Trochę koni w fotografii.
Koniki polskie w typie tarpana w rezerwacie pokazowym w Białowieży. Mały.
Całkiem dorosłe.
Tradycyjna orka w górach.
*********************************************************
Daj sobie
Daj sobie dziś małe wytchnienie,
przywołaj beztroskę i radość,
nie szukaj przeszłości wciąż cieni,
pogodnym swym myślom daj zadość.
Znajdź w sobie troszeczkę zachwytu
nad dniem, co natura ci dała,
nie próbuj osiągać dziś szczytów
i nie błądź już w smutku annałach.
Uśmiechnij się trochę na przekór
tej zimie, co wciąż nie chce odejść,
znajdź uśmiech też w drugim człowieku,
a on ci tym samym odpowie.:))
Uśmiech dzisiaj przesyłam Tobie
OdpowiedzUsuńDzień nowy nadszedł, już po chorobie
Ostrożnie jednak, dziś się zachowam
Uśmiech dla wszystkich, tego nie schowam
Dzień dobry Heniu.:)
OdpowiedzUsuńA gdzie ten uśmiech, bo coś nie widzę? Schowałeś go przed nami skrzętnie, pewnie... pod krawatem.:))
Najważniejsze jednak, że już się lepiej czujesz. Dobrego dnia Ci życzę:)
:-)*** , :-))) , :-))), :-))), :-)***
OdpowiedzUsuńzapomniałem, że Małolaty tymi kreskami i kropkami się uśmiechają. Ja wolę twarzą czyli licem (hi hi hi) :-)))***
OdpowiedzUsuńDziękuję.:) Tylko nie wiem, czy małolaty zaglądają do Ogródka... Jak dzisiaj zajrzą, to chyba usunę tę drugą fotkę... ;)
OdpowiedzUsuńCześć ogródkowicze:))) Druga , fakt ;) Odżywam i jak na razie, tylko to się dla mnie liczy. Niech żyje zielarstwo!!!
OdpowiedzUsuńLub ziołolecznictwo:)))
OdpowiedzUsuńCześć Ozonko:) Zawsze wierzyłam w siły natury. Wprawdzie dzisiaj o czyste zioła z nieskażonych terenów jest bardzo trudno, ale mam nadzieję, że te sprzedawane w aptekach są właściwie hodowane.
OdpowiedzUsuńCo do drugiej fotki powinnam może zastosować cenzurę prewencyjną?;-) Ale to przecież też sama natura.:))
Moim zdaniem nie powinnaś stosować żadnej cenzury, samo życie:) Przecież nie zawsze trzeba się uczyć tylko z książek. Co ja mówię, w naszych czasach to dobra edukacja. Zbyt młodych fotografia nie zainteresuje, zbyt starych nie zbulwersuje, a ci we właściwym na edukację, tego typu wieku, zrozumieją:)
OdpowiedzUsuńŻartowałam.;)) Ale skoro tak mówisz...
OdpowiedzUsuńU mnie dzisiaj natura trochę zaszalała, tym razem pozytywnie. Na termometrze +7, nic nie pada, śniegu nie ma nawet na lekarstwo - tylko trochę słonka brakuje...
Chyba wybiorę się na poszukiwanie bazi.:)
Nie za wcześnie na bazie??? U mnie pogoda podobna, sucho ale bez słońca. Wszystko wysuszył dość gwałtowny wiatr:)
OdpowiedzUsuńBazi na lekarstwo:(
OdpowiedzUsuńCieszę jednak, że zima (mimo iż ją też lubię) powoli odchodzi. Wychorowałam się za jakieś dwadzieścia lat:)))
OdpowiedzUsuńZnam takie miejsce nad Wisłą w okolicach Kazimierza, gdzie są przepiękne, duże, lśniące kotki na łozinach; w zeszłym roku były już pod koniec stycznia. Ostatnio nie było mrozów, więc myślę, że już się pokazały.:)
OdpowiedzUsuńMuszę to sprawdzić, bo mnie nosi...:)
Oczywiście, fotki też zrobię.:)
Znam to, a Ciebie doskonale rozumiem:)))
OdpowiedzUsuńWy to macie dobrze. Ja mam w domu terrorystę. Syn, na własnej krwi "wychodowany" "Tata do łóżka". Nauczył się mówić czycós? Dobrze, że pozwoli zerknąc na chwilę. Buziaki z uśmiechem Wam ślę :)**** :-))), :-)**** :-)))
OdpowiedzUsuńI dla Ciebie Heniu buziaków sto:))) A co!
OdpowiedzUsuńHeniu, dobrze że Twój terrorysta Cię pilnuje, bo z wirusami nie ma żartów. Myślę, że geny terroryzmu miał po kim odziedziczyć, bo do pokornych nie należysz. Jednym słowem trafiła kosa na kamień. :)))
OdpowiedzUsuńZanim pojadę na bazie, opowiem Wam coś o konikach polskich.
OdpowiedzUsuńNie są to tarpany czystej krwi, bo ta rasa dzikich koników wyginęła pod koniec XVIII wieku. W okolicach Puszczy Białowieskiej przetrwały do 1780 roku, kiedy to zostały odłowione i umieszczone w zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich koło Biłgoraja. Potem w latach biedy, zostały rozdane okolicznym chłopom. Na początku XIX w. naukowcy opisali małe chłopskie myszate koniki w okolicach Biłgoraja, rozpoczęli ich hodowlę i częściowo odbudowali stado.
Kilka stad żyje teraz na wolności; przebywają cały rok pod gołym niebem, a dożywiane są tylko w zimie, niewielką ilością siana.
