Powered By Blogger

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Tam, gdzie...



Tam, gdzie cisza stoi
nad beskidzkim stokiem,
na ścieżynę krętą
kieruję swe kroki.

Bukom się pokłonię,
świerkom i strumieniom,
drewnianym Madonnom
i cerkiewek cieniom...

Kalinom czerwonym,
złotookim ptakom,
wiatrowi, co śpiewa
bezdrożom i szlakom.

Tutaj czas przystanął,
w pochylonych chatach,
w wierzbie nad potokiem,
w mgły porannej szatach.

Zanurzę się w ziołach,
zachwycę się wrzosem,
pójdę poprzez łąkę -
gdzie oczy poniosą!

W tych pięknych okolicznościach przyrody żegnam się z Gośćmi mojego ogródka na tydzień. Ogródek pozostaje otwarty. Jeśli Goście zechcą tu odpocząć i pogwarzyć – zapraszam :)

61 komentarzy:

  1. Trzymaj się Ewuś*. Oby pogoda dopisała, a w zasadzie, żeby była taka , jaką lubisz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wypocznij i wracaj z weną niepolityczną.:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Do "orhena". Ten gość, którego zdjęcie umieściłeś, to podobno jakiś krakowski aktor (było nawet podane nazwisko, ale kto to zapamięta). Też nawiedzony, albo niedoceniony jako aktor i ma okazję się pokazać na ekranie. Nareszcie mógł zaistnieć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ozon - też słyszałem, ale jestem tak zniesmaczony tą sytuacja, że nawet nie pisze (nie bawię się w blog). Zdjęcie zrobiłem komórką, jak w telewizorni zobaczyłem ten...... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedzie w Beskidy Lublinianka Jewka
    Jest tak jak Górol trosecke krewka.
    Wnet tu Jewkę bede se miło witoł
    I o podróz i zdrowie sie pytoł.
    Sałas dlo ni mom wyryktówany
    I strysek mo wymoscuny sianym,
    Co by ji sie miyntko spało
    A sianecko piknie pachniało.
    Wcesnym rankim skoro słonecko juz wstanie
    Wypije mlycka i zjy oscypka na śniodanie.
    Potym pognomy owiecki i barany na hole
    Bo Jewka musi poznać jak żywiom Gorole.
    Zaś wiecorkiem syćcy razym przy ognisku;
    Nie bedziem tak siedzieć o suchym pysku.
    Bedziem se śliwowicke z flaski popijać
    I w tańcu zbójnickim ciupazkami wywijać.
    Powiym wom jesce i to w wielkim sekrecie,
    Nasa śliwowicka jes nojlepszo na świecie.

    I to by beło tela na dziś. Pozdrowiom Wos
    z Beskidów, bo ino patrzeć jak Ewka zajedzie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Serwus Ewo.
    Teraz się szykuje chłodek, to i spacerek po górach, będzie przyjemniejszy a i mnie już tak ciągnie w te góry i lasy, bo tam najpiękniejsze
    bywają wywczasy. Miłego odpoczynku życzę Włodek

    OdpowiedzUsuń
  7. Ewuniu!
    Mam nadzieję, że będzie to urlop bez papierosów. Niech Twoje płuca też odpoczną i odetchną czystym, górskim powietrzem.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę wspaniałego, rodzinnego wypoczynku.
    Wojtek

    OdpowiedzUsuń
  8. W ogródku pusto i cicho,to ja sobie zasieję groszki i zasadzę róże. Może ktoś ze mną zaśpiewa.

    Masz takie oczy zielone
    Zielone jak letni wiatr
    Zaczarowanych lasów
    I zaczarowanych malw
    Dla ciebie mały ogrodnik
    Zasadził groszków tysiąc
    W kapocie stracha na wróble
    Pragnął ci miłość przysiąc
    Więc z koszem groszków mały strach
    Pierwszy raz spojrzał ci w oczy
    O tysiąc więcej znalazł barw
    Niż wyśnił sobie w nocy
    I odtąd pod oknem twoim
    Zaczarowany kamienny
    Z bukietem groszków stoi
    Strach romantyczny wierny

    Masz takie usta czerwone
    Czerwone jak pożar zórz
    Zaczarowanych ranków
    I zaczarowanych róż
    Dla ciebie mały ogrodnik
    Posadził pnące róże
    Że tobą był urzeczony
    Pragnął cię nimi urzec
    I z róż naręczem przyszedł raz
    Prosić o jedno twe słowo
    Oślepił go twych oczu blask
    Milczałaś kolorowo
    I odtąd pod oknem twoim
    I groszki kwitną i róże
    Na modłę wiotkich powoi
    Pną się i pną po murze

    Masz takie usta czerwone
    Czerwone jak pożar zórz
    Zaczarowanych ranków
    I zaczarowanych róż

    Masz takie oczy zielone
    Zielone jak letni wiatr
    Zaczarowanych lasów
    I zaczarowanych malw

    OdpowiedzUsuń
  9. Jedna z piękniejszych piosenek jakie znam.
    Wybacz "zasłuchałam" się.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest jeszcze jedna, do której lubię wracać. To "Sen o Warszawie" w wykonaniu "Niemena". Inny wykonawca, inny styl. Już ich obu nie ma. Pozostały piosenki. Nie piszę "tylko", bo dla mnie oni ciągle żyją (w mojej pamięci).

