor:)
A Johny wykazał się dobrym zmysłem obserwacji, nie będę wywoływać wilka z lasu.:)
Pozdrawiam Cię również zimowo (ale cieplutko), w tej chwili u mnie jest znów -15.st. i zanosi się na śnieg.
Witejze Staszku:)
OdpowiedzUsuńCosik mi sie zdawo, ze muse Ci pewnikiem wyłoncyć
tyn Kinoplex.Juz zem Ci godoł, ze do kinoplexu
chodzimy po dobranocce.:)
To ja Wam, Chłopaki, coś jeszcze podrzucę z satyry, tym razem Jana Kaczmarka.:)
OdpowiedzUsuńThe entertainer (W bzie)
Rzuć dzieciństwo na wspomnień tło,
Jak film ma ekran, a wnet zobaczysz to:
Mały stawek, w nim H2O,
A w niej dziewczątka zanurzone po...
Ty schowany w gałązkach bzu,
Obserwujesz je bacznie przez lu...
One tam, ty zaś tu,
W płucach braknie tchu,
W kościach czujesz rozkoszną gnu...
Czujesz się w tym bzie
Jak w filmie o kowbojach,
Jak w momentach
Z „Dziejów grzechu” lub z „Playboya”,
Jak w lubieżnym śnie,
Gdzie dzika paranoja
Kłębi się i wre.
Toż dla chuci wikt,
Bez gęsty,
Więc cię tutaj
Nie zobaczy nikt,
Nie wchodzi w grę poruta,
Grunt, żeby potem –
Jak gdyby nic –
Umieć wycofać sprytnie się.
Dziś to już tylko wstyd
I z drugiej strony żal
Tych naiwnych, głupkowatych chwil,
Gdy z kąta Mister-Hit
Organizuje bal,
Prywatka sztywna jest
I uczesany styl.
No bo i wybór płyt
I sal monetki są,
Czasem trafi się gałązka bzu,
No miło, fakt to fakt,
Ale jak gdyby ciut mało
Tej wyuzdanej gnu...
Która spośród gałązek bzu,
Zwłaszcza gdy oko uzbroi się w lu...
Rozprzestrzenia się w ciele - gnu...
Jak w trakcie fantastycznego snu
- Dziecinada, kompleksy, zgrzyt -
Zakrzyknie chór moralistów, więc wstyd...
To jest dno, lecz na dnie
Najcnotliwszy się gnie,
Zwłaszcza w bujnym, wiosennym bzie.
Witojcie Jaśku:)
OdpowiedzUsuńTo twoja wina:) Kto mi namiary zapodał? Tam jest faktycznie sporo ciekawych i mało - rozpowszechnianych filmów. No to się gapimy, bo na dworze - 14 stopni... Dzis też się do " kina " wybieramy:) Ale... obiecuję, że zaległości ogródkowe odrobię, z nawiązką:)
Pozdrawiam i prawicę ściskam:)
Stanisław
Jasiek:)
OdpowiedzUsuńWaligórski świetny - jak zwykle. Najgorzej jak człowiek zaczyna się tłumaczyć, z niepopełnionych " grzechów"... Zawsze zostanie opinia, że: jakby nie " grzeszył " - to by się nie tłumaczył..
Stanisław
Dobry wieczór Ewo:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie rozmowy z Agnieszką Osiecką - na kino Polska się zaczęły:)
Stanisławt
Staszku, ja tam czasem lubię zgrzeszyć, ale nikomu tłumaczyć się nie zamierzam.;)
OdpowiedzUsuń"Grzechy" też mają swój smak.:)
Mam to na podglądzie, ale to chyba już powtórka.
OdpowiedzUsuńStasku, dyć to cysto prowda - co rzekłeś:))
OdpowiedzUsuńMasz rację Ewo:) To powtórka... Pamięć moja dobra, ale krótka:) A teraz: gaszę światło, podłączam głośniki i lecę do " kina ". Dobrze się ogląda film - bez reklam:) Przepraszam zatem, zaległości odrobię. Przygotuj duuużą łopatę do odśnieżania:) Dla mnie. Pozdrawiam cieplutko i...
OdpowiedzUsuńDOBRANOC Ewo:)
Czekaj, czekaj... już Ci szuflę dobrą wymyślę. Niech mnie raz kosztuje, kinomanie jeden. Będziesz miał jutro niezłą zaprawę poranną.
OdpowiedzUsuńA tymczasem dobrej nocki Ci życzę po jakimś cieplutkim romansie.;)
P.S. do Ewy:)
OdpowiedzUsuńTak to dziwnie w życiu jest, że: Ci co naprawdę grzeszą, bez cudzysłowa, nawet o tłumaczeniu i przepraszaniu - nie pomyslą! Jeszcze , bezczelnie innych pouczać próbują...Nasze " małe grzeszki" to: sól życia jest. Bez nich życie byłoby jak; kawa bez kofeiny, papieros bez nikotyny, piwo bez alkoholu, cukier bez cukru..., chłop bez jaj / za przeproszeniem /:)))
Stanisław
Staszku, ci, co pouczają, zazwyczaj też grzeszą, albo nie mogą tego robić i zazdroszczą. To jest tylko zwyczajna hipokryzja, nic więcej.:)
OdpowiedzUsuńCo do "soli życia", popieram Twój pogląd w całej rozciągłości (bez przeproszenia) :)))
I dzień mi się prawie wypełnił i zakończę go wierszem Alexandra Czartoryskiego: -
OdpowiedzUsuń"O uśmiechu"
Chciałabyś w samotności
słów takich, na dobranoc,
by sen śnić o miłości
przez całą noc. A rano
poczuć, że tak się stanie,
jak nocą było we śnie,
nim przyszło dziś zaranie
z nadzieją, równocześnie.
Chciałbym, by się spełniły
twe sny, nocą wyśnione,
by dzień twój odmieniły
i by nie były płone.
Niechby spełniły wszystkie
pragnienia serca, młode.
Jak kwiat, okryty listkiem
podkreśla swą urodę,
tak wstań poranka tego
i pełnię weź oddechu.
Nie ma nic piękniejszego,
niż radość w twym uśmiechu.
Dobranoc, dobranoc Kobieto kochana:* - już czas
Ci przytulić jasieczka:)***
A ja na dobranoc opowiem o... ufności z...uśmiechniętą puentą.:)
OdpowiedzUsuńOczywiście, słowami wiersza Alexandra Czartoryskiego.
"O ufności"
Niezwykle wierzę w szczerość ludzi.
Może to zgubnym? Nie wiem tego.
Gdy szczerość zaufanie budzi,
to nie chciałabym mieć innego
z doświadczeń w żadnym moim wieku.
Czy to się zmieni wraz z mym wiekiem?
To, że poległam na człowieku,
a on jest draniem, nie człowiekiem.
Tego też nie wiem ... Myśli błądzą.
Ufną dziś jestem i kobiecą,
lecz poznam prawa, które rządzą
światem lat przyszłych. Niech przelecą
lata i miną jak dni w roku,
bez rozczarowań, z duszy wzlotem,
bo fałszywego nie chcę kroku
uczynić dzisiaj, ani potem.
Życz mi, by-m z tego, w co ja wierzę,
spełniła więcej, niż się śni ...
Gdy siły na zamiary mierzę,
z Tobą piękniejszych pragnę dni :))
Dobranoc, dobranoc, kochany Mężczyzno:)* - tulę się już...:))***