Powered By Blogger

niedziela, 29 sierpnia 2010

Co się stało z naszą...


Obecność na obchodach osób, które uznają "Solidarność" Lecha Wałęsy za zdradę Polski, jest wystarczającym powodem, aby w nich nie uczestniczyć.

(na mel. piosenki "Nasza klasa" Jacka Kaczmarskiego)

Osiągnęliśmy wiek średni,
już siwizna włos prześwieca,
mamy Polskę, przyjaciele,
choć nas czasem nie zachwyca...
Po zmęczonych naszych twarzach
widać, że się nam ziściło
najpiękniejsze z naszych marzeń,
co tak długo nam się śniło. (2x)

Dziesięć było nas milionów,
rozwalaliśmy zły system,
nie pytaliśmy co, komu,
bo sens walki był przejrzysty.
Był styropian lub podłoga
i bibuła z drobnym drukiem,
zakazanej prawdy słowa
i mdły smak więziennej zupy. (2x)

Dzieci szybko nam porosły,
a niektórym nawet wnuki,
prysnął nastrój dni podniosłych,
próżne tamte są nauki.
Nie ma wiernych ideałom,
„Solidarność”, to legenda,
dla niektórych wrogiem ludu
stał się Michnik i Wałęsa...(2x)

Dziś Wyszkowski z Cenckiewiczem
opluwają nam ikony,
płoną słowa złych rozliczeń,
na ulicach zaś opony.
Śniadek gra na swoją nutę,
prezes pisze partyturę,
w tej melodii słychać butę
oraz piewców czwartej chórek. (2x)

Do tradycji tamtych czasów
te chochoły się nie wpiszą,
progów strzeże pamięć nasza,
choć już zgiełk pokryła ciszą.
Niech więc tańczą w dźwięku syren,
przy złej nucie, co fałszuje.
W ciszy wspomnę tamte chwile -
Tobie, Lechu, dziś dziękuję! (2x)

46 komentarzy:

  1. witaj, Ewo!

    Bardzo pięknie opisałaś to, co i w mojej duszy gra. Dziękuję Ci za to.

    Masz rozliczne talenty, dziewczyno....

    Dobranoc, chociaż nie wiem, czy zasnę.
    Tyle strun we mnie poruszyłaś i sprawiłaś, że poczułam się jak wtedy.....

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Safiro!
    Dziękuję, że przeżywasz tak samo, jak ja, że mamy podobne postrzeganie tamtych (i tych) czasów...
    Cieszę się, że się odezwałaś, odpoczywaj spokojnie, a jak się obudzisz, daj znać.
    Dobrej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Ewo. Smutne, że obchodzić będą ci, którzy są z "wyższej półki i chowali się wtedy u mamusi pod fartuchem. Ja też dziękuję p. Wałęsie i milionom bezimiennych. Quo vadis Polsko?

    OdpowiedzUsuń
  4. Siedzieliśmy po nocach, strajkowaliśmy, czytaliśmy morze bibuły, piliśmy czarną herbatę i bimber, paliliśmy strasznie dużo okropnych papierosów, jedliśmy byle co, kręciliśmy "lody" na prymitywnych powielaczach. I wystawialiśmy do wiatru usłużne "czujki", które chciały nas zadenuncjować w imię spokoju ich ciepłych posadek.
    Za takimi chwilami tęskni się całe życie. Albo się na nie całe życie czeka.
    Na szczęście niewielu z nas chce brać udział w tym chocholim tańcu. Mamy w sercach swoją wdzięczność i swoją prywatną pamięć o pannie "S".
    Heniu, i to jest bezcenne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozkleiłem się, bo opisałaś wiernie to wszytko, co dzisiaj czuję. Wtedy byłem w NZS i uczestniczyłem w strajku na mojej uczelni. Do dziś mi to stoi przed oczami.
    Dziękuję Lechowi.
    Tobie Ewo, dziękuję za to wspomnienie. Pozdrawiam!
    K.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja dziękuję Tobie. Widzisz, warto było ryzykować. Warto było być przyzwoitym w czasach, gdy to słowo nie miało żadnego znaczenia.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ewo, za kalkę hektograficzną (chyba się tak nazywała) i denaturat do powielania ,miałem 48 godzin "wypoczynku z masażem". Ale była satysfakcja. Nadzieja- - dziś?.........
    eeeeeeee, aby do jutra.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja wpadłam na dołek na 48 godz. - za plecak z resztką "Tygodnika Solidarność" (2 szt., bo większość rozniosłam), jak szłam na "punkt" z trochę dziwną pieśnią na ustach (tylko ją nuciłam pod nosem), wbrew wszelkim regułom konspiry. A owa "pieśń" brzmiała tak (jest marzec 1982 r.):
    Wiosna, wiosna idzie z dala,
    słońce z góry zap*******,
    żaba w stawie d*** moczy,
    k****, jaki świat uroczy!
    Myślałam, że ulica jest pusta, ale przeliczyłam się. Piosenka wyraźnie nie spodobała się panu władzy i wylegitymował mnie.
    Potem, to już normalka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny tekst przywracający pamięć i atmosferę tamtego niełatwego czasu !!!
    Gratuluję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. mam wersje z komentarzem. Mniej delikatną - hi hi hi
    WIERSZYK NA DZISIEJSZĄ POGODĘ?