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj Ozonie, a już myślałem, że nikt do ogródka
    nie zajrzy. A tu proszę, - bratnia dusza od muzy.
    No to może jeszcze coś Marka Grechuty pasującego do ogrodu Ewy.

    "W dzikie wino zaplątani"

    W przydomowym ogrodzie życie prawie nad stan
    mogłabyś mieć moja pani
    lecz cóż radzić na to mam ,nakrył ogród dziki łan
    i myśmy tacy zaplątani

    Bo w ogrodzie rośnie pnącze
    w dzikim winie świat się plącze
    bo w ogrodzie dzikie wino
    kto je tutaj siał /x2

    Powiedz kto mógł zasiać to
    dzikie wino
    może to zrobiłaś ty
    ej, dziewczyno
    powiedz kto mógł zasiać to
    dzikie wino
    kto je tutaj dał

    Gdy ona mówi do mnie, że karocą jechać chce
    i mówi do mnie tak jak do ściany
    nie o to wcale chodzi że karocy nie ma, nie
    ja jestem tylko trochę zaplątany

    Bo w ogrodzie rośnie pnącze
    w dzikim winie świat się plącze
    bo w ogrodzie dzikie wino
    kto je tutaj siał /x2

    powiedz kto mógł zasiać to
    dzikie wino
    może to zrobiłaś ty
    ej, dziewczyno
    powiedz kto mógł zasiać to
    dzikie wino
    kto je tutaj dał

    w zaciętości wpadam gąszcz i buszując w pnączu
    zrywam wszystko z drzwi i ze ściany
    ona nagle mówi, że wina pragnę wina chcę
    ja jestem wtedy już całkiem zaplątany

    gdzie to wino dzikie pnącze
    czemu już nas nie oplącze
    mógłbym z tobą w winie ginąć
    i w osłonę winną zwinąć /x4

    powiedz, kto zasieje nam
    dzikie wino
    może zrobisz dla mnie to
    ej dziewczyno
    powiedz, kto zasieje nam
    dzikie wino
    kto je tutaj dał

    OdpowiedzUsuń
  12. Za naszym oknem pada deszcz.
    Na piecu skrzypce stroi swierszcz.
    Dziewczyny płaczą, bo skończyło sie juz lato
    i tylko słychać gdzieś

    Koncert jesienny na dwa świerszcze i wiatr w kominie

    W ogrodzie zasnął pod gruszą chochoł i śni o pięknej dziewczynie.

    A strach na wróble, przydrożne wierzby liczy
    Tańcząc w objęciach polnej myszy
    Koncert, koncert, na dwa swierszcze i wiatr w kominie
    Koncert, co z babim latem odpłynie.

    Pnie drzew pokryły sie dawno mchem
    Wiatr rozwiał jeszcze jeden dzień
    A na scieriskach pozapałały się ogniska
    W oddali snuje się...

    OdpowiedzUsuń
  13. W odpowiedzi raz jeszcze Marek Grechuta do ogrodu;)

    "Nie dotykaj dzikich róż"

    Powolutku, po cichutku
    Rośnie róża nam w ogródku
    Rośnie taka duża róża
    Co się w blasku słońca nuża
    Róża, co się w blasku
    W blasku słońca nuża

    A gdy na nią pochuchamy
    Zatańczymy, zaśpiewamy
    To zapachnie wonią taką
    Że odpadną skrzydła ptakom
    Że się zwęglą wszystkie drzewa
    Że umilknie ten, co śpiewa
    Nie dojrzeje, co dojrzewa
    Róża z siłą niemożliwą
    Będzie dzwonić jak żeliwo
    Gdy ją trącisz - ciszę zmącisz

    A w tej ciszy taka susza
    Nawet motyl się nie rusza
    Spadną myśli osmalone
    Wróble zlecą też z jabłonek
    Róża wielkim ogniem

    Wielkim ogniem płonie
    Przypomina pelargonie
    Pękną mury rozżarzone
    Roztopieją rozpalone
    Wyjdź zobaczyć taki płomień
    Wyjdź zobaczyć taki płomień
    Wyjdź zobaczyć taki płomień

    Ale może

    Może tak się zdarzyć
    Że się możesz ogniem sparzyć
    Gdy ci padnie blask na twarzy
    W takim razie trudno, cóż

    Cóż
    Trudno, cóż

    Cóż, cóż i cóż
    Nie dotykaj dzikich róż
    W takim razie trudno, cóż
    Nie dotykaj dzikich róż
    No cóż, no cóż, no cóż

    OdpowiedzUsuń
  14. No i wcięło. Nich to! postaram się jeszcze raz, ale tekstu kawałek jest.

    OdpowiedzUsuń
  15. Z pamięci, czyli z niczego:

    A może byśmy tak, najmilszy,
    Wpadli na dzień do Tomaszowa -
    Może tam jeszcze blaskiem złotym
    Ta sama cisza trwa wrześniowa...

    W tym białym domu, w tym pokoju,
    Gdzie cudze meble postawiono,
    Będziemy kończyć naszą dawną
    Rozmowę dziwnie nieskończoną...

    Jeszcze ci wciąż spojrzeniem śpiewam:
    "Du holde kunst!".
    I serce pęka, i muszę jechać
    Więc mnie żegnasz już.