Widziałam je w Białowieży i w okolicach Biłgoraja na Roztoczu. Urzekły mnie swoją śliczną, gęstą sierścią, naturalnością i wesołym usposobieniem.:)
W naturze nie widziałam ich nigdy:) Jeśli są w warszawskim ZOO, to pewnie tak;(
OdpowiedzUsuńBry! - przy niedzieli:)
OdpowiedzUsuń"A było tak dobrze"
Ludzie, przecież to szaleństwo czyste!
Wymyślacie całkiem nowy system!
Wprowadzacie go uparcie w trudzie!
Oj, jak przez to was nie lubię, ludzie!
Zardzewiałe są latarnie,
woda z kranu ciecze marnie, o! ho, ho...
Pod sufitem wisi pająk,
na chodniku psy sikają, o! ho, ho...
W kiosku nie ma "Extra mocnych",
nie kursował tramwaj nocny, o! ho, ho...
Chleb mi upadł na podłogę...
(masełkiem do ziemi, no!)
Ja już dłużej tak nie mogę! Ooo...
A przecież było dobrze:
człek był człekowi bratem!
Z kanapką szedł do pracy
szczęśliwy obywatel!
A przecież było fajnie,
dzień każdy był najlepszy,
to znalazł się malkontent,
co wszystko wziął i spieprzył!
Skrzypi klamka, szczęka zamek,
obraz mi wyleciał z ramek, ooo... i spadł...
Rozpaćkane są truskawki,
w spodniach strzępią się nogawki, o! ho, ho...
Na wsi klęska urodzaju,
wampir znów grasuje w kraju, o! ho, ho...
Coś mnie dziś ugryzło w szyję (tu! i tu!)
Ja się wezmę i zabiję - o!
A przecież było dobrze,
dookoła rosły huty!
Naród był najedzony,
wymyty i obuty!
A przecież było ślicznie
i wszystko wokół grało!
To znalazł się buntownik,
co mu nie pasowało!
Trzeba zgłupieć ponad normę,
żeby bawić się w reformę, o! ho, ho...
Trzeba by wampira złapać,
szyję umyć lub podrapać, o! ho, ho...
Rozpaćkane zjeść truskawki
i podwinąć ciut nogawki, o! ho, ho...
Ludzie, po co tyle cierpień?
Prościej cofnąć czas przed sierpień! O!
I znowu będzie dobrze,
wesoło, kolorowo
i ABBA w telewizji,
w "Dzienniku" wywiad z krową!
I znowu będzie cudnie,
znów wszystko nam zakwitnie,
by Polska rosła w siłę,
dostaną ludzie Żytniej!
W kopalniach będzie węgiel,
a w elektrowniach prąd!
Aż wam to, kurde, zbrzydnie
i znów zmienicie rząd!
Autor: Jacek Zwoźniak
On i ja słowa i muzyka: Krzysztof Daukszewicz
OdpowiedzUsuńNie pamiętam w jakim mieście,
Bo minęło od tej chwili wiele lat,
Z racji lojalnego święta
Zabawiano się na rynku wróżbą z kart.
Mego ojca podkusiło,
Żeby talię też przełożyć
Raz i dwa,
I Cyganka wywróżyła, Ze będziemy żyć podobnie - On i ja.
Z diametralnie różnych książek
Brał się obraz naszych dążeń.
Mój - to mieć przy sobie czasem kilka stów,
On zaś ciągnął do podróżnych.
Co w kieszeniach do dna próżnych
Zamiast chleba niosą wielki bochen słów.
Tak więc dzieląc się na przemian
Obietnicą i marzeniem,
Sprawiedliwie, po Bożemu,
Kęs na dwa,
Po dziś dzień bez powodzenia Wędrujemy wspólną drogą - on i ja.
Kiedy w świecie piękne domy, Dla nas tylko jakiś komin, Ciepły kąt.
Kiedy innym w krąg fanfary.
Nam nad kuflem uścisk spracowanych rąk.
lak więc kiedy wędrujemy,
Przez Cyganów skojarzeni talią kart,
To jesteśmy tacy biedni
Jak ten postny chleb powszedni -
On i ja.
I jeszcze jeden, bo wrócę ok. 20 tej :-))
OdpowiedzUsuńRef. Powinien być prosty jak zegarek świat
Po każdym "tik" byłoby "tak"
Powinien być prosty jak zegarek świat
Po każdym "tik" byłoby "tak"
Żeby wszystko jak w zegarku
Od jedynki do dwójeczki
Później trójka, czwórka, piątka
To by człowiek się nie plątał
W myślach, czynach, no i w mowie
Żeby wszystko jak w zegarku
Sześć i siedem, potem osiem
To nie traciłby tych wiosen
I zachował dłużej zdrowie
Ref. Powinien być prosty jak zegarek ...
Żeby wszystko jak w zegarku
Od dziewiątki do dziesiątki
Jedenastki i dwunastki
To by człowiek nosił maski
Zamiast niszczyć twarz na wichrze
Żeby wszystko jak w zegarku
Po trzynastej jest czternasta
To by sercem tak nie szastał
To by miał sumienie czystsze
Ref. Powinien być prosty jak zegarek ...
Żeby wszystko jak w zegarku
Jest piętnasta i szesnasta
Siedemnasta, szósta wieczór
To by wiele rzeczy przeczuł
Zamiast krętą ścieżką chodzić
Żeby wszystko jak w zegarku
Dziewiętnasta i dwudziesta
To by często w miejscu nie stał
Kiedy krok wystarczyło zrobić
Ref. Powinien być prosty jak zegarek ...