    PTASZEK SOBIE FRUNIE Z DALA,
    W GÓRZE SŁOŃCE ZAPIERDALA,
    ZABA DUPĘ W WODZIE MOCZY,
    KURWA! CO ZA DZIEŃ UROCZY!!!

    Analiza.

    Wiersz jednozwrotkowy, cztero wersowy z rymem sylabowym i równo-miernie rozłożonym akcentem. Podmiot liryczny wyraża swoje głębokie zadowolenie z otaczającego go świata, przepełnia go kwitnący stoicyzm i szczęście, które człowiekowi żyjącemu we współczesnym zamęcie, może dać tylko otaczająca przyroda.
    Dla podmiotu lirycznego nawet zanurzona w błękicie wody dupa żaby jest pretekstem do euforii. Zapierdalające inne stworzenia sugerują wczesne lato, kiedy świat zwierzęcy obudził się z otchłani zimy.
    Puenta liryku jest jednoznaczna i łatwo odczytywalna. JA liryczne personifikuje słońce. W słowie "zapierdala" oddaje szybkość i złożoność ruchu słońca, które przecież nie jest istotą ludzką i nie może "zapierdalać" serso stricte.
    Uwagę zwraca użycie wulgaryzmów, których znajomość świadczy o ludowych korzeniach poety i głębokiej więzi ze społeczeństwem. W moim rozumieniu autor chciał się tym utworem odwdzięczyć środowisku, z którego wyrósł, za poświęcenie i trud włożony w zapewnienie mu należytego wykształcenia.
    Szkoda, że tak mało w dzisiejszej poezji wierszy o tak pogodnym nastroju!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nic dodać, nic ująć.
    Dlatego dziwię się śniadkowi i prof. szmince, że oni dziwią się p.Wałęsie. Ja mu się wcale nie dziwię i popieram Go.

    OdpowiedzUsuń
  12. Lilly, jakże miło mi Cię powitać :)
    Dzięki, pozdrawiam i zapraszam gorąco do odwiedzin :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Heniu, moje szczere gratulacje za odwagę! ;)
    Analiza super, w sam raz na naszą dzisiejszą "akademię"; identyfikuję się z ludowymi korzeniami poety i jego głęboką więzią ze społeczeństwem :)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Moi Drodzy - " to-to " napisałem dziś , jako ripostę na blogu Palikota... Panie Pośle !
    Odpowiadam na słuszne pytania , które Pan zadaje...
    1.W uroczystościach państwowych , dlatego jest tak dużo " czarnych " - bo im na to pozwalacie ! Wy , w znaczeniu- politycy ! Nie ma też procedur oraz wytycznych : jak ma wyglądać uroczystość państwowa... Przed wojną procedury takie były - teraz nikt nie odważy się ograniczyć ekspansji czarnuchom . Dlatego te "płaszczyzny" i ceremoniały życia państwowego, zawłaszczają bezczelnie dla siebie . Pogrzeby smoleńskie są tego drastycznym dowodem ! Jak miał tam się czuć człowiek o światopoglądzie świeckim - nie klerykalnym ? Msza , modły publiczne , zawodzenie ciągle tych samych pieśni... Państwo zostało z boku. Z tyłu ...
    2. Dlaczego czarn.uchy zabierają głos, w każdej sprawie przynależnej Państwu ? Znowu : bo im na to pozwalacie ! Najgorsze jest to , że boicie się ich jak: aidsa , sy.filisa , sr.aczki ... - razem wziętych ! Ich słowa często stanowią : rozkaz dla Was , polityków . Czego się boicie ? Moherowej armii ? Przecież oni tylko zbrojni są w różańce , parasole, oraz zaostrzone i zbite na krzyż - dwa patyki.
    3. Kto żąda uwzględnienia , w polityce: świeckiego i niewyznaniowego państwa - ich poglądów ? Wy - cho.lera , wy politycy... Patrz , choćby na " biskupa " Gowina ! Tolerujecie takie postawy i nikt się nie sprzeciwia... Bo " kościół " - dysponyjąc ambonami wyborczymi , ma wpływ na wyniki polityczne w Polsce !
    4. Zaiste to fałszywe " wyobrażenie " , że tylko z poparciem czarnych można wygrać wybory ! To je / wyobrażenie / , k.u.r.w.a , w końcu zmieńcie ! Kościół wpadł w niebezbieczny trend parcia po władzę wszystkimi możliwymi sposobami ! Głównie , poprzez pozyskiwanie " mamony " , która jest ich bogiem i drogowskazem ! Dlaczego tego nie zmienicie ? Dlaczego nie postawicie tej , szkodliwej instytucji , na właściwe tory , które są jej przynależne w państwie świeckim i nowoczesnym światopoglądowo ? Czy Pan nie czuje tego : wszechobecnego smrodu kadzidła i olejów nieświeżych ? Ja już nie mam czym oddychać ...
    Kościół powinien być traktowany jak każda instytucja pożytku publicznego . Nie wolno uprzywilejowywać jej - względem innych ! Bo to jest zaprzeczeniem demokracji , którą często : gęby sobie wycieracie ! Doszło do tego , że " epidiaskop " wydaje zalecenia i polecenia Rządowi , mojego też Państwa ! Czy wy tego nie widzicie ? W co gracie do jasnej cho.le.ry ? A to takie proste : Rozmawiać z klerem z pozycji : partnera - władzy świeckiego Państwa - nie kościelnego parobka ! Wyrzucić należy - wszystkie rządowe i sejmowe KLĘCZNIKI ! Rozmawiajcie , ale na stojąco , patrząc im prosto w ślepia... Bo mają wielowiekową tradycję w oszukiwaniu i manipulowaniu !
    Tyle słowa bożego na niedzielę w wykonaniu Stanisława
    Dobrej niedzieli Panie Pośle !
    Czy pan mnie , choć raz przeczytał ?
    Stanisław
    Czy mam trochę racji ? Bo tam jest trudno się przebić , w zalewie wzajemnego rzucania ekstrementami...
    S.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ozon, nie dziwię niczemu, bo już się przyzwyczaiłam do wiecznego zdziwienia tych państwa. Chociaż... w tamtych czasach z wypiekami na twarzy czytałam artykuły prof. Staniszkis w "Tygodniku Solidarność".