    Lecz nie drży w dłoni mej twa ręka!
    I wyjechałam, zostawiłam....
    Jak sen urwała się rozmowa...
    Błogosławiłam, przeklinałam:
    "Du holde kunst!"

    Ten biały dom, ten pokój martwy,
    do dziś się dziwi, nie rozumie:
    wstawili ludzie cudze meble
    I wychodzili stąd w zadumie....

    A przecież wszystko tam zostało,
    Nawet ta cisza trwa wrześniowa....
    Wię może byśmy tak, najmilszy,
    Wpadli na dzień do Tomaszowa?

    Tak to przepięknie śpiewała imienniczka naszej Gospodyni, pani Demarczyk, zmieniają nieco (z "on" na "ona") słowa Jula Tuwima.
    Mojego ukochanego, zresztą, i chyba nie tylko mojego, bo jak tak Was czytam, to odnoszę nieodparte wrażenie, że "my wszyscy z niego".
    Ilekroć jestem w Łodzi, zawsze staram się na chwilę przysiąść na jego ławeczce przy Piotrkowskiej. To tak trochę jak z wiersza Bułata Okudżawy o Puszkinie:
    (Głupi komputr nie daje mi więcej miejsca, cdn)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mimozami jesień się zczyna,
    Złotawqa , krucha i miła.
    To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
    która do mnie na ulicę wychodziła.

    Od Twoich listów pachniało w sieni,
    Gdym wracał zdyszany ze szkoły
    A po ulicach w lekkiej jesieni
    Fruwały z mną jasne anioły.

    Mimoza mi zwiędłośc przypomina
    Nieśmiertelnik żółty -październik.
    To ty, to ty, moja jedyna,
    Przychodziłaś wieczorem do cukierni.

    Z przemodlenia ,z przeomdlenia senny,
    W parku płakałem szeptanymi słowy.
    Młodzik z chmurek prześwitywał jesienny,
    Od mimozy złotej - majowy.
    Ach czułymi, przemiłymi snami
    Zasypiałem z nim gasnącym o nporanku,
    W snach dawnymi bawiąc się wiosnami.
    Jak tą złotą, jak tą wonną wiązanką.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wotaj Saforo! Mimozami jesień...

    OdpowiedzUsuń
  18. Co za jakaś maszyna "Safiro" miało być!
    Przepraszam Cię b"Safiro".

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Cdn.:
    "A przecież mi żal, że wśród nas nie pojawi się Puszkin,
    Tak bardzo bym chciał choć na kwadrans na koniak z Nim wpaść!"
    (Nie wiem, kto dokonał przekładu, pewnie Młynarski,bo przekład wybitnie udany).

    Witam wszystkich Gości naszej Gospodyni. Przy Was czuję się lepsza niż jestem naprawdę, taka uwznioślona i bardziej szlachetna....

    *ewo, gratuluję świetnego wiersza, tak bardzo nastrojowego i tak bardzo poruszająego struny w ludzkiej duszy (przynajmniej mojej, a jestem częśicą LUDZKOŚCI).

    Jestem teraz w Hamburgu, do końca miesiąca.
    Jeśli czas pozwoli, to coś tam napiszę - lubię Twój ogródek i Twoich gości.

    Wszystkich niniejszym serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Przyznam się bez bicia, pazury długie mam i wyskrobałam klawiarturę. Nic nie widzę. No prawie. :)))

    OdpowiedzUsuń
  22. Do Ozona:

    "Aż tu noga ugrzęzła,
    Deska w bucie uwięzła,
    Bo ma dziurę w podeszwie
    Twój pretendent na męża!

    Ale zawsze się wyrwę,
    Bom już wolny, odeszło,
    I walcuję szurając
    Odwiniętą podeszwą!

    Czy pamiętasz?".............

    Tak to ja niejednokrotnie robię (ze zmiennym szczęśiem), ale Tobie życzę "wsiegda udaczi".

    OdpowiedzUsuń
  23. Dobry wieczór Safiro! na powitanie zapraszam Cię
    do Walca Tatiany Kowalewskiej z Piwnicy pod Baranami.:)

    WALC

    Walc mi się przyśnił
    Dawno tańczony
    Walc mych najlepszych lat
    Kłótni niepomny
    Bójek nad ranem
    Niepomny tamtych dat

    Smutny sens walcem
    Długo ćwiczonym
    Tańczonym na trzy pas
    Pomógł wybaczyć
    Zapomnieć pomógł
    Pozwolił jak nie raz

    Tancerzu podaj dłoń
    Ciasno talię obejmij
    Tuląc zatrzymaj czas
    Tuląc wprowadź mnie w trans
    Pijany walcu tańcz
    I nie, nie pytaj
    Czy mi nie braknie tchu
    Nie zabije mnie walc

    W me oczy patrzeć chcesz
    W niepotrzebne łzy też
    Tej iskry z lepszych dni
    Nie odnajdziesz już w nich
    Tancerzu nie patrz w twarz
    Wszak na pamięć ją znasz
    O łzy nie pytaj też
    Bo rozumiesz bo wiesz

    Walczę tym walcem
    Czas chcę zatrzymać
    Przegrywam jak nie raz
    Wiem, walc następny
    Będzie dla innej
    Z innym zatańczę ja

