Jesienny zachód słońca w fotografiach Andrzeja
(fot. Andrzej)
(fot. Andrzej)
Przy blasku księżyca
Jesienne wieczory są wczesne i długie,
pełne westchnień wiatru w zachodzącym czasie,
za oknem szarzeje drzew bezlistny ugier,
w ciemnych barwach milkną codzienne hałasy.
Już późno. Powoli układam swe myśli,
wiatr szarpie gałęzie w latarni półcieniach,
doba wolno kończy swój codzienny wyścig,
na estradę nocy wkraczają marzenia.
Zanim sen mnie weźmie w zbyt szybkie objęcia,
gwiazdy podzwaniają w srebrzyste klawisze,
spokój w siebie wlewam po dziennym zamęcie,
przy blasku księżyca miłość wierszem piszę.
środa, 30 listopada 2011
poniedziałek, 28 listopada 2011
Słotny pejzaż
Krzewy leśnych malin.
Szyszeczki tui.
W ogrodzie kwitnie kolejny ciemiernik.
Słotny pejzaż
Słotny pejzaż, ciemno, gdzieś zniknął poranek,
ciężko wiersz napisać, gdy za oknem wieje,
chmurnym listopadem myśli poszarpane,
na przebłyski słońca trudno mieć nadzieję.
W taki czas chochołów i nagich gałęzi,
gdy entuzjazm zamilkł w dekadenckim szumie,
serce jest zziębnięte i do wiosny tęskni,
chcę twój dzień ocieplić najlepiej jak umiem.
Poczytam ci Staffa, albo Gałczyńskiego,
wróci ciepła aura, nie martw się kochanie,
a kiedy zły nastrój będziesz miał do tego,
malinową strofą wieczór rozleśmianię.
niedziela, 27 listopada 2011
Uśmiechnięte okno
Na początek jeszcze kilka fotek ze spaceru po skansenie.
Ta siwa piękność powinna być na końcu, pod konikami, ale dostawiłam ją dopiero o 9.06 i blogger za nic w świecie nie chciał się zgodzić na ustaloną kolejność.
Biały dworek.
Staw w dolinie Czechówki...
... porośnięty pałkami,
a w przybrzeżnych szuwarach owocki psianki słodkogórz.
Ostatnie płomyki na krzewuszce weigela.
I na koniec koniki ze skansenu.
Uśmiechnięte okno
Deszczowe preludium w niedzielny poranek,
późna jesień w ołów zasnuła horyzont,
do szyby przylgnęły listki zapomniane,
może czyjeś imię swym wzorem wypiszą?
Wczorajsze nadzieje pod kroplami mokną,
drżą ptaki, wiatr smaga gałązki zziębnięte,
w zapłakanym wierszu już otwieram okno,
wstawię w nim uśmiechu niepokorną puentę... :)
Ta siwa piękność powinna być na końcu, pod konikami, ale dostawiłam ją dopiero o 9.06 i blogger za nic w świecie nie chciał się zgodzić na ustaloną kolejność.
Biały dworek.
Staw w dolinie Czechówki...
... porośnięty pałkami,
a w przybrzeżnych szuwarach owocki psianki słodkogórz.
Ostatnie płomyki na krzewuszce weigela.
I na koniec koniki ze skansenu.
Uśmiechnięte okno
Deszczowe preludium w niedzielny poranek,
późna jesień w ołów zasnuła horyzont,
do szyby przylgnęły listki zapomniane,
może czyjeś imię swym wzorem wypiszą?
Wczorajsze nadzieje pod kroplami mokną,
drżą ptaki, wiatr smaga gałązki zziębnięte,
w zapłakanym wierszu już otwieram okno,
wstawię w nim uśmiechu niepokorną puentę... :)
sobota, 26 listopada 2011
Fotografie
Sandomierz w fotografiach Andrzeja
Panorama miasta z cmentarza św. Pawła - strona prawa...
... i strona lewa.
Trzy jesienne odsłony Wąwozu Królowej Jadwigi.
Fotografie
Jest taki moment, że nie możesz
przejść obojętnie, zapatrzony,
że chciałbyś wzlecieć gdzieś jak orzeł,
chwycić ulotność, refleks chłonąć.
Ta sama chwila już nie przyjdzie,
ciche misterium przybliżania,
by zamknąć oczy, wszystko widzieć,
w tajemnej sztuki wejść arkana.
Sen to, czy jawa? W rdzawej ciszy
ptasich pożegnań tęskne loty,
zapachu wiatru nie uchwycisz
w ostatnim tańcu liści złotych.
Tyle w nich wspomnień zostawiłam,
w mgnieniu ulotnym, w jednej frazie,
tak jakby nadal mi się śniła
ta mała chwila w ciągu zdarzeń.
Chcę dziś pokłonić się naturze,
chwytam jej piękno w fotografii,
choć w pełni dałam mu się urzec,
zamknąć go w kliszy nie potrafię...