    OdpowiedzUsuń
  16. Stanisławie, masz wcale nie trochę racji, tylko całkiem sporo. Nie raz o tym już pisałam.
    Nie wiem, czy Pan Poseł Cię czyta, ale ja - zawsze, choć posłem nie jestem.
    Witaj na naszej urodzinowej "akademii" i dzięki za słowo na niedzielę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam Ewo...
    Dziękuję za poparcie mego , wykrzyczanego poglądu. Co do rocznicy.. hm. Byłem o 30 lat młodszy... Bardziej łatwowierny , szybciej ulegałem romantycznym wizjom świata sprawiedliwego - naszego / bez onych / ! Dziś znowu mamy : onych i Nas !.... Jako młody pracownik stoczni byłem w wirze wydarzeń i pierwszego strajku solidarnościowego w mojej stoczni... , w Gdyni. Miałem dość wygodne życie , bo styropian nie służył mi za posłanie - spałem w biurze. Wielkie emocje , wielkie nadzieje , WIELKA SOLIDARNOŚĆ ! Ta dzisiejsza.... nic nie powiem , bo musiałbym kląć ! Jednak przyznaję , że wtedy nie o wszystkim dało się pomyśleć i przewidzieć skutki... Dziś mam taką refleksję , że w dużej mierze : Polska , a więc Polacy do samorządzenia i Demokracji - w sporym wymiarze, poprostu: nie dorośli ! Tu trzeba silnego : przywódcy , " piłsudskiego nr 2 " ! A On do demokratów niekoniecznie należał ! Tamtego Wałęsę szanuję bezwarunkowo - potem to już różnie bywało ! Jednakże dziś: to Polski Narodowy Symbol i żadna gnida tego nie zmieni ! Dzisiejsze " obchody " - to groteska i farsa rodem z Mrożka !
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  18. Za świetny wiersz oraz uczczenie tej Rocznicy , dziękuję Ewo ! mam trochę zdjęć , ze swojej stoczni , wraz ze mną... Śmiesznie jest oglądać siebie w roli rewolucjonisty... Włosy nosiłem wtedy jak Jimi Hendrix , a teraz nawet po nich .... wspomnienie pozostało :)
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj, Ewo!

    Stanisław ma rację, ale nie do końca.
    Dlaczego politycy przypominają kundli w stosunkach z klerem? Dlatego, że ich wyborcy są właśnie tacy! Sama zamieściłaś zdjęcie człowieka rzucającego się do całowania ręki Dziwisza. Dajmy politykom wyraźny sygnał, że za taką postawę nie mogą liczyć na re-elekcję, to postawę zmienią. To towarzystwo uwielbia bycie na świeczniku i kasę, dla tych dwóch rzeczy zrobi wszystko! Jednak dopóki to nie nastąpi, nie wymagajmy od polityków, by byli inni, niż ich wyborcy, bo tego nie zrobią we własnym interesie. Instykt samozachowawczy jeszcze mają!

    Stanisławie, mnie też razi nadobecność kleru we wszystkich aspektach, nawet tych fizycznych i emocjonalnych naszego tu i teraz. Ale jak zrobić, aby poglądy takich jak my dotarły do tych, którzy nas niby reprezentują. I aby zdali oni sobie sprawę, że nie słuchanie nas się, po prostu, nie opłaca.

    Może na początek zacząć od pustych kościołów?
    Jeśli potrafimy to zrobić, potrafimy wszystko!

    OdpowiedzUsuń
  20. Ciągle smakuję ten dzisiejszy Twój wiersz, Ewo, i ciągle odkrywam w nim nowe pokłady emocji.

    Świetny!

    Sam Mistrz by się nie powstydził!

