Lato na dworze w całej krasie,
ogórki w słojach oczy cieszą,
a media wciąż o prezesuniu,
jak jeden mąż i całą rzeszą.
Wsłuchują się w zajadłe brednie,
snują domysły, co znów powie,
kogo dziś skarci i zaszczuje
na paranoję chory człowiek.
I jaką minę nam pokaże,
i w czyim będzie towarzystwie,
kto z pretorianów mu przytaknie,
kto zaś dla niego będzie chłystkiem.
Opiszą każde jego łajno,
te nabzdyczenia i zaklęcia,
wszystko podane, jak na tacy
do ostatniego aż splunięcia.
Gdyby nie prezes - szpalty puste
i oglądalność spada całkiem.
O czym tu pisać? Wszystko głupstwa,
albo tematy jakieś miałkie...
Więc tak od rana, aż do nocy,
do oczu, uszu i do pyska,
zamiast sałatki ogórkowej,
z Jarka fundują nam igrzyska.
Chętnie bym mediom zapłaciła,
choć niezasobna moja kiesa,
żeby tak wszystkie ogłosiły:
sierpień miesiącem bez prezesa!
Cześć Ewuś*!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, to takich sierpniów/sierpni/? może być w roku choćby 12.
Jakiż byłem szczęśliwy z dala od tego co się dzieje w Polsce:)
OdpowiedzUsuńW przerwie na zmianę ekwipunku urlopowego nie mogłem sobie odmówić by nie zajrzeć do Ciebie Ewuś:)))
I Co?Widzę wspaniałe zmiany i cieszę się z rozwoju bloga.O tym co się dzieje nie mam ochoty pisać - nie jestem jeszcze mentalnie gotowy i nie chcę sobie psuć tych dni odpoczynku jakie mi jeszcze pozostały.
Pozdrawiam serdecznie całe grono gości.
Przede mną Syberia,o której to wyprawie marzyłem od dawna i tylko szkoda,że czasu mało by te cuda ziemi dokładnie zobaczyć.
*****************************************
Ściskam więc ciepło Ciebie i całuję pracowite rączki.Do popisania we wrześniu:)))
@->-*
Ewuniu:)
OdpowiedzUsuńDewiaci i oszołomy to bardzo w końcu wdzięczne poletko dla mediów. Pamiętasz pana Świtonia i jego krzyże na oświęcimskim żwirowisku? To też był dyżurny temat tyle, że władze trochę bardziej decyzyjne!
Miłego dnia - Magda
Witaj Adaśkuuu:)
OdpowiedzUsuńStęskniłam się ogromnie! Cieszę się, że chodź na chwilkę zajrzałeś w przewie między wojażami. "Zazdraszczam" Ci tych wojaży; ja na razie konsumuję rzeczywistość stacjonarnie, ale jeszcze kilka dni i ..."wezmę plecak swój i gitarę". Góry, lasy, łąki, bezdroża i cudowne widoki Beskidu Niskiego przede mną. Wprawdzie na kilka dni tylko - może 6, może 7 - 8, ale antrakt od cywilizacji należy mi się, jak psu miska!:)
Adaśku, wracaj po odpoczynku do nas, ferajna jest doborowa, zabawa wyśmienita zapewniona:)
Pozdrawiam cieplutko i udanego wypoczynku życzę:)
Witajcie - Ozonie i Madziu:)
OdpowiedzUsuńCo do roku bez prezesa, to jestem oczywiście za!
Tyle, że pozostanie to tylko w sferze mojego chciejstwa:(
Tematów do pisania znalazłoby się pewnie co niemiara, ale prezes jest wygodną papką dla mediów, to po prostu samograj:)))
Serwus Ewuniu.
OdpowiedzUsuńLato jak zawsze było sezonem ogórkowym, więc nawet nie mogę sobie wyobrazić dnia, bez wzmianki o Jarosławie, pisiakach, krzyżach
i obeliskach. Może jedynie o powodziach, bo te
nas w tym roku, jak jakaś zaraza opanowały.
Ale pomarzyć zawsze można.
Pozdrawiam płodną kobietę Włodek
Jest jakaś awaria bloggera, czy jak tam się to nazywa. Jeżeli jakiś komentarz nie wchodzi, trzeba go wysłać jeszcze raz i opublikuje się na pewno. Nie można tez wyświetlić pełnego profilu, żeby wejść na inne blogi; przez Wasze "logo" też się nie da - tylko przez wyszukiwarkę. Sprawdzałam, na blogach "po sąsiedzku" jest tak samo.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to przejdzie, jak pandemia świńskiej grypy :)
Wszystkie pandemie wcześniej czy później przechodzą. Wierzcie mi, że doczekamy również końca "pandemii kaczej":)
OdpowiedzUsuńSerwus Włodziu:)
OdpowiedzUsuńTematów "zapładniających" mam w bród, nie wiadomo czasem, w co ręce włożyć. Gorzej z tym czasem, towar deficytowy jak zwykle.Żeby choć komis ktoś zechciał otworzyć z tym towarem ...