    Tańczmy więc jeszcze
    Cóż że przegrywam
    Tak widać jest od lat
    To co już miałam
    Mam i mieć będę
    Oddam za taki walc

    Tancerzu podaj dłoń
    Ciasno talię obejmij
    Tuląc zatrzymaj czas
    Tuląc wprowadź mnie w trans
    Pijany walcu tańcz
    I nie, nie pytaj
    Czy mi nie braknie tchu
    Nie zabije mnie walc

    W me oczy patrzeć chcesz
    W niepotrzebne łzy też
    Tej iskry z lepszych dni
    Nie odnajdziesz już w nich
    Tancerzu nie patrz w twarz
    Wszak na pamięć ją znasz
    O łzy nie pytaj też
    Bo rozumiesz bo wiesz

    OdpowiedzUsuń
  24. Ozonie,
    w 1998 kupiłam sobie pierwszy laptop (n.b. w Nowym Orleanie, ale ani grama jazzu z niego nie wycisnęłam) i po pewnym czasie wszystkie napisy na klawiaturze zniknęły - wytarte (a nie noszę "pazurów").
    Nie Ty pierwsza i nie Ty ostatnia....

    OdpowiedzUsuń
  25. Jaśku juhasie,

    Witam i dziękuję za walca (kurczę, od kiedy Gronkiewicz coś tam znaczy w polityce, nie wiem, co jest poprawne: walc, waltz, waltza, walcu? - że o innych wariacjach nie wspomnę) Nie znałam tego utworu. Próbuję zgadnąć melodię i to jest frapujące. Tutaj mści się moja rzadka obecność w kraju. Ostanio byłam na koncercie Maleńczuka i "Raz, Dwa, Trzy" w Łodzi dwa lata temu.
    Piwnica pod Baranami - hmm, to zbyt daleko ode mnie....
    Ale słowa są piękne i w jakiejś tam mierze odzwierciedlają nasze pierwsze doznania na niwie damsko-mękiej. Wspaniale, że ktoś to zapisał by to, co ulotne, nie przeminęło.

    A swją drogą, ciekawa jestem jakie odczucia budzi ten walc w przedstawicielach obecnego młodego pokolenia. Moich dzieci nie liczę, bo są zboczone, podobnie jak ja sama...

    OdpowiedzUsuń
  26. Zaraz do walki wraca ochota,
    na wstrętny widok łba Palikota!
    Innych osłabia - mi daje siłę,
    by zwalczać każdą podobną żmiję!

    OdpowiedzUsuń
  27. Do Anonimowego:
    Bardzo szanuję pana Palikota za jego odwagę stawiania trudnych pytań, na które chyba wszyscy powinniśmy znać odpowiedzi. Również za jego intelekt, erudycję, trzeźwość poglądów i brak zadęcia mesjanistycznego. Nie podzielam więc Twojej opinii, ale zrobię wszystko, byś mógł ją głosić. Pewnie tym się różnimy.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Safiro...
    Dużą klasę wykazałaś , tym ostatnim wpisem ! Co do Janusza Palikota - w pełni podzielam Twoją opinię. I zupełnie nie rozumiem tego : absurdalnego , surrealistycznego i niczym nieuzasadnionego atakowania Posła. Widać , że normalność zanika...normalność kłuje , normalność uwiera...
    Pozdrawiam serdecznie
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  29. wlazałem tu w butach od..... na salony. "Boh moj" - jak dawno już, nie spotkałem kogoś, kto by mówił w necie, językiem Demarczyk (walc) i Jasiek "wytrzasnął" - nie znaną mi lepiej - Tatianę.
    Bawcie się Małolaty tekstami. Lepsze to niż zajmowanie się polityką w wydaniu blogowym. Głębsze myślenie, nie jest -niestety- w modzie. Trochę to mnie "dźgnęło" w serce. Młodości się zachciało -nie? Jeszcze może coś z Okudżawy, Wysockiego? Miłej zabawy.
    Henryk

    OdpowiedzUsuń
  30. Henryku, Stanisławie,

    Ewa Demarczyk to moja młodość.
    A co się pamięta lepiej niż wzruszenia młodości?

    Stanisławie, od realnej rzeczywistości dobrze jest czasem przejść do rzeczywistości poetyckiej, choćby dla zdrowia psychicznego.

    Zadedykuję Wam inną piosenkę Demarczyk, moją ulubioną (obok "Groszków i róż" pięknie nam "zapodanych" przez Jaśka juhasa - chapeau bas, Jaśku!). Piszę "z głowy, czyli z niczego", więc mogą być jakieś przekłamania:

    Jaki śmieszny jesteś pod oknem
    Gdy nadchodzi chłodny zmierzch!
    A nad miastem chmury ogromne
    I za chwilę pewnie zacznie padać deszcz.

    Lepiej skryj się, daj i mnie zasnąć
    Po co masz na deszczu stać?
    Przynieś sobie z domu parasol,
    Przynieś sobie z domu płaszcz...

    Na kwadrans przed dziewiątą
    Przychodzi zmierzch pod okno,
    Ze zmierzchem ty przychodzisz też.
    I widzę cię co chwilę,
    Pożytku z ciebie tyle,
    Że mnie przeraża byle deszcz.

    Chcesz dróg poznać sto
    Aby dojść do mych ust.
    Mój świat, cały świat
    Chcesz mi zamknąć na klucz.