    OdpowiedzUsuń
  21. Safrio, masz rację. Politycy - i to różnych opcji - nie będą, szczególnie przed wyborami, narażali się na "wyklaskanie" z ambon. Interes polityczny jest bardzo czytelny, a ich wiara, zaryzykuję stwierdzenie, bardzo powierzchowna i koniunkturalna. W każdym razie niewiele ma wspólnego z duchowością i prawdziwym religijnym przeżywaniem.
    Rzeczywiście, wyrazić swój sprzeciw możemy nogami. Tyle, że dla wielu ludzi, szczególnie z małych miejscowości i starszego, pokolenia będzie to raczej niemożliwe do wykonania. Presja środowiska jest tam bardzo duża, a ksiądz jest autorytetem. I ten gest ze zdjęcia praktykowany jest nawet w stosunku do proboszczów.
    Młodzi w miastach już inaczej do tego podchodzą i tam rzeczywiście kościoły trochę pustoszeją.
    Mam nadzieję, że to będzie niedługo powszechny trend, szczególnie po ostatnich popisach pośredników Pana B.

    Miło, mi że wiersz Ci się podoba, dziękuję za pochwałę :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Tylko widzisz, jeszcze jedna sprawa przyszła mi do głowy.
    Nasza hipokryzja i brak asertywności. Z jednej strony sprzeciwiamy się wszechobecności kleru w życiu publicznym, rzadko uczestniczymy w obrzędach religijnych, ale - na wszelki wypadek - chrzcimy dzieci, posyłamy do I komunii, bierzemy śluby kościelne (bo mama, bo teściowa, bo sąsiedzi itd.)i domagamy się katolickiego pochówku. Uogólniam - oczywiście nie wszyscy. Ale tej konsekwencji w postępowaniu ciągle nam brakuje. Myślę, że to kwestia jeszcze jednego pokolenia, żebyśmy się nauczyli mówić NIE.
    Co prawda, François-Marie Voltaire, ateista z przekonania, też zażyczył sobie księdza na łożu śmierci :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Safiro...
    Piszesz: ..."Może na początek zacząć od pustych kościołów?
    Jeśli potrafimy to zrobić, potrafimy wszystko!..."
    No właśnie , jest problem... Im hierachowie kościła większe brednie wypowiadają , im bardziej pchają się do bieżącej polityki , im bardziej zajmują " stronę " w politycznych wyborach , im bardziej prowadzą ekspansję zajmując świeckie enklawy...- tym bardziej kościoły są pełne ! Ja już mówiłem , że sam dokonałem wyboru ok. 50 lat temu. Wyboru negatywnego dla " jedynie słusznego kościoła " ! Umiem też uzasadnić swoje zachowanie ! Jestem : gotowy na rozmowę z bogiem / o ile on istnieje / i bronić takiej postawy ! Bo , jeśli Bóg istnieje / watpię /, to wolę Go nie obrażać - przynależnością do tak grzesznej , zakłamanej i zbrodniczej organizacji jak : kosciół kat ! To mój punkt widzenia... Oczywiście mogę się mylić , ale ciągle ...szukam , zadaję pytania szukając logicznych odpowiedzi. Tłok w kościołach jest odwrotnie proporcjonalny do " błędów i wypaczeń " - tegoż ! Nie rozumiem , nie pojmuję , to dla mnie paranoja... Ale , może , poprostu Polacy tacy są ? Często też mi z nimi nie po drodze - choć Polakiem jestem : z krwi i kości....
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  24. Ewo .
    W tych zachowaniach ulegamy presji rodziny i " wielowiekowej " - tradycji / tu " tradycja żle pojęta / ! Ja , z moją " starą " jestm już 36 lat . Wystarczył ślub cywilny i nie zamierzamy tego zmieniać ! Bo , oboje , musielibysmy wystąpić przeciwko sobie.. Poglądy mamy podobne , jeśli chodzi o stosunek do k.kat. Zdecydowanie negatywny... Zauważ też , że kościól świadomie wprowadził obyczaj chrztu - gdy delikwent nie ma pojęcia , co mu robią , i na ogół płacze , bo kontakt z zimną wodą w katakumbach nie jest przyjemny... Dlaczego zmienili zapisy świętych ksiąg ? Przecież Jezusa chrzciL Jan Chrzciciel , gdy Jezus posiadał : pełną świadomość - do przyjęcia tegoż.... Kościelni wprowadzili nowy , ludzki obyczaj , aby " zaklepać " sobie kolejnego delikwenta, do obowiązkowego dojenia z kasy : od narodzin do grobowej deski ! Tylko o to tu chodzi . Uważam , żę człowiek : wiarę lub ateizm powinien przyjmoiwać świadomie ! A jaką świadomość ma kilkumiesięczne niemowlę ? Ale , chrztem - już zostaje namaszczony : przynależnością do jedynie słusznego kościoła... A rodzice potem tą przynależność , zwyczajowo , podtrzymują i kultywują... I tak się kręci mechanizm ogłupiasnia, manipulacji ! " For maney " , tylko " for maney "....
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  25. Ewo, sprowokowałaś mnie ulubionym słówkiem "asertywność". Jak ja tego słowa nie lubię (hihihi) więcej niż szpinaku z jajem.
    Krótko, : gdy moja Żona leżała w szpitalu po udarze, wylewie i zdiagnozowanymi przerzutami raka piersi - wziąłem z Nią, ślub kościelny w kaplicy szpitalnej. Ona na wózku, ja z laską (po pierwszych trzech operacjach, chodziłem i pracowałem) i z dorosłym synem, po 25 latach od "cywilnego:. Rozmawiałem przed tym z księdzem kapelanem szpitalnym. Powiedziałem prawdę, jak ja to widzę. Przyznał mi rację - nie o to mi chodziło - i ślubu udzielił. Żona nie była fanatyczką. Teściowa (żyje do dziś 84 l) też na księży patrzy różnie, rM nie słucha (po próbach) lecz wierzy głęboko. Tacy jak ja, nie są hipokrytami, ale statystykę kościołowi podnoszą. Asertywność w stosunku do osoby przez O" ma się nijak. Wiem, że to irracjonalne. Rozum i uczucia jednak, dane mi były / posiadałem, od urodzenia. Moim obowiązkiem na ziemi, jest je pogodzić bez szkody dla innych. Nic więcej. Po tym zdarzeniu,slubie- zabrałem Żonę z wyrokiem śmierci do domu. Doprowadziłem moimi działaniami do tego, że przy pomocy innych, wyszła do parku do ogrodu botanicznego, wyjechała z synem na tydzień 3x do rodziny na wieś - umarła szczęśliwa. Ten ślub, też się przyczynił do tego. Do poczucia się szczęśliwym, każdy potrzebuje czegoś innego. Asertywność - no cóż, musiała u mnie "spać". Musiała, jeżeli moje uczucie było prawdziwe. Było. Kochałem Żonę, Starą grubą Babę.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ewo, Stanisławie,