Żeby wszystko jak w zegarku
Po dwudziestej pierwszej - druga
I dwudziesta trzecia zaraz
A jak bardzo się postarasz
Przed dwunastą zdążysz wszystko
Żeby wszystko jak w zegarku
Bo przed tobą nowa doba
Od początku całkiem nowa
Dzień zaczynasz z tarczą czystą
Ref. Powinien być prosty jak zegarek ...
Witajcie na popołudniowej kawce:)
OdpowiedzUsuńBazie były nad Wisłą, piękne i już duże; jutro będą fotki.
Jaśku:)
Na wiersz Jacka Zwoźniaka od razu przychodzi mi do głowy wiersz Wojciecha Młynarskiego:
Wojciech Młynarski
W szkole wolności
Ta myśl pod czaszką taka żmudna,
Tak przyczepiła się i boli:
Czemu ta wolność taka trudna,
Tyle trudniejsza od niewoli?
I jak tę wolność przetłumaczyć
Na dni, co plotą się spokojnie,
Skoro nie umie nikt wybaczyć,
Skoro nie umie nikt zapomnieć...?
W szkole wolności tyle wolnych klas,
Nieużywana brama się telepie,
Lecz w żadnej klasie ciągle nie ma, nie ma nas-
-My nie musimy! My JUŻ wiemy lepiej!
Jakąż wolnością nam zakwita
Nasz wolny wreszcie dzień powszedni?
Wolnością pięknych, trudnych pytań,
Czy też wolnością głupstw i bredni?
Wolnością, co szacunek budzi,
Czy też wolnością świństw i kantów?
Wolnością pięknych, mądrych ludzi,
Czy niedouków, dyletantów?
W szkole wolności tyle wolnych klas
I bezrobotny belfer biedę klepie,
Lecz w żadnej klasie ciągle nie ma, nie ma nas-
-My nie musimy! My JUŻ wiemy lepiej!
I myśl powraca taka żmudna,
Taka natrętna, aż się dziwię:
Czemu ta wolność taka trudna,
Jeśli traktować ją uczciwie?
Bo dawno już się, mamo moja,
Tak śmiesznie nie składały gwiazdy:
Dano nam wolność- piękny pojazd,
Nikt nie chce robić prawa jazdy...
Mógłbym pieśń dalej ciągnąć, ale cóż,
Tutaj mój wywód skończyć się postaram:
W szkole wolności dawno jest po dzwonku już,
Trzy czwarte Polski- chyba na wagarach...
Trzy czwarte Polski- raczej na wagarach!
Heniu, a cóż Ty taki rozśpiewany Daukszewiczem, cały w skowronkach? Widać, że zdrowie Ci wróciło, to i humorek dopisuje.:)
OdpowiedzUsuńPowiem Wam, że mimo przenikliwego wiatru udała mi się dzisiejsza wyprawa. W przyrodzie już bardzo widoczne jest ożywienie wiosenne, szczególnie wśród ptaków. Sikorki (samce) wydzwaniają przeróżne miłosne trele, gawrony i kawki siadają na drzewach parami, kaczory biją się o swoje panienki.:)
Są bazie, stokrotki, a przebiśniegi w moim ogrodzie oprócz zielonych grzywek mają już wyraźne białe dzwoneczki.
Zmarzłam trochę, ale wywietrzyłam głowę, rozruszałam nogi i fotki też się udały.
Zapraszam na kawę i łyk jakiegoś rozgrzewającego truneczku.:)
Tadeusz Chyła: "Polski rzemieślnik"
OdpowiedzUsuńRoztargniony i smutny
jak poeci współcześni
Ulicami, drogami,
idzie polski rzemieślnik.
Idzie piękny, wspaniały
i tragiczny zarazem,
wziął przed chwilą wodociąg
i połączył go z gazem.
Padła trupem rodzinka:
tatuś, mamusia i córka,
Woda sika z kuchenki,
gaz ulatnia się z kurka.
Idzie polski rzemieślnik
mistycyzmem owiany,
Właśnie okno chciał wstawić
i wywalił pół ściany.
Przez klienta pobity,
bo mu uszył źle spodnie,
Idzie polski rzemieślnik,
malowniczo i godnie.
Antytalent wspaniały
i odwieczny amator,
Idzie tak jak ułani
szli naprzeciw armatom.
Idzie pełen zadum,
romantyzmu i czaru.
Czyżby szedł się doszkolić?
Gówno, skręcił do baru.
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
No pięknie. To pewnie na mój widok zachciało Ci cyjanku... Pięknie było, jak gospodyni nie było, ahaaaa... narozrabialiście z Jaśkiem? :)
OdpowiedzUsuńPomyłka. Dodatki do kawy nie w tym terminie. Mam sklerozę :-)))*
OdpowiedzUsuńNa poprawę humoru, aby faux pas zatrzeć;
OdpowiedzUsuńA. Waligórski
Zmiana warty
Mruga w górze gwiazda przyjazna,
Pucha puchacz w głębi ogrodu,
Stary błazen - młodego błazna
Chce zniechęcić do swego zawodu.
Stary błazen ma włosy białe,
Na ubraniu łatę i cerę:
- Znajdziesz lżejszy chleba kawałek,
Mógłbyś, synu, być inżynierem...
Młody błazen ma buzię gładką,
Kolorowe, nowe ubranie:
- Lecz ja błaznem pragnę być, dziadku,
Czuję w sobie to powołanie!
- Synku, w pracy dadzą ci pensję,
Dadzą premię, orderami obwieszą,
A do błaznów wciąż tylko pretensje,
Tylko różne przykrości zewsząd!
Nie mnie dziadku się bawić kreślarką,
Nie mnie suwak, rajzbret i grafion,
Ja chcę mówić prawdę monarchom
Tak, jak tylko błazny potrafią!