    Kiedy czasem drogę twą przetnę
    W drugą stronę zwracasz twarz
    Lub kupujesz w kiosku gazetę
    Choć w kieszeni drugą taką samą masz.

    Czemu włóczysz się tu jak widmo,
    tyś z księżyca pewnie spadł!
    Ale wiem, na polu jest zimno
    A ty masz we włosach wiatr....

    Na kwadrans przed dziewiątą
    Przychodzi zmierzch pod okno,
    Ze zmierzchem ty przychodzisz też.
    I widzę cię co chwilę,
    Pożytku z ciebie tyle,
    Że mnie przeraża byle deszcz.

    Więc wejdź, uśmiech swój
    Zostaw u mnie jak ślad.
    Jest noc, mija noc
    Lekkomyślna jak ja.....

    OdpowiedzUsuń
  31. A co do Bułata Okudżawy, od jakiegoś czasu "chodzi za mną" jego "Piosenka gruzińska"
    Nawet pokusiłam się o przekład. Zamieszczam dwie wersje pirwszej strofy. Ta pierwsza wersja jest bliższa oryginałowi, ta druga też ma swoje pokusy:

    I wersja:
    Winogronową pestkę w ciepłą ziemię na zboczu zaryję,
    Ucałuję gałązkę, nim dojrzałą już zerwę z niej kiść -
    I przyjaciół zaproszę i na miłość swe serce nastroję,
    bo inaczej to jak na tej ziemii odwiecznej mi żyć...

    II wersja:
    Winogronową pestkę w ciepłej ziemi na zboczu posadzę,
    Ucałuję gałązkę, nim dojrzałą już zerwę z niej kiść -
    I przyjaciól swych wiernych wokół siebie przy stole zgromadzę,
    Bo inaczej, doprawdy, jak na świecie odwiecznym mi żyć...

    OdpowiedzUsuń
  32. niemożliwe aby żyły kobiety w moim wieku (hi hi hi). Przecież Demarczyk. Elkana Fryderyka "z nad białych wydm" i inni (Wysocki, Okudzawa) to moja młodość. Chociaż ja byłem (jestem?) odszczepieńcem - lubiłem Zembatego - i parałem się amatorski, twórczością kabaretową, to jednak ten rodzaj muzyki i tekstów , był dla mnie i jest, chwilą wytchnienia. Oderwaniem sie od codziennych spraw. Wypoczynkiem w świecie chmur. Zgłupiałem na "starość" - dalej to lubie. Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  33. Kobiety, jak wiadomo, żyją dłużej.Są ciągle młode i dziarskie, mimo upływu lat. To tylko dzieci szybko rosną. My jesteśmy jacy byliśmy, niepokorni i romantyczni. Ciągle Ci sami i tacy sami. Dobrej nocy, Orhen.

    OdpowiedzUsuń
  34. Safiro...
    Latwo powiedzieć - trudniej uczynić...Mam na myśli : przejście do poetyckiej rzeczywistości. Często bezmyślnie klepię w klawiaturę , żeby rozpacz zagłuszyć.... Jestem realistą z odciniem romantyzmu . Wolę jednak wypowiadać sie prozą , bo w ten sposób łatwiej mi przekazać emocje. Zresztą jak opisać : ciągłe wspomnienia , powracające projekcje i wizje ? Widok umierającego Syna , któremu towarzyszyłem przez dwa tygodnie ? Jak ukoić rozpacz? Widzę Go : zasypiając , budząc się , we śnie ; choć tu , jest zawsze bez twarzy... Tylko zamglona poświata... Głupieję , ludzie się ode mnie odsuwają ; wspólne roztrząsanie tragedii wraz z Zona - jeszcze bardziej dołuje...Byłem u medyka , ale jestem na tyle inteligentny , że to samo , co on mi powiedział , wiem ! Leków nie biorę , bo całkiem otępiają ... A nie dostałem recepty na : grono przyjaciół, rozmowy z nimi, epmatię , odrobinę duchowego wsparcia... Mało tego - zauważam , bo na swoim blogu powiadomiłem o tragedii , że ludzie odsuwają się - nawet w tym : złudnym , wirtualnym świecie... Ja nie mam aidsa , jestem zdrowy i normalny / jeszcze /... Tylko /?/ umarł mój Jedyny Syn ! Dlaczego boimy się takich jak ja ? To nie jest zarażliwe , przecież ! Ech... po co ja to właściwe piszę ? Od pewnego czasu tu , faktycznie znajduję odrobinę ukojenia ! Może jednak wogóle powinienem zniknąć ? Unicestwić siebie ? Po cholerę to ciągnąc ? Kiedy : nie ma żadnej motywacji...
    Przepraszam - emocje się wylały...
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  35. Myślę, że czas leczy rany. Banalne ale prawdziwe. Przejdzie, zostaną wspomnienia.Powiesz, Tobie to łatwo pisać, nie straciłaś dziecka. Fakt. Szczerze mówiąc, nie wiadomo co robić. Początek jest zapewne "mechaniczny". Wstajesz, jesz, jakieś zakupy i tak w kółko. Z czasem, może nie będzie tak bolało. Masz jakieś hobby? Coś, co lubisz robić? Cokolwiek co Ciebie wyrwie z tego kręgu wspomnień. Pewnie to wszystko jeszcze świerze jest. Trzeba mieć nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  36. Staszku!
    Rozumiem Twój ból.Sam byłem w podobnej sytuacji
    po stracie jedynej córki.Staraj się rozmawiać z ludźmi, wygadaj się. Czas goi rany, ale pamięć zostaje.Musicie Ty i żona się wspierać i nie rozpaczać.Tak miało być.Każdemu pali się jakaś
    świeca.Jednemu dłuższa, innemu krótsza, ale
    przecież Wy to wiecie. Powiem Ci tylko tyle:
    - trzymaj się!!!