    Znalazłam bardzo interesujący tekst na blogu Daniela Passenta. Autor o nicku Owl opowiadał swój sen. Wzięłam jego tekst i trochę przetworzyłam. Spojrzałam na sytuację posługując się własną optyką. Autorem (a przynajmniej Ojcem-Pomysłodawcą) pozostaje Owl.

    A oto, co wyszło:

    Było upalne, sierpniowe późne popołudnie. Taka pora dnia, kiedy słońce przebyło już wiekszą część swojej drogi po nieboskłonie, lecz chłód wieczorny drzemał jeszcze w zaciszu parków i piwnic. Po niebie, z przeraźliwym świergotem, wierciły sie stada jerzyków, latając to tu, to tam za owadami. Ludzie na ogól wyjechali z miasta na weekend. Ci, którzy zostali, odpoczywali po upalnym dniu na balkonach. Nawet dzieci i psy nie miały sił na zwykłe, codzienne zabawy i psoty. Niektóre kobiety rozpoczęły już przygotowania do kolacji.

    Na Krakowskim Przedmieściu, u stóp krzyża postawionego przez harcerzy, dzis - tak samo jak każdego innego dnia - tkwiła spora grupa starszych kobiet i mężczyzn. Zmęczonymi i nieco już ochrypłymi głosami śpiewali: „Za Jego bolesną mękę zmiłuj się nad nami i nad całym światem”. Spokoju modlących się strzegła grupa strażników miejskich w niebieskich koszulach z plamami potu pod pachami. Strażnicy, oparci o rozstawione barierki, leniwie obserwowali nielicznych przechodniów spacerujacych po placu i komentujących zachowanie grupy pod krzyzem.

    Wtedy wsród przechodniów pojawił się On. W znanej każdemu, zakrwawionej od biczowania białej szacie, przepasanej przez żołnierzy sznurem na szyderstwo. W strzępach purpurowej draperii, która miała udawać płaszcz królewski. W koronie cierniowej, spod której drobne strumyki krwi znaczyły wciąż nowe ślady na czole już poktytym wcześniej zaschniętą posoką, kapały na policzki porośnięte niedużą „dziką” brodą, na lekko semicki nos i spływały od czasu do czasu na szatę. W prostych sandałach, które od czasu do czasu głośno klapały.

    Bez słowa minąl osłupionych strażników miejskich, przesunął płotek oddzielajacy sacrum od profanum i podszedł do krzyża. Również bez słowa, zarzucił sobie krzyż na ramię i zgarbiony od wysilku, klapiac sandałami, zaczął oddalac się w kierunku Kościoła Św. Anny.

    Rozmodlony tłum zaniemówił. Stał jak sparalizowany, z niemo otwartymi ustami, z których przestały sie wydobywać nawet słowa modlitwy. W końcu jedna z kobiet odzyskała glos. Wyciagając palec w kierunku oddalającej się postaci, zapiszczała oskarzycielsko:
    - Zabiera nasz krzyż!
    - Zabiera nasz krzyż! – zakrzyczał tłum, który nagle odzyskał mowę.
    - Zabiera nasz krzyż!!! Zabiera nasz krzyż!!! Krzyk przerodził się w wycie i tłum ruszył w poscig za oddalającym się.

    Dopadli go prawie przed drzwiami światyni. Zaczęli szarpać krzyż, wydzierać.
    - Oddaj krzyż, to nasz krzyż!
    - Oddawaj, to nie twój!!!
    - Nie pozwalam, nie pozwalam!
    - Mało ci było twojego? Oddawaj!!!
    - Ty POmylony ruski pachołku!
    - Ile ci zaplacili srebrników?!
    - Ty Żydzie!!!

    Dzwigający krzyż zachwiał się pod naporem napastników i upadł. Nikt spośród gapiów, którzy zaczęli się gromadzić, nie stanął w jego obronie, nie podal mu reki, nie pomógł wstać. Podniósł się sam z wysiłkiem, ale uderzony parasolką w głowę, smagany rożańcami po ramionach i plecach, upadł ponownie. Dźwignąl się nieporadnie, lecz szarpany za szaty, za dźwigany krzyż, popychany zewsząd, bity, i opluwany, upadł po raz trzeci. Krzyża jednak nie wypuscił z rąk i tak, pol-idąc, pol-pelznąc, przekroczył prog swiątyni. Ścigający go tłum oraz gapie pospołu weszli za nim.

