
Na dworze hula wicher,
gdzieś głośno wyją psy.
Na scenie zaś Beata,
w powietrzu brzęczą gzy.
Zabrałeś mi nadzieję,
bo się wyparłeś PiS.
W owieczkę się zmieniłeś,
zamknąłeś usta mi.
Ogromna żałość ściska,
a z oczu płyną łzy,
bo czas do twojej klęski,
liczymy już na dni.
Przytul mnie więc prezesie,
zabierz mój smutek, żal,
gdy wielkie twe ambicje
odpłyną w siną dal!
Bleeee ... bardzo przepraszam wszystkich estetów...
W ramach rekompensaty proponuję limeryk (troszkę frywolny):
Pewien kłamczuszek z PiS-budki,
miał pistolecik malutki.
Gdy śpiewała Beata,
naprężał tego chwata,
lecz wciąż był jeszcze za krótki!
Pewien wychowanek z salonu
OdpowiedzUsuńRozgadał wcale nie po kryjomu,
Że cała służba się sprywatyzuje
Lecz plotkują tylko takie szuje
Sąd nie dał wiary z PiS nikomu.
Dzień dobry!Pozdrawiam miło:)
Choć to żałoby czas
OdpowiedzUsuńPrzecież jej nie ma w nas.
Walkę podjąłem na smierć i życie
I czuję się znakomicie.
Sposoby walki bezcenne
Wysłać Beatę na scenę.
Zawróci głowę chłopom swym śpiewem,
Co będzie dalej? Nie wiem.
Ale wiem jedno
Wygrać, to sprawy sedno.
A gdy już wygram to,
Wsadzę do "kicia" całe PO.
Witaj Jaśku, Ozonie:)
OdpowiedzUsuńSuper wierszyki!
Pozdrawiam serdecznie :)