Panorama miasta z cmentarza św. Pawła - strona prawa...
... i strona lewa.
Trzy jesienne odsłony Wąwozu Królowej Jadwigi.
Fotografie
Jest taki moment, że nie możesz
przejść obojętnie, zapatrzony,
że chciałbyś wzlecieć gdzieś jak orzeł,
chwycić ulotność, refleks chłonąć.
Ta sama chwila już nie przyjdzie,
ciche misterium przybliżania,
by zamknąć oczy, wszystko widzieć,
w tajemnej sztuki wejść arkana.
Sen to, czy jawa? W rdzawej ciszy
ptasich pożegnań tęskne loty,
zapachu wiatru nie uchwycisz
w ostatnim tańcu liści złotych.
Tyle w nich wspomnień zostawiłam,
w mgnieniu ulotnym, w jednej frazie,
tak jakby nadal mi się śniła
ta mała chwila w ciągu zdarzeń.
Chcę dziś pokłonić się naturze,
chwytam jej piękno w fotografii,
choć w pełni dałam mu się urzec,
zamknąć go w kliszy nie potrafię...
piątek, 25 listopada 2011
Fotoimpresje
Grekokatolicka zabytkowa cerkiew z 1759 r. przeniesiona spod Tomaszowa Lub.
Stary czynny gołębnik z mieszkańcami.
Mała pasieka kryta strzechą.
Kapliczka pod wierzbą, która nie do końca pozbyła się zielonych listków...:)
Fragment bramy wjazdowej do dworku.
Dzisiaj bez wiersza. Jeszcze parę niedzielnych fotek ze skansenu.
czwartek, 24 listopada 2011
Po co są wiersze
Kilka jesiennych fotoimpresji Andrzeja
Poezja chmur (fot. Andrzej)
Listopadowy park z maleńką enklawą zieleni (fot. Andrzej)
Rzeźbiarski artyzm natury... (fot. Andrzej)
Po co są wiersze
Wierszowanym słowem mogę wypowiedzieć,
wyśnione tęsknoty, myśl pokrytą kurzem,
karminem piwonii lub w bladej rezedzie
falowanie uczuć zatrzymać na dłużej.
Namalować tęczę i szary listopad,
ubarwić codzienność, porozchmurzać cienie,
ostatnim jesiennym listkiem załopotać,
bladość mgieł ukwiecić wiosennym wspomnieniem.
A do czego jeszcze mogą służyć wiersze?
Aby promień świtu zamknąć w strofy przystań,
zanim się obudzisz, żeby być tą pierwszą
i kurierem słońca do ciebie go wysłać.
(napisany na kanwie wiersza z archiwum)
Poezja chmur (fot. Andrzej)
Listopadowy park z maleńką enklawą zieleni (fot. Andrzej)
Rzeźbiarski artyzm natury... (fot. Andrzej)
Po co są wiersze
Wierszowanym słowem mogę wypowiedzieć,
wyśnione tęsknoty, myśl pokrytą kurzem,
karminem piwonii lub w bladej rezedzie
falowanie uczuć zatrzymać na dłużej.
Namalować tęczę i szary listopad,
ubarwić codzienność, porozchmurzać cienie,
ostatnim jesiennym listkiem załopotać,
bladość mgieł ukwiecić wiosennym wspomnieniem.
A do czego jeszcze mogą służyć wiersze?
Aby promień świtu zamknąć w strofy przystań,
zanim się obudzisz, żeby być tą pierwszą
i kurierem słońca do ciebie go wysłać.
(napisany na kanwie wiersza z archiwum)
środa, 23 listopada 2011
Zwykłe ochłodzenie
Zwykłe ochłodzenie
Za oknami spokój, zwykłe ochłodzenie,
przecież to normalne, koniec listopada,
wśród nagich gałązek zmrok snuje się cieniem,
a poranne strofy nie chcą się układać.
Jak co roku aury poplątana mapa,
do zimy już blisko, w dobie noc za długa,
wiatr nastrojem kręci, jak skrzydłem wiatraka,
złote lśnienia zgasły w jesiennych szarugach.
Rozpal mi kominek zapomnianych uczuć,
popieść ciepłą strofą, daj humoru iskrę,
wiersz zrekompensuje niedobór celsjuszów,
czułość niech rozwieje niepokoje wszystkie...
wtorek, 22 listopada 2011
Przed jesiennym świtem
Przed jesiennym świtem
Zasypia cicho róża w słomianym chochole,
ogniska dopalają krzewy rdzaworude,
w spadających liściach żar uczuć nie poległ,
wiatr za oknem mruczy jesienną etiudę.
Wkrótce dzień nastanie, z tobą jej posłucham,
wszystkie lśnienia lata do wierszy pochowam,
a kiedy zimowa przyjdzie zawierucha,
w nich odnajdziesz moje najgorętsze słowa.
poniedziałek, 21 listopada 2011
Odchodzi jesień
Kilka fotoimpresji z wczorajszego spaceru w skansenie.