    OdpowiedzUsuń
  37. Staszku,
    współczuję Ci serdecznie, nawet nie wiesz jak bardzo.
    To prawda, że ludzie często traktują nieszczęście jak stygmat, że się odsuwają. Nie wynika to jednak z odrazy, ale z nieumiejętności znalezienia słów pociechy. Każdy boi się, że jego próby pocieszenia i jego współczucie zostaną potraktowane jako objaw litości, która uwłacza cierpiącemu.

    Poza tym zamknęliśmy cierpienie w ścianach budynków publicznych. Rodzimy się w szpitalach, umieramy również w szpitalach i hospicjach. W cierpiniu i umieraniu innych ludzi uczesniczymy przez szybę, przez chwilę (bo praca, rodzina, pies, kot).
    Nie jesteśmy oswojeni ze śmiercią i cierpieniem, nie potrafimy się wobec nich znaleźć, nie wiemy, co należy zrobić by pomóc ukoić ból. I chyba zdolność empatii też trochę zanikła, ludzie są tacy zatomizowani, borykający się w pojedynkę z życiem.

    Dlatego tacy jak Ty pozostają ze swoim bólem sami.
    Wiem, że jest Ci trudno, bo śmierć Twojego syna nastąpiła wbrew naturalnemu porządkowi rzeczy. To przecież naturalne jest, że rodzice przed dziećmi odchodzą z tego świata, a nie odwrotnie.

    Piszesz, że Twoja Żona towarzyszy Ci w tym nieszczęściu i bólu. Może tu jest droga do pewnego chociaż ukojenia. Może wzajemne wspieranie się, dodawanie sobie otuchy pomoże Wam przetrwać najtrudniejsze.

    Chyba dobrze, że powiedziałeś na tym forum o swoim nieszczęściu. Łzy wylane mniej bolą, niż te wstrzymywane, wypowiedziane słowa zabierają ze sobą cząstkę bólu z naszej duszy.

    Nie życzę Ci, abyś zapomniał, bo to byłoby tak, jak gdybyś wyrzekł się swojego dziecka. Niech ten ból towarzyszy Ci do końca dni Twoich, ale niech będzie on jak rana, która boli, ale pozwala jakoś żyć.

    Bo nawet złe, nieszczęśliwe życie jest lepsze od dobrej, szczęśliwej śmierci.....

    OdpowiedzUsuń
  38. Bardzo , bardzo serdecznie Wam dziękujemy ! To dla nas dużo...
    Po raz drugi na taką " prywatę " sobie pozwoliłem . Poprostu : są takie chwile...
    Dziękuję
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  39. No i popisałam się tą "świerzością". Świeży , oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  40. Safira, z całym szacunkiem. Żeby twierdzić, że coś jest warte - niestety trzeba trochę przeżyć. Ja nie twierdzę, że wiem, ale moją historię, Stanisław zna i wie o czym mówię. Nie będę to jej opowiadał, lecz 31 m-cy opieki nad Żoną w domu (26 lipca, 2 lata od Jej śmierci) wręcz ruina finansowa i utrata dwóch braci (młodszych) oraz amputacja mojej nogi (3 lata -w maju minęły), wszystko to w przeciągu 5 lat. Daje mi prawo do weryfikacji swoich (innych ,przy okazji) poglądów na życie i jego sens. Nie zgodziłem się na umieszczenie Żony w hospicjum (Stanisław miał inną sytuację-wypadek) i moja Żona umarła szczęśliwa - widziałem. Tego nie dam rady opisać. Dziś nie umiem powiedzieć czy moje dalsze życie ma sens? Nie jest to z mojej strony bleble. Nie jestem głupi i nawiedzony. Jednak nie oczekuję niczego. Mam tylko marzenia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  41. Cześć Heniu !
    Napisałeś :" żeby twierdzić , że coś jest warte- niestety trzeba trochę przeżyć..." Domyślam się , że o życiu mówisz. To fakt , ale też, z góry , nie możesz podważać /?/ doświadczeń i przeżyć Safiry. No bo...ja tak to odczytałem. Każdy ma swoje traumatyczne przeżycia , każdy " przeżywa " je indywidualnie ! Nikt też nie może , tego cierpienia , wziąć na swoje barki. Wyręczyć cierpiącego . Ale , napewno przyznasz mi rację : towarzystwo osób sympatycznych , przyjaciół , Rodziny / prawdziwej / - pomaga !
    Znam całą kaskadę nieszczęść , jaka Ciebie dotknęła ! Słowo " dotknęła " - tu też zbyt delikatne jest. Poprostu , w krótkim czasie , zwoliła się na Ciebie cała " kupa " tragicznych wydarzeń. Myślę , że podobnie jak my - Ty też nie masz , na codzień takiego wsparcia bliskich... A , cholera , od takich nieszczęść i tragedii , gorsze może być jedynie : jej przeżywanie " we własnym sosie " , bez wsparcia z zewnątrz ! Zdaje mi się , że tu : mamy podobny problem ! Obaj " uciekamy " trochę w internet , ale obaj wiemy , że to niewiele pomaga... Na chwilę , jedynie , daje zapomnienie. Przez krótką chwilę , w której piszemy...
    Pozdrawiam ciepło
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  42. Henryku,

    Każdz z nas nosi swój garb doświadczeń.
    Skąd wiesz, jakie były moje?