Ja chcę robić takie śmieszności
w odpustowej, cyrkowej budzie,
Żeby wyli i ryli z radości
Wszyscy smutni, zmęczeni ludzie!
- Ano dobrze - rzekł starzec łagodnie -
Teraz widzę, że celu dopniesz.
Tylko wsadź ty poduszkę w spodnie,
Żebyś nie czuł, gdy cię kto kopnie;
Tylko wzorcom błazeńskim bądź wierny,
Przeto zamiast koncerza weź szpadę
I nie padaj jak rycerz pancerny,
Lecz tak padaj, jak pada kaskader!
Ucałował stary młodego,
Własną czapkę z dzwonkami mu wręczył,
- Daj ci Boże - powiedział - kolego!
- Cześć! - rzekł młody i zjechał z poręczy.
Stary westchnął: No, mam następcę,
Teraz zadbam o własne kości!
I układać zaczął naprędce
Panegiryk na Cześć Ich Królewskich Mości.
Bardzo dobra na rozgrzewkę jest kawka z kieliszeczkiem Irish Whisky. Działa i na ciało i na zmysły:)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się wiersz Chyły - wypisz, wymaluj polski rzemieślnik!
Miałam doświadczenia z takim genialnym hydraulikiem parę lat temu, przy remoncie łazienki... brrrr.... to może się przyśnić.:(
Jeżeli o piciu /napitkach/ mowa, to Waligórski nie stronił. Musiał mieć tylko okazję. Okazja, czasami była dziwna? :-))))
OdpowiedzUsuńZACHWYCENIE
Gdy czasem młoda polonistka
Taka naiwna, schludna taka,
Egzaltowana, świeża, czysta,
Że chciało by się siąść i płakać.
Więc gdy ta polonistka właśnie
Małpując młodopolskie pozy
Wybiegnie o porannym czasie
Boso na łąkę między brzozy,
Poigra z pliszką i skowronkiem
Oraz z pudliszką i z biedronką,
Przywita ze wschodzącym słonkiem,
Wołając: - Witaj jasne słonko!
Z róż i powojów splecie wieńce,
Pomacha rączką do motyla,
Kraśnym obleje się rumieńcem
Widząc jak pszczółka kwiat zapyla.
Coś z Anny German gdy zanuci,
Wyrecytuje coś z Asnyka,
A potem bardzo się zasmuci
Nad żabką, którą bocian łyka,
I chcąc zapłakać nad półtrupem
(bo drugie pół ten bocian urwał)
Wlizie tą bosą nogą w kupę
I wyda okrzyk: - Ożesz kurwa!
To - jeśli byłbym na tej łące
Naocznym świadkiem tego zgrzytu -
Jak jestem facet niepijący,
Pół litra wychlałbym z zachwytu!
Ocknęłam się z letargu w samą porę:) Poczytałam, fajne te wiersze:) (Proszę, nie bierzcie mi za złe słowa "fajne", tak określam to co mi się podoba:))
OdpowiedzUsuńOzonko, meldunek z frontu Ci składam, tak troche a`propos młodej polonistki (z Waligórskigo, którego wrzucił Henio):
OdpowiedzUsuń1. Są bazie.:))
2. Poigrałam z sikorkami,
3. Asnyka nie recytowałam,
4. Byłam na pysznych faworkach w cukierni u Sażyńskiego,
5. Nie wlazłam w gówna, których pełno jest na kazimierskich chodnikach,
6. Wlazłam w potworne błoto po kostki przy robieniu fotek baziom,
7. Pół litra wprawdzie nie wychlałam, ale trochę czerwonego wina tak.:))
...i żeby nie było: wino po powrocie do domu.:)
OdpowiedzUsuńNie piłem do Ciebie. Tylko mi tak fajnie się skojarzyło Z PICIEM alkoholu. No to dołożę uhhhhh
OdpowiedzUsuńARYSTOKRACJA
Raz na wielkim przyjęciu u hrabiów Badenich
Książę Zyzio co mamę miał de domo Kapet
Wlazłszy pod stół by podnieść kawałek pieczeni
Wpadł na pomysł ściągnięcia lakierków i skarpet
Następnie zaś spod fraka wyjął ostrą piłkę
I wyrżnął w blacie stołu okrągły otworek
I pod stołem na rękach stanąwszy z wysiłkiem
Bosą nogę w ten otwór wpakował jak korek.
Wyrosła przeto noga w pośrodku zastawy
jak egzotyczny kaktus lub kwiat orchidei,
A pani domu właśnie dolewała kawy
I pytała z uśmiechem dlaczego nikt nie ji?
A nikt nie jadł, bo wszystkich ogarnęła zgroza
I milczeli, krew mając w żyłach strachem ściętą
I trwała przez chwil kilka zbiorowa hypnoza
I ta noga stercząca jak groźne memento.
I pokryły się twarze przeraźliwą bielą
A potem buchnął zamęt okrzyków i wizgów
I baron Zdziś porwawszy wielki tort Marcellego
Wbił go sobie na głowę wśród kremowych bryzgów.
Na ten widok od razu stało się swobodniej,
Jęły fruwać w powietrzu ciastka i butelki,
I jęły się obsuwać na posadzkę spodnie,
Bo młodzież swym tatusiom podżynała szelki,
I sadzała w majonez bladziutkie panienki
I babciom za dekolty pakowała sery,
I wyjmując figlarnie dziadkom sztuczne szczęki
Wołała że chce zdobyć wąwóz Samossierry.