Polskie wierzby.
Ostatnie kolorowe liście.
Chata w sam raz dla mnie - tu wiersze rosną pod płotem...
... pod chatą krzak dzikiej róży...
... a w okienku pelargonie.
Kwitnie złotawy oczar wirginijski...
... tak, tak... to nie ściema, w listopadzie powtarza kwitnienie forsycja.
Ten, to ma kolory bez względu na porę roku.
Trochę się na mnie wkurzył i szarżuje z zamkniętymi oczami.
Stuprocentowy brunet...:)
Odchodzi jesień
Jeszcze trochę barwy ma w swojej palecie,
choć brąz zdominował pola i ogrody,
ostatnim porywem liściastych uniesień
wygrywa odejście nagim smyczkiem łodyg.
Pod stopami chrzęści oszroniony dywan,
horyzont zasnuty w zamglony aksamit,
kolorowy pejzaż z dnia na dzień odpływa,
mogę go ocieplić dobrymi myślami...
Polskie wierzby.
Ostatnie kolorowe liście.
Chata w sam raz dla mnie - tu wiersze rosną pod płotem...
... pod chatą krzak dzikiej róży...
... a w okienku pelargonie.
Kwitnie złotawy oczar wirginijski...
... tak, tak... to nie ściema, w listopadzie powtarza kwitnienie forsycja.
Ten, to ma kolory bez względu na porę roku.
Trochę się na mnie wkurzył i szarżuje z zamkniętymi oczami.
Stuprocentowy brunet...:)
Odchodzi jesień
Jeszcze trochę barwy ma w swojej palecie,
choć brąz zdominował pola i ogrody,
ostatnim porywem liściastych uniesień
wygrywa odejście nagim smyczkiem łodyg.
Pod stopami chrzęści oszroniony dywan,
horyzont zasnuty w zamglony aksamit,
kolorowy pejzaż z dnia na dzień odpływa,
mogę go ocieplić dobrymi myślami...
niedziela, 20 listopada 2011
Jesiennym dziewczynom
Jesiennym dziewczynom
Smakuj swoje życie, nie zaśnij jesienią,
czar jego nie odszedł wraz z ptaków odlotem,
nie pozwól się zasnuć nostalgicznym cieniom,
marzeń nie odkładaj na nieznane „potem”.
Nie zasypiaj życia, ono tylko mgnieniem,
chwytaj tu i teraz co tobie jest dane,
mimo paru zmarszczek w oczach masz promienie,
popatrz, jaki jasny dzisiaj wstał poranek.
Zmysłowy smak lata ma dojrzałe wino,
wpleć we włosy promień, jak złocisty grzebień,
mimo szarej aury zawsze bądź dziewczyną,
jesień ma swój urok, to jest czas dla ciebie.
sobota, 19 listopada 2011
Szukam piękna
Listopadowa róża w moim ogrodzie.
Szukam piękna
Ciągle szukam piękna, omijam brzydotę,
nie szastam słowami, sądów nie wydaję,
ukochanych kwiatów nie obrzucam błotem,
szumem wiatru śpiewam, listopadem, majem...
Zgiełk świata oddalam gdy jestem w ogrodzie,
tu każde źdźbło trawy swoje wiersze pisze,
niech w strofach odpocznie życzliwy przechodzeń,
jeśli chce poezją zanurzyć się w ciszę...
piątek, 18 listopada 2011
Szadź nad Wieprzem
(fot.net)
(fot.tvn meteo)
Strączki nasienne miesięcznicy dwuletniej ("srebrniki Judasza").
Wysrebrzają się pałki na mokradłach.
Szadź nad Wieprzem
Ponad śpiącą łąką snują się opary,
drobne kłoski turzyc w nieskalanej bieli,
na krzewach łoziny poprzez mgieł woale
promień bladym złotem świt miękko rozścielił.
Tysiącami iskier szkli się tafla rzeki,
zjawisko tak piękne, że aż dech zapiera,
w tęczowych rozbłyskach szadzi srebrny cekin
stwarza rajski obraz w listopadzie - teraz.
Kadry tak ulotne, bo w jednej minucie
zmienność balansuje w poświacie kolorów,
jak salon biesiadny, pełen złudnych uciech,
jak życie stworzone z prawdy i pozoru.
(Wiersz zrodził się wczoraj rano, w drodze do pracy, gdy stałam na wahadle przed remontowanym mostem na Wieprzu. Bardzo żałuję, że nie miałam aparatu.)
czwartek, 17 listopada 2011
Listopadowy park
Dzisiaj nie będzie mojego wiersza, bo za późno wstałam.
Wszystkich romantyków zapraszam na wędrówkę po Parku Piszczele w Sandomierzu. Są wierzby, ławeczki i mostki, a dla strudzonych nawet kawiarenka...:)
Park przybliżył i uwiecznił na zdjęciach Jędruś.
Ostatnia fotka - bonusik ode mnie. Listopadowe bratki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)