    ********

    Wikary, siedzący w konfesjonale by słuchac spowiedzi podczas rozpoczynającej się mszy wieczornej, rzucil się gwałtownie do tyłu i zatrzasnął drzwiczki, zasunął zasłonki.

    Proboszcz, podchodzący własnie do ołtarza, by sprawować Najświętszą Ofiarę, gwałtownie cofnąl się do zakrystii.

    Zamknął się w przylegającej, niewielkiej łazience i długo, metodycznie mył dłonie.......

    OdpowiedzUsuń
  27. Kochani, to są naprawdę bardzo trudne sprawy.

    Heniu, rozumiem Cię. Sama byłam przez długi czas hipokrytką i za grosz nie miałam w sobie asertywności. Nie jestem ateistką (jak już pisałam), jestem wątpiącą, poszukującą i niezdecydowaną (pewnie agnostyczką). Zazdroszczę pewności poglądów zarówno wierzącym, jak i niewierzącym (m. in. Stanisłowi). Wzięłam ślub kościelny (w pierwszym związku), ochrzciłam syna, posłałam do I komunii, choć już wtedy wątpiłam. Nie praktykuję od lat, posłałam do stu diabłów księdza po kolędzie, ale dopiero przed 10 laty. Mam bardzo wiekowych rodziców (85 i 87 lat), ortodoksyjnych katolików, nieuznających kompromisów wobec prawd wiary. Nie uznali mojego drugiego, niesakramentalnego związku. Nie podzielam ich poglądów i wiem, że sprawiam im wielki ból. Przestałam ich okłamywać, że chodzę do kościoła i uczestniczę w jakichkolwiek obrzędach religijnych. Wiem, że dobiegają kresu swej ziemskiej wędrówki i czeka mnie zorganizowanie im katolickiego pochówku. Zrobię to, zgodnie z ich wolą. Gdybym była w Twojej sytuacji, też pewnie bym się zachowała, tak ja Ty, bo szczęście najbliższej mi osoby byłoby bezcenne.
    Safiro, ta powiastka mówi wszystko. A przede wszystkim o powierzchowności wiary naszych "nawiedzonych" i ich pasterzy. Nie wiem nawet, czy takie zachowania można wiarą nazwać. Świetnie ją rozbudowałaś (lepsza niż oryginał OwL) Dzięki za wklejenie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. To jest kwint-esencja polskiego katolicyzmu... Safiro : Jezus , jeśli był historyczną postacią , jeśli był synem Boga , to ... dziś w Polsce miałby : przechlapane... Chciałem dosadniwej powiedzieć !
    Pozdrawiam
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  29. Safiro, wiesz, że jerzyki już odleciały? Siedziba mojej firmy mieści się w wieżowcu na VIII piętrze. Do początków sierpnia widziałam je krążące wokół okien biurowca i słyszałam ich wesołe pokrzykiwania. Potem zrobiła się cisza i wtedy zrozumiałam, że zaczęła się 5-ta pora roku, którą wprost uwielbiam: późne lato :) Szkoda tylko, że bez jerzyków.
    Jeszcze teraz krzyczą jaskółki - piękne baletnice; lubię patrzeć na ich podniebne akrobacje :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Henryk... Nigdy , przenigdy nie uczynię czegoś , co jest sprzeczne z moimi poglądami. Chyba, że robię to dla kogoś bliskiego ! Nie wierzę : w szczęśliwą śmierć ! Każda jest tragedią i tylko " nawiedzony " może powiedzieć , że , w chwili śmierci - jest szczęśliwym ! Mówisz za Żonę - to nie są Jej słowa, tylko Twoje... ! Ona NAPEWNO , chciałaby być z Wami .... Nie zostawiać Najbliższych...Przeżyłem podobną /?/ traumę - śmierć Syna ! Dziewiętnaście dni śledziłem Jego każdy oddech , o który walczył z wysiłkiem... Umierając - był najnieszczęśliwszym Człowiekiem... Wiedziałem o tym , przeklinałem Boga , wyzywałem go od s...ynów ! To odruch , bo przecież mam wiele wątpliwości : co do Jego istnienia ! Ewo , nie masz racji - ja ciągle szukam i pytam , a tragedia tylko " wyostrzyła " moje stanowisko ! Wierz mi , że chciałbym widzieć i wiedziec, że mój Jedyny Syn jest w lepszym " świecie " , lepszej , choć bezcielesnej rzeczywistości... Ale...poprostu : nie wierzę ! Piep. rzony zakręt , emocje ... zgasiły mojemu Synowi światło , ktoś przekręcił kontakt ! Jesteś - pstryk , i nie ma chłopa ! Byłem przy Synie , kilka godzin przed śmiercią powiedziałem , że Go kochamy... Ale : NIGDY - nie powiem , że umarł szczęśliwym ! Jego śmierć to skur...ństwo losu / dla wierzących - Boga ? !/ Nic więcej ! Żyć chciał niesamowicie !
    Umarł NIESZCZĘŚLIWY , bo żył pełnią życia ! Kochał życie. Nie śmierć...
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  31. Jerzyki, jerzyki -
    Czarne błyskawice,
    Przecinały niebo
    Nad moją ulicą.