    Widzę, że życie Cię nie pieściło, ale nigdy jakoś nie miałam śmiałości porównywać swoich doznań i cudzych, bo wiem, że są nieporównywalne.

    Nadal uważam, że to życie, które mamy "tu i teraz" jest jedyne, że nie isnieje nic "potem".
    Dlatego, w moim przekonaniu, lepiej (nie znaczy że łatwiej) jest trwać, niż odejść.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  43. Też tak myślę, ale nie miałam odwagi napisać.

    OdpowiedzUsuń
  44. wiedziałem, że znowu nie "będę miał racji". Nie zarzuciłem NIKOMU, braku doświadczeń. Powiedziałem TYLKO co ja lub jak ja, to widzę. Stanisław - rozmawialiśmy o tym długie godziny. Rozmowy przerwało pisanie, nie nasze. Ile nieporozumień w odbiorze pisanych słów? Ile tragedii wręcz? Ty akurat, powinieneś wiedzieć o czym Ja, mówię. Mówię tylko O SWOICH punktach widzenia. To ,że nie mam zacięcia literackiego?, no cóż, całe 40 prawie lat, wypełniałem rubryki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  45. Spróbuję podsumować tę rozmowę tekstem J.Jęczmyka
    śpiewanym do muzyki Zygmunta Koniecznego/You Tube/

    "Przychodzimy, odchodzimy"

    Przychodzimy, odchodzimy
    leciuteńko na paluszkach
    Szczotkujemy wycieramy
    Buty nasze twarze nasze
    Żeby śladów nie zostawić
    Żeby śladów nie zostało
    Miasta nasze domy nasze
    Na uwięzi się kołyszą
    Tuż nad ziemią ledwo ledwo
    Jak wiatr mały to nie widać
    A jak wielki wiatr się zdarzy
    Wielka bieda puszczą cumy
    Zatrzepocą się zatańczą
    Miasta nasze domy nasze
    I polecą w stratosferę
    Przygarbionych w pustym polu
    Bez oparcia bez osłony
    Bez niteczki choćby coby
    Przytwierdzała nas do ziemi
    Wiatr nas porwie i poniesie
    Za kołnierze podniesione
    Porozrzuca gdzieś w przestrzeni
    Nam to nic przeczekamy
    A jak skończy jak ucichnie
    To wstaniemy otrzepiemy
    klapy nasze rączki nasze
    Żeby śladu nie zostało
    Od początku zbudujemy
    Miasta nasze domy nasze
    Sprzęty nasze lampy nasze
    Żeby wiatr miał czym kołysać

    OdpowiedzUsuń
  46. Henryk
    Zauważ , że Twoje słowa odebraliśmy podobnie : Safira i ja... Chodzi mi o te wstępne zdanie , które przytoczyłem , w poprzednim wpisie . Więc nie masz powodu do ambicjonalnego , niepotrzebnego zupełnie " zadęcia " , w chwili kiedy : ani słowa Safiry , ani moje w żaden sposób nie nawiązują do spraw, o których wspominasz... Poprostu , być może , żle myśl ująłeś i dwuznacznie to zabrzmiało... Nie jestem wielkim zwolennikiem komunikacji internetowej , a najgorszą jej formą jest - klepanie postów ! Poprostu , niemal regułą jest , że prędzej czy póżniej wynikną z tego jakieś nieporozumienia... Żywą rozmowę zawsze można skorygować , doprecyzować - choćby obserwując twarz rozmówcy. Tu nie ! Heniek , wydaje mi się , że tu każdy pisze w swoim imieniu , tylko wtedy to ma sens. Nikt tu , a może czegoś nie zauważyłem , nie wypowiada się w imieniu : Polaków , narodu - lecz w swoim własnym ! Nie wiem czy pamiętasz , że na samym początku komunikacji internetowej powiedziałem : nie udaję , nie gram , jestem sobą...
    Safiro...
    Mam podobny pogląd do Twojego... Chodzi mi o życie . I to , czy coś jest po... Ktoś powiedział , gdzieś tu w internecie , że "po" jest takie same jak "przed". To znaczy przed naszym urodzeniem... Jednak każdy chyba człowiek ma naturalną potrzebę " wiary " , że coś dalej istnieje... I różnie sobie to wyobraża. Nie ukrywam , że chciałoby się , aby to " coś " istniało. Ale nie wykluczam poglądu Agnieszki Osieckiej , która odejście - śmierć , przyrównała do : zgaszenia światła , przekręceniem kontaktu... I już - koniec !
    W sposób naturalny dużo o tym myślę po śmierci Syna. To wszystko było tak nierealne , niemożliwe do zaakceptowania , niesprawiedliwe i potwornie bolesne. Ale widzisz : człowiek w takiej rozpaczy też ulega podświadomie różnym , zakorzenionym nawykom i tradycji ... Ten dobór ubrania , pastowałem Synowi buty , żona uparła się aby kupić Mu nową koszulę ... Jakby to miało jakiś sens. Tylko po to , żeby za chwilę , wraz ciałem powędrowało do krematorium. Czy to wsystko robimy dla Naszego Zmarłego , czy dla siebie i " publiki" pogrzebowej , której ja przynajmniej, wogóle nie widziałem... A luda było dużo. Dlatego , w tej chwili : łatwiej mi to wszystko przyjąć do świadomości , z nadzieją , że On gdzieś jest. Niematerialny , w innym wymiarze , ale jest! Tym bardziej , że w minucie śmierci ukazał się w moim śnie... Po godzinie zadzwonił szpital.
    Pozdrawiam Was
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  47. Stanisław, poglądy zmieniam i literatem nie mam ambicji zostać. Pamięć jednak mam dobrą
    Te słowa "jestem sobą", również wyszły ode mnie i pozostaję im wierny w czynach. Gdy opowiadałem o swoich przeżyciach, na moim blogu w onecie, próbowano mnie zakrzyczeć i to w okresie. bardzo słabej odporności psychicznej u mnie. END