Zaś w sieniach były premier, pochodzący z ludu,
Rzekł do kuchty, co w kącie ogryzała szczątki:
- Fajnie, żeśmy zadali sobie tyle trudu
Żeby arystokratom pozwracać majątki! :-))****
i żeby nie było. To Waligórski skubany :-)))***
OdpowiedzUsuńCześć Heniu:) No to ja o Heńku, jak już cię zdybałem:)
OdpowiedzUsuń"Ballada o dumnym Heńku"
Pomiędzy deszczu kroplami siąkliwie,
Brodząc po kostki w brei mulistej,
Mgłami się snuje świat jakoś tkliwie,
Ujmując trochę radości wszystkiej,
I chociaż czasem jeszcze przygrzeje,
I w oknie Grzelak gacie wywiesi,
Czuć, że już lodem ze wschodu wieje,
No i że Puciak podpalił śmieci,
Smrodem i chłodem tchnie okolica,
Dzieci już w domu zbijają bąki,
Buździak z Polmosu spiryt przemyca,
Szarawą z cicha mgłę niosą łąki.
Słońce przygrzewa jakoś cherlawo,
Kartofle z pola ciągną traktory,
Przy sklepie raczą się znów alpagą,
A gdzieś pod lasem budzą się zmory,
Już tylko patrzeć pierwszych przymrozków,
I mole łypią na letnie kiecki,
Wszystkim spadają szczęki po troszku,
No może poza Heńkiem Stepniewskim.
Heniek znów rośnie niczym rozmaryn,
Po okolicy pierś dumnie pręży,
Teraz to on Ci niczym mandaryn,
Chociaż z postury chłop z niego nędzny.
Heniek palaczem jest na kotłowni,
I kurek z ciepłem dzierżyć mu przyszło,
Znów przez tę chwilę, miesięcy parę,
Nadmucha sobie ego chłopisko.
A kiedy znowu puszczą już lody,
Upłynie Heńka czas adoracji,
Spuści chłopina pary i wody,
Ze swego ego i z instalacji,
Dzieci znów ruszą deptać rabatki,
Grzelaka okno przyozdobią gacie,
Mole dla futer porzucą szmatki,
A u Garguły ruszy znów zacier.
I tylko Heniek przygaśnie znowu,
Na przyzbie przyśnie, łyknie mamrota,
Śniąc o hektarach lodu i chłodu,
Pławiąc w zaszczytach się i honorach.
Co roku cykl ten zatacza kręgi,
Niczym zgubiony na łąkach głuszec,
Człek niesie z sobą wszystkie udręki,
Czasem radośnie piw kilka puszek,
Jednak gdy przyjdą znów szare chłody,
Nie ma co spuszczać nosa na kwintę,
Czekać spokojnie nim puszczą lody,
Z Heńkiem zadzierzgnąć przyjaźni nitkę.
autor: Robert Węgrzyn
Dobrze, już, dobrze.:)))
OdpowiedzUsuńByły już cudzesy, teraz poproszę o coś własnego - Ozonko, Heniu i Jaśku...:)
Może sama też coś naskrobię?
ja nawet nie umiem myśleć. Ze mnie nie wydusisz. :-(((
OdpowiedzUsuńDziś niedziela i świętuję.:))
OdpowiedzUsuńAle "ballada o dumnym Heńku" - super:)))
OdpowiedzUsuńJasiek w porę zdybał Węgrzyna.:)
Coś mi się zdaje, że trzeba zacytować "Satyrę na leniwych chłopów".;)
OdpowiedzUsuńJa przynajmniej wstępniaka skleciłam przy niedzieli. Co wyszło, to wyszło... ale nie leniłam się.:)
Dziś niedziela, jak mówi przykazanie "Dzień święty święcić". Nie chce mi się pisać, choróbsko nie odpuszcza łatwo;(((
OdpowiedzUsuńno cóż właściciele sklepu, w myśl ustawy, mogą handlować w święta:)))
OdpowiedzUsuńJeść, też mi się nie chce, spać i ziółka pić mogę:(
OdpowiedzUsuńByło dwóch kumpli: Henio i Jasiek,
OdpowiedzUsuńdwie kopy latek z okładem mieli,
dwie pary butów, dwie pary gatek,
jakąś flaszczynę wypić by chcieli.
Jeden z butelki dżina wypuścił,
drugi wtórował mu na gitarze,
dżina se wleli w gardeł czeluście,
zlegli na wyrko i leżą w parze.
Nic im się nie chce, bo przy niedzieli
nie mają zdrowia na wierszowanie,
tylko w gardziołka by sobie leli,
no, a w antraktach, jeszcze dymanie*
* żeby nie było: puszczanie dymka.:))
Żeby znowu nie było. Dreptaka zamienić proszę na Heńka i czyta się też fajnie.
OdpowiedzUsuńALMANACH
Jeden Dreptak Zenobi
Nic właściwie nie robił,
Pędził żywot taki więcej szachrajski,
I tylko chciał koniecznie
Z całych sił i serdecznie
Figurować w Almanachu Gotajskim...
Jego żona, Ludwika,
Mawiała: - Chłop ma bzika!
Wymyślała mu nieraz od bydląt,
Tłumaczyła: - Z tą gażą
Malutką, i z tą twarzą?
Puknij się, osiem lat za sam wygląd!
Ale mimo tych faktów
On wciąż szukał kontaktów,
Chciał protekcję uzyskać uparcie,
Porobił znajomości
W Ministerstwie Łączności
W PKPG, w ZBM i w Pagarcie...
Czynił wydatki duże,
Ruszał w jakieś podróże
Auto-stopem, w Karosach i w Sanach,
A gdzie tylko zawitał,
Tam od razu się pytał:
- Kto tu może załatwić Almanach?