    Jerzyki, jerzyki -
    Podniebni żeglarze,
    Krzykliwe symbole
    Niedościgłych marzeń.

    Jerzyki, jerzyki -
    Nie ma już was z nami?
    Odeszłyście, gnane
    swoimi sprawami...

    Jerzyki, jerzyki -
    Wasz odlot zbyt skory,
    Bez was "pustsze" niebo
    I cichsze wieczory.

    Jerzyki, jerzyki -
    Z za-morza, z daleka
    Za rok powrócicie.

    Czy ja was doczekam?

    OdpowiedzUsuń
  32. Powrócą jerzyki,
    lato z nimi też.
    Dzisiaj po ogródku,
    chodzi sobie jeż.
    A z nim mały jeżyk,
    co ma na kołnierzu,
    soczyste jabłuszko
    ze złocistą gruszką:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Doczekasz, Safiro,
    jerzyków, jaskółek...
    ich podniebnych tańców
    wirujących kółek...

    Dla mnie najpiękniejsza pora roku trwa od początku sierpnia do końca października. Sytość ogrodów, lasów, łąk, małych ryneczków ze świeżymi owocami i warzywami... Nie ma już męczących upałów.
    Kolory. Nasycona zieleń, którą powoli przełamują żółcie, rudości, brązy i purpury. Cudowne pajęczyny z nanizanymi perełkami rosy porannej albo wieczornej. Mgiełki nad rzeką i dymy ognisk nad pastwiskami. Szkoda tylko, że ptaków coraz mniej :(

    OdpowiedzUsuń
  34. A, bo taki smutny nastrój się wziął i zrobił.
    Dzięki za poprawki i za pociechę!

    OdpowiedzUsuń
  35. Stanisław, ja nie będe więcej dyskutował o tym czy moja żona umarła szczęśliwa. Przegadaliśmy parę miesięcy, po parę godzin nie raz. Nie umiałem Ci wyjaśnić albo Ty nie potrafiłeś zrozumieć. Jedno z dwojga. Moja żona nie była szczęśliwa że umierała. Chociaż nie powiedziała tego słowami, była szczęśliwa, że my z synem jesteśmy przy Niej. Że Ją rozumiemy. Głowę dam, iż wierzyła, że "stary załatwi". Że minie zło i będzie z nami dalej. Ta wiara, powodowała w Niej chęć do życia. Ćwiczyła mowę z logopedami - nawiasem, za ciężkie pieniądze - i stary miał na to. Rehabilitantka ruchowa, 4 razy w tygodniu i sama też ćwiczyła. Stary, był tłumaczem, i nawet. bez giry potrafił Ją myć pod prysznicem, a była do końca porażona prawostronnie. O pierwszej w nocy "powiedziała mi" żebym kupił kwiaty na imieniny Jej przyjaciółki. Życzę Ci, abyś zrozumiał o czym mówię i abyś przeżył obserwację takiego wyrazu szczęścia, jaki ja wtedy ujrzałem. Chyba największy obraz szczęścia w moim życiu. Dwie godziny, mnie kosztowało dojście do tego, czego ta Baba chce. Wynik -rewelacyjny. Wierzyła, że stary potrafi. Stasiu, pocałowała mnie w rękę. Byłem u kresu. Poryczałem się jak bóbr. Pięć godzin przed śmiercią, pokazała mi, że źle wiszą firany !! Że dotykają te Jej ulubione kwiaty (nawet nazwy tych "kaktusów" nie znam. Żyła do końca. Ja wiem, że to nielogiczne i niepoprawne określenie, ale nie znam lepszego. Zamykam temat. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  36. No to może jeszcze na 30 urodziny panny "S" Jacek Kaczmarski

    Nasza Klasa 92

    Osiągnęliśmy dojrzałość,
    Zajmujemy stanowiska,
    Co się zżarło i wychlało -
    Na zmęczonych puchnie pyskach.
    - Cośmy pozapominali -
    Zostawiło w oczach pustkę;
    Żar zwycięstwa nas wypalił
    Jak karabinową łuskę, x2

    Rysiek wreszcie umył ręce
    Dotąd czarne po drukarni,
    Procesuje się zawzięcie
    O nagłówek "Solidarni".
    Julek grać nie umiał w piłkę,
    Zwali go - "pryszczata menda",
    Taktyki ujawnił żyłkę
    W otoczeniu Prezydenta.

    Kopnął źle, wszedł do rezerwy,
    Ale nawet z ławki - kopie,
    Nie zawiodą Julka nerwy
    w Zjednoczonej Europie...
    Ela żyje nawet nieźle,
    Co rok jeździ do Nepalu,
    Przekazuje, co przywiezie,
    Przetrwa z tego, co odpalą.

    Lena wyszła nieszczęśliwie
    Za bezwzględne beztalencie
    Co się dziesięć lat nią żywi:
    Lena urok ma i wzięcie...
    Zdzich uczciwie robi pieniądz,
    Więc nerwicę ma i wrzody
    Ale mu zazdrości Henio,
    Niezadbany, zły i głodny...