    OdpowiedzUsuń
  48. Stanisławie,
    Chciałabym umieć dzielić Twoją nadzieję co do tego, że coś z nas pozostaje, trwa nawet po śmierci...


    Pragnęłam Ci powiedzieć, że bardzo Ci współczuję i że bardzo mnie Twoje nieszczęście poruszyło.
    Zostałam za to zgromiona, że za mało przeżyłam, żeby współczuć. Nie mam żalu do Henryka, pewnie są tak wielkie nieszczęścia, że człowiek z własnego bólu buduje falochron, za którym chroni to, co z jego rozbitego świata pozostało.

    W przyszłości spróbuję być bardziej powściągliwa w wyrażaniu uczuć.
    Nauczkę przyjęłam z pokorą.

    OdpowiedzUsuń
  49. Safiro...
    Nie powinnaś być " bardziej powściągliwą "... Uważam , że właśnie internet - wyzwala szczerość i pisanie wtedy ma sens - gdy robimy to szczerze , od serca. Przecież właśnie dlatego piszę o moich tragicznych przeżyciach , aby oddać tu - zupełnie anonimowo , swoje emocje. To taki : wentyl bezpieczeństwa. Nigdy też nie było moją intencją : epatowanie tragedią i nienaturalne /!/ " licytowanie się " z kimkolwiek na : ból i cierpienie. Przyznam się , że nie do końca zrozumiałem, podłoże wpisu Henryka. No , ale tu już On winien się wypowiedzieć. Charakterystycznym jest to , że : oboje odebraliśmy Jego wpis podobnie... Osobiście zamierzam wrócić do równowagi , życia - nie budować wokół siebie tamy i falochrony nieszczęścia.
    Pozdrawiam
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  50. Safiro, nie zostałas zgromiona ,ani Ty ani Stanisław. Jak tak odebrałaś - przepraszam. Nie mam "ambicji" aby moje było na wierzchu. Nie będę się wtrącał. - pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  51. Powiem tutaj,tak niespodziewanie,
    Że jest nie potrzebne licytowanie.
    Trauma jest traumą w każdej osobie
    I licytanci stają przeciwko sobie.

    OdpowiedzUsuń
  52. Anonimowy... Przecież , powyżej jasno napisałem :..." Nigdy też nie było moją intencją : epatowanie tragedią i nienaturalne /!/ " licytowanie się " z kimkolwiek na : ból cierpienie "...
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  53. To teraz koniec dyskusji ogłaszam
    I do innego tematu zapraszam.:)
    Może o żurku,
    Może o tużurku,
    Może o kaczce,
    Może o miłości,
    Albo kopaniu w kości.
    O traumie niech Jarek myśli
    Może mu się władza przyśni.:)

    OdpowiedzUsuń
  54. Pewna Ewa gdzieś w Beskidzie
    Opalała się w swoim bolidzie.
    W słońcu i też papieroskami,
    Wypoczęta wróci w gadki nami.
    A Wojtek rozliczy tu dzidzię.

    OdpowiedzUsuń
  55. Zjadłem "z" nami;- sorry:)

    OdpowiedzUsuń
  56. Witam:)
    Dyskutujecie sobie beze mnie:)
    Przykro mi Wam zameldować, że wróciłam i będę Was nawiedzać. Skończyła się Wasze wakacje (ode mnie oczywiście)
    Pozdrawiam Magda

    OdpowiedzUsuń
  57. Pewna Ewa z Beskidu wróciła,
    a z nią nowa wena i siła,
    rozejrzała się po ogródku -
    tak tu dzisiaj cichutko...
    lecz od jutra będzie z Wami gawędziła!:)

    OdpowiedzUsuń
  58. Witejze! Dom przjaźnie wita.
    A praca o wrażenia się pyta.
    Dziewczę nas brązem urzeka
    I ogródek tęsknie tu czeka.:)

    OdpowiedzUsuń
  59. Gdzie ta piosenka, którą mi mail obiecał? ech te Baby - kłamczuchy
    http://www.youtube.com/watch?v=F_23kc7N9MQ

    OdpowiedzUsuń