Poza tym od świtania
Pisał ciągle podania,
Napomykał w nich o rewolucjach
Co się w nich bił podobno,
I potem je osobno
- Te podania - składał w różnych instytucjach...
Kiedyś w jednym z powiatów
Do Związku Literatów
Też je złożył w nietrzeźwym stanie,
I przypadkiem na sesji
Poświęconej poezji
Odczytano głośno to podanie...
Oklaski jak petarda
Huknęły! - Awangarda!
- Krzyknął prezes - Ach, pisać tak umieć!!!!
Skąd się to u nas wzięło
Takie wspaniałe dzieło,
Że nic z niego nie można zrozumieć????
Ileż tutaj iluzji,
Alienacji, dyfuzji,
I środkowo-europejskiej finezji!!!!
Jakiż to krzyk epoki!
Zamieścimy go bez zwłoki
W Almanachu Współczesnej Poezji!!!
No proszę, już po strachu,
Jest Dreptak w Almanachu,
Kto zawistny - z zadrości zdechnie!
Wprawdzie to nie ta księga,
Ale treść równie tęga,
I czytana jest równie powszechnie... :-)*
Jeśli chcą i są zdrowi;)))
OdpowiedzUsuńNo i co - Jasiecku i Heniusiu? Jak Wam się podobywuje mój wiersycek o dwóch kumplach? :))
OdpowiedzUsuńRazem wrzucaliśmy, więc odnieść się nie mogłem.
OdpowiedzUsuńTe zakończenie takie jakieś. Dlaczego tylko dymek?
Co nam już..........? No, niech odpowie.....:-))****
Odgryziemy się przy okazji.:)))
OdpowiedzUsuń:))
OdpowiedzUsuńJeśli już Dreptak Zenobii, to też Olek Grotowski:
"Błędny rycerz"
Rycerz Zenobi Dreptak w szmelcowanej zbroi
Stanął zbrojnie i konno u zamku podwoi,
Miał pancerz, hełm i kopię, jak zwykle rycerze,
I miecz, którym uderzył o zamkowe dźwierze!
Hej, odegrzmiało echo o gotyckie blanki!
Skoczył na nogi książę, spojrzał zza firanki,
Skoczył, spojrzał, oniemiał i zadrżał ze strachu;
Stoi pod drzwiami rycerz Dreptak na wałachu!!!
Stoi Dreptak wśród blasków,
szczęków oraz zgrzytań
I zasuwa monolog, co się składa z pytań,
O taki: - Hej, kto mężny, odpowiedzieć musi,
Która z pań jest piękniejsza od mojej Magdusi?
Która ma liczko bielsze, mniej zepsute ząbki?
Czyj biuścik przypomina dwa młode gołąbki
Z ryżem? Która jest taka miła, kochana i ładna?
Tutaj struchlały książę wymamrotał: - Żadna!!!
Wówczas rycerz się zachwiał na swoim bachmacie
I rzekł: - Żadna? To szkoda, o kurtka na wacie,
Bo z Magdą już nie mogę! Jestem u sił kresu...
Tu spiął konia i ruszył w dal, szukać adresów...
Pewna Ewa spod Lublina,
OdpowiedzUsuńto wesoła jest dziewczyna.
Wszyscy się w niej podkochują
i wiersze dla Niej rymują.
Pewna Ozonka z Warszawy
czeka na torta do kawy.
U mnie tort w lodówce siedzi,
lecz niestety nie mam śledzi.
A ten tort jest orzechowy,
dla Ogrodników gotowy.
Pewien Heniu jest radosny,
oczekuje z nami wiosny.
Ma piękne kwiaty w ogrodzie,
które przysyła mi co dzień.
Pewien Andrzej, daję słowo
duszyczkę ma wyjątkową,
więc pozdrawiam Go z daleka
i na wiersz w Ogródku czekam.
Pewien Jasiek siedzi w górach,
ciągle głowę trzyma w chmurach.
wciąż gwiazdy na niebie liczy,
nie brak mu w życiu słodyczy.
Pewien Adaś,daje słowo,
ma figurę wyjątkową,
ciągle tańczy aż do rana,
nosi dzieci na "barana"
Pewien Stasiu ten znad morza
ciągle by bujał w przestworzach.
Lecz "bujanie" bardzo szkodzi.
Więc podaje żonce miodzik.
Pewna Dana o tym wiecie,
lubi Was jak nic na świecie.
śle Wam uśmiechy z daleka
i na Wasze wiersze czeka.
Witaj Dano:)
OdpowiedzUsuńJak milczała, to milczała,
jeden dzionek, potem drugi,
po czym wdzięcznie zrymowała -
już w Ogródku ma zasługi! :))
I proszę, dziewczyny się nie lenią.:)
Dziewczyny są zawsze gotowe. Panowie w wieku średnio starszawym, potrzebują........zapomniałem. Ma to związek z dziewczynami, ale nie pamiętam jaki. :-)))))
OdpowiedzUsuńE, tam. Co to za wiek?:)) Charlie Chaplin spłodził syna w wieku 82 lat!
OdpowiedzUsuń:)
OOOOOOOOOOOO już wiem. Potrzebują podniety. Ja też bym spłodził, ale płodne uciekają ode mnie. hi hi hi :-))))
OdpowiedzUsuńJak myślisz, że same przyjdą, to się nie doczekasz. Trzeba się trochę zakręcić, zniewolić męskim wdziękiem, w oczka pozaglądać...