    Za wzór zawsze robił Henio
    Odrzucania trefnych ofert:
    Znał Pascala i Montaigne'a,
    Etyki był filozofem,
    Z tej zazdrości i z tej złości
    Znów dziś robi za wyrocznię.
    Etykę mu cel uprościł
    Zniszczy Zdzicha zanim spocznie.

    W sumie przeszłościowy rocznik
    W wiek dwudziesty pierwszy wchodzi:
    Dzieci Marca, Grudnia, Stoczni,
    Chrzestni bólów przy porodzie;
    Kajam się za wstyd i gorycz,
    Za niewyważenie racji;
    Więc ze skruchą i pokorą,
    Uzupełniam obserwacje:

    Ulka z Jurkiem gdzieś ugrzęźli
    Na wsi krytej eternitem,
    Pewnie się nie odnaleźli
    W Trzeciej Rzeczypospolitej.
    Zbyszek, Romek, Anka, Paweł
    Są tak prawi, że aż łyso
    I czym żyją, nie wiem nawet,
    Więc i nie ma o czym pisać...

    :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Jak zwykle u nas, każdy zaczął ciągnąć w swoją stronę. A celem życia stało się, żeby drugiemu dokopać, bo wtedy dopiero JA coś znaczę, moje JA zatryumfuje.
    A Etos, zapytasz?
    A ch.. z Etosem - odpowiedzą.

    OdpowiedzUsuń
  38. A wszystko z tej zazdrości i z tej złości. To był 1992 rok, jeszcze takich podziałów u nas nie było, chociaż wojna na górze już szalała, sprowokowana przez ... Lecha Wałęsę, podpuszczonego przez braci K.
    A propos ch... coś myślę na temat Statui dla śp. Lecha (santo subito) :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Uważajjjjjj!!! Nie będziesz szargał Santo Subito nadaremno!!!
    (A co myślisz? Wierszem? Dowcipnie? To właśnie lubią Safiry!)

    OdpowiedzUsuń
  40. Ryzyk, fizyk...poszargam wierszem :) Ale nie tak szybko, coś tam, coś tam (klasyczka) się dopiero kluje:)

    OdpowiedzUsuń
  41. Czyżbyś jubileusz jaki święciła?
    Bo to klasyczne "cośtam, cośtam" to było (podobno) po przedłużonych urodzinach.


    Czy tak bez żadnego powodu dekadencko się zabawiasz?

    Ale rada przeczytam efekty.
    Z pewnością się nie zawiodę!

    OdpowiedzUsuń
  42. Urodziny mam dopiero w październiku (Waga zodiakalna jestem), jak Sikorowski z "Pod budą":

    Urodziłem się chyba nad ranem
    był październik deszczowy miesiąc
    o szczegóły pytajcie mą mamę
    pozostała dokładną kobietą
    ojciec ponoć przez cztery dni
    liczył wszystkie chmury na niebie
    i z radości wciąż nie mógł przyjść
    tak do domu jak i do siebie
    Urodziłem się też w październiku
    wojna ledwie trzasnęła drzwiami
    wokół pełno było pomników
    i świetlana przyszłość przed nami
    ojciec ponoć przez cztery dni
    liczył wszystkie chmury na niebie
    i z radości też nie mógł przyjść
    tak do domu jak i do siebie
    Pod jednym znakiem urodzeni
    idziemy przez labirynt miast
    wciąż mamy bliżej do jesieni
    ale pozostał w oczach blask
    czasem kładziemy się o świcie
    bo zdarza się że damy w gaz
    lecz dobrze wiemy że to tycie
    zależy od nas nie od gwiazd
    W horoskopach nas szukaj pod Wagą
    tam jest wszystko dokładnie podane
    co nam idzie bez pudła co słabo
    jakie mamy zdolności lub talent
    astrologom od siedmiu boleści
    przepowiednie niech idą na zdrowie
    chcecie wiedzieć jacy jesteśmy
    to spotkajmy się w barze za rogiem
    Pod jednym znakiem urodzeni...

    No, z tą wojną, to już huku zatrzaśniętych drzwi nie słyszałam przy urodzinach...

    A dzisiaj nic a nic, o suchym pysku tak się poddaję dekadencji...
    "liryka, liryka,
    tkliwa dynamika,
    angelologia
    i dal..."
    :)

    OdpowiedzUsuń
  43. ...o rany - nie: to tycie, tylko: to życie.
    lapsusik taki:)

    OdpowiedzUsuń
  44. Bardzo lubię Andrzeja Sikorowskiego i jako barda i jako poetę.
    A taka dekadencja o suchym pysku to jest zwyczajna dewiacja. To oczywista oczywistość.

    Ja to teraz pięknie się pożegnam, pójdę oglądać złote wiązy i klony, i czerwone buki - przepiękne. Potem wydaję pożegnalną kolację (tzn. restauracja wydaje, już zrobiłam ustalenia). Do wtorku likwiduję swoje sprawy zawodowe i wracam do DOMU!

    OdpowiedzUsuń
  45. Wczoraj przysnęło mi się ... mam nadzieję, że pożegnalna kolacja się udała.
    Miłego dnia (teraz to już chyba nocy, Tobie?) :)

    OdpowiedzUsuń