Od wiadomości związanych z prezesem, to już dostaję, że tak elegancko powiem, cofki - i pewnie nie tylko ja. Ale powiedz, jakby go nie było, czym byśmy się tak skutecznie wkurzali na co dzień?
O nieszczęściach, typu powódź, trudno pisać, żadne słowa nie oddadzą tego, co ludzie przeżywają. Pozostaje tylko współczuć i pomóc, na ile się może.
Miłego dnia:)
Madziu, to nawet nie pandemia, chociaż wirus groźny owszem, ale im dłużej trwa, tym większa odporność w sobie wyrabiamy:)
OdpowiedzUsuńWygaśnie, jak nie będzie miał pożywki w postaci ciemnego ludu, który jest skutecznie zainfekowany. Ale to jeszcze trochę...
Wczoraj usłyszałem z ust Kazimierza Kutza rzadko
OdpowiedzUsuńużywane słówko "ględźba". Spodobało mi się i zabawiłem się nim:
W telewizorze widzę wciąż gębę
Co niestrudzenie uprawia ględźbę.
***
Żeby bez przerwy uprawiać ględźbę
Trzeba wciąż ćwiczyć pisowską gębę.
***
Wciąż ględźba wymaga ćwiczenia gęby
By być pierdołą w ględzeniu ględźby.
Witojcie mi syćcy!
Oj trochę!
OdpowiedzUsuńA ja, żeby nie było, że zajmuję się panem J, poleciałam po całości po panu Giżyńskim. Wczoraj doprowadził mnie do białej gorączki! Do tego stopnia, że gadałam z telewizorem:)
A co do odporności wirusa - najgorsze, że zaczyna infekować coraz młodszych ludzi, to mnie niesamowicie niepokoi:(
Niechaj Ci dziewczyno droga
OdpowiedzUsuńnatura w wojażach sprzyja:
świeci słońce,mignie gwiazdka
rzeczka górska co się wije
cudownymi zakolami,szczyt
a z niego widok boski...
By w podróży tej zginęły
smutki,kłopoty i troski.
Pełną piersią:)zgarniaj dary,
które nam natura dała,
byś wróciła przeszczęśliwa,
wypoczęta i wspaniała
w swych potyczkach z absurdami,
jak to było do tej pory
i jak zwykle z dużą klasą
wykpiwała życia zmory:)))*
Wszystkiego dobrego Ewuś*
Witejze Adamku!
OdpowiedzUsuńCosik se za długo kasi brykos.A tu roboty huk.
Barany trza nom dali paść.
Pozdrawiam!
A witoj ze mi Jaśku :)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku zasłużyłem aby pobrykać bom ciężko pracował, nie to co te barany płacząco- modlące i lichą trawką żywiące się:)
Dziś wyruszam na koniec świata ale jak wrócę to te barany przy Waszej pomocy będę gonił jako dawniej bo łone bez kijaszka na grzbiecie gotowe nas pogonić:)
Pozdrawiam piknie i do popisania we wrześniu,hej!:)
Tylko mi wracoj szczęśliwie!
OdpowiedzUsuńPowodzenia Ci życzę!:)
Piknie dziękujem :)))
OdpowiedzUsuńHej, Jaśku:
OdpowiedzUsuńAle mi ta ględźba podoba się, jak mało co:)
Gęby ględźby uprawiają,
pisoleniem użyźniają.
Ględźbiolenie jest na topie,
więć ględźbują, jak w ukropie!
Czekamy Adasiu!
OdpowiedzUsuńDzięki za wierszyk Adaśku, jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńTalent Twój zaczyna kwitnąć, widać, że odskocznia od baranów Ci posłużyła:)
Ale Jasiek ma rację, trzeba wracać i pasać, bo się rozlizie to tałatajstwo na dobre!
Do popisania :)
Ględź ględźbą gębo, bryluj w ględzeniu,
OdpowiedzUsuńśliny nie żałuj, trwaj w ględźbioleniu!
To tak do ględźby jeszcze...
Witam !
OdpowiedzUsuń" Gęby ględżbią , gęby knują ,
Całą Polskę nam zaplują ...
Ale my się im nie damy ,
Rozumem ich pokonamy..."
Przynajmniej mam taką nadzieję ! Choć mówią , że : nadzieja matką głupich . Z drugiej strony jednak: lepiej mieć matkę niż być sierotą...Z trzeciej strony... O cholera , chyba się rozpędziłem : )
Stanisław
Ewo ...
OdpowiedzUsuń" Miesiąc - bez kaczego " kwa "
Jestem za ! "
Pozdrawiam
Stanisław
Witaj Stanisławie:)
OdpowiedzUsuńZaraziłeś się jak widzę rymowanym wirusem, gratuluję choróbska, jest ponoć niewyleczalne, ale nie śmiertelne:)
A rozpędzaj się, rozpędzaj, nie ma żadnych przeszkód; blog, to nie jest wprawdzie olimpijski stadion, co najwyżej jakiś gminny "orlik", ale guza tu sobie nie nabijesz:)
Stanisław
OdpowiedzUsuńNiezależnie od rozpędzania, musimy pamiętać, że... nadzieja umiera ostatnia:)