OdpowiedzUsuńZresztą... co ja będę uczyć ojców dzieci robić:)
A z Chaplinem, to chyba anegdotka. On usynowił dziecię, które urodziła jego partnerka.:)
Później taka zezna:
OdpowiedzUsuńProszę sądu to zaczęło się w tramwaju
kiedy mi się oskarżony napatoczył
zajął miejsce naprzeciwko mnie w tramwaju
i tak jakoś seksualnie patrzył w oczy.
Po tem razem na przystanku żeśmy wyszli
on mnie w bajer że to wiosna itp.
a co dalej niech się sąd sam domyśli
bo ja dalej na ten temat wolę nie.
Aż raz kiedyś po pieszczotach żeśmy stygli
OdpowiedzUsuńwziął waliskie tu łobecny łoskarżony
i powiedział : dość tych figli
I powiedział : czego beczysz nie bądź głupia
wszak w miłości nie ma nigdy nic na siłe
ostatecznie to jest życie. przecież nic takiego nie zrobiłem
e źle się pisze szybko
Poszukuję takich,co mają synów.Mój mąż ma formę na córki.Tak, jak mawia mój szwagier,(ma 3 córki)że jak się ma forme na cegłę,to pustaka nijak nie zrobi:-)
OdpowiedzUsuńa ten chłopiec to kto, może to jest proszę sądu książe Walii?
OdpowiedzUsuńa ten chłopiec to skąd, może w paczce zzagranicy go przysłali?
Ten drań to dobrze wie
teraz tutaj siedzi i udaje lorda,
niech sąd spojrzy na Józia, i te oczko i ta buzia
Kubek kubek proszę sądy ,tamta morda
Niech Cię Dana........ Buziaki masz moje. O formie pogadamy, jak przyjedziesz. :-))****
OdpowiedzUsuńChwilkę mnie nie było i aż taki "urobek"??? :)))
OdpowiedzUsuńNo co,z sił opadam,a tu drewno trzeba rąbać, chopok by sie przydoł.:-)
OdpowiedzUsuńHeniu,to muszę przyjechać dzień wcześniej, mąż dojedzie z dziećmi:-)
OdpowiedzUsuńHeniu:) Piyknie Ci się zrymowało, jeżeli to Twoja twórczość, to moje gratulacje... weny dostałeś pewnie po Chaplinie...:)
OdpowiedzUsuńDano:) Przynajmniej trzech Ogrodników na pewno ma synów... więc forma jakowaś by się znalazła. :))
Dano, przed robotą mąż musi założyć na głowę
OdpowiedzUsuńberet z dzyndzelkiem, a pod poduszkę włożyć
siekierę. Syn gwarantowany.:)))
Łomajgod, Jaśku:))
OdpowiedzUsuńTakiego w bereciku chyba bym nie dopuściła... Jakoś sobie też nie przypominam tej siekierki pod głową... a syna mam! :)
Jaśku, syna mam. Siekiery nie miałem, a syn do sąsiada nie podo............ o cholera. Jutro sprawdzę :-)))))
OdpowiedzUsuńZ cyklu: Bajeczki Babci Pimpusiowej
OdpowiedzUsuńPłakał niedźwiedź przed lisem, pijąc wraz z nim wódę:
- Ty wiesz, mam czworo dzieci, ale wszystkie rude...
- Ha! - krzyknął lis obłudnie, ukrywszy twarz w dłoniach -
Mój syn także jest rudy, ktoś nas robi w konia!
Niestety, to jest jedyna rada dla damskiego krawca.:))
OdpowiedzUsuńJaśku,a co z tą siekierą ma robić? Ale jaka, bo ja mam trzy siekiery.Gorzej będzie z beretem, nie znajdę w domu.(:Chybabym do setki z wagą doszła.Wypiłam pół szklanki swojskiego grzańca,więc proszę się nie gniewać za te moje żarty
OdpowiedzUsuńDana, gniewać się na Ciebie??????????? :-)**
OdpowiedzUsuńDano, jak wypiłaś grzańca, to pośpiewaj sobie z siekierą:)
OdpowiedzUsuńSiekiera, motyka, broda, ucho,
tak mi jakoś w gardle sucho;
Siekiera, motyka, skrzypce,
smyk - jak wypiłaś, no to cyk!
Siekiera, motyka, piłka, worek
nie zaglądaj mu w rozporek,
bo w rozporku jest kanarek,
co kosztuje tysiąc marek.
:)
Przecie godom zeby siekierecke wraził po poduske,
OdpowiedzUsuńa jak mo trzy, to jesce lepi. Beretke mozes mu
wydziergać sydełkiem. Po tym ino Twoja dobro
zachynta i cieplutkie rącki...:))
Jaśku,zeby sie trojaczki nie trafiły!To idę po te siekiere,przypomniało mi się ,mam taki dziecinny berecik z dzyndzelkiem,kurcze aż mi się gorąco zrobiło,trzeba kuć żelazo, póki gorące:-)
OdpowiedzUsuńDano, nie wiem tylko, na co sobie dorosły chłop ten dziecinny berecik założy... :)
OdpowiedzUsuńKoniec głupot! Ewa,ładny wiersz napisałaś dzisiaj,a koniki cudne.U nas cały dzień dzisiaj pada,a ja jestem meteopatką.Podziwiam Cię,Ewa,że w taką pogodę chce Ci się ruszać z domu.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Dano:)
OdpowiedzUsuńJak koniec, to koniec. Ale napisałam Ci jeszcze tylko przepis na syna, ale inny, niż Jaśkowy...
Świece niech migocą, kłębiąc dym w powietrzu,
odurzając pokój gęstą namiętnością,
lubczyk na swym łonie szybko w pył rozetrzyj,
biodra niech kołyszą rytmiczną miłością...
Tylko za skutek nie ręczę, jak będzie trzecia córka:)
U mnie nic nie padało; trochę wiało tylko, a ja raz na tydzień muszę się wyrwać na "łono" (przyrody), bo kręćka dostanę.:)
U mnie na wsi, tyż dyszcz. Pada do teraz. Paskudna pogoda. Trzymaj się Dana i do ....piątku. Pa, buziaków sto dwa. :-)***
OdpowiedzUsuńDano, jak lubisz konie, to posłuchaj Jacka Wójcickiego, uwielbiam tę piosenkę, chociaż...
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=ewo03GQGyM0
I słowa do tej piosenki - Wiesława Dymnego:
OdpowiedzUsuńGdzie nikt nie chodzi
Gdzie nic się nie rodzi
Gdzie tylko białe jabłonie
Stoi przy drodze
Na jednej nodze
Browar a w nim
Cztery konie
Jeden koń czarny jest tak jak murzyn
Tak jak aksamit jak góra duży
Drugi koń biały jest tak jak mleko
Jak śnieg ten koń biega tak lekko
A trzeci koń to koń ze stali
Chrapy chrapliwe oko się pali
A czwarty koń to koń czerwony
A wszystkie spętane są
I skrępowane są
I powiązane są
I warkoczyki mają te cztery ogony
Gdy mnie kto goni
I pyta o konie
Co stoją w starym browarze
Mówię że nie wiem
Zresztą się dowiem
Może się jeszcze okaże
Że jeden koń czarny jest tak jak murzyn
Tak jak aksamit jak góra duży
Drugi koń biały jest tak jak mleko
Jak śnieg ten koń biega tak lekko
A trzeci koń to koń ze stali
Chrapy chrapliwe oko się pali
A czwarty koń to koń czerwony
A wszystkie spętane są
I skrępowane są
I powiązane są
I warkoczyki mają te cztery ogony
Pewnego razu
Może od gazu
Zatruły się wszystkie konie
Pijane piwem
Leżą nieżywe
Jak spadłe płatki jabłoni
I powstał strach
I wielki wstyd
Może te konie zabiłem ja
A może ty
A może ta czarnowłosa
Co w uszach ma klipsy
Bo konie te
To konie Jeźdźców Apokalipsy...
Pa,Heniu,uważaj na siebie!szczegóły na blogu u Ciebie:-)
OdpowiedzUsuńEwa,dzięki ,rzeczywiście lubię bardzo konie i piosenki Wójcickiego też.
Też powiem dobranoc. Dzień taki "gastronomiczny", że hej.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=J88lFkoXEQU
Czerwony Tulipan
To już i czas na mnie, jak i na "Czas miłości"
OdpowiedzUsuńAlexandra Czartoryskiego:)
Czas miłości
Nie jesteśmy już tacy, jak przed laty.
Popatrz, co zrobił z nami czas,
ten obojętny, rudy miś kosmaty,
co się nie starzał z nami wraz.
Co jeszcze dać nam mogą nasze ciała,
w których niedawno szalał szał,
a tyś kolejnych nocy nie przespała,
gdyż uścisk ciał splecionych trwał.
Nie jesteśmy już tacy i cóż z tego,
gdy w oczach ciepło tkliwe tkwi,
a ty się tulisz wciąż do boku mego,
bo miłość ... Miłość z czasu drwi.
Dobranoc dziewczyny, boćkom Wos :)*** czas
na mnie - dobranoc.:)*
Heniu Tobie podaję grabę i życzę spokojnych snów:)
OdpowiedzUsuńsie Jaśku. Spokojnej nocy.:-)
OdpowiedzUsuńA jak czas na miłość, to chciałbym, żeby było, jak w dwuwierszu - duecie: annyG i Alexandra Czartoryskiego.:)
OdpowiedzUsuńannaG
Z uczuciem
Gdy w uczuciach odwilż - to za kołnierz kapią
słowa bez pokrycia, powroty na raty.
W życiowej ślizgawce choć za brzytwę łapiesz
aby nie utonąć - i tak miłość tracisz.
A ja nie potrafię żyć na pół etatu,
jeśli kocham - kocham, nie kocham - to trudno.
Nie znoszę 'miłosnopodobnych" tematów,
brzytwy się nie łapię, mogę zyskać...g*wno.
W stosunkach pan - pani, chodzi tylko o to:
Dobre to co nowe, a nie to co zaschło.
Miłość lubi ciepło ( i tu nie myl z cnotą)
zwłaszcza wieczorami, kiedy gaśnie światło.
****
I odpowiedź....
Czartoryski Alexander
Miłość lubi ciepło
motto:
"Miłość lubi ciepło" - AG
Miłość lubi ciepło, żar w sobie zawiera.
Nic nadzwyczajnego - nieraz tak się zdarzy
kiedy łączy dwoje i jest tu i teraz
w blasku twoich źrenic i rumieńcu twarzy.
Wtedy szept wystarczy, by powiedzieć o tym
co już czują serca - niech wiedzą i głowy
że dla ludzi dwojga czas nadchodzi złoty,
gdyż nie można - przecież - kochać do połowy.
Bo czy można miłość mieć na pół etatu?
To nie odwilż uczuć - to ich powstawanie
między dwojgiem ludzi. Nic do tego światu.
Miłość lubi ciepło - kocha zaufanie.
Dobranoc, dobranoc,Kochani:)***... miłość lubi ciepło... :)*
Heniu, życzę Ci miłego pobytu na urlopie, zdrowia i dobrego samopoczucia. Wracaj do nas szybko.:))
OdpowiedzUsuńWrócę na pewno. :-)*****
OdpowiedzUsuń